W środę, 16 listopada, minie rok od powołania gabinetu Beaty Szydło. Najwyższy czas, by zacząć pytać, co z wyborczymi obietnicami?
Prawo i Sprawiedliwość na swojej Konwencji Programowej „Myśląc Polska” w Katowicach (3-5 lipca 2015 roku celnie punktowało ówczesną rzeczywistość III RP.
Rządząca dzisiaj partia w dziedzinie, która chyba najbardziej interesuje większość obywateli obiecywała daleko idące zmiany.
W panelu XIII, prowadzonym przez Jarosława Zielińskiego, szczególnie mocno zabrzmiał głos Janusza Wojciechowskiego, wówczas europosła.
Doświadczenia spotkań z ludźmi, ostatnio najbardziej z programu Duda-pomoc”, ale także bardzo liczne przekazy medialne, programy interwencyjne, wskazują, że szeroko pojęty wymiar sprawiedliwości, a więc sądownictwo i prokuratura postrzegane są przez znaczną część społeczeństwa jako instytucje opresyjne, jako miejsce, gdzie doznają krzywd i poniżenia. Wiele jest przykładów absurdalnej wręcz niesprawiedliwości, na przykład odbieranie dzieci z rodzin z powodu biedy, skazywanie bez dowodów, niesprawność ścigania poważnych przestępstw kryminalnych czy korupcji, wlokące się procesy (był przypadek, że oskarżony przesiedział w areszcie tymczasowym ponad 12 lat, a okazał się niewinny), lekceważący stosunek do ofiar przestępstw, czy w ogóle do ludzi. Częste są na przykład skargi na aroganckie czy wręcz pogardliwe traktowanie ludzi na salach rozpraw sadowych, ludzie się skarżą, że sądy ich nie słuchają, że na nich krzyczą, że nimi pomiatają. Sądy, a w ostatnich latach także prokuratury, stały się swoistym „państwem w państwie”, nie działają mechanizmy kontroli, władza sędziowska staje się rodzajem władzy absolutnej, a jak powiedział lord Acton, władza absolutna deprawuje absolutnie. Oznaki tej deprawacji są w polskim sądownictwie coraz wyraźniejsze. Zdarzają się afery z udziałem sędziów, na przykład związane z przejmowaniem kamienic w Poznaniu, niewyjaśniona jest wykryta przez CBA i opisywana w mediach afera korupcyjna w Sądzie Najwyższym.
Zdarzają się bulwersujące przykłady ochrony immunitetowej sędziów czy prokuratorów podejrzewanych o poważne przestępstwa. Mamy do czynienia z coraz większym kryzysem zaufania obywateli do władzy sądowniczej w Polsce. Badania opinii społecznej wskazują drastyczny spadek zaufania do sądów, większość społeczeństwa po prostu sadom nie ufa, taka jest niestety groźna dla demokracji rzeczywistość.
Janusz Wojciechowski ma jednak na to receptę:
Po pierwsze – połączenie Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, wprowadzenie odpowiedzialność rządu za prokuraturę, hierarchiczna struktura prokuratury. Ściganie przestępstw, reprezentowanie interesu publicznego w sprawach karnych, a czasem także w sprawach cywilnych czy administracyjnych, musi podlegać odpowiedzialności rządu. W niczym nie narusza to niezawisłości i niezależności sądów.
’
Po drugie – podwyższenie wymogów dla powołania sędziów – zmiana sposobu powoływania sędziów – sędzią może być osoba mająca co najmniej 35 lat i 5 lat doświadczenia w innym zawodzie prawniczym. Najpierw trzeba powalczyć o sprawiedliwość, jako prokurator, adwokat czy radca prawny, a dopiero potem samemu ja wymierzać. Sędzia musi mieć nie tylko wiedzę prawniczą, ale i doświadczenie życiowe i zawodowe.
’
Po trzecie – pełna jawność oświadczeń majątkowych sędziów i prokuratorów. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, by te oświadczenia były nadal tajne, chodzi bowiem także o kontrole społeczną nad postępowaniem sędziów i prokuratorów, chodzi o przeciwdziałanie korupcji, która zagraża wymiarowi sprawiedliwości.
’
Po czwarte – wprowadzenie apelacji nadzwyczajnej, dającej szersze i głębsze możliwość naprawiania prawomocnych błędów sądowych. Musi być „klapa bezpieczeństwa” pozwalająca na sięgnięcie do prawomocnie zakończonych spraw, w sytuacji gdy mamy do czynienia z jawną niesprawiedliwością i krzywdą. Krzywda nigdy nie powinna być ostateczna, a państwo nie może być bezradne wobec krzyczącej niesprawiedliwości.
’
Po piąte – wprowadzenie ławników do orzekania w II instancji, większe „uspołecznienie” wymiaru sprawiedliwości. Doświadczenie społeczne ławników zmniejsza negatywne konsekwencje nadmiaru rutyny. Wprowadzenie ławników do apelacji „odświeży” wymiar sprawiedliwości. Sprawiedliwość to zbyt poważna sprawa, by ja pozostawić tylko sędziom.
’
Po szóste – urealnienie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i prokuratorów, wydłużenie przedawnienia przewinień. Chodzi zwłaszcza o przewinienia związane z orzekaniem, nadużycie władzy czy niedopełnienie obowiązków, te nadużycia ujawniają się czasem po wielu latach, a nie powinno się ich z powodu przedawnienia puszczać płazem.
’
Po siódme – przywrócenie awansu poziomego sędziów, czyli awansu na wyższe stanowisko bez zmiany sądu. Chodzi o uhonorowanie dobrych sędziów, ale też, nie ukrywam, o stworzenie dodatkowej możliwości oceny sędziów, związanej z tym awansem.
’
Po ósme – większe uprawnienia Ministra Sprawiedliwości w zakresie wizytacji i badania skarg na sądy, włącznie z możliwością badania orzecznictwa. Nie może być tak jak obecnie, ze skargi na sądy do Ministra Sprawiedliwości to skargi na Berdyczów. Minister Sprawiedliwości nie może być ministrem bezradności. Musi mieć możliwość badania akt sadowych i spraw pod kątem wniesienia apelacji nadzwyczajnej lub zainicjowania odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów.
’
Po dziewiąte – obowiązkowe nagrywanie wszystkich rozpraw sądowych w celach dowodowych. Ludzie skarzą się na niegodne, stronnicze zachowania sędziów czy na zwykły brak kultury, czy wręcz chamskie zachowania sędziów. Na ogół nie ma jak tych zarzutów zweryfikować, nagrywanie rozpraw by temu służyło.
’
Po dziesiąte – poprawa statusu zawodowego i materialnego pracowników administracyjnych wymiaru sprawiedliwości. Sprawność sądów zależy tez od ich obsługi administracyjnej, dlatego należy bardziej dbać o pracowników administracji sądowej. Oni nie są dodatkiem do sędziów, czy prokuratorów, ale ważna częścią szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości.
’
A główne idee tych zmian są następujące:
’
1. By sprawiedliwość wymierzana była mądrze i z szacunkiem dla godności człowieka, bo to sprawiedliwość jest dla ludzi, a nie ludzie dla sprawiedliwości.
2. By władza sądownicza łączyła się ze społeczną i prawną odpowiedzialnością, by była częścią państwa, a nie stała ponad nim.
3. By droga do sprawiedliwości zawsze była otwarta, a krzywda ludzka, jeśli się zdarzy, zawsze była możliwa do naprawienia.
’
(str. 152 i 153, Myśląc Polska, Konwencja Programowa Prawa i Sprawiedliwości oraz zjednoczonej prawicy, Katowice, 3-5 Lipca 2015 r., http://pis.org.pl/dokumenty )
’
Tymczasem prócz połączenia w jedno Ministra Sprawiedliwości z prokuratorem Generalnym (jak to za PRL i III RP bywało) tak naprawdę nie ma wiele więcej.
Mądre słowa o krzywdzie ludzkiej, która, jeśli się zdarzy, zawsze była możliwa do naprawienia, pozostają ciągle w sferze obietnicy przedwyborczej, do której od październikowych wyborów nikt chyba nawet nie zaglądnął.
Zamiast bowiem utworzenia instytucji pozwalającej przynajmniej teoretycznie naprawić wyrządzoną krzywdę, minister-prokurator, ongiś nazywany szeryfem, ma inną wizję uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości.
Rzeczpospolita z 7 listopada 2016 podaje materiał dosłownie jeżący włosy na głowie każdemu, kto obserwował polskie sądy w działaniu przez ostatnie lata:
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie jest zadowolony z polskich sądów. Uważa, że są zbyt łagodne dla przestępców. To się jednak zmieni – informuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”.
W ciągu ostatnich pięciu lat o prawie 40 proc. zmalała liczba skazanych. Choć najpopularniejsze są kary więzienia, 80 proc. orzekanych jest w zawieszeniu. Minister Ziobro nie jest zachwycony tym faktem i zapowiada zmiany w kodeksie karnym.
Polskie prawo karne jest jednym z najłagodniejszych w Europie. Dlatego – jak czytamy w „Rzeczpospolitej” – resort przygotowuje zmiany, które „zapewnią odpowiednie narzędzia dla ograniczenia przestępczości i zabezpieczenia istotnych wartości społecznych”.
Zmieni się katalog kar. Górna granica kary pozbawienia wolności wzrośnie do 30 lat. Z 12 do 15 lat pozbawienia wolności wzrosną kary za przestępstwa przeciwko RP, życiu i zdrowiu, bezpieczeństwu wewnętrznemu czy bezpieczeństwu w komunikacji. Pojawi się kwalifikowany typ zabójstwa oraz przestępstwo zgwałcenia. Zaostrzona ma być również odpowiedzialność recydywistów poprzez wprowadzenie obowiązku wymierzania im kary pozbawienia wolności w granicach od podwójnej wysokości dolnego ustawowego zagrożenia. Planowane jest też wyłączenie instytucji przedawnienia i poszerzenie go o przestępstwa zagrożone karą dożywotniego pozbawienia wolności. To tylko kilka ze zmian, które wymienia „Rzeczpospolita”.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zbigniew-ziobro-chce-zaostrzyc-kary-dla-przestepcow/ypfk1v
Oto jak wygląda reforma w zamierzeniu Ziobry (czyżby i reszty PiS?) Zamiast tworzyć nową instytucję, której setki tysięcy skrzywdzonych Polaków oczekuje od lat z niecierpliwością, mamy receptę sprzed 8 lat – zaostrzyć kary!
Choć Polska należy do najbardziej bezpiecznych krajów Unii Europejskiej, o czym zapewniają nie tylko statystyki, ale przede wszystkim ludzie, obserwujący rzeczywistość tam i tu.
Bez jakiegokolwiek oczyszczenia środowiska, bez zapowiadanej przed wyborami „klapy bezpieczeństwa” pozwalającej na sięgnięcie do prawomocnie zakończonych spraw, w sytuacji gdy mamy do czynienia z jawną niesprawiedliwością i krzywdą „reforma” Ziobry jedynie drastycznie powiększy liczbę osób skrzywdzonych przez polską Temidę.
Ale tak przecież łatwiej. Posłowie podniosą ręce i zagłosują, zmieniając jedynie cyferki.
A sądy i prokuratura pozostaną bez zmian.
Bez zmian pozostaną też wyrosłe przez lata okołosądowe struktury, niekoniecznie formalne.
Czyżby czekała nas petryfikacja układów i układzików, od których aż roi się na tzw. prowincji?
Być może wprowadzenie zmiany w systemie wymiaru sprawiedliwości za kadencji Rzeplińskiego okazać mogłyby się „niekonstytucyjne”, jak np. próba powołania komisji sejmowej ds. co najmniej dziwnej prywatyzacji naszych wówczas banków.
Być może. Nikt jednak nawet nie próbował.
Niepokoi cisza, jaka po wyborach zapadła w kwestiach podnoszonych przez Wojciechowskiego w lipcu 2015 roku.
Zaczynają martwić posłowie, którzy w dużej mierze zawdzięczają swój mandat obietnicom wprowadzenia ławy przysięgłych (np. KUKIZ’15).
A przecież PiS i KUKIZ’15 to jedyne ugrupowania sejmowe, jakie w ogóle przewidywały zmiany w wymiarze sprawiedliwości oczekiwane przez społeczeństwo.
Przed laty obserwatorzy życia publicznego w PRL dokonali ważnego odkrycia.
Otóż niejaki Władysław Gomułka gdy mówił, że coś da, to mówił.
Ale gdy powiedział, że nie da, to nie dawał.
Czy kolejne rządy postępują zgodnie z tą liczącą sobie już ponad 50 lat praktyką?
13.11 2016
’
’
’
’
’
’
2 komentarz