Nie kryję rozczarowania brakiem reakcji na moją publikację „Gdzie jesteśmy” przedstawiającą naszą pozycje gospodarczą w UE. Temat dotyczy sprawy zasadniczej, naszego bytu i jego perspektyw i dlatego powinien skupić uwagę wszystkich, którym rzeczywiście zależy na losie Polski i nie tylko Polski a nawet całej naszej kultury. Zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli, nawet do tych, którzy pochłonięci bieżącymi przepychankami nie widzą, co naprawdę nam grozi.
Tak się składa, że mam w pamięci naszą sytuację przed wybuchem II wojny światowej i wtedy również przy skupieniu uwagi na małych sprawach, lub układach i rozgrywkach międzynarodowych umknęło narastanie rzeczywistego śmiertelnego zagrożenia dla Polski, Europy, a nawet dla całego świata.
Na naszych oczach odbywa się rozkład świata naszej kultury i równocześnie narastanie różnych zagrożeń.
Dla Polski pierwszym stopniem zagrożenia jest nie ukrywany już spisek niemiecko rosyjski, którego ostatnim wyrazem jest Nord Stream II i Opal.
Putin jest tak pewny swego, że zamówił już w Czelabińsku rury dla tego rurociągu.
Skąd taka jego pewność?
Sam z siebie nie jest w stanie niczego takiego zapewnić, jest zatem pewien stanowiska, a raczej inicjatywy niemieckiej.
Nie miejmy złudzeń w tym tandemie od dawna prowadzącym kierownicę są Niemcy i nie bez kozery pani Merkel od tylu lat jest niemieckim kanclerzem, mimo że ktoś inny na jej miejscu już dawno wyleciałby z tej posady chociażby z powodu klęski polityki imigracyjnej. Jej kanclerstwo jest bowiem gwarantem sojuszu z Rosją.
Podstawowym zadaniem polityki polskiej jest zapobieganie groźnym skutkom tego sojuszu, podobnie jak miało to miejsce przed wojną.
Muszę przyznać, że wówczas istnienie tego zagrożenia było więcej postrzegane aniżeli obecnie, tylko że remedium na to było niewspółmierne do rozmiarów tego zagrożenia.
Uważano, że utrzymywanie „równego dystansu” od Moskwy i Berlina i sojusz z Francją, a ostatecznie i z Anglią uchronią nas przed klęską.
Prawda okazała się tragiczna i pokutująca w skutkach po dzień dzisiejszy.
Podobnie jest dzisiaj, liczenie na NATO i UE może okazać się równie zawodne jak sojusze przedwojenne, które Cat nazywał „egzotycznymi”.
Problem polega na tym, że Polska straciła wiele lat nie wykorzystując możliwości przeciwdziałania niekorzystnemu dla nas rozwojowi wypadków.
Odnosi się wrażenie poparte faktami, że poprzednie rządy współdziałały w pogarszaniu naszego położenia zarówno od strony politycznych układów, sytuacji gospodarczej, a także, militarnej osłabiając systematycznie naszą zdolność obronną.
Oceniając pozytywnie działania obecnego rządu a szczególnie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza w kierunku wzmocnienia naszego potencjału obronnego należy jednak uznać, że wymagają one wsparcia w tworzeniu zbiorowej siły, którą w niedostateczny sposób gwarantuje NATO.
Obowiązkiem Polski, podobnie jak i przed wojną, jest tworzenie możliwie najszerszego układu politycznego i militarnego nastawionego na obronę Europy przed różnorodnymi formami i kierunkami agresji.
Do tego układu kwalifikują się zarówno kraje „wschodniej ściany” UE i NATO jak i inne kraje, które odczuwają negatywne skutki obecnej konfiguracji sił w Europie.
Przykład angielski ucieczki od UE świadczy o tym najlepiej, istnieje tylko obawa, że wybrana droga nie jest korzystnym rozwiązaniem. Ucieczka od problemów nie gwarantuje sukcesu, podobnie przed wojną odcięcie się Stanów Zjednoczonych od spraw europejskich nie przyniosło im korzyści.
Znacznie lepiej byłoby gdyby Wlk Brytania wraz z innymi krajami wystąpiła o zmianę formuły zjednoczenia europejskiego na taką, która wypromuje solidarność w działaniu i wyeliminuje niemiecką hegemonię.
Z tego, co napisałem w omawianym artykule wyłania się obraz dosłownie przerażającej słabości gospodarczej Polski. Przez przeszło 27 lat nie zrobiono dosłownie niczego, co umocniłoby naszą pozycję i pozwoliło znaleźć właściwe miejsce nie tylko w gospodarce europejskiej, ale w ślad za tym również w stosunkach politycznych..
Pozornie poczyniono jakieś kroki w kierunku unowocześnienia produkcji i poprawy warunków cywilizacyjnych, ale obok niedostatecznego poziomu tych zjawisk, ich charakterystyczną cechą jest zrezygnowanie z własnej inicjatywy na rzecz obcej penetracji nieodpowiadającej ani naszym potrzebom ani wykorzystaniu naszego potencjału.
Wygląda to wszystko na realizowanie odwiecznego projektu stworzenia w środkowej Europie niemieckiej „Mitteleurope” przeznaczonej dla celów służebnych wobec wielkich Niemiec.
Rosja, której nacjonalistycznego bębenka podbija się, jest też niczym innym jak tylko dostawcą dla Niemiec i wbrew głoszonej powszechnie opinii o „rosyjskiej hegemonii” w dziedzinie dostaw surowców energetycznych, jest ona zależna od niemieckiego odbiorcy, który ma możliwość dywersyfikacji dostaw w stopniu wielokrotnie wyższym aniżeli Polska i który stworzył stan uzależnienia rosyjskiej nie tylko gospodarki, ale wprost egzystencji od niemieckiej dobrej woli zakupów.
Próby ratowania naszej egzystencji przez poszukiwanie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi mogą okazać się równie zawodne jak w czasie II wojny światowej, a nawet i I kiedy Wilson pod wpływem Loyd George’a wycofał się z poparcia dla Polski.
Korzystając ze szczęśliwej okazji wyboru popartego przez Polonię Trumpa można i należy szukać z nim porozumienia, ale liczyć na rezultaty trzeba bardzo rozważnie mając w pamięci dotychczasowe doświadczenia.
Najważniejsze jest tworzenie dynamicznego układu w Europie, tylko że do tego celu potrzebna jest znacznie silniejsza Polska.
Budowa tej siły zarówno pod względem gospodarczym i militarnym, a przede wszystkim moralnym – jest w tej chwili najważniejszym zadaniem.
2 komentarz