Śmierć mężczyzny przed barem „Prince Kebab“ w sylwestrową noc i wczorajsze zamieszki w Ełku nie wróżą nam niczego dobrego w 2017 roku. Nie wróży także niczego dobrego mainstreamowa „obsługa” medialna tych wydarzeń. Początkowo wszystkie media głównego nurtu starały się wczoraj przemilczeć ełckie rozruchy. Ważniejsze były słupki oglądalności kiczowatych, mówiąc najdelikatniej, koncertów sylwestrowych organizowanych przez TVP, Polsat i TVN. Tu i tam w blogosferze pojawiały się jednak kolejne informacje i amatorskie filmy, dokumentujące zamieszki ełckie. I nie pozostawiały cienia wątpliwości. W Ełku doszło do kilkugodzinnych starć, co najmniej kilkusetosobowego tłumu, z policją i żandarmerią wojskową. Z oświadczenia prezydenta Ełku Tomasza Andrukiewicza wynikało jednoznacznie, że sytuację w mieście należy uznać za bardzo poważną, zwłaszcza, że w świat poszła wiadomość, że zatrzymano kilkadziesiąt osób i zniszczono drugi bar zarządzany(?) przez domniemanych sprawców zbrodni.
W przestrzeni propagandowej prawie natychmiast pojawiła się informacja, że zasztyletowany mężczyzna najpierw próbował ukraść w kebabowni jakieś napoje, a gdy udaremniono te działania, wrócił po niedługim czasie i wrzucił do baru petardę, co spowodowało wściekłość i napad agresji arabskich pracowników „Prince Kebaba” (bar należy jednak podobno do Polaka). A swoją drogą, takie ustalenia speców od mass-mediów wypisz-wymaluj przypominają „smoleńskie” insynuacje: „- Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 m.. Pozostaje do ustalenia kto ich do tego skłonił”, co zabrzmiała w kilka minut po zamachu. To jednak tylko jedna strona medalu. Drugą stronę dość dosadnie opisał jeden z blogerów Salonu24:
Niedaleko rosyjskiej granicy, na terenie gdzie stacjonować mają wojska amerykańskie, a podczas okupacji Niemcy mordowali Żydów (i Polaków oczywiście) zorganizowano prowokację ze śmiertelnym finałem. Cel – na razie idzie przekaz, że faszyści w Polsce biją imigrantów. Co dalej, zobaczymy…
Pytania na szybko – skąd taki konglomerat ciapatych w ełckiej kebabowni – Tunezyjczyk, Marokańczyk, Algierczycy… Eskimosa tylko brakowało. Kebabowe sonderkomando zdeterminowane do działania, zatrudnione przez tajemniczego ełckiego „przedsiębiorcę”. Co to za jeden??? Z czyjego polecenia zatrudnia grupę międzynarodowych nożowników na granicy?… A policja pozwala „wściekłemu” tłumowi niszczyć czyjeś mienie… Całość tutaj: http://dejavu.salon24.pl/742755,prowokacja-elcka-czyli-v-kolumna-kebabowa.
Trudno doprawdy zlekceważyć ten punkt widzenia. W Polsce po wyborach w 2015 roku narasta front sprzeciwu elit III RP przeciwko urzędującej władzy. Nie tylko bloger „dejavu” doszukuje się w wydarzeniach ełckich prowokacji. To nie są odosobnione publicystyczne konstatacje. Wydarzenia w Ełku, w pewnym sensie przewidział 21 stycznia 2016 roku w tekście pt. „Trzeci test” Aleksander Ścios, opisując mechanizm tzw. wojny hybrydowej, która toczy się w Polsce na naszych oczach:
Analiza wydarzeń z ostatniego roku jasno dowodzi, że mamy do czynienia z elementami wojny hybrydowej o charakterze nie militarnym, w której działania dezintegrujące podejmuje środowisko ulokowane wewnątrz atakowanego państwa. Nowością niedawnej próby puczu jest testowanie reakcji na utrudnienia w funkcjonowaniu sieci przesyłowych oraz dezinformacje rozpowszechniane przez zagraniczne agendy. W każdym przypadku powtarza się podobny schemat: poczynając od akcji propagandowych i dezinformacyjnych (z wykorzystaniem ośrodków medialnych), poprzez generowanie sztucznych problemów i konfliktów, po działania polityczno-dywersyjne, podejmowane przez partie i grupy określane mianem „opozycji”.
Wspomnę jedynie, że w niemal identyczny sposób inspirowano „rewolucje” w Gruzji i Kirgistanie. Całość tutaj: https://bezdekretu.blogspot.com/.
Jeśli racjonalna analiza i polityczna intuicja nie myli Ściosa wypadki ełckie doskonale wpisują się w logikę antycypowanych przez niego wydarzeń w „polskim teatrze działań wojennych”. Stymulowanie napięcia w społeczeństwie, także, jak w przypadku Ełku, o charakterze i profilu ksenofobicznym (wątków można wygenerować więcej), to klucz do sukcesu, czyli zdestabilizowania struktur państwa poprzez podważenia tzw. spokoju społecznego. I elity III RP nie zrezygnują z takich działań. Co widać, słychać i czuć!
W tej sytuacji doprawdy trudno o optymizm, zwłaszcza, że urzędujący obóz władzy jak ognia boi się jakichkolwiek akcji o charakterze retorsyjnym czy odwetowym i jak na razie stoi „z bronią u nogi”, ograniczając się do oświadczeń, że tzw. opozycja łamie prawo. A za kotarą sejmowych wojenek trwa prawdziwa, kadrowa mobilizacja (elity „pro civili”) nadchodzącej rewolty. Będzie naprawdę bardzo gorąco!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.