I tak oto negocjacje dotyczące zakupu „francuskich” śmigłowców w iście ekspresowym tempie zamieniają się w międzynarodowy cyrk.
„Twardo” negocjowany przez POprzedni rząd kontrakt nie został podpisany.
Jak informuje interia:
„Będziemy starać się o odszkodowanie” – podkreślił Enders. Jak dodał, Airbus miał wrażenie, że „miesiącami był zwodzony przez obecny polski rząd”.
„Nigdy nie zostaliśmy tak potraktowani przez rząd klienta, jak zostaliśmy potraktowani przez ten rząd” – ocenił.
„Airbus naprawdę chciał inwestować w Polsce i chcieliśmy przyczynić się do stworzenia konkurencyjnego przemysłu lotniczego i kosmicznego w tym kraju. Jednak rząd polski zatrzasnął nam drzwi przed nosem. Bierzemy to pod uwagę” – dodał Enders.
Tymczasem zdaniem polskiego rządu negocjacje po prostu wygasły, albowiem gdybyśmy otrzymali ofertę korzystną dla interesu polskiego, dla polskiej obronności, dla polskiego biznesu i przemysłu, to na pewno ta sprawa byłaby załatwiona lepiej. (…)
Niestety nie doczekaliśmy się. W związku z tym, jeśli mamy wydać olbrzymie pieniądze na broń, która nawet nie jest bronią podstawową armii francuskiej i która nie gwarantuje nam, iż gospodarka polska równo zyskałaby na tym kontrakcie jak gospodarka francuska, to nie mieliśmy wyboru i zakończyliśmy te rozmowy. One nie zostały zerwane, po prostu wygasły ponieważ nie mieliśmy żadnego nowego, korzystnego dla polskiego interesu, polskiego biznesu, polskiej gospodarki, pomysłu ze strony francuskiej.
(ibid.)
Tymczasem polskojęzyczne media prześcigają się w krytyce polskiego rządu. Moja ulubiona „gazeta wyborcza” cytuje byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego we wtorkowym wydaniu:
– Kolejna sprawa to osłabienie i opóźnienie programu śmigłowcowego. To jest jakieś szaleństwo. Jeśli jest zimna wojna hybrydowa, to trzeba dbać o ciepłe stosunki z sojusznikami, a nie ochładzać te relacje. Tymczasem mamy generalne ochłodzenie z Niemcami, osłabienia czy rozedrganie w polsko-francuskich stosunkach. To są pokłady szaleństwa politycznego – stwierdził Bronisław Komorowski.
– Nie wiem, skąd się bierze to dążenie tej władzy, żeby we wszystkim zaznaczać nowy porządek. To jest zagadnienie dla psychologów albo psychiatrów. To nie jest pora na wymyślanie kwadratury koła, tu trzeba kontynuacji. Można coś doskonalić, ale burzyć? Tylko po to, by zaznaczyć, że jest się rewolucjonistą? Z tego są same straty. Tworzy się sytuację mętnej wody. W mętnej wodzie zawsze ktoś łapie ryby, jakieś zamówienia, ambicje personalne, tak że inni nie widzą – dodał były prezydent.
Faktycznie, brak zamówienia ze strony Polski przestarzałych śmigłowców europejskiej produkcji ( Airbus Group utworzona została w 2000 r. z fuzji trzech przedsiębiorstw europejskich: niemieckiej DASA, francuskiej Aerospatiale Matra oraz hiszpańskiej CASA) oznacza spory uszczerbek finansowy dla producenta.
Do tej pory bowiem śmigłowce tego typu poza Francją używane są jedynie w Brazylii, Indonezji, Kazachstanie, Malezji, Meksyku i Tajlandii.
Z całą pewnością nie jest to więc sprzęt powszechnie używany w państwach NATO, co w razie jakiegoś konfliktu spowoduje konieczność dodatkowego rozbudowywania parku maszynowego dla potrzeb naprawy tego typu.
Nie jest to również żadna nowość, ale poddany faceliftingowi model z 1978 roku. Tymczasem dożywający swoich dni śmigłowiec Mi-24 D jest raptem niewiele starszy, ale za to używany aż przez 50 państw świata.
Polskojęzycznym zwolennikom kontraktu warto przypomnieć, że śmigłowiec tego typu służyć będzie w naszej armii kilkadziesiąt lat (mówi się nawet o 40!).
Używane w tej chwili poradzieckie śmigłowce konstrukcyjnie zdecydowanie są… młodsze!
Na dodatek offset, proponowany przez międzynarodowy koncern jest cokolwiek dziwny. Wg posła Michała Jacha (PiS):
Śmigłowiec, który ma być dostarczony przez Airbusa nie będzie produkowany w Polsce. Francuzi obiecują tylko zbudowanie montowni. Nie wiadomo na czym to będzie polegać. Nie wiadomo, czy to będzie tak, że przyjedzie cały śmigłowiec i trzeba w nim będzie założyć jedynie silnik lub dołączyć kabinę, a być może tylko go pomalować? Polski przemysł zbrojeniowy niewiele na tym skorzysta. Francuzi stworzą w Łodzi kilkaset miejsc pracy i oczywiście jest to istotne, ale jednocześnie w Mielcu i Świdniku pracę stracą wysoko wykwalifikowani specjaliści.
Ba, żeby był to tylko ten problem.
Jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich 2015 roku były szef ABW gen. Gromosław Czempiński w wywiadzie dla TVP INFO powiedział:
Kupujemy zabawkę, bo te helikoptery nie mają systemu samoobrony, czyli są bezbronne wobec nowoczesnej broni, którą nosi pojedynczy żołnierz. (…)Od dawna było wiadomo, że system, w który są wyposażone Caracale jest przestarzały. Już wcześniej Polacy go zakwestionowali i nie kupili. Są inne, nowocześniejsze. (…)
Patrząc na strukturę własnościową Airbus Group widać wyraźnie, że Polska naruszyła interesy producentów z trzech krajów – Francji, Niemiec i Hiszpanii.
Tak więc atak przeprowadzany przez będące w posiadaniu kapitału niemieckiego polskojęzyczne media nie dziwi.
Nie dziwią także dąsy Hollande’a. Rychło patrzeć, że i Merkel zacznie się jeszcze bardziej boczyć. 😉
Wszak wiadomo nie od dziś, że „wolny rynek” oznacza, że mamy nie protestować przeciwko zalewowi obcego kapitału i drenażowi naszych kieszeni. Tyle, że takie pojmowanie kapitalizmu za Odrą najzwyczajniej w świecie nie uchodzi.
Czy w sprawie jest „drugie dno”?
Internet jest bezlitosny.
Wygląda na to, że szykowano nam drugie „pendolino”.
11.10 2016.