Fatum mnie dzisiaj prześladuje – „wcięło” mi dwa sążniste artykuły na temat dwudniowej sesji TK, której nie uznaje rząd ani sejm za uprawnioną do rozstrzygania kwestii konstytucyjności ustawy sejmowej traktującej o TK właśnie. Pominę kwestię czy jedna, czy druga strona ma rację w oparciu – czy to o Konstytucję, czy to o wspomnianą ustawę sejmową dot. TK. Oczywiście – wydaję mi się, iż lobbys prawnicze, odsuniętych od władzy partii, czy też miedzynarodowy kapitał (zgrożony utratą ok 100 mld. zł. rocznie) – nie maja racji także w oparciu o literę prawa (zapisy Konstytucji).
Zasadniczą sprawą jest jednak fakt całkowitego pomijania w tym sporze DUCHA prawa – wszyscy mądrzą się na temat tego, czy innego artykułu, czy paragrafu, a istota zasadza się na czym innym – istota sprawy, to niedoskonałość zapisów konstytucyjnych dotyczacych TK. Ściśle biorąc – niedoskonałość polegająca na całkowitym wyłączeniu pluralizmu ze składu TK w przypadku sprawowania władzy przez jedną polityczną opcję dwie (lub wiecej) kadencji sejmu. Tej właściwie patologii zapisu konstytucyjnego nie widzą (nie chcą widzieć) przedstawiciele wspomnianych wyżej lobbys; oni widzą tylko swój interes, nie interes Polski.
Smutne jest także to, iż projekt opinii Komisji Weneckiej też świadczy, że to prześwietne profesorskie grono dostrzega jedynie literę praw (chyba w interesie międzynarodowej finansjery), natomiast w pogardzie ma to, co uczynił najważniejszym twórca idei trójpodziału władzy – Charles de Montesquieu – mianowicie DUCHA prawa.
Wydawałoby się, że zarówno polski TK, jak i KW powinny umieć wznieść się ponad te partykularne interesy i rozważyć możliwość doskonalenia zapisów prawa w sytuacji, kiedy sucha litera prawa stoi na straży jego patologii.
Jeden komentarz