Źle się dzieje w państwie duńskim. A także i w innych krajach tworzących Unię Europejską. Zieloni jednak znaleźli sposób.
Informacja opublikowana w prima aprilis 2016 roku niestety nie okazała się żartem.
Luka w VAT w Polsce jest stosunkowo duża w porównaniu do innych państw UE, choć tylko nieliczne z nich radzą sobie dobrze ze ściągalnością tego podatku. Polska luka w VAT, wynosiła w 2013 roku 26,7 proc. potencjalnego podatku, jaki mógłby zostać pobrany. Nie jest największa w Unii, ale jest niemal dwukrotnie wyższa od unijnej mediany. (…)
Ze ściąganiem VAT najlepiej sobie radzą w Holandii, gdzie w ciągu pięciu lat udział luki spadł o około trzy punkty procentowe, do zaledwie 4,1 proc., czy w Wielkiej Brytanii, gdzie spadek wyniósł ponad cztery punkty, a luka ta aktualnie wynosi 9,8 proc. i stale spada.
Znacznie gorzej jest w naszym regionie, a największa luka jest w Rumunii. Równocześnie nieściągalność VAT na Węgrzech i w Czechach jeszcze w 2010 roku była znacznie większa niż w Polsce, a obecnie wynosi tam 22,4-24,4 proc. Gorzej natomiast radzi sobie Słowacja, gdzie jest to 34,9 proc. i od 2011 roku nastąpił jej znaczący wzrost.
https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/cala-unia-chce-walczyc-z-luka-w-vat/
Nic więc dziwnego, że problem ściągalności VAT-u spędza sen z powiek europarlamentarzystów.
Recepta, wymyślona przez Zielonych w prostej linii nawiązuje do znanego nam już w przeszłości modelu funkcjonowania państwa, którego patronem mógłby być sam Pawlik Morozow:
Europosłowie z grupy Zielonych zachęcają Europejczyków do składania donosów dotyczących oszustw podatkowych. We wtorek uruchomili platformę internetową EUleaks, która umożliwi anonimowe ujawnianie dokumentów i informacji.
Zieloni argumentują, że chodzi o sprawiedliwość, interes publiczny i gwarancję, że prawo jest przestrzegane. – Przejrzystość zwiększa presję na władze, by podejmowały właściwe decyzje – mówił Philippe Lamberts z grupy Zielonych.
Każdy, kto ma dokumenty dotyczące oszustw podatkowych, będzie mógł je złożyć anonimowo. Twórcy platformy internetowej EUleaks zapewniają informatorom ochronę.
– Osoby, które ujawniają oszustwa, bardzo często ponoszą poważne konsekwencje swoich działań, dlatego zdecydowaliśmy się stworzyć tę platformę. My nie będziemy widzieć, kto składa dokumenty – powiedział europoseł.
Tymczasem historia, której powrót nauczania wywołał taką wściekłość Michnika i reszty salonu, bezlitośnie przypomina:
Donosicielstwo było jedną z podstaw sowieckiego systemu, nad którego bezpieczeństwem czuwała policja polityczna. Miała być ona „oczami i uszami władzy”, potrzebowała więc stałych tajnych współpracowników nazywanych seksotami (skrót od sekretnyje sotrudniki). Liczba osób współpracujących najpierw z OGPU, a później z NKWD, systematycznie wzrastała, a najwyższa była w czasach terroru stalinowskiego lat 1937–1938 oraz po zakończeniu II wojny światowej, aż do śmierci Stalina w 1953 roku. Donosy były plagą niezwykle groźną dla wszystkich żyjących w ZSRS, gdyż bardzo często denuncjacja miała dla oskarżonych tragiczne skutki: od pozbawienia pracy, przez zesłanie na Syberię, po karę śmierci.
Po II wojnie światowej donosicielstwo przeszczepiono także na grunt państw, które znalazły się w bloku sowieckim. Liczba tajnych współpracowników największa była w NRD, w PRL natomiast ich liczba sięgnęła w szczytowym momencie blisko stu tysięcy. Donosy towarzyszyły więc nieodłącznie ideologii komunistycznej i przyczyniły się do śmierci być może nawet milionów ludzi. System ten przetrącał kręgosłupy moralne i niszczył życie społeczne i rodzinne, ponieważ jedno nierozważne słowo mogło prowadzić do łagru. Należało uważać nawet na własne dzieci, gdyż stawały się one niekiedy oprawcami własnych rodziców.
https://histmag.org/Pytanie-miesiaca-9-Jak-wygladala-prawdziwa-historia-Pawlika-Morozowa-6283
Oto model państwa, który wydawał się już zapomniany.
Sięga się jednak po niego bez żenady, choć przecież przynajmniej w naszej części Europy budzi obawę i strach przed najwyraźniej lewicowym tworem, który ciągle jeszcze nazywa się Unią Europejską.
Nic dziwnego, wszak Zieloni wg kardynała George’a Pella z Sydney przypominają arbuz.
Być może to jest główny powód, dla których europejscy zieloni taką estymą otaczają KOD.
29.09 2016
’
’
4 komentarz