Komentarze dnia
Like

Pokłosie ŚDM

11/08/2016
710 Wyświetlenia
1 Komentarze
10 minut czytania
Pokłosie ŚDM

Polska ma powód do dumy, w okresie ogólnej degrengolady, strachu, terroru, pomieszania pojęć i oczywistego upadku procesu tworzenia „kultury” bezideowości i permisywizmu, ujawniła się siła postawy chrześcijańskiej nie tylko setek tysięcy młodych wyznawców Chrystusa zgromadzonych w jedynym wiernym Mu kościele rzymsko katolickim, ale przede wszystkim milionowej rzeszy polskiej młodzieży.

0


 

Ze wszystkich pozytywnych przesłanek płynących z tego wydarzenia na czoło wysuwa się obrona chrześcijańskiej kultury niszczonej z rozmysłem przez zaangażowanie najrozmaitszych sił od pogrobowców stalinizmu i hitleryzmu począwszy, przez wojujący islam, aż po gnijący permisywizm.

Służą temu szatańskiemu dziełu potężne organizacje i sprzedajni politycy, najczęściej zresztą wynajęci do brudnej i najpodlejszej roboty – najmici.

Wskazania ewangeliczne posłużyły dla powstania sfery obyczajowości i etyki świeckiej kształtującej stosunki międzyludzkie nie koniecznie wyłącznie w świecie chrześcijan – wyznawców Chrystusa.

Ich przestrzeganie umożliwiło współegzystencję w skali całego świata, a negowanie wywoływało krwawe wojny i rewolucje.

Najjaskrawszym tego dowodem była globalna katastrofa spowodowana przez zjednoczone przeciwko chrześcijaństwu siły bolszewizmu i nazizmu.

Ale z chwilą upadku III Rzeszy i Związku Sowieckiego zagrożenia dla chrześcijańskiej kultury nie minęły, przybrały tylko inną postać, zamiast frontalnego ataku mamy działania podstępne zarówno w sferze napaści fizycznej w postaci terroryzmu, jak w sferze moralnej i intelektualnej jako promocja, a nawet narzucanie antychrześcijańskiego stylu życia i negowania wynikłej z nauki Chrystusa –moralności.

 

Mamy historyczne doświadczenia do czego prowadzi zwycięstwo sił antychrześcijańskich, w skali globalnej oznacza to pogrążenie na długie lata całego świata w chaosie, stanie permanentnej wojny wszystkich ze wszystkimi, czyli tym wszystkim z czym mamy do czynienia obecnie jako jedynie przedsmak tego co nas oczekuje w przyszłości.

Jedynym realnym środkiem na uniknięcie tego losu jest powrót do „kościoła wojującego”, który byłby w stanie powstrzymać na tyle szatańskie zapędy że życie naszych wnuków i prawnuków byłoby nie tylko znośniejsze, ale dawałoby perspektywy na normalny, ludzki rozwój.

Wymagania nie są wielkie, ale w świetle skali i treści zamachu który obecnie przeżywamy to właściwie wszystko.

Oczywiście może ktoś powiedzieć że takie są losy ludzkości, określone kultury odchodzą, a na ich miejsce przychodzą nowe.

I właściwie można by na tej zasadzie spisać na straty kulturę chrześcijańską i czekać biernie na przyjście nowej.

Tylko że to co się wpycha na jej miejsce jest wyrokiem śmierci dla narodów wykształconych w tej kulturze i nie da się ich uratować na zasadzie ustępstw i zgniłych kompromisów.

ŚDM dowiodły że ludzi zdolnych do podjęcia walki o obronę chrześcijańskich zasad życia nie brakuje.

Problem leży we wskazaniu celów i metod tej walki.

Przestrzeganie zasad codziennego życia na bazie „tres palabras” to bardzo zacne na poziomie parafialnym, ale w kontekście globalnego zagrożenia to stanowczo za mało.

 

Jeżeli chcemy żeby przyszłe pokolenia żyły w świecie po ludzku znośnym to jedynym rozwiązaniem jest podjęcie zdecydowanej walki o powszechne obowiązywanie takich stosunków międzyludzkich jakie wynikają z ewangelii.

Jest to zadanie nie tylko dla organizacji kościelnych, ale dla szerokiego ruchu obrony kultury chrześcijańskiej skupiającego ludzi różnych narodowości i poglądów, ale świadomych wspólnej idei życia według wskazań wzajemnej życzliwości i wsparcia.

Każdy potrzebujący może oczekiwać pomocy od tych którzy są w stanie jej udzielić, ale nie oznacza to wspierania wędrówek ludów i wyganiania ludzi ze swoich ojczyzn i środowisk.

Nie można też pozbawiać się troski o los swój własny i swoich najbliższych

 

Na tym tle należy przyjrzeć się bliżej problemowi „uchodźców”.

W najnowszych czasach w naszej polskiej historii mieliśmy „Wielką emigrację”

po powstaniu listopadowym, była ona w pierwszej fazie entuzjastycznie przyjęta przez społeczeństwa Europy zachodniej jako przedstawicielstwo walki z tyranią i przemocą.

W skład tej uchodźczej masy wchodzili rzeczywiści uczestnicy tej walki, którym w zniewolonej ojczyźnie groził Sybir lub stryczek.

Potem byli uciekinierzy z hitlerowskich Niemiec czy bolszewickiej Rosji, a także z okupowanych krajów.

Byli to jednak ludzie bezpośrednio zagrożeni, lub ochotnicy do walki z najeźdźcami.

Współcześni „uchodźcy” to przedstawiciele, z nielicznymi wyjątkami, procesu wędrówki ludów w poszukiwaniu lepszych warunków bytu, lub wprost nasłani dywersanci.

Przypominają się praktyki stosowane przez Fidela Castro wysyłania do USA pod „uchodźczym” hasłem elementów kryminalnych, lub własnych szpiegów, a także praktyki NRD „sprzedawania” własnych, niewygodnych obywateli wykorzystując przy okazji możliwość szmuglowania agentów Stasi.

Jeżeli na Bliskim wschodzie i w niektórych krajach afrykańskich istnieje zagrożenie dla chrześcijan to tacy uchodźcy zasługują na wsparcie, ale to wymaga dokładnego rozpoznania sprawy, natomiast bezimienne masy młodych ludzi stanowiących znakomitą większość owych „uchodźców” muszą być traktowane nieufnie, gdyż są to w najlepszym przypadku poszukujący łatwego i dostatniego życia w Europie o jakim krążą legendy w ich kraju ojczystym, lub nasłani terroryści.

Jeżeli ktoś steruje całą tą akcją to wypychanie jak największej masy ludzkiej nie licząc się z ofiarami stwarza najdogodniejsze warunki dla wprowadzania jak największej liczby terrorystów, morderców i grabieżców.

A cel jest ten sam: – zniszczyć świat chrześcijańskiej kultury.

Mamy zatem do czynienia ze wspólnotą interesów w dziele niszczenia, chociaż i źródła i cele mogą być rozbieżne.

 

W walce o chrześcijańskie oblicze naszego świata niezbędna jest jednolita postawa całego kościoła, ale jej bezpośrednie prowadzenie powinno być powierzone świeckim organizacjom społeczeństwa, które powinny swoją determinacją i zakresem działania wpłynąć na decyzje polityczne.

Uznanie istnienia innych kultur i gotowość do pokojowego współistnienia nie oznacza akceptacji dla ich wymieszania. Mieszkanie obok siebie może być stosowane na zasadzie bezkonfliktowego współżycia, niestety nie zawsze jest to możliwe i dlatego nie należy dopuszczać do powstawania takich sytuacji.

Ponadto ludzi nie należy traktować jak szczepy do przesadzenia, każdy w miarę możliwości powinien mieszkać i pracować tam gdzie się czuje najlepiej, wśród swoich wspólnie pielęgnując swoją kulturę. Dotyczy to wszystkich ludzi i dlatego należy dążyć do tego żeby poszukiwanie pracy nie zmuszało do niechcianej i stresującej, a często i demoralizującej, emigracji.

Praca powinna iść do człowieka, a nie odwrotnie.

 

Dla osiągnięcia odpowiedniej siły niezbędne jest manifestowanie postawy i gromadzenie ludzi oczekujących na inicjatywę wykazując przeciwnikom, a także niezdecydowanym że jesteśmy gotowi do podjęcia walki w obronie naszej chrześcijańskiej kultury.

Jej przeciwnicy i zdecydowani wrogowie nie są wcale tak liczni, ale demonstrują siłę korzystając z poparcia materialnego, natomiast chrześcijanie poprzestają przeważnie na żałosnych skargach, których i tak nie słychać, gdyż są zagłuszane przez jazgot sprzedajnych mediów.

Przede wszystkim musimy uwierzyć we własną siłę czerpaną z natchnienia Ducha Świętego w myśl apelu św. Jana Pawła.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758