Dla Kremla niezależna polska polityka jest wyrazem niesforności satelity. Rosjanie nie pojmują, jak można odrzucać prawdę historyczną, lansowaną w Polsce przez Moskwę w latach 1939-1989 i dziś przez jej agentów wpływu.
WikiLeaks zdradza treść depeszy ambasadora USA w Moskwie, Williama J. Burnsa, z 20 września 2007 roku. Dyplomata opisuje moskiewskie echo wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 17 września 2007 roku. Odpowiada ona pośrednio na pytane, dlaczego dla Władimira Putina
prowokacja katyńska
z lutego 2010 roku była wręcz nakazem działania. Pisałem o tym w lutym 2010 roku. Putin podyktował Donaldowi Tuskowi jak ma obchodzić 70. rocznicę ludobójstwa w Katyniu. Tusk warunki przyjął, a ciąg dalszy znamy. Niedyskrecja WikiLeaks wyjaśnia, dlaczego dla Putina, dyktatora Rosji,
Lech Kaczyński
był wrogiem publicznym numer 1. Burns odbył pogawędkę z wiceministrem spraw zagranicznych na Krelu, Władimirem Titowem. Ten opowiedział Amerykaninowi, że postawa LK była „konstruktywna” i „bardzo przyjazna”*. Dalej Titow usprawiedliwiał oficjalnie Putina, że nie mógł pojawić się
w Katyniu
bowiem polskie zaproszenie nadeszło ubyt późno. Ale na ucho szepnął Burnsowi, że „nawet gdyby propozycja pojawiła się wcześniej, byłaby odrzucona z powodów politycznych”. O jaki powód polityczny chodziło Putinowi? Oczywiście o Katyń jako taki. Wtedy narodził się projekt Kremla
„Operacja Katyń”
sprowadzający się do wbicia klina między rząd a prezydenta w Polsce. Skuteczność operacji gwarantowała nienawiść Platformy do prezydenta, a osobiście Donalda Tuska. Lecz nie dowierzając premierowi, na wsiakij pażarnyj słuczaj, Putin o przyjeździeTuska (i tylko Tuska) do Katynia
poinformował media
zanim tenże zdołał odpowiedzieć! Tylko w obcności TuskaPutin mógł wykorzystać 70. rocznicę ludobójstwa na Polakach do spotsponowania tego jako jednego z licznych epizodów zbrodniczej polityki Stalina na Rosjanach. W obecności Lecha Kaczyńskiego w Katyniu zamysł ten byłby mało realny.
* a zatem agresywność LK to mit bez pokrycia.
http://kurzastopa.blog.onet.pl/Prowokacja-Katynska,2,ID400041587,n
A tu rosyjska TV informuje o tym, że Tusk i Putin pojechali do Katynia, by uczcić obywateli sowieckich, wymordowanch przez Stalina:
Post scriptum: w Katyniu dobiega końca budowa imperialnej cerkwi, upamiętniającej zbrodnie stalinizmu na Rosjanach, a także na Polakach. Nikt nie zarzuca Moskwie w tym kontekście wybujałego klerykalizmu. Czy wyobrażają sobie Państwo budowę kościoła w Auschwitz, gdzie – a to wiadomo na pewno – Niemcy wymordowali co najmniej 75 tysięcy Polaków?
W Katyniu Donald Tusk nie stacił okazji, żeby siedzieć cicho.
Ale korzyści z tego milczenia nie wyniósł żadnych.