Trzeba zdobyć się na asertywność i nie pozwolić sobą manipulować. Czasem w dobrej sprawie warto odrzucić konwenanse.
Wczoraj uczestniczyłam wraz redakcją NE w marszu zwolenników zmiany ordynacji wyborczej na rzecz JOW. Dlatego nie mogłam odpowiedzieć w porę na pytania, pod moim wpisem na temat oszustw wyborczych. A więc po kolei.
1)cyborg 59
Trzeba dziś ( zaraz) pójść do gminy z aktem zgonu Ojca i upewnić się, że został wykreślony ze spisu uprawnionych do głosowania. Członkowie komisji nie mają prawa dokonywać żadnych skreśleń. Powiedziano nam to wyraźnie.
2)Majowa
Frekwencja równa się liczbie wydanych kart do głosowania.
Wyborca nie ma obowiązku się podpisywać, a my ( członkowie komisji) nie mamy prawa pytać go o motywy.
Wyborca może legitymować się jakąkolwiek legitymacją ze zdjęciem. Nawet kartą miejską.
Polakowi mieszkającemu za granicą, który przedstawi dowód na ten fakt, wbija się pieczątkę do paszportu na stronie wiż. To słuszne ( nie może głosować za granicą i w Polsce ), choć trochę zabawne.( Moje dorosłe dzieci mają w książeczkach zdrowia wpisy w rodzaju 0.5 kg sera z pieczątką sklepu.)
Obelżywe dopiski i rysunki nie unieważniają głosu pod warunkiem, że krzyżyki są tylko na jednej liście. Gdy krzyżyków na danej liście jest więcej niż jeden -głos zalicza się pierwszemu.
Głos unieważnia tylko postawienie krzyżyków na kilku listach, albo postawienie zamiast krzyżyka ptaszka. Dostawianie krzyżyka to bardzo łatwy sposób dokonania fałszerstwa przez nieuczciwego członka komisji. Dlatego powinno się przy liczeniu używać tylko ołówków.
3) Grzegorz Rossa.
Zarzuca mi Pan, że wdając się w szczegóły odwracam uwagę od możliwości sfałszowania wyborów przez służby, dzięki programowi zliczającemu głosy. Zapewne tak, ale nie wiem nic na ten temat i nie mam na to najmniejszego wpływu. To tak jakby twierdzić, że nie warto leczyć wrzodu dwunastnicy, bo i tak czeka nas wszystkich śmierć. Maksymalizm prowadzi do nihilizmu.
Między innymi dlatego jestem zwolenniczką JOW. W tym systemie ( jak w Wielkiej Brytanii) liczenie głosów przez komisję skrutacyjną odbywa się publicznie, w świetle jupiterów i kamer. Każdy ruch jest rejestrowany. Tylko szaleniec zdecydowałby się na jakiekolwiek manipulacje. Wynik ogłaszany jest natychmiast i każdy może zażądać powtónego liczenia.
Teraz kilka uwag dla członków i mężów zaufania komisji. Wszyscy wiemy, że po kilku godzinach współnej pracy następuje nieuchronna fraternizacja współdziałających osób.
Wszelkie protesty przeciwko nieformalnym działaniom członków komisji wywołują oburzenie i pytania w stylu: „Czy pani podejrzewa mnie o oszustwo?”. W szczególnie niekomfortowej sytuacji jest mąż zaufania, którego regulamin wyłącza z działań.
Odpowiadam nieodmiennie tak samo.”Jeżeli będziemy postępować zgodnie z regulaminem i zdrowym rozsądkiem, z góry wykluczając możliwość oszustwa, nikt nikogo nie będzie miał okazji podejrzewać”.
Kasjerka, która nikogo nie wpuszcza do kasy, jest w przypadku manka pewna, że musiała się pomylić. Kasjerka, która wpuszcza członków rodziny czy znajomych, w razie manka będzie ich nieuchronnie podejrzewać.
Trzeba zdobyć się na asertywność i nie pozwolić sobą manipulować. Czasami w dobrej sprawie warto odrzucić konwenanse. Przez dobrą sprawę rozumiem zapewnienie uczciwości wyborów, tam gdzie mamy na to wpływ.
Dla pouczenia i rozrywki opiszę jeszcze jak rzutem na taśmę zostałam przewodniczacą komisji.
Na zebranie członków komisji, podczas którego dokonywało się wyboru przwodniczacego i wiceprzewodniczacego punktualnie przyszły 4 osoby z 7.
Po kilku minutach ( mieliśmy na wszystko 0.5 godziny, więc spóźnienie świadczyło o skrajnej nieodpowiedzialności)powiedziałam:” jesteśmy w większości, proponuję swoją kandydaturę na przewodniczącego, kto jest przeciw?, nie widzę nie słyszę”. I tak zostałam przwodniczącą.
Dodam, że zostałam wychowana zgodnie z zasadą: „siedź w kącie, a znajdą cię” ( co oczywiście jest nieprawdą) więc musiałam się trochę przełamać, ale eksperyment udał się.
P.S.
Mam zamiar głosować na PIS, choć dobrze wiem, że JK jest przeciwnikiem ordynacji większościowej. Nie widże tu żadnej niekonsekwencji. Jeżeli widzimy, że ofiara wypadku się wykrwawia, zakładamy opaskę uciskową, a potem leczymy cukrzycę, wszawicę i grzybicę stóp.
Polska się wykrwawia. Traci resztki przemysłu, ziemię, uzdrowiska, zasoby naturalne. PIS traktuję jako opaskę uciskową. Potem będziemy dyskutowac o dalszej terapii.