Prawdziwą sztuką jest umiejętność patrzenia w tym samym kierunku
Jest jakaś tęsknota we mnie która
budzi się rano nie zasypia razem
z ciałem gdzieś w rejonach snu
pojawia się jak artysta na chwilę
tworząc obraz jeden za drugim
Noc przestała otulać granatem
lubię ten przedział czasu kiedy słońce
na moment zostaje zamknięte w zaułku
ulicy i gra światłem między oknami
bogatych kamienic z tamtego stulecia
Wczoraj przepadło z tym co nieistotne
ważne jest tu i teraz i to co przede mną
– przed nami wierzchołek góry
świat bez dwóch teatrów na scenie
Nigdy dotąd nie było tak dobrze
Wrocław zapada w szarość milknie
miasto zmęczone wartkim rytmem
jeszcze tylko kawa i spacer między
cieniami łapiemy zatrzymane ciepło
dnia który nie powtórzy się więcej