Nie sztuką jest dokopywać temu rządowi, idąc w sukurs rozmaitym UB-ekom, płaczącym nad obniżkami emerytur, czy towarzyszom z KOD-u, przebierającym nogami razem z misiami z PO – jak tu wrócić na tłuste stołki i rauty w drogich restauracjach. Nie sztuką jest dokopywać temu rządowi, ale zmiany – jakie on wprowadza – nie tyle godzą w naszą marną egzystencję ekonomiczną, godną niewolnika, ale w nas samych jako ludzi (czy już chyba podludzi). Polacy są totalnie ubezwłasnowolnieni a do tego sfrustrowani i przybici, nie mogąc niczego zdziałać. Rozmaite kabarety już nie pomogą w owym psychodelicznym łez padole. I tu tkwi diabeł pogrzebany, że każdą okupację dało się obśmiać a okupację panów z Brukseli mamy brać na serio – z pobożną wręcz powagą. Powstańcy warszawscy śmiali się hitlerowskiemu okupantowi w twarz a biedę komuny społeczeństwo polskie komentowało piosenką czy żartem.
Dziś Prawo i Sprawiedliwość chce ocenzurować obywatela dla jego własnego dobra! Mamy chodzić do pracy, spłacać raty, odwiedzać dyskonty i szmateksy a w niedzielę spowiadać się z naszego marnego losu. 93 % społeczeństwa egzystuje, zarabiając 1500-2000 zł, co przy kosztach życia, daje nam status niewolnika, uwiązanego przy korporacji z kartą debetową i wszelkimi zobowiązaniami. Los ludzi znerwicowanych, niepewnych jutra. Cenzorzy Prawa i Sprawiedliwości boją się ulicznych bardów! „Witek – Muzyk Ulicy” – człowiek z Białej Podlaskiej, zajmujący się przemytem, handlem i pracą w korporacji, zadłużony rzucił wszystko i postawił na sztukę, czym zaskarbił sobie serca Polaków. Uliczny bard nie śpiewa o pierdołach, a porusza kwestie społeczne, troski i bolączki dnia codziennego. Mikołajczuk znany jest z grania w warszawskim metrze czy po stołecznych podwórkach i oczywiście z utworów na kanale You Tube. Nie usłyszymy go w radio, czy innych środkach publicznego przekazu. Mur nieformalnej zmowy milczenia mógł zostać nadkruszony poprzez zaistnienie na legendarnej „Liście Przebojów” w Programie III Polskiego Radia. Piosenka „Serce wolności” po początkowych sukcesach została jednak zdjęta z listy! Tekst piosenki opowiada historię młodego człowieka, który musi zaglądać do lodówki rodziców i wygląda na to, że nigdy się nie usamodzielni. Bez perspektyw, bez mieszkania, bez oszczędności, sfrustrowany myśli o wyjeździe do Londynu. Cenzora zaniepokoił fakt, iż w tekście pojawiła się bardzo kontrowersyjna fraza „(…) Koniec z końcem się nie widzi, bo mamoną rządzą Żydzi, „Nie chcem ale muszem” jechać – niech to wszystko szlag! (…)”.
Współczesny system bankowy jest wynalazkiem żydowskiej rodziny Rothschildów, ale też w większości prowadzony jest przez ludzi żydowskiego pochodzenia. Słowa barda z Białej Podlaskiej nie nawołują do nienawiści czy pogromów – a stwierdzają pewien niezaprzeczalny fakt. Jednak jak widać – nie wolno takich rzeczy śpiewać i utwór Witka – Muzyka Ulicy został usunięty z listy, na którą głosują słuchacze. Dla naszego dobra cenzor nożyczkami usunął niewygodny problem.
Kończą się czasu wolności w Internecie. Śmialiśmy się z Chin, gdzie władza decyduje, co obywatel może oglądać w Internecie. Tymczasem u nas, w Polsce, już niebawem może być niewesoło. Jeśli projekt PiS zostanie poparty przez Sejm RP, do wejścia na strony, powszechnie uważane jako pornograficzne, potrzebne będzie podanie. Jak wyjaśnia „Wprost”, chodzi o nakaz blokowania stron z porno przez dostawców usług.
Dostęp miałby być otwarty dopiero po złożeniu formalnego żądania przez pełnoletniego użytkownika. Polacy, mimo że są narodem bogobojnym i wstrzemięźliwym, uplasowali się na 5. miejscu na świecie po Brazylijczykach, Włochach (kraje katolickie) Amerykanach i Brytyjczykach wśród nacji, najliczniej odwiedzających strony porno. Z badań wynika, że około 50% dzieci z pornografią miało kontakt około 11 roku życia. Dziwię się, iż tak późno, bo dzieci telefony komórkowe z dostępem do Sieci dostają już w wieku kilku lat – byle by tylko „czymś się zajęły”. W tej kwestii na przełomie dziesięcioleci w Polsce nic się nie zmieniło. Tylko kiedyś podobne treści oglądało się na kasetach VHS, głównie niemieckich, ale dostęp był równie prosty jak dziś. Według mnie problem nie tkwi w samej pornografii (która skomercjalizowana stała się elementem pop kultury) – a w braku kontaktu z własnymi pociechami jak i braku odpowiednich programów edukacyjnych, wprowadzających dzieci w tę sferę życia. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość założyło sobie że edukacją będzie powrót do „dzieci z kapusty, z komina, czy przyniesionych przez bociana” – to lądujemy w Ciemnogrodzie. Potem te dzieci zostają rodzicami w wieku 11 lat i co oferuje im państwo? Opiekę społeczną, kościół, czy kilkaset złotych zapomogi? Filmy porno ukazują świat fikcji i złudzeń, zachowań rozwiązłych, które w takiej formule nie występują. Filmy te mają generować podniecenie a nie edukować. Rząd PiS-u zaczyna tracić kontrolę nad tym, co czyni. Zakazy gonią zakazy! Najpierw akcyzy i wzrost OC – i już połowa Polski do pracy będzie chodzić pieszo. By rozładować stresy, głowy rodziny zamiast zaspokajać żony włączają porno, ale rząd ma na to radę – skieruje obywatela do kościoła, by tam swoją nerwicę przekuł w modlitwę o lepsze jutro. Polacy lubią kombinować i się zabezpieczać, ale czy na dyskach terabajtowych zgromadzą całą goliznę tego świata? Delegacje Prawa i Sprawiedliwości od jakiegoś czasu jeżdżą po wytyczne do Washingtonu i atak na goliznę jest na pewno tylko pretekstem do całkowitej kontroli użytkowników Sieci. Wszelka wolność słowa, jaka się ostała na internetowych forach w komentarzach i satyrycznych memach – zniknie.
Bez niepoprawnych piosenek, bez roznegliżowanych panienek…
Nowy Wielki Brat czuwa!
Roman Boryczko,
grudzień 2016
Za: http://www.siemysli.info.ke/