Teatr Nie Teraz Pierwszy podjął się niezwykle trudnej tematyki. Ludobójstwa na narodzie polskim dokonanego przez OUN-UPA.
Milcząc nad grobami i ofiarami, nasz kraj w pełni zgadza się na zapomnienie setek tysięcy ofiar nacjonalistów ukraińskich. "Podziemie" jednak powstaje. Tak, inaczej tego nie można nazwać. Z całego kraju dochodzą informacje o organizowanych działaniach na rzecz Prawdy o Ludobójstwie. DO mediów oczywiście się nie przebijają. To temat przez nich pomijany (zapewne zakazany przez wewnętrzne rozporządzenia) Cóżby mogło przecież społeczeństwo uczynić, gdyby dowiedziało się, że Katyń to był "pryszcz"?
Teatr tarnowski podjął ten wątek w swoim programie artystycznym. Dyrektor teatru Tomasz Żak pochodzi rodem z Wołynia. Jego rodzina była mordowana przez OUN-UPA. Ci którzy przeżyli schronili się na ziemi opolskiej. Po latach reżyser podjął wyzwanie. Jakże trudne i ciężkie. Od premiery kilka miesiecy temu obejrzało spektakl w 13 przedstawieniach około 2 tysięcy osób.
Oddajmy jemu głos:
Tarnów 02. października 2011.
SZANOWNI PAŃSTWO! DRODZY PRZYJACIELE!
Wrzesień zamknął pierwszy etap prezentowania przez Teatr Nie Teraz w Polsce spektaklu „Ballada o Wołyniu”. W związku z tym chciałbym tutaj podzielić się z Państwem swoimi refleksjami oraz popatrzeć konkretnie w przyszłość promowania i spektaklu i tego, co on ze sobą niesie, a więc wiedzy na temat ludobójstwa ukraińskiego na polskich Kresach w okresie II wojny światowej. Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować tym z Państwa, którzy już zaangażowali się w różne formy pomocy i wsparcia, którymi Teatr Nie Teraz został obdarowany, począwszy od wiosny 2011 roku, poprzez majową prapremierę naszego spektaklu i aż po dzień dzisiejszy.
Wielkie Bóg zapłać!
W okresie od 23 maja br., a więc od dnia pierwszego pokazu „Ballady o Wołyniu” w warszawskim Muzeum Niepodległości”, spektakl ten prezentowany był 13-krotnie w różnych miejscach naszego kraju. Wymieńmy te miejsca w porządku alfabetycznym: Hrubieszów, Tarnów, Tomaszów Lubelski, Warszawa, Wołów, Wschowa, Zamość, Zielona Góra. Każdy pokaz był jednakowo ważny, ale wyjątkową dla nas była prezentacja 11 lipca, w rocznicę „Rzezi Wołyńskiej”, w Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie.
W sumie obejrzało spektakl blisko 2000 widzów (!), co daje średnio 150 osób na jednym pokazie. Jest to liczba, którą mogą się pochwalić najbardziej renomowane sceny. „Balladę o Wołyniu” ogląda bardzo różna publiczność: i ci, dla których jest to opowieść wzięta z ich życia; i ci, którym ten temat nie jest obcy, ale także ci, dla których jest to pierwsze spotkanie z przemilczanym w szkołach
i zakłamywanym w politycznych działaniach kawałkiem współczesnej historii. Szczególnie cieszy nas obecność na widowni młodzieży i studentów. Jedna z prezentacji (w ramach festiwalu teatralnego) miała miejsce właśnie na zaproszenie organizacji studenckich działających przy Akademii Teatralnej w Warszawie.
Bardzo emocjonalne i życzliwe reakcje publiczności (z nielicznymi wyjątkami, co skomentuję poniżej), rozmowy po spektaklach (także te, w których nasi rozmówcy nie wstydzili się łez wzruszenia), a ponadto szereg kontaktów z mediami przy okazji prezentacji – wszystko to pozwala stwierdzić, że „Ballada o Wołyniu” jest spektaklem o wyjątkowych walorach artystycznych i jednocześnie edukacyjnych.
Myślę, że cennym jest dla promowania „Ballady o Wołyniu” przywołanie widzów spektaklu o znanych nazwiskach, jak i fragmentów recenzji zamieszczonych w różnych mediach. Tak więc wielkim honorem dla twórców spektaklu była obecność na prapremierze pana Włodzimierza Odojewskiego, wielkiego polskiego pisarza, którego książka „Zasypie wszystko, zawieje” została we fragmentach wykorzystana w warstwie fabularnej scenariusza „Ballady o Wołyniu”. Na widowni gościliśmy także m.in.: Ewę Siemaszko, Szczepana Siekierkę, X. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, pisarza Stanisława Srokowskiego, prof. Kazimierza Brauna, reżysera Bohdana Porębę, barda Lecha Makowieckiego, Annę Lewak, Bożenę Gorską, płk. Jan Niewińskiego, Wojciecha Pestkę, Romualda Niedzielkę, Tadeusza Skoczka, Janusza Palucha.
A oto istotne fragmenty recenzji spektaklu „Ballada o Wołyniu” (podkreślenia własne):
Nostalgiczne pełne przejmującego smutku i tęsknoty pieśniubrane w określoną scenografię – skromną, ubogą wręcz, a przez to nadającą potęgi wymowie spektaklu w jakiś sposób, magiczny siłą swojego utajonego przekazu przenoszą widza w świat pełen niepojętego, niezrozumiałego obcego i wynaturzonego splotu wydarzeń, który zepchnął dwa narody żyjące do tej pory w zgodzie w otchłanie: z jednej strony straszliwej zbrodnia co za tym idzie ukrytego, drążącego poczucia winy, z drugiej; męki i zagłady. (…)
Refleksja – to jest główna idea owej sztuki, tak sądzę. Refleksja nad, przede wszystkim – naszym własnym losem, naszym sumieniem, naszą nijakością, naszym skłóceniem, niezrozumieniem i jego całkowitym czasami brakiem. Czy i jak można budować cokolwiek w ten sposób? Jak można budować solidnie na fundamentach z piasku i wody?
Lub może już powoli całkowitym braku fundamentów.
Piotr Szelągowski, Ballada o zaginionym świecie, www.bezprzesady.pl, 24 maja 2011
Wczoraj byłem na spektaklu. „Ballada o Wołyniu” w teatrze na Miodowej. Gratuluję. Jestem pod wielkim wrażeniem. Ja przeżyłem to piekło. Życie uratował mi przypadek. Jestem Wam ogromnie wdzięczny za to, że przy tak skromnych środkach potrafiliście zrobić coś tak wielkiego i tak pięknego. (…)
Sulimir Stanisław Żuk, e-mail z dnia 11 lipca 2011
(…) „Ballada o Wołyniu”, prócz roli stricte artystycznej, wypełnia także ważną misję społeczną, edukacyjną, historyczną i moralną.
(…) Przedstawienie choć tematycznie jest wielkie i głębokie jak tragedia antyczna, formalnie ma charakter kameralny. Reżyser opowiada tę dramatyczną, prawdziwą historię ustami trzech kobiet: dwóch Polek i jednej Ukrainki. Teraz, już jako dorosłe kobiety, dają świadectwo, czego doświadczyły, co widziały, gdy były dziećmi.(…)
Tomasz Antoni Żak znalazł znakomite i adekwatne do tematu rozwiązanie formalne spektaklu. Ascetyczna scena, bez specjalnych dekoracji. Nie ma tu żadnych inscenizacyjnych fajerwerków, nic nie odrywa uwagi widza od tego, co najważniejsze, czyli od przekazu. Ta ascetyczność sceny tonącej w półmroku, jej plastyczny obraz tworzy klimat pięknie harmonizujący z tematyką przedstawienia. Skromnego i wielkiego zarazem.
Wspaniale, wyraziście, w pełni wiarygodnie poprowadzone role przez Agne Muralyte (studentka Akademii Teatralnej w Wilnie gra postać Ukrainki), Ewę Tomasik i Magdalenę Zbylut. Wszystkie świadomie używają środków wyrazu czy to poprzez gest, czy mimikę, czy pauzowanie. Świetne role. To w dużej mierze zasługa Tomasza Antoniego Żaka. Widać tu w pełni perfekcyjną pracę reżysera z aktorem.
Temida Stankiewicz-Podhorecka, Ludobójstwo na Polakach wciąż bez kary,
Nasz Dziennik, 31 maja 2011, nr 125 (4056)
„Ballada o Wołyniu” to nie tylko zapis faktów, ale też pełna symboliki opowieść o krwi, bez której nie istnieje racjonalny przekaz. Pierwsza część spektaklu, to właśnie opowieści o śmierci, przepełnione opisami zbrodni, cierpienia i szaleństwie morderców. (…) Druga część sztuki, to już pełna poetyki i głębokich metafor scena po masakrze, w której kobiety próbują zmyć z siebie wspomnienie krwi, a potem dokonują samobiczowania, jakby czuły się winne śmierci najbliższych, winne swojego ocalenia. (…) W końcowej scenie Tomasz Żak daje nam do zapamiętania jeden rekwizyt, którym jest symboliczny pień ofiarny i wbita w niego siekiera, która symbolizuje pamięć o wszystkich ofiarach.
Jerzy Reuter, Ludobójstwo według Żaka, Gazeta Krakowska, 1 lipca 2011
(…) Zaskakuje już tylko przyjęta dla tego dramatu konstrukcja, przywołująca nawet na myśl telewizyjną „scenę faktu”, oparta głównie o przejmujące relacje – monologi trzech bohaterek i dochodzące spoza sceny komentarze przesłuchującego je po wojnie oficera.
(…) Reżyser zaufał swoim aktorkom i w ten sposób, dzieląc się dziełem, do którego jako potomek kresowej rodziny był predestynowany, moim zdaniem – wygrał. (…) Sztuka jest czytelna i zrozumiała dla odbiorców. To dla mnie wielka ulga, bo nareszcie – za pomocą tego przedstawienia – można zmazywać na polskiej scenie hańbę dotychczasowej niepamięci o ofiarach wielkiego ludobójstwa.
Piotr Dziża, Pionierzy mają łatwiej?, www.inTARnet.pl, 11 lipca 2011
Pierwszy etap prezentowania w kraju tego pierwszego teatralnego spektaklu o tragedii polskich Kresów, postrzeganej w kontekście ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich na zamieszkałych tam Polakach , mamy za sobą. Czas ten nasuwa następujące uwagi:
1. Przy organizacji spektakli trzeba dużej determinacji w przełamywaniu poprawności politycznej lokalnych decydentów. Także przełamywania ich „salonowych” przyzwyczajeń, co do zapraszania teatru, „o którym nie mówią w telewizji”.
2. Bardzo ważnym przy organizacji spektakli jest zapraszanie mediów (nawet organizacja odrębnej konferencji prasowej) oraz lokalnych polityków i decydentów. Tutaj trzeba działać bardzo skutecznie, a efekt jest „murowany”, gdy uda się ich „posadzić na widowni”.
3. Spektakle organizowane w salach o widowni większej niż na 300 osób stwarzają ryzyko utraty kontaktu z widzem, co w przypadku widza młodego zawsze owocuje postawą rozrabiacką. Przydarzyło się nam to na te 13 pokazów tylko raz i to w stopniu nieznacznym, ale jest to istotny sygnał ostrzegawczy. Lepiej zorganizować dwa spektakle w mniejszej sali i skutecznie dotrzeć do widza (drugi spektakl zawsze kosztuje znacznie taniej).
Warto także rozważyć spotkania z młodzieżą po obejrzeniu spektaklu, czyli praktykowane przez mój teatr w przeszłości tzw. lekcje teatralne.
4. Spektakl trzeba wypromować nie tylko przed prezentacją, ale także po. Na przykład dbając o relacje pospektaklowe i recenzje, które należy upowszechniać, tworząc wokół sprawy atmosferę dużego wydarzenia (czym niewątpliwie jest ten spektakl!). W ten sposób mamy szansę „dać odpór” wszechobecnej promocji kosmopolitycznej, a nawet antypolskiej wizji kultury, a sztuki teatru w szczególności. Mamy szansę na stworzenie niezależnego obiegu kultury w zakresie sztuki teatru, co nie jest dzisiaj bez znaczenie w procesie edukacji kulturalnej i historycznej. W perspektywie naszej wspólnej pracy winna być zbliżająca się 70-ta rocznica ludobójstwa na Kresach wschodnich i wpisanie w nią „Ballady o Wołyniu” i wszelkich możliwych działań edukacyjnych z tym związanych .
5. Spotkania z widzami są też okazją do wysłuchania szeregu uwag, które zawsze bierzemy pod uwagę. Są one bowiem bezcenne w pracy nad spektaklem, która trwa nieustająco – spektakl rozwija się w aktorach, a kolejne prezentacje także mają wpływ na różne jego niuanse inscenizacyjne. Proszę więc o przekazywanie nam Państwa opinii i uwag.
Pozostajemy z wdzięcznością, licząc na nowe spotkania i kolejne w miejscach, które już odwiedziliśmy. Z „Balladą…” trzeba iść do ludzi i to jak najwięcej. To nasz obowiązek.
Warto także pamiętać, że w repertuarze Teatru Nie Teraz są inne spektakle, które można by prezentować w środowiskach, która poznały Teatr Nie Teraz dzięki „Balladzie o Wołyniu” (na przykład spektakl „”Na etapie”, opowiadający o Armii Wyklętej).
Tomasz Antoni Żak
Dyrektor Teatru Nie Teraz
Źródło: Teatr Nie Teraz z Tarnowa – 13 spektakli „Ballady o Wołyniu” www.bezprzesady.pl
Teatr Nie Teraz Pierwszy podjął się niezwykle trudnej tematyki. Ludobójstwa na narodzie polskim dokonanego przez OUN-UPA.
Milcząc nad grobami i ofiarami, nasz kraj w pełni zgadza się na zapomnienie setek tysięcy ofiar nacjonalistów ukraińskich. "Podziemie" jednak powstaje. Tak, inaczej tego nie można nazwać. Z całego kraju dochodzą informacje o organizowanych działaniach na rzecz Prawdy o Ludobójstwie. DO mediów oczywiście się nie przebijają. To temat przez nich pomijany (zapewne zakazany przez wewnętrzne rozporządzenia) Cóżby mogło przecież społeczeństwo uczynić, gdyby dowiedziało się, że Katyń to był "pryszcz"?
Teatr tarnowski podjął ten wątek w swoim programie artystycznym. Dyrektor teatru Tomasz Żak pochodzi rodem z Wołynia. Jego rodzina była mordowana przez OUN-UPA. Ci którzy przeżyli schronili się na ziemi opolskiej. Po latach reżyser podjął wyzwanie. Jakże trudne i ciężkie. Od premiery kilka miesiecy temu obejrzało spektakl w 13 przedstawieniach około 2 tysięcy osób.
Oddajmy jemu głos:
Tarnów 02. października 2011.
SZANOWNI PAŃSTWO! DRODZY PRZYJACIELE!
Wrzesień zamknął pierwszy etap prezentowania przez Teatr Nie Teraz w Polsce spektaklu „Ballada o Wołyniu”. W związku z tym chciałbym tutaj podzielić się z Państwem swoimi refleksjami oraz popatrzeć konkretnie w przyszłość promowania i spektaklu i tego, co on ze sobą niesie, a więc wiedzy na temat ludobójstwa ukraińskiego na polskich Kresach w okresie II wojny światowej. Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować tym z Państwa, którzy już zaangażowali się w różne formy pomocy i wsparcia, którymi Teatr Nie Teraz został obdarowany, począwszy od wiosny 2011 roku, poprzez majową prapremierę naszego spektaklu i aż po dzień dzisiejszy.
Wielkie Bóg zapłać!
W okresie od 23 maja br., a więc od dnia pierwszego pokazu „Ballady o Wołyniu” w warszawskim Muzeum Niepodległości”, spektakl ten prezentowany był 13-krotnie w różnych miejscach naszego kraju. Wymieńmy te miejsca w porządku alfabetycznym: Hrubieszów, Tarnów, Tomaszów Lubelski, Warszawa, Wołów, Wschowa, Zamość, Zielona Góra. Każdy pokaz był jednakowo ważny, ale wyjątkową dla nas była prezentacja 11 lipca, w rocznicę „Rzezi Wołyńskiej”, w Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie.
W sumie obejrzało spektakl blisko 2000 widzów (!), co daje średnio 150 osób na jednym pokazie. Jest to liczba, którą mogą się pochwalić najbardziej renomowane sceny. „Balladę o Wołyniu” ogląda bardzo różna publiczność: i ci, dla których jest to opowieść wzięta z ich życia; i ci, którym ten temat nie jest obcy, ale także ci, dla których jest to pierwsze spotkanie z przemilczanym w szkołach
i zakłamywanym w politycznych działaniach kawałkiem współczesnej historii. Szczególnie cieszy nas obecność na widowni młodzieży i studentów. Jedna z prezentacji (w ramach festiwalu teatralnego) miała miejsce właśnie na zaproszenie organizacji studenckich działających przy Akademii Teatralnej w Warszawie.
Bardzo emocjonalne i życzliwe reakcje publiczności (z nielicznymi wyjątkami, co skomentuję poniżej), rozmowy po spektaklach (także te, w których nasi rozmówcy nie wstydzili się łez wzruszenia), a ponadto szereg kontaktów z mediami przy okazji prezentacji – wszystko to pozwala stwierdzić, że „Ballada o Wołyniu” jest spektaklem o wyjątkowych walorach artystycznych i jednocześnie edukacyjnych.
Myślę, że cennym jest dla promowania „Ballady o Wołyniu” przywołanie widzów spektaklu o znanych nazwiskach, jak i fragmentów recenzji zamieszczonych w różnych mediach. Tak więc wielkim honorem dla twórców spektaklu była obecność na prapremierze pana Włodzimierza Odojewskiego, wielkiego polskiego pisarza, którego książka „Zasypie wszystko, zawieje” została we fragmentach wykorzystana w warstwie fabularnej scenariusza „Ballady o Wołyniu”. Na widowni gościliśmy także m.in.: Ewę Siemaszko, Szczepana Siekierkę, X. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, pisarza Stanisława Srokowskiego, prof. Kazimierza Brauna, reżysera Bohdana Porębę, barda Lecha Makowieckiego, Annę Lewak, Bożenę Gorską, płk. Jan Niewińskiego, Wojciecha Pestkę, Romualda Niedzielkę, Tadeusza Skoczka, Janusza Palucha.
A oto istotne fragmenty recenzji spektaklu „Ballada o Wołyniu” (podkreślenia własne):
Nostalgiczne pełne przejmującego smutku i tęsknoty pieśniubrane w określoną scenografię – skromną, ubogą wręcz, a przez to nadającą potęgi wymowie spektaklu w jakiś sposób, magiczny siłą swojego utajonego przekazu przenoszą widza w świat pełen niepojętego, niezrozumiałego obcego i wynaturzonego splotu wydarzeń, który zepchnął dwa narody żyjące do tej pory w zgodzie w otchłanie: z jednej strony straszliwej zbrodnia co za tym idzie ukrytego, drążącego poczucia winy, z drugiej; męki i zagłady. (…)
Refleksja – to jest główna idea owej sztuki, tak sądzę. Refleksja nad, przede wszystkim – naszym własnym losem, naszym sumieniem, naszą nijakością, naszym skłóceniem, niezrozumieniem i jego całkowitym czasami brakiem. Czy i jak można budować cokolwiek w ten sposób? Jak można budować solidnie na fundamentach z piasku i wody?
Lub może już powoli całkowitym braku fundamentów.
Piotr Szelągowski, Ballada o zaginionym świecie, www.bezprzesady.pl, 24 maja 2011
Wczoraj byłem na spektaklu. „Ballada o Wołyniu” w teatrze na Miodowej. Gratuluję. Jestem pod wielkim wrażeniem. Ja przeżyłem to piekło. Życie uratował mi przypadek. Jestem Wam ogromnie wdzięczny za to, że przy tak skromnych środkach potrafiliście zrobić coś tak wielkiego i tak pięknego. (…)
Sulimir Stanisław Żuk, e-mail z dnia 11 lipca 2011
(…) „Ballada o Wołyniu”, prócz roli stricte artystycznej, wypełnia także ważną misję społeczną, edukacyjną, historyczną i moralną.
(…) Przedstawienie choć tematycznie jest wielkie i głębokie jak tragedia antyczna, formalnie ma charakter kameralny. Reżyser opowiada tę dramatyczną, prawdziwą historię ustami trzech kobiet: dwóch Polek i jednej Ukrainki. Teraz, już jako dorosłe kobiety, dają świadectwo, czego doświadczyły, co widziały, gdy były dziećmi.(…)
Tomasz Antoni Żak znalazł znakomite i adekwatne do tematu rozwiązanie formalne spektaklu. Ascetyczna scena, bez specjalnych dekoracji. Nie ma tu żadnych inscenizacyjnych fajerwerków, nic nie odrywa uwagi widza od tego, co najważniejsze, czyli od przekazu. Ta ascetyczność sceny tonącej w półmroku, jej plastyczny obraz tworzy klimat pięknie harmonizujący z tematyką przedstawienia. Skromnego i wielkiego zarazem.
Wspaniale, wyraziście, w pełni wiarygodnie poprowadzone role przez Agne Muralyte (studentka Akademii Teatralnej w Wilnie gra postać Ukrainki), Ewę Tomasik i Magdalenę Zbylut. Wszystkie świadomie używają środków wyrazu czy to poprzez gest, czy mimikę, czy pauzowanie. Świetne role. To w dużej mierze zasługa Tomasza Antoniego Żaka. Widać tu w pełni perfekcyjną pracę reżysera z aktorem.
Temida Stankiewicz-Podhorecka, Ludobójstwo na Polakach wciąż bez kary,
Nasz Dziennik, 31 maja 2011, nr 125 (4056)
„Ballada o Wołyniu” to nie tylko zapis faktów, ale też pełna symboliki opowieść o krwi, bez której nie istnieje racjonalny przekaz. Pierwsza część spektaklu, to właśnie opowieści o śmierci, przepełnione opisami zbrodni, cierpienia i szaleństwie morderców. (…) Druga część sztuki, to już pełna poetyki i głębokich metafor scena po masakrze, w której kobiety próbują zmyć z siebie wspomnienie krwi, a potem dokonują samobiczowania, jakby czuły się winne śmierci najbliższych, winne swojego ocalenia. (…) W końcowej scenie Tomasz Żak daje nam do zapamiętania jeden rekwizyt, którym jest symboliczny pień ofiarny i wbita w niego siekiera, która symbolizuje pamięć o wszystkich ofiarach.
Jerzy Reuter, Ludobójstwo według Żaka, Gazeta Krakowska, 1 lipca 2011
(…) Zaskakuje już tylko przyjęta dla tego dramatu konstrukcja, przywołująca nawet na myśl telewizyjną „scenę faktu”, oparta głównie o przejmujące relacje – monologi trzech bohaterek i dochodzące spoza sceny komentarze przesłuchującego je po wojnie oficera.
(…) Reżyser zaufał swoim aktorkom i w ten sposób, dzieląc się dziełem, do którego jako potomek kresowej rodziny był predestynowany, moim zdaniem – wygrał. (…) Sztuka jest czytelna i zrozumiała dla odbiorców. To dla mnie wielka ulga, bo nareszcie – za pomocą tego przedstawienia – można zmazywać na polskiej scenie hańbę dotychczasowej niepamięci o ofiarach wielkiego ludobójstwa.
Piotr Dziża, Pionierzy mają łatwiej?, www.inTARnet.pl, 11 lipca 2011
Pierwszy etap prezentowania w kraju tego pierwszego teatralnego spektaklu o tragedii polskich Kresów, postrzeganej w kontekście ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich na zamieszkałych tam Polakach , mamy za sobą. Czas ten nasuwa następujące uwagi:
1. Przy organizacji spektakli trzeba dużej determinacji w przełamywaniu poprawności politycznej lokalnych decydentów. Także przełamywania ich „salonowych” przyzwyczajeń, co do zapraszania teatru, „o którym nie mówią w telewizji”.
2. Bardzo ważnym przy organizacji spektakli jest zapraszanie mediów (nawet organizacja odrębnej konferencji prasowej) oraz lokalnych polityków i decydentów. Tutaj trzeba działać bardzo skutecznie, a efekt jest „murowany”, gdy uda się ich „posadzić na widowni”.
3. Spektakle organizowane w salach o widowni większej niż na 300 osób stwarzają ryzyko utraty kontaktu z widzem, co w przypadku widza młodego zawsze owocuje postawą rozrabiacką. Przydarzyło się nam to na te 13 pokazów tylko raz i to w stopniu nieznacznym, ale jest to istotny sygnał ostrzegawczy. Lepiej zorganizować dwa spektakle w mniejszej sali i skutecznie dotrzeć do widza (drugi spektakl zawsze kosztuje znacznie taniej).
Warto także rozważyć spotkania z młodzieżą po obejrzeniu spektaklu, czyli praktykowane przez mój teatr w przeszłości tzw. lekcje teatralne.
4. Spektakl trzeba wypromować nie tylko przed prezentacją, ale także po. Na przykład dbając o relacje pospektaklowe i recenzje, które należy upowszechniać, tworząc wokół sprawy atmosferę dużego wydarzenia (czym niewątpliwie jest ten spektakl!). W ten sposób mamy szansę „dać odpór” wszechobecnej promocji kosmopolitycznej, a nawet antypolskiej wizji kultury, a sztuki teatru w szczególności. Mamy szansę na stworzenie niezależnego obiegu kultury w zakresie sztuki teatru, co nie jest dzisiaj bez znaczenie w procesie edukacji kulturalnej i historycznej. W perspektywie naszej wspólnej pracy winna być zbliżająca się 70-ta rocznica ludobójstwa na Kresach wschodnich i wpisanie w nią „Ballady o Wołyniu” i wszelkich możliwych działań edukacyjnych z tym związanych .
5. Spotkania z widzami są też okazją do wysłuchania szeregu uwag, które zawsze bierzemy pod uwagę. Są one bowiem bezcenne w pracy nad spektaklem, która trwa nieustająco – spektakl rozwija się w aktorach, a kolejne prezentacje także mają wpływ na różne jego niuanse inscenizacyjne. Proszę więc o przekazywanie nam Państwa opinii i uwag.
Pozostajemy z wdzięcznością, licząc na nowe spotkania i kolejne w miejscach, które już odwiedziliśmy. Z „Balladą…” trzeba iść do ludzi i to jak najwięcej. To nasz obowiązek.
Warto także pamiętać, że w repertuarze Teatru Nie Teraz są inne spektakle, które można by prezentować w środowiskach, która poznały Teatr Nie Teraz dzięki „Balladzie o Wołyniu” (na przykład spektakl „”Na etapie”, opowiadający o Armii Wyklętej).
Tomasz Antoni Żak
Dyrektor Teatru Nie Teraz
Źródło: Teatr Nie Teraz z Tarnowa – 13 spektakli „Ballady o Wołyniu” www.bezprzesady.pl
Prawda czym jest? Li tylko oportunistycznym wygrywaniem subiektywizmów nazywanych spojrzeniem obiektywnym, po uprzedniej odpowiedniej obróbce...