Zajmując się historią Etrusków nie sposób nie być konfrontowanym z napisami pozostawionymi przez ten lud. Nigdy nie odważyłem się na próbę odcyfrowania tych komicznie wyglądających napisów, ponieważ wydawało się to niemożliwe. Tak przynajmniej twierdzili „fahofcy” historycy. Kiedy jednak przypadkowo natrafiłem na inskrypcję na hełmie etruskim znalezionym w miejscowości Negova to okazało się, że zrozumienie tego tekstu nie sprawiało najmniejszych trudności, jeśli oczywiście przyjąć prawidłowe założenie co do pokrewieństwa tego języka z językami współczesnymi.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/07/tajemnica-pochodzenia-etruskow.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/kolejny-dowod-na-sowianskie-pochodzenie.html
W moim przypadku ustalenie tego pokrewieństwa było proste, ponieważ wynikało ono z przedstawionej przeze mnie interpretacji faktów historycznych dotyczących okresu przejścia z epoki brązu do żelaza.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/06/gorale-epoki-brazu.html
Przyjecie założenia, że etruski należy do grupy języków słowiańskich okazało się być bardzo płodne i pozwoliło mi na odczytanie tego napisu „w tri miga”.
Oczywiście ten sukces prosił się wprost o potwierdzenie w formie odczytania kolejnych napisów pozostawionych nam przez Etrusków.
Pierwszym, ale nie największym, problemem było ich znalezienie.
Podstawowym było jednak wyszukanie najlepszej metody ich odczytania.
Tak na poczekaniu nie udało mi się tego zrobić i napisy zdawały się nie mieć jakiegokolwiek sensu.
Zdecydowałem się więc na dokonanie pewnej selekcji tych napisów eliminując te które były zbyt długie, jak i te które mogły dotyczyć spraw prawnych lub religijnych, ponieważ używane tam pojęcia są nam nieznane i możliwości podejmowania poszczególnych tematów takiego tekstu wprost nieskończone.
Istnieje jednak całkiem niemała grupa napisów co do których możemy się domyślać (bez rozumienia poszczególnych wyrazów), czego się można po nich spodziewać. I od takich właśnie napisów postanowiłem zacząć.
Dodatkową zaletą było to, że przy ich odczytywaniu nie musiałem się trzymać sztywnych reguł dotyczących wymowy poszczególnych liter etruskiego alfabetu.
Było to z tego względu ważne, bo tak naprawdę to nie wiadomo czy przyjęte przez „naukowców” zasady odczytywania tego alfabetu są prawidłowe. Wystarczy że tylko kilka znaków jest zinterpretowanych fałszywie i już nie można zrozumieć żadnego zdania.
Trzeba uwzględnić też i to, że od czasów odkryć naszego wielkiego rodaka Tadeusza Wolańskiego było wiadomo, że etruski może być spokrewniony z językami słowiańskimi i wszystkie wysiłki „nauki” zachodniej oraz jej agentury w Polsce były skierowane na zamazywanie tych podobieństw, nawet kosztem niemożności odczytania tego języka. Nie jest więc niczym zaskakującym to, że zapewne część liter alfabetu etruskiego świadomie jest przez tych „naukofców” zafałszowana aby uniemożliwić powiązanie tego języka ze Słowianami.
Tak więc studiowanie „osiągnięć” nauki w tym zakresie mogłem sobie darować, co niewątpliwie znacznie przyspieszyło osiągniecie rezultatów.
Pozostało więc znalezienie tekstów spełniających najlepiej zadane warunki.
Zdecydowałem że najlepiej spełniają je teksty znajdowane na przedmiotach codziennego użytku. Szczególnie zaś interesująco prezentowały się te, jakie znaleziono na czarach i kielichach do napitków.
Jak przystało na prawdziwych Słowian Etruskowie nie wylewali za kołnierz i jeśli już zdecydowali się na uwiecznienie na kielichu jakiegoś zdania to musiało ono dotyczyć tego właśnie hobby.
Tak więc wyszukałem parę przykładów takich napisów, które teraz po kolei rozszyfrujemy. Jak będziecie się mogli Państwo sami przekonać odczytanie ich okazało się dziecinnie proste.
Co ciekawe nagle, poprzez zrozumienie tych napisów, ten lud staje się nam bliski i zażyły, tak jakby te trzy tysiące lat historii nagle przestały istnieć.
Przejdźmy więc do przykładów:
Na pierwszym rysunku widzimy napis z ciągłym szeregiem liter. Po krótkiej analizie zauważymy, że był on napisany od prawej do lewej. Tak jak współcześnie w hebrajskim.
Zasadniczym problemem jest w tym przypadku wyodrębnienie poszczególnych wyrazów. Tak się szczęśliwie składa, że akurat w tym przypadku nie sprawia to najmniejszych trudności.
Pierwszym wyraz wygląda tak:
Zapisany alfabetem polskim od lewej do prawej wyraz ten prezentuje się nam następująco: „mila” i jest identyczny z naszym wyrazem „miły” wypowiedzianym z charakterystyczna końcówką typowa dla Słowian południowych.
Drugi wyraz to „Dus(z).
Od razu rzuciło mi się w oczy jego podobieństwo do niemieckiego „duseln” a oznaczającego po polsku drzemanie. Okazuje się, że i w językach słowiańskich ten wyraz jest rozpowszechniony i np. w języku czeskim występuje jako „doze”. Jego obecność w języku niemieckim wynika z tego, że większość wyrazów tego języka ma słowiańskie pochodzenie i jest zaadoptowana ze słownictwa tych Słowian którzy jeszcze 500 lat temu przeważali wśród ludności na terenach między Renem a Łabą.
Dopiero rozpowszechnienie pisma i druku zmieniły te stosunki dramatycznie, no i oczywiście polityka rządzących kast dla których Słowianie zawsze już byli śmiertelnym zagrożeniem.
Tak więc podaną inskrypcję „mila duz” musimy odczytać jako „milej drzemki” lub „miłego snu”. Napis ten jest dla nas, rzecz jasna, jak najbardziej logiczny. Była to delikatna sugestia ze strony gospodarzy, dla napitego jak bąk biesiadnika, do pójścia spać.
Kolejna inskrypcja wygląda następująco.
Zapisana została też na dnie czary. Tak jak poprzednia, jest ona napisana bez podziału na wyrazy i również od prawej do lewej.
Już samo określenie kierunku pisania zbliża nas do prawidłowego rozwiązania, ponieważ czytając te litery od prawej potrafimy natychmiast wyodrębnić pierwszy wyraz z ciągu.
Tym wyrazem jest „idu”. Oczywiście i w tym przypadku rozumiemy jego znaczenie natychmiast i interpretujemy je bez problemów jako „idę”.
Gdzie jednak miał iść ten nasz moczymorda. Oczywiście, tak jak w poprzednim przypadku, do łóżka.
Kolejny wyraz nie ma jednak jednoznacznej analogii w języku polskim.
Całe szczęście w języku potocznym istnieje jednak określenie które zdaje się pasować jak ulał.
Często mówi się na osoby chrapiące że „orał aż się ściany trzęsą” i to jest właśnie rozwiązanie zagadki
Słowo „irać” (orać), bo tak musi być ono czytane, oznacza gwarowe określenie chrapania i cały napis trzeba więc przetłumaczyć jako „idę chrapać”.
Oczywiście nie są to jedyne przykłady takich napisów na dnie czar i kielichów i jak się można domyśleć ich znaczenie jest identyczne.
W następnym odcinku spróbujemy zmierzyć się z dłuższymi napisami o bardziej skomplikowanej treści. Wstępnie muszę stwierdzić że ich odczytanie nie sprawi nam większych trudności.
Cdn.
Jeden komentarz