Ze wstępu do najnowszego wydania „PRP”: „Drodzy Czytelnicy i Sympatycy! W naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych problemach Polski i Świata. Kluczem doboru publikowanych treści, nie jest zgodność poglądów Autorów publikacji z poglądami redakcji lecz decyduje imperatyw ważnością tematu. Poglądy prezentowane przez Autorów tekstów, nie zawsze podzielamy. Uznając jednak że wszelka wymiana poglądów i wiedzy, jest pożyteczna dla życia publicznego – prezentujemy nawet kontrowersyjne opinie, pozostawiając naszym czytelnikom ich osąd”.
Szczególnej uwadze redakcja „3obiegu” poleca materiały dokumentalne, także z IPN-u, opublikowane w „PRP”, a dotyczące „profesora” Władysława Bartoszewskiego.
PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI – NR 384 – Internet
Zapraszamy Państwa do czytania załączonego Biuletynu PRP nr 384.
Przy okazji prosimy o podpisanie Petycji do Billa Clinton’a,
która znajduje się pod następującym linkiem:
http://citizengo.org/pl/34660-szanoany-panie-prezydencie?tc=ty&tcid=22730860
REDAKCJA
Niedawno minęła pierwsza rocznica śmierci Władysława Bartoszewskiego. Wprawdzie nie powinno się mówić źle o zmarłym, ale fakt, że Komitet Obrony Demokracji, PO oraz inne środowiska, które często przyrównuje się u nas do Targowicy, która szukała wsparcia u obcych,wybrały go na swojego patrona, skłania nas do przypomnienia ciemnych stron tego człowieka, którego od lat nachalnie promowano na „bohatera narodowego,” zarówno w kraju jak i za granicą, mimo że nigdy nie ukrywał on swojej pogardy do narodu polskiego. Można sobie postawić pytanie dlaczego szczególną estymą cieszył się nasz „profesor” w Niemczech i Izraelu. Łatwo zauważyć jak bardzo jego osobowość świetnie wpisuje się w program niemiecko-żydowskiej polityki historycznej, której celem jest stopniowe zdejmowanie z Niemiec i narodu niemieckiego odium zbrodni na Żydach oraz przerzucanie jej krok po kroku na winowajcę zastępczego, na którego wytypowano Polaków. Redaktor Stanisław Michałkiewicz pisze o ścisłym skoordynowaniu niemieckiej i żydowskiej polityki historycznej, w której bardzo ważną rolę odgrywa tzw. „pedagogika wstydu” jako podstawowe narzędzie sprowadzania Polaków do stanu całkowitej psychicznej bezbronności. Dlatego różne wrogie nam środowiska przypuściły wściekłe ataki propagandowe na nasze obecne polskie władze, które ośmieliły się podjąć inicjatywy mające na celu pokazanie całemu światu bohaterstwa naszego narodu w czasie II wojny światowej.
Jan Saski (polcontra@mail.com)
Jan Saski (polcontra@mail.com)
W związku z incydentem nowojorskim należy zadać pytanie, czy rzeczywiście wróg jest na Wschodzie a przyjaciel za Oceanem Atlantyckim – jak to się wmawia od ćwierćwiecza polskiej opinii publicznej. Nie jest to przecież pierwsze tego typu nieprzyjemne wystąpienie obywateli amerykańskich pod adresem Polski, nie mówiąc już o ukazujących się w USA publikacjach książkowych, prasowych i medialnych na temat domniemanego polskiego udziału w zagładzie Żydów. Może by wreszcie obóz polskiej rusofobii i amerykanofilstwa wyciągnął z tego jakiś wniosek.
Drapichrusty w służbie judaszyzmu http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3638
BARTOSZEWSKI – KONTAKT OPERACYJNY AMBASADY IZRAELA W WARSZAWIE
WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI HONOROWY OBYWATEL IZRAELA http://www.fronda.pl/blogi/prawda-o-nobliscie/wladyslaw-bartoszewski-honorowy-obywatel-izraela,37007.html
Władysław Bartoszewski przyznał, że „w czasie wojny bałem się bardziej Polaków niż Niemców” http://pokazywarka.pl/wladyslawbartoszewski/
Bartoszewski: “Polacy to bydło i motłoch”
Fakty z życia „bohatera” i patrona KOD – Bartoszewskiego
Chcę się z Państwem podzielić kilkoma informacjami na temat bohatera PO, NOWOCZESNEJ i KOD.
Tadeusz Płużański w swoim felietonie na łamach „Super Expressu” odnosi się do słów Władysława Bartoszewskiego o „bydle”, przypominając jednak, że to mało istotna sprawa w porównaniu z innym wydarzeniem. Jest coś bardziej niesłychanego w długim życiorysie „profesora”. To odmowa Orderu Orła Białego dla Rotmistrza Witolda Pileckiego. Prawdziwy bohater nie został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej przez bohatera nadmuchanego — pisze publicysta. Płużański przekonuje, że za taką decyzją Bartoszewskiego stała małostkowość polityka Platformy (obecnie patrona KOD). Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego, postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i przez 2,5 roku tworzył więźniarską konspirację zbrojną — czytamy w „SE”. Pilecki ostatecznie otrzymał pośmiertnie Order Orła Białego. Przyznał go prezydent Lech Kaczyński
Witold Pilecki miał być według Bartoszewskiego zapominany.
Inna ciekawą „kartą” z historii Bartoszewskiego (nie nazwę go profesorem, bo profesorem nigdy nie był) był wywiad jakiego udzielił „Die Welt”, 26 lutego 2011.
Odpowiedź na pytanie dziennikarza „Był pan w ruchu oporu i pomagał Żydom. Miał pan wtedy sąsiadów, których się obawiał?” (Oryginalne pytanie dziennikarza: Sie haben für den Widerstand gearbeitet und auch Juden geholfen. Hatten Sie damals Nachbarn, vor denen Sie sich fürchteten?).
„Mieszkałem w domu pełnym inteligencji przy ul. Mickiewicza 37, na II piętrze. Ale jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Jeżeli niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie otrzymał rozkazu aresztowania mnie, nie miałem się czego bać. Ale gdy polski sąsiad, który zauważył, że kupiłem więcej chleba, niż zwykle – musiałem się bać. („Ich lebte in einem Haus voller Intelligenzija, in der Mickiewicz-Str. 37, II. Stock. Aber wenn jemand Angst hatte, dann nicht vor den Deutschen. Wenn ein Offizier michauf der Straße sah und nicht Befehl hatte, mich festzunehmen, musste ich nichts fürchten. Aber der polnische Nachbar, der bemerkte, dass ich mehr Brot kaufte als üblich, vor dem musste ich Angst haben).
Interpretację zarówno wypowiedzi Bartoszewskiego, jak jego czynu względem Rotmistrza Pileckiego pozostawiam Państwu.
From: jaworscy
Sent: Tuesday, April 28, 2015 5:12 PM
To: „Undisclosed-Recipient:;”@interia.pl
Subject: Władysław Bartoszewski (Bartman) – żyd, kolaborant, zdrajca
Władysław Bartoszewski przyznał, że „w czasie wojny bałem się bardziej Polaków niż Niemców” – cytat wyrwany z kontekstu, ale… http://www.wprost.pl/ar/233766/Bartoszewski-w-czasie-wojny-balem-sie-bardziej-Polakow-niz-Niemcow.
Czyżby Bartoszewski pracował wtedy jako konfident? agent? kolaborant? podejrzane fakty, przemilczane sprawy, relacje świadków, historie jego znajomych i ich rodzin…
Ogólnie dostępne materiały na temat Pana Bartoszewskiego to w ogromnej większości wywiady z nim samym bądź wspomnienia własne. Testis unus, testis nullus – jeden świadek, żaden świadek – jak głosi maksyma rzymskiego prawa.
Według encyklopedycznej wiedzy to autorytet. Urodzony 19 lutego 1922 w Warszawie jest znanym polskim politykiem, dziennikarzem, pisarzem, działaczem społeczny i historykiem. Kawaler Orderu Orła Białego, honorowy obywatel państwa Izrael. Więzień Auschwitz, żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik powstania warszawskiego. Dwukrotnie minister spraw zagranicznych, senator IV kadencji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska.
Więzień Auschwitz. Gdy wybuchła wojna Władysław Bartoszewski miał 17 lat. 19 września 1940 został zatrzymany na Żoliborzu w masowej obławie zorganizowanej przez hitlerowców. Przypadkowo dostał się do Oświęcimia, był w tym samym transporcie co Witold Pilecki.
Od nocy 21/22 września 1940 roku obaj stali się więźniami niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Konzentrazionlager Auschwitz I, numer obozowy 4427, natomiast Witold Pilecki, który do obozy poszedł z własnej woli miał nr 4859).
Bartoszewskiego zwolniono z Oświęcimia po kilku miesiącach – 8 kwietnia 1941, co było wydarzeniem niespotykanym. Natomiast Pilecki dopiero po ponad 2 latach… 27 kwietnia 1943 zdecydował się na ucieczkę z obozu…. Dlaczego wspominanie o Witoldzie Pileckim w tej części historii jest istotnie? – o tym kilka akapitów dalej. Według Bartoszewskiego zwolnienie zawdzięcza przyjaciołom z Polskiego Czerwonego Krzyża oficjalnym powodem był zły stan zdrowia. Nieoficjalnie zwolnienie przypisywano stawiennictwu siostry Bartoszewskiego, która kolaborowała z Niemcami, nawet wyszła za mąż za SSmana.
Jednak według relacji prof. Miry Modelskiej-Creech z Georgetown University w Waszyngtonie, pracownika administracji białego domu, istnieje świadek, który przeżył Oświęcim i twierdzi, że Bartoszewski był kolaborantem. Świadek opowiadał, że spotkał się z Bartoszewskim w Oświęcimu, znał m.in., szczegóły na temat wykształcenia Bartoszewskiego. Twierdził, że za sprawą Bartoszewskiego i 14 innych donosicieli, którzy opuścili Oświęcim (notabene pociągiem pierwszej klasy) zlikwidowano 21 wysokich rangą Akowców. Ów świadek jest przekonany, że Bartoszewski był konfidentem.
Straszliwa Historia o Bartoszewskim? Nikogo nie zwalniano z Auschwitz, przynajmniej nie uczciwych ludzi, co innego kolaboranci… Tłumaczenie, że go zwolnili ze względów zdrowotnych wydaje się co najmniej podejrzane. Mimo tego obdarzono go zaufaniem w organizacji katolickiej FOP – Front Odrodzenia Polski, związanym ze Stronnictwem Pracy, a kierowanym przez pisarkę Zofię Kossak Szczucką. Bartoszewski niemal natychmiastowo po wyjściu z Oświęcimia został wzięty do struktur konspiracyjnych. Jest to sytuacja nie do pomyślenia, taki człowiek był zbyt podejrzany, tacy ludzi mogli być pod obserwacja, dla konspiracji to zbyt duże ryzyko…
Bartoszewski prawdopodobnie albo zataił ten niewygodny fakt, albo został wciągnięty do konspiracji z pomocą niemieckiej agentury. Wystarczy poczytać raporty Pileckiego, żeby wiedzieć, że zwolnienia polskich więźniów się zdarzały i niekoniecznie musieli to być kolaboranci, bo np. za pośrednictwem jednego z takich zwolnionych rotmistrz przekazywał informację do Warszawy. Nie jest tajemnicą, że władze okupacyjne były podatne na gigantyczną korupcję i dobrą łapówką można było ocalić życie. Według wersji przytaczanej przez przewodników w obozie Auschwitz, Bartoszewski miał kartę pracy PCK, jego matka pracowała w PCK i zrobiła z niego pracownika czerwonego krzyża. Rodzicie prawdopodobnie wręczyli łapówki Niemcom dzięki którym został wezwany przed komisję lekarską. Przed komisją za namową polskiego lekarza, zamaskował swoje rany i udawał, że jest zdrowy (inaczej nie wypuściliby go, jako żyjącego „dowodu” na mordercze warunki w obozie). Podpisał oświadczenie, że nie ma zastrzeżeń do pobytu w KL Auschwitz i po prostu wyszedł…
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raporty-witolda.htm
W tamtym czasie niemiecka agentura była niezwykle rozwiniętą. Dzisiaj milczy się o tej niechlubnej przeszłości; hasło „banda Ganzweicha”, „Grupa 13″ – „trzynastka”, „Pierwsza pomoc”, „Żydowskie Pogotowie Ratunkowe” – nikomu nic nie mówi podobnie jak ŻGW! dla której pracowały tysiące żydowskich agentów.
Żagiew czyli Żydowska Gwardia Wolności działała nie tylko w getcie warszawskim, a w całej Warszawie. Służyła do infiltrowania żydowskich i polskich organizacji podziemnych, w tym niosących pomoc Żydom. Niemcy wyposażali swoich żydowskich agentów także w broń! Agenci mieli za zadanie udawać, że szukają pomocy, a gdy znaleźli Polaków którzy im ją zaoferowali, po prostu donosili na nich skazując ich i tym samym często ich rodziny na śmierć. Trudniących się tym zajęciem Żydów polskie państwo podziemne starało się zabijać i bynajmniej nie był to wyraz antysemityzmu.
ŻGW zajmowało się również przemytem żywności do getta starając się przejąć całkowitą kontrolę nad kanałami przerzutowymi, co czyni tą organizację pośrednio odpowiedzialną za śmierć głodową swoich rodaków. ŻGW zajmowała się także szmalcownictwem tropiąc i wydając Niemcom Żydów ukrywających się w tzw. aryjskiej części Warszawy.
Skala zjawiska była porażająca, podobnych organizacji działało wiele, równolegle, w niemal każdym większym mieście. Nawet w Berlinie – słynna grupa informatorów Stelli Kuebler-Goldschlag (której notabene opłacała się kolaboracja – żyje do dziś). Jednak największe znaczenie miały Judenraty, bez nich holocaust po prostu nie udałby się, Judenraty wyjątkowo gorliwie pomagały Niemcom mordować własny naród (http://chodakiewicz.salon24.pl/81001,lonek-skosowski-koniec-zydowskich-kolaborantow-gestapo)
W ostatecznym rozrachunku to właśnie Żydzi byli największymi pomocnikami Hitlera i w największym stopniu przyczynili się do swojej zagłady. Fakty są niewygodne dlatego wciąż pompuje się „Polaka antysemitę” zasłonę dymną dla żydowskich zbrodni. Należy mówić nawet o niewygodnych kwestiach, tak samo jak należy mówić o przypadkach Polaków – agentów, których w wielomilionowym narodzie trochę się znalazło.
Jednak Polskie władze nigdy nie współpracowały z Niemcami, a Polaków- szmalcowników skazywano w imieniu RP na śmierć. To wielka i zasadnicza różnica między postawą Polaków, a postawą innych narodów, których władze oficjalnie współpracowały z okupantem i wydawały im swoich obywateli. O roli, znaczeniu i skali niemieckiej żydowskiej agentury dzisiaj nie pamięta się.
Ciekawym skali zjawiska polecam pogooglać nazwiska szefów bardziej znanych siatek żydowskich kolaborantów – m.in. Maurycy Diamant, Julian Appel, Aleksander Förster, Grysza Zełkowicz, Szamaj Grajer, Leon (Lejb) Skosowski („Lonek”), Abraham Gancwajch, Dawid Sternfeld, Kenigl, „kapitan” Lontski, Ganzweich, Kuebler-Goldschlag, Paweł Włodawski, Hermanowski i żona jego Wanda Mostowicz, Lola Kochman, Zuzanna Gińczank, Wilson ps. Stekier, Stanisława Lepianka, Fijałkowski Władysław, Rajchman („Romanowski”) itd. Nie tylko tysiące Żydów – niemieckich agentów skutecznie niszczyło wizerunek Polaków podczas II wś.
Niemal każdy Żyd, który bogacił się kosztem swoim braci robił poprzez podsycanie strachu przed Polakami-antysemitami. Co ciekawe, wbrew pozorom można odnaleźć tysiące przypadków, znanych, czynnych przedwojennych Polaków-antysemitów, którzy w czasie wojny ratowali życie Żydów ryzykując własne. Czy jakiś Żyd zdobył się na coś takiego? To nie jest pytanie retoryczne, niestety trudno tutaj o jakąkolwiek konkretną odpowiedź. Polak antysemita nie kupował u Żyda, pisał antysemickie teksty, nawoływał innych do bojkotu tego co żydowskie – jednak nigdy nie był mordercą, na jakiego się go GENERALNIE kreuje. To jest zasadnicza różnica.
Można było być dobrym Polakiem katolikiem i antysemitą jednocześnie. Polakom mogła nie podobać się niesamowita nad reprezentacja Żydów w wielu zawodach, a szczególnie na studiach… I próbowali działać gdyż nie chcieli aby 90% elity tego kraju było Żydami. Ich dzieła, m.in. getto ławkowe w konsekwencji uratowało życie tysiącom Żydów, gdyż wielu nie mogąc studiować w Polsce wojnę spędzili studiując za granicą…
Wracając do strachu przed Polakami – co sprytniejsi Żydzi bardzo często napadali innych Żydów „na Polaka” – często sami udawali Polaków lub udawali bandy współpracujące z Polakami, chociaż niewykluczone, że czasami współpracowali z Polakami – szmalcownikami. Żydowskość w tym czasie nie zawsze była kwestią jednoznaczną, przechrzty, małżeństwa mieszane, wielu Żydów miało blond włosy, niebieskie czy zielone oczy. Granica się zacierała. Jest wiele historii gdy Polacy, mieszkańcy małych miasteczek zbiorowo ratowali Żydów zintegrowanych z Polakami z rąk innych Żydów katów, żydowskiej policji czy Niemców… – ratowali tych, którzy opowiedzieli się za polskością – zostali katolikami i zintegrowali się z polską kulturą. Zrobili to co każdy mieszkaniec każdego kraju robić powinien aby dany kraj mógł nadal trwać – obywatele nie mogą się całkowicie izolować w swoich grupach.
Żydzi często popadali w paranoję strachu, a wielu tą paranoję podsycało. Wokół Polaków narosło przez to wiele negatywnych mitów i stereotypów, które naprawdę nigdy nie były rozsądnie uzasadnione. Na podstawie nielicznych wyjątków zbudowano negatywny obraz polaka-antysemity, który w czasie wojny donosił i mordował Żydów. Wciąż powstają nieuprawnione legendy, książki, ostatnio nawet filmy o Żydach bohatersko walczących z Niemcami. Jednak historia nie zna takich przypadków, z polskich bandytów żydowskiego pochodzenia robi się bohaterów (Film „Opór” z Craigiem o braciach Bielskich – bandytach, którzy rabując i gwałcąc zamordowali ponad setkę Polaków, w tym kobiety i dzieci), albo po prostu ich się wymyśla (Film „Bękarty wojny”, „Inglourious Basterds” w którym bohaterscy Żydzi z pasją zabijają Niemców, w tym samego Hitlera).
Powstanie w Warszawskim Getcie jest słynniejsze, lepiej upamiętnione od powstania Warszawskiego.W getcie Żydzi wskutek długich walk zabili dosłownie kilkunastu Niemców (głównie przypadkowo), a ich walka nie miała już żadnego znaczenia, Polacy zabili TYSIĄC razy więcej Niemców, a dokładnie kilkanaście tysięcy świetnie uzbrojonych hitlerowskich żołnierzy i to z nadzieją wyzwolenia Warszawy i zakończenie wojny, niezależnie od porażki, błędów tego okresu, powstanie to zasługuje na pamięć co najmniej taką, jaką obdarza się beznadziejne powstanie w Getcie.
Bartoszewski zawodowo zajmuję się wypaczaniem historii i mieszaniem ludziom w głowach, znane są jego słynne słowa o tym, że podczas II wojny światowej bardziej bał się Polaków niż Niemców. Słowa te potwierdzał wielokrotnie. Władysław Bartoszewski nie neguje kłamliwych i szkodliwych dla Polski i Polaków tez książki Jana T. Grossa „Złote żniwa”. Lub neguje je na swój sposób, np. stwierdzając, że „to bezwstydne bogacenie się Polaków nie miało rasistowskiego tła”. Dając do zrozumienia, że rzeczywiście generalnie Polacy masowo mordowali, donosili na żydów, usługiwali Niemcom aby zagarnąć żydowskie majątki jednak wcale nie tylko z powodu antysemityzmu lecz zwykłej chciwości. Jaka to piękna obrona…
Niszczy się więc pamięć o dobrych faktach chociażby o fakcie, że setki tysięcy polaków uratowało niemal pół miliona Żydów, wspomina się jak najmniej, tak samo jak nie wspomina się o ofiarach żydowskiej agentury, Polakach, którzy oddali życie za Żydów, nierzadko całymi rodzinami (np. dobrze udokumentowany przypadek rodziny Ulmów). Nie udało się też do dziś udokumentować ani jednej historii odwrotnej tzn. gdy Żydzi ryzykując własnym życiem ratowali Polaków.
W tym niszczeniu pamięci niestety pomagał i pomaga Władysław Bartoszewski, który konsekwentnie milczy na pewne tematy, mówiąc na inne, kreując historię pełną zniekształceń, czasem wprost fałszywą. Z jakich powodów?
Powszechnie forsowana jest kuriozalną teza jakoby Polacy byli w jakiejś mierze współodpowiedzialni za Holocaust. Artykuły na ten temat pisał „Die Welt”, a Bartoszewski, kombatant Polski Podziemnej, człowiek wielce zasłużony w ratowaniu Żydów (aktywna działalność w „Żegocie”), honorowy obywatel Izraela, poważany również przez Niemców, z własnej inicjatywy i woli przyznaje, że powyższa teza znajduje uzasadnienie w jego poglądach.
Żołnierz Armii Krajowej, działacz Polskiego Państwa Podziemnego, uczestnik powstania warszawskiego W Powstaniu Warszawskim właściwie statystował. Był noszowym, a w 1944 tylko adiutantem. Był uczestnikiem, ale że „bronił stolicy” to za dużo powiedziane. Takich jak on pomocników AK walczącej było dziesiątki tysięcy. W boju się nie wykazał. Wiele opowieści z tego okresu jego życia okazało się kłamliwych. Na jednym ze spotkań pytano go, gdzie dokładnie brał udział w Powstaniu i czy mógłby podać jakiś oddział, nazwiska, wydarzenia itd. Niestety tylko zakłopotanie i mętne wyjaśnienia. W żadnej dokumentacji nie ma jego nazwiska czy pseudonimu.
Wygląda na to, że jego przyszłość jest jednym z mitów III RP, który trzeba odkłamać. Po wojnie pracował jako dziennikarz. Siedział kilka lat za AK, choć działał w Delegaturze Rządu – a nie AK, która była jednakowo źle widziana przez żydowskie UB. Później dużo pisał w masońsko-prosyjonistycznym krakowskim Tygodniku Powszechnym (dlatego też tygodnik ten dezawuował J. Em. Ks. Prymas Wyszyński).
Bartoszewski jest chyba jedynym w Polsce człowiekiem, który siedział za AK, ale w AK nie był.
Milczał o Zofii Kossak-Szczuckiej i Irenie Sendlerowej. Zofia Kossak była założycielką „Żegoty”, organizacji pomagającej i ratującej Żydów. Stała na czele Frontu Odrodzenia Polski, tajnej organizacji katolickiej, będącej kontynuacją przedwojennej Akcji Katolickiej. Współpracowała też z polityczno-wojskową katolicką organizacją podziemną Unia.
Bartoszewski – wówczas osiemnastoletni – był tylko małym trybikiem w tej organizacji. Ze swymi rewelacjami czekał długo – do śmierci Kossak Szczuckiej i do śmierci jej córki mieszkającej w Szwajcarii (wydala 2 świetne książki o Matce). Dopiero po jej śmierci zaczął przypisywać sobie GŁÓWNĄ ROLĘ! „Poznałem Zofię Kossak Szczucką, oraz towarzyszącego jej Ojca superiora Kosibowiecza – TJ, w połowie lat 30-tych gdy odwiedzała naszą podchorążówkę (organizacja Żółty Krzyż)”. Ona to doceniając w Bartoszewskim zamiłowania dziennikarskie, zaprotegowała go do Władysława Bieńkowskiego, ps. ” Wencki” – kierownika Wydziału Społ. w Delegaturze Rządu. Ten z biegiem czasu wciągnął go, zawsze wścibskiego i energicznego, do akcji pomocy Żydom, a wreszcie w 1942/43 do organizacji „Żegota”, mając nadzieję, że się dobrze wywiąże z zadań jako pobratymiec krwi.
Bartoszewski opiekował się zleconymi mu rodzinami żydowskimi, nosił im pieniądze, zaopatrzenie, lekarstwa, sprowadzał lekarzy do chorujących, zabezpieczał im zmianę mieszkania po dekonspiracji. był małym kółkiem związanym z życiem kilkudziesięciu rodzin, w ramach dużej machiny troszczącej się o życie dziesiątków tysięcy. Miał skromną rolę związaną z wiekiem. Dopiero po wojnie działalność Bartoszewskiego nabrała dużego rozpędu, zakresu, zaczął sobie przypisywać prawie główną rolę w tym Wydziale, kierowanym przez Bieńkowskiego -” Wenckiego”. To mu udało się przeprowadzić, gdyż Bieńkowski musiał zniknąć, ukrywał się, a Bartoszewski „roztropnie” o nim nie wspominał, choć miał takie okazje gdy pracował w tyg. „Stolica”, bo on tam sobie wyrabiał markę, więc przemilczał Bieńkowskiego, a wpisywał siebie. I tak powstał bohater.
Gdyby Bartoszewski był osobą przyzwoitą, to świat od niego, a nie od amerykańskich dziewcząt dowiedziałby się o Irenie Sendlerowej. Postać Zofii Kossak-Szczuckiej też nie znalazła swojego popularyzatora. Dziś to nazwisko nic nie mówi młodemu pokoleniu, a o Bartoszewskim, choć był tylko pomocnikiem obu Pań, słyszeli wszyscy.
To się nazywa umiejętność robienia sobie dobrego PR i autoreklamy.
http://niezalezna.pl/6834-marta-kaczynska-krytykuje-bartoszewskiego
http://wirtualnapolonia.com/2011/03/01/wracaja-na-karty-historii bartoszewski
Współpracownik, agent SB? W 1955 zwolniony z więzienia z powodu złego stanu zdrowia (!!!), zaraz po zwolnieniu sąd Wojskowy umorzył postępowanie wobec niego, ponieważ z działalności w AK ujawnił się w 1945 r. 10.01… W związku z tym w 1959 komunistyczny stalinowski sąd wojskowy przyznaje Bartoszewskiemu odszkodowanie za straty moralne…
Dzisiaj więzionym uczestnikom niepodległościowego podziemia trudno dostać odszkodowanie za utratę zdrowia, a co dopiero za „straty moralne”! Co innego za Stalina…
http://katalog.bip.ipn.gov.pl
W latach 1972-73 toczyło się śledztwo Wydziału Śledczego KSMO po doniesieniu W. Bartoszewskiego do Prokuratury Generalnej – sprawa nr repertorium D-59/72 – w związku ze sfałszowaniem jego podpisu. Fałszerstwo było elementem kombinacji operacyjnej SB mającej na celu, za pomocą spreparowanych materiałów, skompromitowanie W. Bartoszewskiego w środowisku dziennikarskim i inteligenckim jako agenta SB i przedstawienie go jako informatora „Radio Wolna Europa”. Figuruje imiennie w sprawie obiektowej krypt. „Misiek” („Alfa”) (nr 3443) zarejestrowanej 28.11.1962 r. przez Wydz. V Dep. II MSW dot. działalności wywiadowczej pracowników ambasady Izraela w Wiedniu na Polskę oraz osób ułatwiających wyjazd repatriantom z ZSRR do Izraela. Wymieniony w sprawie obiektowej Wydz. IV Dep. II MSW z uwagi na stałe kontakty z ambasadą Izraela w okresie konfliktu izraelsko-arabskiego.
Materiały zarchiwizowano pod sygn. 1158/IV-35 w Biurze „C” MSW.
http://lustracja.net/index.php/pozostali/162-wladyslaw-bartoszewski-kontakt-operacyjny-ambasady-izraela
http://lustracja.net/index.php/rozne-listy/89-1706?showall=&start=1
Bartoszewski nie jest i nigdy nie był profesorem. Gdy jeden z internatów zapytał o ten tytuł niemieckie MSZ, które prezentowało go na ich stronach, natychmiast poprawiono błąd. Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych usunęło tytuł profesora dla Władysława Bartoszewskiego, ponieważ go nie posiada. Bartoszewski ma wykształcenie średnie, gdyż skreślono go z listy studentów w 1962 r. na UW. Biografię ma bogatą (podane przez niego fakty są nie do sprawdzenia), ale wykształcenie średnie. Jednym słowem przez wiele lat wprowadzano ludzi w błąd uznając tytuł profesora Bartoszewskiemu.
Najpierw była wojna (Bartoszewski zrobił maturę w 1939 r., potem studiował polonistykę na tajnym Wydziale Filologicznym UW) – po wojnie reżim PRL robił, co mógł by uniemożliwić mu dokończenie tych studiów („Złożył na ręce profesora Juliana Krzyżanowskiego pracę magisterską, jednak decyzją rektora UW Stanisława Turskiego został w październiku 1962 skreślony z listy studentów.” )
http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Bartoszewski
Bartoszewski formalnie nie ma nawet tytułu magistra! Regionalny rząd bawarski nadał mu stopień „profesora wizytującego”, ale na jakiej podstawie? „Profesor wizytujący (z ang. visiting professor lub sessional instructor) – stanowisko na uczelni przewidziane dla pracownika naukowego lub naukowo-dydaktycznego, który posiada stopień naukowy doktora habilitowanego lub tytuł naukowy profesora i jest na stałe pracownikiem innej uczelni. Ustawodawca polski dopuszcza zatrudnienie na stanowisku profesora wizytującego osoby, która posiada tylko stopień naukowy doktora oraz znaczne i twórcze osiągnięcia w pracy naukowej, jednak tylko na podstawie umowy o pracę. Powyższe obostrzenia nie dotyczą obcokrajowców, którzy mogą być zatrudniani na stanowisku profesora wizytującego, gdy posiadają doktorat.
W Krakowie był uznawany za wielkiego żydowskiego bohatera, ułatwiono mu wykłady na KUL, choć przy wątpliwej maturze okupacyjnej (czy małej maturze) i 3 dr. h.c. nie mając wyższych studiów, kreowano go na „profesora”, ale nie ma tego tytułu – Ex „Prof” Bartoszewski ofiara Niemiec – deutsches Opfer.
Notabene: Bartoszewski zna tylko język niemiecki i musiał korzystać z pomocy tłumaczy języka angielskiego jako minister spraw zagranicznych! Dla porównania Fotyga (z której robiono w mediach „słusznych” kompletną idiotkę) biegle włada angielskim – a także rosyjskim – i w stanie wojennym utrzymywała się ucząc tych dwóch języków (i jest magistrem ekonomii – specjalność handel zagraniczny na Uniw. Gdańskim, ukończyła też Duńską Szkołę Administracji Publicznej, dochodzą liczne staże i szkolenia m.in. w USA oraz Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju…). W MSZ obowiązuje zasada znajomości minimum dwóch języków obcych, ale nie dotyczy ona ministrów z Salonu… tzw. elity…
http://davidicke.pl/forum/davidicke-t3300.html?cmp=social
Bartoszewski, a Rotmistrz Pilecki. Witold Pilecki był żołnierzem AK i współzałożycielem Tajnej Armii Polskiej, był dobrowolnym więźniem Auschwitz-Birkenau, organizatorem potężnego ruchu oporu w obozie i autorem pierwszych na świecie raportów o Holokauście, tzw. Raportów Pileckiego, które spisał po ucieczce z Auschwitz.
Pilecki do Auschwitz pojechał w tym samym transporcie co Bartoszewski. W tym samym czasie w Auschwitz był też Cyrankiewicz. Pilecki został zamordowany i skazany na zapomnienie przez komunistów (Cyrankiewicz z racji wysokiej pozycji mógł mu wtedy pomóc ale nie zrobił tego, Bartoszewski zresztą również nie próbował pomagać Pileckiemu, a po jego śmierci przyczynił się do niszczenia pamięć o nim).
Zarówno Cyrankiewicz jak i Pilecki znali się z Auschwitz. Pilecki organizował ruch oporu, to samo podobno robił Cyrankiewicz (lub ukradł Pileckiemu zasługi! wg rodziny Pileckiego Cyrankiewicz miał być konfidentem SS). Nie są znane dokładne dzieje Bartoszewskiego w Oświęcimiu, nie wiadomo jakie były ich relacje, ale faktem jest, że Bartoszewski został legalnie zwolniony z Auschwitz, tłumaczył się, że dzięki wstawiennictwem przyjaciół z PCK.
Rodzi się pytanie: co zdecydowało aby nie pomóc Pileckiemu uniknąć śmierci (czy nawet pomóc w mordzie sądowym!) a potem dopilnować, aby zapomniano o nim na wiele lat? Bratanek Pileckiego twierdzi, że Cyrankiewicz był konfidentem SS, donoszącym także na członków organizacji wewnątrz Auschwitz podczas rozprawy odczytano list Józefa Cyrankiewicza, w którym ówczesny premier napisał: „Gdyby oskarżony zechciał powoływać się na mnie, na moją znajomość z Oświęcimia, nie może to absolutnie w żadnym wypadku zmniejszyć jego winy i nie może spowodować złagodzenia wyroku. Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary.”
Andrzej Pilecki: „Były dwie akcje Oświęcimiaków o pomoc do Cyrankiewicza. U Bieruta interweniowali też państwo Newerly, uratowani przez ojca w czasie wojny z getta”. Wszystko bez skutku. Według obowiązującej wersji to nie Pilecki, ale Józef Cyrankiewicz – też więzień KL Auschwitz – był organizatorem obozowego podziemia. Jeszcze w latach 90. jako taki, były PRL-owski premier wyzierał z muzealnej gabloty. O Pileckim nie było ani słowa. Spór – czy Cyrankiewicz przyłożył rękę do śmierci Pileckiego, trwa do dziś. Jedno można powiedzieć na pewno – towarzyszowi obozowej niedoli nie pomógł. Bohater walki o wolną Polskę przez komunistów został uznany za zdrajcę. Jego dobrowolnie pójście do Auschwitz okazało się argumentem przeciw oskarżonemu. Witold Pilecki został stracony 25 maja 1948 r.
Po śmierci Pileckiego Bartoszewski znając jego historie nigdy nie pomógł w przywróceniu pamięci o nim, a nawet był przeciwny nadawaniu Orderu Orła Białego. Przyciśnięty do muru tłumaczył się, że pośmiertnie nadawanie takich odznaczeń będzie precedensem do kolejnych kandydatur, chociaż wcześniej pośmiertnie nadawano odznaczenie już wiele razy. Pilecki został jednak odznaczony przez Kaczyńskiego, po czym Bartoszewski odszedł z kapituły.
Od tego momentu zaczęły się ataki Bartoszewskiego na PiS, który wcześniej przecież chętnie przyjął funkcję zasiadania w kapitule od Kaczyńskiego. Dla wielu ludzi to, co zrobił Bartoszewski absolutnie zdyskredytowało go, gdyż nie ma takich powodów, dla których warto było kontynuować politykę zbrodniarzy komunistycznych dot. rotmistrza Witolda Pileckiego. Być może nie potrafił sie wznieść ponad osobistą niechęć do człowieka, który był o wiele większym bohaterem od niego, i który z jakiś powodów, po spotkaniu go w Auschwitz nim pogardzał.
Wyżej opisaną sprawę zrelacjonowała bratanica generała Maria Fieldorf i Leszek Zachuta w książce pt. „Generał Fieldorf ‚Nil’. Fakty, dokumenty, relacje”, Warszawa 2007, t. I, s. 850. „Zgodnie z procedurą wniosek prezydenta powinna zaopiniować kapituła Orderu Orła Białego, w której skład wchodzą prof. Władysław Bartoszewski, prof. Bronisław Geremek, były premier Tadeusz Mazowiecki oraz prof. Krzysztof Skubiszewski. Tym razem jednak kapituły nie zapytano o zdanie. – Prezydent może przyznać order bez tych opinii – wyjaśnia Dąbkowska-Cichocka. – Poza tym nie było czasu. Udało mi się porozmawiać tylko z sekretarzem kapituły prof. Bartoszewskim, który nie odmawiał zasług obu bohaterom, ale był sceptyczny co do przyznania orderu. Dlaczego? Minister Dąbkowska-Cichocka powiedziała nam, że prof. Bartoszewski obawia się, iż precedensowa decyzja o pośmiertnym odznaczeniu obu bohaterów otworzy możliwość wywierania nacisków w sprawie kolejnych kandydatur”. Prezydent Lech Kaczyński odrzucił te zastrzeżenia.
Przy okazji nasuwa się myśl o małości Bartoszewskiego, który sam otrzymawszy taki order, próbował negować jego przyznanie dla osób bardziej od niego zasłużonych dla Polski. Czymże były wojenne zasługi Bartoszewskiego wobec zasług gen. Fieldorfa i rotmistrza Pileckiego? Sprzeciw Bartoszewskiego wobec orderu dla Pileckiego potwierdza także córka Rotmistrza. „Podczas tego programu córka rotmistrza Pileckiego mówi coś wręcz niewiarygodnego. Otóż, że w dzisiejszej Polsce są osoby – właściwie cała kapituła Orła Białego – które śmiały stwierdzić, że rotmistrz Pilecki jest niegodny uhonorowania najwyższym polskim odznaczeniem państwowym. Jeśli Pilecki nie jest, to któż jest? Poza tym, cóż im ten Pilecki zawinił? Już dawno nie żyje, a więc zaszkodzić im w karierze chyba nie może?”
I to jest dobre pytanie… Zresztą przed emisją tego odcinka „Pod prąd” kilku redaktorów telewizji Puls również nie mogło w to uwierzyć. Prawdopodobnie nie odbyło się to tak, że kapituła się zebrała i wydała taką opinię. Możliwe, że odbyło się to telefonicznie. Ale Pani zapytała dlaczego? W wywiadzie dla radia Plus m.in. poinformowała, że Witold Pilecki został odznaczony pośmiertnie Orderem Orła Białego. Ale nie obyło się bez komplikacji bowiem trzech z pośród 4 członków kapituły było przeciw, czyli poparli linię Józefa Cyrankiewicza w sprawie rotmistrza Pileckiego – a w kapitule wówczas zasiadali: Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki i jako przewodniczący Prezydent Lech Kaczyński… Według relacji bezpośrednio uczestniczącej w tej sprawi córki Pileckiego odbyło się głosowanie, w którym wszyscy członkowie kapituły byli przeciwni (Mazowiecki, Geremek, Bartoszewski!).
Dzieci rotmistrza Pileckiego były i wciąż są prześladowane ze względu na ojca. Zofia Optułowicz: „Po zamordowaniu ojca, mama, jako nauczycielka nie mogła znaleźć pracy w zawodzie. Mnie, jako córkę zdrajcy Polski Ludowej, nie chcieli przyjąć na studia na politechnice. W końcu udało się, ale robili mi tyle utrudnień, że musiałam z nich zrezygnować”. Andrzej Pilecki też miał problemy z dostaniem się na studia: „Zaczęło się od tego, że chciałem zrobić kurs szybownictwa w ramach stowarzyszenia »Służba Polsce«. Wszystko szło dobrze, dopóki nie dowiedzieli się, że jestem synem Witolda Pileckiego”.
Przez blisko 20 lat w wolnej Polsce rodzina Pileckiego domagała się skazania winnych, protestowała przeciwko utrudnieniom ze strony sądów, ale nie skazano ludzi odpowiedzialnych za śmierć Pileckiego, a zrehabilitowano go z niemałym trudem.
Obecnie dzieci Pileckiego, a także córka Fieldorfa są nadal prześladowane, w mediach przedstawia się ich przez środowisko salonu (w którym autorytetem jest Bartoszewski) jako oszołomy, antysemitów, ludzi chorych z nienawiści. Przez lata właśnie to środowisko szkodziło tym ludziom, uniemożliwiało przywrócenie pamięci o ich bliskich… Bartoszewski nigdy nie stanął w obronie tych ludzi, wciąż realizuje linię porozumienia, którą wyznacza w Polsce Agora i ITI (czyli także podmioty do niej należące, jak Gazeta Wyborcza, Onet, TVN, TVN24 i mnóstwo innych popularnych podmiotów medialnych, którym dają zarabiać wszyscy Polacy; multikina, telewizja cyfrowa czy telewizja na kartę – to jak i wiele innych należy do ITI).
Polskie elity, autorytety jak Bartoszewski, Mazowiecki, Geremek, Kwaśniewski przez wiele lat nie tylko konsekwentnie o nim milczeli, ale przejawiali działania przeciwko upamiętnieniu Pileckiego. Zarówno Bartoszewski, Mazowiecki, jak i Geremek nie mają jakichś szczególnie pięknych życiorysów. Właściwie są one nijakie, a jak się pogrzebie głębiej, to wypada to coraz gorzej. A Pilecki to jeden z polskich bohaterów, którego wielkość jest uznawana wszędzie na świecie. Tak więc ich nowy kolega w kapitule Orła Białego stanowiłby pewien dysonans, nazwijmy go „towarzyskim”.
Podczas uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz, Aleksander Kwaśniewski wymienił zasłużonych więźniów obozu, do których zaliczył takie nazwiska, jak m.in. Józef Cyrankiewicz, Tadeusz Borowski, Seweryna Szmaglewska, Bronisław Czech, Xawery Dunikowski. Władysław Bartoszewski i innych. Pominął m.in. Witolda Pileckiego i św. Maksymiliana Kolbego. Tylko dzięki zdecydowanej postawie prezydenta L. Kaczyńskiego uhonorowano pośmiertnie generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila” i rotmistrza Witolda Pileckiego. Prawicowe rządy przywróciły tą legendę II wś, zrehabilitowali go, nadali pośmiertne ordery, przez wielu Pilecki uważany jest za największego bohatera II wojny światowej.
http://www.skarzysko.org/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&p=165293
http://mementomori.salon24.pl/13265,zanim-odpowie-donald-tusk
Polski polityk, dziennikarz, pisarz, działacz społeczny i historyk. Kawaler Orderu Orła Białego, honorowy obywatel państwa Izrael. Milczał w wielu bardzo ważnych dla Polski sprawach, szerzył antypolonizm. Napisał kilka wspomnieniowych książek na tematy okupacyjne, nie zapomniał oczywiście wspominać szerzej o polskim antysemityzmie, szmalcownictwie. Miał posadę ambasadora w Wiedniu, mimo że jest bez kwalifikacji. W Wiedniu znalazł się jako, swój zaufany człowiek, współpracował blisko z wrogiem Polski, opluwaczem, Szymonem Wiesenthalem, dyr. Izraelskiego Ośrodka Dokumentacji (o hańbo – załatwił mu nawet odznaczenie komandorią orderu Odrodzenia Polski – więc order ten zbrukał).
Miał odczyty o stosunkach okupacyjnych, tak w Austrii, jak i w Niemczech, wplatał stale nasz antysemityzm, szmalcownictwo, co tam się ogromnie podobało, bo jakoś odciążało Niemców, więc miał dobre publiciti -”profesorskie”. Będąc żydowskiego pochodzenia, miał żony Żydówki, syn mieszka w Izraelu.
Nic dziwnego, że zażydzona Unia ” Wolności”, pchała go jako „wielkiego katolika” na ministra spraw zagranicznych u katolika Wałęsy. A nawet mieli bezczelność proponować go jako kandydata na premiera. http://niepoprawni.pl/blog/1399/spacerkiem-po-biografiach-wladyslaw-bartoszewski
Kiedy my otrzeźwiejemy? 10 profesorów KUL zdezawuowało go jako rzekomego naukowca, podkreślili amoralność jego jako katolika, mającego kilka żon, w liście do Biskupa w Essen w XI 1996 r.. List ten był upubliczniony w prasie krajowej, co nie przeszkadza TV tytułować go do teraz profesorem. Jako pupil żydokomuny, dostał od prez. Kwaśniewskiego Order Orła Białego ! Jaka to hańba dla tego Orła.
Bartoszewski ma też honorowe obywatelstwo Izraela. Jak wytłumaczyć fakt, że Bartoszewski w swej wciąż nienasyconej pogoni za dowodami uznania z zagranicy (ordery, nagrody etc.) posunął się nawet do przyjęcia medalu upamiętniającego zasługi najgorszego niemieckiego polakożercy lat 20. XX wieku, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929 Gustawa Stresemanna?
Przypomnijmy tu, co pisał o Stresemannie były minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fisher na łamach „Gazety Wyborczej” z 6-7maja 2000 r.: „Celem Stresemanna była bowiem głównie rewizja granic na niekorzyść Polski, której istnienia w formie z 1928 r. nie akceptował (…) wszelkie starania Francji o ‚wschodnie Locarno’ udało się Stresemannowi zniweczyć. Polska straciła również najwięcej i to właśnie było celem stresemannowskiej polityki”.
Fischer pisał również o na wskroś rewizjonistycznym programie Stresemanna, który dążył do zmiany granic wschodnich Niemiec na szkodę Polski. Jego celem było m.in. odzyskanie Gdańska dla Niemiec, przejęcie przez Niemcy „polskiego korytarza” i przesunięcie na korzyść Niemiec granicy z Polską na Górnym Śląsku. Jak z tego wynika, nawet Hitler w 1939 r. miał „skromniejsze” od Stresemanna żądania pod adresem Polski. Nie domagał się zmiany na naszą niekorzyść granicy na Śląsku. http://ludzie.wprost.pl/sylwetka/Wladyslaw-Bartoszewski/
Jak widać, to wszystko nie przeszkodziło Bartoszewskiemu w przyjęciu w grudniu 1996 r. złotego medalu ku czci zajadłego antypolskiego rewizjonisty. Wręczył mu go uroczyście w Moguncji sam minister spraw zagranicznych RFN Klaus Kinkiel (Por. „Wolny czyni dobro. Laudacja wygłoszona przez ministra spraw zagranicznych RFN Klausa Kinkla 15 listopada 1996 r. w Moguncji z okazji wręczenia profesorowi Władysławowi Bartoszewskiemu złotego medalu Towarzystwa im. Gustawa Stresemanna”, „Gazeta Wyborcza” z 5 grudnia 1996 r.). Taki splendor!
Czy o przyjęciu medalu ku czci takiego polakożercy zdecydowała nieznająca granic pogoń Bartoszewskiego za zaszczytami, czy też typowa w jego przypadku ignorancja polityka bez wyższych studiów, choć nader chętnie tytułującego się jako profesor! Być może Bartoszewski, zajmujący się przedtem w swych pracach głównie historią po 1939 r., rzeczywiście „nie doczytał”, nie poznał faktów o polakożerczych działaniach polityka, którego medalem został uhonorowany. Czy można sobie wyobrazić jednak, że ktoś przyjmujący odznaczenie ku czci jakiejś osoby zaniedbuje poznania podstawowych faktów z jego życia? A w przypadku Stresemanna jego polakożerstwo było cechą podstawową i wręcz przysłowiową.
Skrajny filosemityzm Bartoszewskiego negatywnie odbijał się – kosztem Polaków – na jego zachowaniu w roli przewodniczącego Prezydium Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum w Oświęcimiu. To prezydium „wsławiło się” m.in. podjęciem decyzji o usunięciu krzyży w grudniu 1997 r. z terenu byłego KL Auschwitz-Birkenau. Decyzję podejmowano bez wiedzy członków Rady. Potrzebujemy więcej takich patriotów.
http://www.obnie.info/Joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=1333:bartoszewski-zyciorys&catid=76:sprzedajni-i-li&Itemid=27
Minister spraw zagranicznych Bartoszewski bez matury i znajomości angielskiego to autorytet, Fotyga świetnie znająca języki ze specjalistycznym wyższym wykształceniem to była idiotka.
Wybory 2010. Bartoszewski: Jeden z kandydatów na prezydenta jest niebezpieczny dla Polski – mówi reporterowi TOK FM profesor Władysław Bartoszewski. Były minister spraw zagranicznych, który podczas prezentacji honorowego komitetu poparcia marszałka Komorowskiego, mówił, że prezydentem nie może być człowiek, który „ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,111687367,,Wybory_2010_Bartoszewski_Jeden_z_kandydatow_n_.html?v=2
http://blogmedia24.pl/node/45816
https://marucha.wordpress.com/2007/11/28/pytania-na-ktore-profesor-bartoszewski-nie-odpowie/
http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raporty-witolda.htm
http://www.empik.com/moja-jerozolima-moj-izrael-bartoszewski-wladyslaw,10502,ksiazka-p
Pytania do Władysława Bartoszewskiego. Władysław Bartoszewski niedawno został określony przez przywódcę Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska jako „najlepszy polski życiorys” i jako „najlepsza polska biografia”. Tenże pan Tusk już jako premier RP powołał Bartoszewskiego na sekretarza stanu do spraw zagranicznych w kancelarii premiera. W ostatnim czasie nadeszła również wiadomość, że Senat KUL postanowił akurat teraz uhonorować Władysława Bartoszewskiego doktoratem honoris causa, nie bacząc na bezprzykładną serię wyzwisk i obelg, jakimi popisał się pan Bartoszewski w ostatniej kampanii wyborczej.
W związku z tymi wszystkimi przedziwnymi uhonorowaniami człowieka, który dawno przestał spełniać wymogi stawiane przed ludźmi o prawdziwym autorytecie, pozwolę sobie wystosować do niego następujących 30 pytań: – Dlaczego zgodził się Pan na uroczyste wręczenie Panu medalu ku czci największego niemieckiego polakożercy lat dwudziestych Gustawa Stresemanna? – Dlaczego w 2006 r. jako sekretarz kapituły Orderu Orła Białego sprzeciwił się Pan przyznaniu Orderu Orła Białego (pośmiertnie) generałowi Augustowi E. Fieldorfowi i rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu? Czy można w ogóle porównać Pana zasługi jako kawalera Orła Białego z zasługami dwóch wspomnianych bohaterów? – Dlaczego, będąc oficjalnym gościem Izraela jako polski minister spraw zagranicznych, milczał Pan jak grób w parlamencie izraelskim w czasie, gdy obrażano Pana kraj, gdy Polaków publicznie nazywano współwinnymi wraz z Niemcami zagłady Żydów (robił to m.in. wiceprzewodniczący parlamentu R. Rivlin)? – Jeśli nie miał Pan odwagi na publiczną polemikę z antypolskimi oszczerstwami, dlaczego nie wyszedł Pan z sali, jak doradzała Panu większość polskiej delegacji? – Dlaczego kłamał Pan (w 2000 r.), że Polaków zaatakował w Knesecie tylko „głupi ekstremista”? – Dlaczego używa Pan bezprawnie tytułu profesora w sytuacji, gdy jest Pan tylko maturzystą, absolwentem gimnazjum? Jak wiadomo, obowiązują twarde reguły: aby zostać profesorem, trzeba mieć magisterium, doktorat i habilitację, a żadnej z tego typu prac Pan nie obronił, nie mówiąc o skończeniu studiów. – Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, której Pan tyle zawdzięcza, jak Pan sam wielokrotnie przyznawał? – Dlaczego zgodził się Pan na zamieszczenie w książce – wywiadzie z Panem – cytatu z kłamliwym twierdzeniem Stefana Niesiołowskiego, że jakoby: „Zapisał (Pan) piękną kartę walki o Polskę z bronią w ręku”. W jakim to było oddziale? Przy jakiej ulicy? Jakich ma Pan świadków tej rzekomej walki? – Dlaczego tak mocno, a kłamliwie, przesadza Pan z eksponowaniem swej roli jako rzekomo jednej z głównych postaci organizujących pomoc dla Żydów w ramach Żegoty w 1942 roku? Miał Pan wtedy tylko 20 lat i był podwładnym faktycznej wielkiej organizatorki pomocy Żydom Zofii Kossak. – Dlaczego nie zareagował Pan na poturbowanie polskich, katolickich wiernych przez moskiewską milicję? – Dlaczego nie zrobił Pan nic, aby zaprotestować przeciwko brutalnej obławie policyjnej na 300 Polaków we Frankfurcie nad Odrą, potępionej nawet przez 7 niemieckich posłów? – Kto upoważnił Pana jako ministra do przepraszania Niemców cytatem z Jana Józefa Lipskiego za przesiedlenie? – Na jakiej podstawie zaniżył Pan o milion osób – wbrew sprawdzonym naukowo statystykom – liczbę Polaków, ofiar wojny, w swym wystąpieniu w Bundestagu? – Dlaczego Pan, w latach 60. tak zdecydowanie reagujący na początki fali antypolonizmu, milczy w tej sprawie, gdy fala antypolonizmu jest wielokrotnie większa? – Dlaczego piętnował Pan w Izraelu antyżydowskich „polskich ciemniaków”, a nie wypowiada się Pan na temat skrajnych przejawów żydowskiego antypolonizmu? Dlaczego nie reaguje Pan na coraz silniejszą falę antypolonizmu w niemieckich mediach? – Dlaczego Pan, były żołnierz AK i Powstania Warszawskiego, nie zareagował na potworne oszczerstwa rzucane na powstanie w artykule Cichego i na AK w tekście Yaffy Eliach? – Dlaczego nic Pan nie zrobił w celu wystąpienia na arenie międzynarodowej przeciw używaniu oszczerczego nazewnictwa: „polskie obozy zagłady” i „polskie obozy koncentracyjne”? (Zrobił to dopiero kilka lat po Panu minister Adam Daniel Rotfeld). – Co skusiło Pana, jako 83-letniego staruszka niemającego zielonego pojęcia o lotnictwie, do przyjęcia swoistej synekury, posady prezesa Rady Nadzorczej LOT, znajdującego się skądinąd w bardzo trudnej sytuacji finansowej? Czy w czasie Pana zarządu LOT-em może się Pan pochwalić choć jednym, jedynym posunięciem, które przyczyniło się do poprawy sytuacji finansowej firmy? – Czy w czasie Pana pierwszego szefowania resortem spraw zagranicznych zrobił Pan w ogóle choć jedną konkretną rzecz dla obrony polskich interesów narodowych w polityce zagranicznej, czy wystarczyło Panu bierne reagowanie na wszelkie przypadki brutalnego dyskryminowania Polaków? – Dlaczego Pan po tylekroć kłamliwie wychwalał kanclerza Helmuda Kohla znanego z niechęci do Polaków i do uznania granicy na Odrze i Nysie? – Dlaczego Pan – antykomunista – zgodził się być ministrem w postkomunistycznym rządzie Józefa Oleksego? – Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, swojej byłej przełożonej? – Dlaczego nie zdobył się Pan – „autorytet” w Niemczech i Izraelu – na publiczne potępienie antypolskich oszczerstw najgorszego polakożercy i katolikożercy Jana Tomasza Grossa? – Czy nie wstydzi się Pan swej decyzji odwołania z funkcji polskiego konsula honorowego wielkiego Polaka Jana Kobylańskiego, tylko dlatego że zaangażował się on w obronę prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala? – Czy nie wstydzi się Pan, że na stare lata dał się Pan wciągnąć w niegodną Pana siwych włosów kampanię obelg w stylu „dewianci” i „bydło”? – Czy popierał Pan awansowanie swego syna na pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego w randze ministra w rządzie Marcinkiewicza? Kto pierwszy zachęcił premiera Marcinkiewicza do rozważenia kandydatury Pana syna – pracującego przez wiele lat jako historyk w żydowskim instytucie w Oxfordzie – na to stanowisko, twierdząc, że Pana syn jakoby „od wielu, wielu lat zajmuje się energetyką”? – Dlaczego dziwnie nie mówi Pan w swoich wywiadach o tym, że Pana syn pracował przez wiele lat w żydowskim instytucie w Oxfordzie i w polsko-żydowskim roczniku „Polin”? Przecież chyba nie było nic wstydliwego w jego pracy? – Dlaczego Pan nie wpłynął na swego syna, by w 1989 r. nie wydawał jako „Editor” polakożerczej książki Samuela Willenberga „Surviving Treblinka”, w której znalazły się m.in. oszczercze twierdzenia, że AK-owcy, uczestnicy Powstania Warszawskiego, mordowali Żydów i gwałcili Żydówki? – Dlaczego w ostatnich kilkunastu latach milczał Pan, nie protestując publicznie w sprawie oskarżeń przeciw Polakom (m.in. w tak bliskim Panu „Tygodniku Powszechnym”), że radośnie bawili się na karuzeli w pobliżu ruin płonącego warszawskiego getta? Przecież jeszcze w 1985 r. prostował Pan to kłamstwo na łamach paryskich „Zeszytów Historycznych”? – Dlaczego kłamie Pan w wywiadzie-rzece udzielonym Michałowi Komarowi, jakoby złożył Pan rezygnację po objęciu na KUL funkcji dziekana przez prof. Ryszarda Bendera? W rzeczywistości był Pan podwładnym w jego katedrze aż 11 lat, w tym kilka lat w czasie, gdy był on dziekanem.
Kazimierz Maciejewski, 16.09.2013
https://wzzw.wordpress.com
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.