Obserwując upadek gwiazdy magistra Lisa i jego rysujący się na twarzy lęk o przyszłą pracę, zastanawiałem się: po co Jarosławowi Nicniepowiem Kaczyńskiemu potrzebny jest mój głos wyborczy. Zastanawiam się do teraz.
Tak jak rzadko oglądam telewizje, to nie żałuję czasu spędzonego podczas debaty urządzonej nam przez Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim. Ciągle oczekuję jakiejś zmiany uprawiania polityki w Polsce i po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że właśnie miałem okazje taki przełomowy moment widzieć.
Tomasz Lis wyjątkowo dbał o interes widza, czyli mnie i wszedł w moje pełnomocnictwa do wybierania w moim imieniu pytań. Dobrze wiedział, że jako ciemną masę spod Przeworska będą interesowały mnie jakieś pierdoły i jakieś zdania wyjęte z kontekstu i dobrze wiedział jakąż to odpowiedź w moim interesie powinien mi zaserwować Jarosław Kaczyński. Ta ustawka była szyta tak grubymi nićmi, że rozmówca znalazł na to sposób. I dobrze.
Tomasz Lis nie jest jakimś odstępstwem od normy a reprezentuje normę dziennikarstwa polskiego: zająć widzów pierdołami, doprowadzić rozmowę do walki w kisielu, bo to daje oglądalność.
Usiadłem przy telewizorze specjalnie, by mieć szansę wyprostowania swojej opinii o Jarosławie Nicniepowiem (próbuję załapać się na nową modę) Kaczyńskim. Byłem ciekaw czy ma coś do powiedzenia w obszarze naprawy sposobu uprawiania polityki w Polsce, recept na wyzwolenie się z niewoli zadłużeniowej czy unowocześnienia ustroju gospodarczego. Nie dowiedziałem się niczego od pana Nicniepowiem. Na wszystko nabity stempel „Tajne specjalnego znaczenia”: jak wygramy to się dowiecie, a wygramy na pewno.
Obserwując upadek gwiazdy magistra Lisa i jego rysujący się na twarzy lęk o przyszłą pracę, zastanawiałem się: po co Jarosławowi Nicniepowiem Kaczyńskiemu potrzebny jest mój głos wyborczy. Zastanawiam się do teraz.
Słupki wyborcze a zwłaszcza pojawienie się na salonach Ruchu Palikota zapowiadają destabilizację polityki. Trudno powiedzieć w którym kierunku to pójdzie: czy wreszcie partie zaczną mówić po co im były potrzebne głosy wyborcze, czy w kierunku nowego rozdania w przedwczesnych wyborach. Liczę na to drugie. Dlaczego? – zniknie przedstawiciel lisowatych tak dzielnie broniący moich (widza) interesów i zniknie (xxxx) Nicniepowiem (yyyy).
Nowa sytuacja nie może nas zaskoczyć.
Pierwsze wrzuty do naszego think tanku już są. Dopisz coś swojego. Pomyślimy, pospieramy się ale konstruktywnie.