Artykuły redakcyjne
Like

Likwidacja Stronnictwa Pracy

20/08/2016
847 Wyświetlenia
1 Komentarze
19 minut czytania
Likwidacja Stronnictwa Pracy

Dokładnie 70 lat temu w sierpniu 1946 roku komunistyczne władze rządzące w Polsce z bolszewickiego nadania dokonały zamachu na Stronnictwo Pracy reprezentujące polską chrześcijańską demokrację. Zgodnie z postanowieniami jałtańskimi miały uzyskać w Polsce prawo do jawnego i swobodnego działania wszystkie „demokratyczne” stronnictwa polityczne. Oznaczało to  fakt bezprecedensowego mieszania się w wewnętrzne sprawy Polski, kraju formalnie nie tylko należącego do zwycięskiej koalicji, ale jeszcze w dodatku będącego jej praktycznym organizatorem stawiając zbrojny opór najeźdźcom i przez to zmuszając aliantów zachodnich do wypełnienia traktatowych zobowiązań, których nota bene nie wypełnili nie tylko w 1939 roku, ale również w końcu wojny.

0


 

 

Ponurą farsą i z sowieckiej strony oczywistą drwiną ze swoich zachodnich aliantów było uznanie bolszewickiej agentury w postaci PPR jako stronnictwa „demokratycznego”.

Zachodni alianci opierając się na brytyjskiej konsultacji z Mikołajczykiem, który już nie był członkiem rządu polskiego na uchodźstwie, uznali że powinna być dopuszczona do działalności cała „wielka czwórka” stronnictw stanowiących oparcie polityczne dla tego rządu i delegatury krajowej.

W skład tej „czwórki” wchodziły:

– Stronnictwo Narodowe

-Stronnictwo Pracy

-Stronnictwo Ludowe

-Polska Partia Socjalistyczna, występująca w kraju pod kryptonimem WRN  /Wolność, Równość, Niepodległość/

 

W praktyce sowieckich rządów w Polsce  Stronnictwa Narodowego nie dopuszczono w ogóle do jawnej działalności. PPS, ze względu na wyjazd Arciszewskiego do Londynu i objęcie teki premiera polskiego rządu sprzeciwiającego się oddaniu Polski w sowieckie władanie, a także podstępne aresztowanie Pużaka  i osądzenie  w „procesie 16”, była praktycznie reprezentowana bezprawnie przez „krakowską” grupę Bolesława Drobnera z udziałem dwóch komunistycznych agentów – Ryszarda Matuszewskiego i Józefa Cyrankiewicza.

[1]Natomiast i SL Wincentego Witosa i SP Karola Popiela, który po śmierci Wojciecha Korfantego pełnił funkcję prezesa tego stronnictwa, zastały w kraju przygotowane przez sowieckie agentury jaczejki pozorujące istnienie tych stronnictw w ramach struktur warszawskich władz z sowieckiego nadania.

W SL była to agentura z niejakim W. Kowalskim do której dla zmylenia ludzi włączono Andrzeja Witosa           – jakiegoś kuzyna Wincentego, natomiast w SP była to grupa „Zrywu” Zygmunta Felczaka.

Wincenty Witos nie zgodził się na współistnienie w stronnictwie oczywistej agentury i powołał PSL / Polskie Stronnictwo Ludowe/, natomiast Popiel zgodził się na włączenie „Zrywu” do Stronnictwa z fatalnym skutkiem.

Należy podkreślić że pozycja Popiela była znacznie słabsza aniżeli Witosa, gdyby żył Korfanty to z pewnością podobnie jak Witos nie zgodziłby się na zgniły kompromis, a mając za sobą murem cały Śląsk  zmusiłby komunistów do przyjęcia tego warunku.

Popiel, zresztą jak i wielu członków ZG SP uważał że na pierwszym otwartym kongresie  Felczak i jego agentura zostaną wyeliminowani, bowiem kongres jaki odbył się w Warszawie w dniu 15 lipca 1945 roku był niejawny wobec braku zgody komunistycznych władz, mimo to jednak prawomocnie powierzający kierownictwo SP Karolowi Popielowi jako prezesowi i połączonemu zarządowi złożonemu z przedstawicieli emigracji i kraju.

Włączenie „Zrywu” do SP było zatem posunięciem bezprawnym.

 

SP nie wzięło udziału w tzw „rządzie jedności narodowej” do którego weszło PSL z Mikołajczykiem, który został prezesem tego stronnictwa po śmierci Witosa.

W praktyce uczestnictwo w tym rządzie mimo sprawowania przez Mikołajczyka urzędu wicepremiera i obsady kilku ministerstw, miało charakter symboliczny, władzę faktyczną sprawowała sowiecka agentura, a w wielu sprawach bezpośrednio Sowiety.

Rozrastające się struktury organizacyjne PSL nie ukrywały swego opozycyjnego w stosunku do władzy nastawienia i stąd PSL czerpało siły stanowiąc największą organizację polityczną z przeszło milionową masą członków.

Stronnictwo Pracy zachowało opozycyjny w stosunku do rządu warszawskiego charakter mając jedynie przedstawicielstwo w KRN /Krajowa Rada Narodowa/, swoistej namiastce sejmu. Nie wiadomo z jakiej przyczyny liczebność członków SP została ograniczona do 120 tys. osób, co zresztą stanowiło drugie co do liczebności stronnictwo po PSL.

Pozostałe nie przekraczały kilkudziesięciu tysięcy członków.

Faktyczna liczebność SP nigdy nie została ujawniona, gdyż znaczna część członków nie została formalnie zarejestrowana.

 

W latach 1945 – 46 toczyła się w kraju walka o niepodległość, odbywała się ona na dwóch frontach, które niekiedy wzajemnie się przenikały. Z jednej strony prowadzona była walka zbrojna na skalę porównywalną z wielkimi powstaniami narodowymi, a z drugiej walka polityczna korzystająca z tych nikłych możliwości jakie się otworzyły na mocy decyzji jałtańskich.

W praktyce wobec oczywistej i nie pierwszej, zdrady aliantów, obie okazały się przegrane, ale nie beznadziejne, dały bowiem narodowi poczucie własnej godności i prawa do niezawisłości państwowej.

Stronnictwo Pracy niezależnie od ugodowej postawy swoich londyńskich przedstawicieli przybyłych do kraju w 1945 roku, zajęło zdecydowane stanowisko walki o uzyskanie atrybutów niepodległości.

Na tym tle zarysował się konflikt między przedstawicielami SP w ZG, a komunistyczną agenturą w postaci „Zrywu” zakończony ostatecznym zerwaniem wymuszonego współdziałania w lipcu 1946 roku.

Powód w zasadzie był jeden: -przedstawiciele „Zrywu”  spostrzegli że na kongresie przewidzianym w tym miesiącu nie będzie dla nich najmniejszych szans poskarżyli się swoim mocodawcom, a ci zaproponowali zabieg normalnie stosowany w komunistycznych organizacjach polegający na ustaleniu z góry składu władz w którym zachowany byłby parytet wprowadzony w chwili organizowania tymczasowych władz stronnictwa.

Kiedy ta propozycja została odrzucona wówczas sięgnięto do argumentacji „ideowej” twierdząc że proponowane przez ZG SP głosowanie w referendum niezgodne z reżimową propagandą „trzy razy tak” stanowi akt wrogi wobec „władzy ludowej” i prowadzi do wyeliminowania stronnictwa z jawnego życia  politycznego.

Sprawę rozstrzygnął Bierut nie dopuszczając do wolnego kongresu SP.

Mimo interwencji ambasadorów amerykańskiego i brytyjskiego decyzja podjęta oczywiście w Moskwie została utrzymana co zakończyło się „rzuceniem pod nogi Bieruta” legitymacji poselskich KRN przez posłów stronnictwa, poprzedzonym formalnym zawieszeniem działalności SP na terenie kraju.

Akt ten spotkał się z natychmiastową reakcją reżimu w postaci napadu bezpieki na wszystkie lokale stronnictwa, grabieżą mienia, zasobów finansowych i dokumentacji.

Wszystkie lokale zostały zawłaszczone przez reżim co objęło również posiadane jeszcze przed wojną budynki wydawnictw, drukarnie i inne lokale użytkowe.

Nastąpiła fala aresztowań zakończona kilkoma zbiorowymi procesami z wyrokami dożywocia włącznie.

W wyniku do dziś nie wyjaśnionych okoliczności zmarło w więzieniu dwóch członków ZG: ks. Zygmunt Kaczyński i Antoni Antczak.

.

 

Sprawa zamachu na SP i pozbawienie go możliwości działania na terenie kraju znalazła wyraz w uchwale konferencji episkopatu Polski w której dano wyraz najgłębszego zaniepokojenia sytuacją wyeliminowania z jawnego życia politycznego w Polsce jedynego stronnictwa realizującego myśli i zasady katolickie.

W świetle następnych wydarzeń czyli sfałszowanych styczniowych wyborów do sejmu i zdradzieckiej akcji „ujawnienia:” jednostek zbrojnego oporu przeciwko sowieckiej okupacji i jej warszawskiej agentury, akcja likwidacji SP zeszła na drugi plan mimo jej oczywistego zbrodniczego charakteru.

Na tle tych wszystkich wydarzeń niepowodzenie próby podjęcia jawnej działalności politycznej zarówno przez Mikołajczyka jak i Popiela wywołują naturalny odruch krytycznej oceny mając szczególnie na względzie  ofiary jakie pociągnęły za sobą fakty ujawnienia osób działających w obu stronnictwach SP i PSL i oddaniu ich na pastwę ubecji po opuszczeniu kraju przez obu liderów.

Z drugiej jednak strony w przypadku odmowy przybycia do kraju zostaliby obciążeni odpowiedzialnością za pozostawienie narodu na łasce bolszewików nie podejmując próby ratowania tego co wydawało się że jest jeszcze do uratowania.

„Alianci” zachodni mieliby pretekst do przerzucenia odpowiedzialności na Polaków, którzy nie skorzystali z okazji jaką dawały uchwały jałtańskie, jednakże w świetle totalnej zdrady oddania na bolszewicki łup połowy Europy wszystkie te uwagi mają znikome znaczenie.

Churchill, współtwórca tej zdrady użył określenia „żelaznej kurtyny” nie wspominając ani słowem kto przyczynił się do jej powstania.

 

Moje osobiste wspomnienia związane z tym wydarzeniem ograniczają się do okręgu lubelskiego w którym byłem członkiem wojewódzkiego zarządu i etatowym zastępcą sekretarza. W związku z tym prowadziłem ewidencję członków stronnictwa.

Niezależnie od moich funkcji w zarządzie przewodniczyłem wojewódzkiej organizacji młodzieżowej stronnictwa, która opierała się na dwóch środowiskach: -młodzieży studenckiej i młodych robotników z większych zakładów pracy, głównie członków chrześcijańskich związków zawodowych.

Różnica w poglądach tych dwóch środowisk wyraziła się w wynikach referendum, o ile w środowisku studenckim i w ogóle inteligenckim przeważał wynik w postaci 2 x -nie i 1 x tak, o tyle w robotniczym przeważał 3 x nie, co było świadectwem totalnie negatywnego stosunku do „władzy ludowej”.

Ja i moi koledzy ze studiów, głównie tak jak i ja Wołyniacy mający za sobą uczestnictwo w 27 DP AK traktowaliśmy nasze członkowstwo w SP jako kontynuację walki o niepodległość.

Dążyliśmy do powołania związku młodzieży chrześcijańskiej i powołaliśmy taki związek pod nazwą ChZM /Chrześcijański Związek Młodych/ na zjeździe w kwietniu 1946 roku w Warszawie, wszedłem w skład zarządu głównego i obawiam się że zostałem jedynym pozostałym dotąd przy życiu członkiem tego zarządu.

ChZM podzielił los SP nie uzyskawszy akceptacji władz reżimowych.

 

Jak wspomniałem uchwała o zawieszeniu działalności SP na znak protestu przeciwko niedopuszczeniu do wolnego kongresu spowodowała natychmiastową ogólnopolską napaść bezpieki na wszystkie lokale stronnictwa.

Obliczam że ze względu na posiadanie lokali we wszystkich województwach i większych miastach, a także  większości powiatów – było ich około 300, w tym odbudowany za pieniądze przywiezione przez Popiela z Londynu lokal ZG SP w Warszawie przy ul. Konopnickiej 3 obejmujący całe górne, zniszczone ostrzałem artyleryjskim piętro budynku. Zgodnie z dekretem Bieruta stanowiło ono własność stronnictwa.

W Lublinie mieliśmy dwa lokale wojewódzkiego i miejskiego zarządu stronnictwa. Własnym kosztem poniesionym przez członków stronnictwa zostały one wyremontowane i przystosowane od potrzeb organizacyjnych.

Któregoś sierpniowego poranka zastaliśmy oba lokale opieczętowane i zamknięte na kłódki, na całe szczęście część dokumentacji, a szczególnie deklaracje członkowskie nie trzymałem w lokalu stronnictwa i dlatego udało się je zniszczyć ażeby nie dostały się w ręce bezpieki.

Nie wiedzieliśmy natomiast co się stało z pozostałą dokumentacją i w związku z tym musieliśmy się potajemnie włamać do własnych lokali i wynieść to czego nie zabrał UB.

Obok dokumentacji zagrabiono maszyny do pisania, powielacz, materiały biurowe, w tym duże zapasy papieru i kalki, a także kasetki z pieniędzmi, a nawet wyposażenie kuchenne i stołowe i rzeczy osobiste pracowników.

Udało się jednak wynieść część dokumentacji.

Miało to istotne znaczenie gdyż zagrabiona dokumentacja służyła jako materiał śledczy dla akcji aresztowań, procesów, a także inwigilacji i nękania członków stronnictwa.

 

Na skutek stanowiska episkopatu reżim stworzył pozory możliwości restytucji działalności SP oferując odszkodowanie za poniesione straty materialne i 44 miejsca w sejmie jednakże pod warunkiem przystąpienia do bloku proreżimowego. Odrzucenie tej propozycji spotkało się z ostrymi represjami i falą aresztowań szczególnie członków władz naczelnych, ale także i działaczy terenowych.

Jako curiosum zaistniałych stosunków doszło do rozmowy na temat możliwości reaktywowania SP między uwięzionymi członkami władz stronnictwa Józefem Kwasieborskim i Władysławem Siła – Nowickim, Zenonem Kliszko również więzionym bliskim współpracownikiem Gomułki.

Kliszko mając informacje na temat szykowanych zmian i spodziewając się powrotu do władzy obiecywał wszelką pomoc w reaktywowaniu stronnictwa.

I rzeczywiście do kontynuowania rozmów doszło już po wyjściu z więzienia w 1956 roku, oferta Kliszki była bardzo obiecująca, dawała bowiem oprócz możliwości działania stronnictwa, pewną rekompensatę za straty materialne i zwrot tego co się dało zwrócić z zagrabionego majątku stronnictwa, 35 miejsc w sejmie.

Dla świata miał być to sygnał że w Polsce uzyskuje prawo działalności chrześcijańska demokracja co miało być nie tylko zrealizowaniem postulatu polskiego episkopatu, ale przede wszystkim sygnałem pojednawczym dla silnych chrześcijańsko demokratycznych partii na zachodzie Europy.

Jednakże Gomułka wystraszył się propozycji Kliszki zdając sobie sprawę że udział SP w życiu politycznym PRL  będzie dużym ryzykiem i spowoduje duże niezadowolenie na Kremlu.

Poprzestano zatem na znacznie mniejszym udziale i bardziej skłonnym do uległości kole „Znak” z Zawieyskim na czele.

 

Członkowie SP w kraju o ile warunki na to pozwalały angażowali się do prac społecznych w różnych organizacjach kościelnych, nieznaczny odsetek dał się skusić najrozmaitszym formacjom „koncesjonowanym” przez reżim. Najgłośniejszy był udział byłego członka ZG SP Kazimierza Studentowicza w stowarzyszeniu „Grunwald”, ale trzeba przyznać że dość szybko się zakończył.

Natomiast ożywioną działalność prowadziło stronnictwo na uchodźstwie, w odróżnieniu od innych polskich stronnictw politycznych brało czynny udział na równorzędnych warunkach w międzynarodowej współpracy chadeckich partii będąc współzałożycielem światowej i europejskiej unii chrześcijańsko demokratycznej.

Wykorzystano to dla uzyskania oficjalnego stosunku światowej chrześcijańskiej demokracji do faktu sowieckiej okupacji znacznej części Europy.

W kraju pozostali przy życiu działacze stronnictwa postanowili reaktywować jego działalność w 1988 roku co znalazło wyraz w akcie z 5 lutego 1989 roku zgłoszonym przez dwunastoosobowy zespół członków władz stronnictwa z 1946 roku pod przewodnictwem Władysława Siła – Nowickiego.

Na dzień dzisiejszy jestem jedynym członkiem tego zespołu pozostałym jeszcze przy życiu

 

Losy Chrześcijańskiej Demokracji Stronnictwa Pracy w „III Rzeczpospolitej”, bo pod taką nazwą nawiązującą do historycznego dziedzictwa występuje stronnictwo współcześnie, wymagają odrębnego omówienia jako koronny przykład istniejących stosunków politycznych.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758