68-letnia Irena Kamińska jest sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oznacza to, że decyduje, i to ostatecznie, o wynikach sporu obywatela z administracją. W tym podatkową. Niestety, prezentowany przez nią pogląd, wyrażony na dodatek publicznie, poddaje w wątpliwość zasadność piastowania przez nią urzędu sędziego.
Oto fragment wywiadu, jaki udzieliła „Rzepie”:
Rz: Prezydent Andrzej Duda odmówił właśnie nominacji dziesięciu sędziom sądów powszechnych. To wyjątkowa decyzja, ostatnią taką podjął Lech Kaczyński w 2007 r. Czy to oznacza, że prezydent zamierza wybierać sobie sędziów?
Irena Kamińska: Albo że zaczął sobie wybierać sędziów, albo że stosuje przepisy, które nie zostały jeszcze uchwalone. Na podstawie tych dziś obowiązujących prezydent nie ma prawa wybierać, komu wręczy nominację, a komu nie.
Problem jest tym większy, że swojej decyzji nie uzasadnił…
To działanie niezgodne z konstytucją. W sposób niewyobrażalny zagraża niezawisłości sędziów i niezależności sądów. W rekomendacji Komitetu Ministrów Rady Europy wielokrotnie wskazywano, że władza polityczna nie może mieć decydującego wpływu na rozwój i karierę sędziego. To wyjątkowo kuriozalna sytuacja. Przecież nie wiadomo, dlaczego prezydent odmówił nominacji.
Czyli decyzja jest bez wątpienia polityczna?
Procedura wystąpienia z wnioskiem przez Krajową Radę Sądownictwa do prezydenta jest bardzo precyzyjnie określona. Rada drobiazgowo sprawdza kandydata na urząd sędziego, bada go na podstawie różnych kryteriów. A proszę mi powiedzieć, wedle jakich kryteriów weryfikowała sędziów Kancelaria Prezydenta? Przecież żadnych nie ma.
Niestety, przeszukiwanie internetu w poszukiwaniu stopnia naukowego sędzi Ireny Kamińskiej zakończyło się fiaskiem, co implikuje, że jest ona magistrem. Podobnie jak większość sędziów.
’
Może więc po raz kolejny trzeba przypomnieć „boskiej” Irenie, że jako sędzia ograniczona jest przez Konstytucję i inne ustawy? I nie może wymagać od Pierwszej Osoby w Państwie tego, co prawo konstytucyjne nie nakazuje.
’
„W nauce prawa ugruntował się pogląd (powstały już na gruncie podobnej regulacji konstytucyjnej w tzw. Małej konstytucji – zob. P. Sarnecki, Omówienie art. 42, [w:] L. Garlicki (red.), Komentarz do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1996, uwaga 4) głoszący, że Prezydent może nie zaaprobować przedstawionej mu przez KRS kandydatury (por. m.in.: P. Sarnecki (red.), Prawo konstytucyjne, Warszawa 2002, s. 306; L. Gardocki, Naprawdę jesteśmy trzecią władzą, Warszawa 2008, s. 48; B. Banaszak, Prawo konstytucyjne, Warszawa 2008, s. 663). Najpełniej wyraził go L. Garlicki (na ten temat L. Garlicki, Omówienie art. 179, [w:] L. Garlicki (red.), Konstytucja, s. 5) pisząc: „Powoływanie sędziów jest osobistym uprawnieniem (prerogatywą) prezydenta, bo z mocy art. 144 ust. 3 pkt. 17 – dla ważności tego aktu nie jest wymagana kontrasygnata premiera. Należy to postrzegać jako wyraz nie tyle wzmacniania samodzielności pozycji ustrojowej prezydenta, co zaakcentowania niezależności sądownictwa od rządu i podległych mu organów. (…) Ujęcie uprawnienia prezydenta w formę prerogatywy akcentuje, że nie ma on prawnego obowiązku uwzględnienia wniosku KRS, nie można więc jego pozycji sprowadzać tylko do roli „notariusza” potwierdzającego podejmowane gdzie indziej decyzje (…). Skoro art. 179 określa wystąpienie KRS mianem „wniosku”, to wskazuje jego niewiążący materialnie charakter, nawet jeżeli złożenie wniosku jest koniecznym elementem procedury”. Na podobnym stanowisku stanął TK, stwierdzając: „Nie bez znaczenia dla sposobu funkcjonowania Prezydenta w tym zakresie pozostaje okoliczność, że w świetle art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji kompetencja Prezydenta określona w art. 179 Konstytucji traktowana jest jako uprawnienie osobiste (prerogatywa) Prezydenta (a zarazem: sfera jego wyłącznej gestii i odpowiedzialności) oraz że Prezydent jest „najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej” (art. 126 ust. 1 Konstytucji). Wspomniana tu rola ustrojowa Prezydenta, określona w art. 126 ust. 1 Konstytucji, ma istotne znaczenie dla oceny charakteru prawnego i rangi czynności powołania na urząd sędziego. Nadto okolicznością istotną pozostaje brak określenia cech aktu urzędowego powołania na stanowisko sędziowskie w ustawach regulujących ustrój sądów i status sędziów objętych zakresem aktów powołania przez Prezydenta. Konstytucyjna forma „postanowienia Prezydenta”, ogłaszanego w „Monitorze Polskim”, sprawia, że zewnętrzna postać aktu urzędowego Prezydenta nie obejmuje uzasadnienia podjętej decyzji personalnej” (post. z 3.6.2008 r., KPT 1/08, OTK-A 2008, Nr 5, poz. 97).”
’
Tymczasem sędzia NSA Irena Kamińska twierdzi, że decyzja odmawiająca namaszczenie kolejnych „boskich” powinna być uzasadniona!
Bowiem brak takowego narusza Konstytucję!
Najwyraźniej Kamińska posiada egzemplarz konstytucji o treści nie znanej ogółowi, albo też, co niestety wydaje się o wiele bardziej prawdziwe, publicznie kłamie uważając, że samodzierżawie sędziowskie, czyli tzw. państwo prawne, jest zagrożone.
Jak słusznie zauważył profesor Bogusław Banaszek, i to jeszcze w 2012 roku:
’
Odmowa powołania sędziów nie może być uznana za niezgodną z zasadą podziału władz (art. 10 ust. 1 Konstytucji). Z istoty tej zasady we wszystkich państwach demokratycznych wynika właśnie to, by organ nominacyjny nienależący do władzy sądowniczej nie był związany decyzjami personalnymi organów tej władzy. Elementem zasady równoważenia władz jest to, aby sama władza sądownicza nie decydowała o swoim składzie. Gdyby zaś przyjąć, że jedyną możliwą przesłanką odmowy na powołanie na stanowisko sędziego jest negatywna merytoryczna ocena kandydata przez Prezydenta, a to z kolei stanowiłoby już naruszenie kompetencji KRS, wówczas kompetencje Prezydenta zredukowane zostałyby do wykonywania uchwał KRS. W ten sposób KRS – uznana za pozajudykacyjny organ władzy sądowniczej (zob. komentarz do art. 186 ust. 1) – decydowałaby de facto o powoływaniu sędziów.
’
Niestety, Irena Kamińska najwyraźniej jest zwolenniczką teorii, która z Prezydenta czyni marionetkę Krajowej Rady Sądownictwa.
Ma być jedynie notariuszem KRS.
To już kolejny sygnał świadczący o tym, że sędziowie sami chcą stanowić o sobie, a art. 4 Konstytucji, wedle którego Naród jest suwerenem, to tylko nic nieznaczący ozdobnik.
Czy zatem czeka nas opcja zerowa w wymiarze sprawiedliwości?
Alternatywę bowiem stanowi cesarz Rzepliński w otoczeniu plejady togowych książąt…
4.07 2016
Jeden komentarz