Słuchałem wczoraj w radiu wypowiedzi europosła Janusza Wojciechowskiego i jestem trochę przygnębiony. Przypomnę, że Janusz Wojciechowski jest wielkim człowiekiem, który jako pierwszy miał odwagę poruszyć, zdemaskować, a nawet nagłośnić proceder masowych konfiskat dzieci z nikczemnym wykorzystaniem instytucji państwa polskiego. Patologia ta rozwija się w postępie geometrycznym i dziś już zaczyna stanowić zagrożenie dla bytu całego Narodu Polskiego. A wciąż tak mało Polaków w ogóle problem dostrzega. Wkrótce zagrożona będzie nawet ciągłość następstwa pokoleń populacji żyjącej między Bałtykiem a Tatrami.
Janusz Wojciechowski w trakcie kampani prezydenckiej Andrzeja Dudy został filarem tzw „Duda Pomocy”. Biuro „Duda Pomocy” zostało nam, zwykłym obywatelom zareklamowane jako proteza systemowa, mająca moralnie podreperować instytucje państwa, a zwłaszcza zrobić najniezbędniejsze porządki w wymiarze sprawiedliwości III RP. Tak, by słowo „sprawiedliwość” znów zaczęło dla przeciętnego Polaka oznaczać coś dobrego. Tak, by chociaż dać nadzieję na taką zmianę w najbliższej przyszłości. Oczywiście od początku mieliśmy świadomość, my zwykli ludzie, że „Duda Pomoc” jest tylko tymczasową protezą, która po wygranych przez PiS wyborach, zostanie zastąpiona jakimś pięknym w swej prostocie i skutecznym rozwiązaniem systemowym. Że nasi wybrańcy już wiedzą co i jak zmienią, a nam wystarczy tylko poczekać. Czekaliśmy więc… wciąż cierpliwie czekamy.
Z punktu widzenia marketingu politycznego kampania pana Dudy i pana Wojciechowskiego była strzałem w dziesiątkę. Rzeczywiście wymiar sprawiedliwości stoczył się w III RP na samo dno. Ja to widzę czytając akta spraw dotyczących mojej rodziny. Upubliczniłem ich część na swoim blogu: „Godny Ojciec”. Widać to dno szczególnie w dokumentach dotyczących głośnej sprawy rodziny Bałutów, które zostały opublikowane przez pana mecenasa Janusza Wojciechowskiego, a także w wielu innych sprawach, od których aż trzeszczą internetowe fora. Uzasadnienie postanowienia sądu w Niesku jest wyjątkowym dowodem moralnej degrengolady i pornograficznego wręcz zidiocenia.
Jest powodem do wstydu dla nas wszystkich. Kogo ciekawią szczegóły zagrożenia tzw „dobra dziecka” przez muszki owocówki, chomika lub kota niech trochę pogoogla w internecie. Zdaje się, że nawet pod którąś z moich notek jeden z komentatorów był łaskaw podczepić to arcydzieło współczesnej „poezji” sądowniczej.
Aparat państwowej przemocy już bardzo dotkliwie dał się we znaki większości wyborców. Na ich niezadowoleniu można więc było stosunkowo łatwo zbić kapitał polityczny potrzebny do zwycięstwa w demokratycznych wyborach. Nie miałem i nie mam nic przeciwko temu. Jako obywatel wyjątkowo dotknięty przez patologię systemu, rozumiałem doniosłość inicjatywy Janusza Wojciechowskiego i gdzie tylko mogłem, wspierałem to szlachetne dzieło.
Liczyłem, że kiedy Andrzej Duda pokona w końcu „Lewiatana” i zostanie naszym prezydentem, nareszcie rozpocznie się w Polsce normalizacja. Żyję tą nadzieją, mimo iż wiem, że na poprawę położenia akurat mojej rodziny, może już nie wystarczyć czasu. Ale rzecz idzie przecież o sprawy ważniejsze niż dobro pojedynczej rodziny, idzie o Polskę! O los setek tysięcy rodzin, dziś żyjących jeszcze w błogiej nieświadomości.
Z tą myślą przystąpiłem do spisywania swoich, ciągle dość unikalnych doświadczeń. Publikuję je na tym blogu, żeby inni mogli takich „doświadczeń” uniknąć. Żyję nadzieją, że pomogą one innym na czas rozpoznać istotę zła, które wtargnęło w nasze życie, bezlitośnie sprofanowało wszystkie świętości i od dwóch lat usiłuje zdewastować byt naszej rodziny. I właśnie teraz kiedy moja walka z szatanem, bo to szatan jest rzeczywisty, zbliża się do kulminacji, słyszę w radio głos Janusza Wojciechowskiego informujący mnie, że teraz kiedy PiS uzyskał większość w sejmie i ma niepowtarzalną okazję stworzyć samodzielny rząd, nareszcie skończy się w naszym kraju odbieranie rodzinom dzieci z powodu biedy.
Biedy? Czy ja dobrze usłyszałem? Bieeedy?
Biedy… moja rodzina też była prześwietlana pod kątem biedy. Widać to dobry pretekst. Musiałem długo się tłumaczyć, przedstawiać szczegółowe wyliczenia dowodzące, że jest możliwe zapewnienie dobrobytu czteroosobowej rodzinie za ok 2000 złotych miesięcznie. Wszystko grzecznie się odbywało i miło… wręcz milusio, ą, ę rozumiecie. Jestem jednak pewien, że jakby moje wyliczenia okazały się nieprzekonywające dla MOPR-u, dla prokuratorów, dla sądu, zapewne próbowano by mi odebrać dzieci z powodu tejże nieszczęsnej „biedy”? Ale przecież tak naprawdę dzieci odbiera się bez żadnego powodu i kto jak kto, ale pan europoseł Janusz Wojciechowski wie to najlepiej! Niejedno przecież już widział. To znaczy powód jakiś musi być. Realny. Przez dwa lata próbuję go odkryć. Ciągle mając z tyłu głowy powiedzenie spopularyzowane przez Janusza Korwin Mikke, że jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o kasę. Próbuję wciąż zdobyć niezbite dowody, ale dostaję tylko poszlaki pozwalające tworzyć mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy. Handel dziećmi? Wymuszenia łapówek? Pedofilia? Satanizm? Zwyczajne zidiocenie spowodowane rozchwianiem fundamentu etycznego? Na prawdę nie mam pojęcia, ale każdy z nich lepszy jest od tych podawanych w oficjalnych usprawiedliwieniach.
Bo cóż to do „jasnej anielki” za powód: posiadanie muszek owocówek? Albo posiadanie psa, kota, chomika lub indyka!!! Już inteligentniejszy jest pretekst też często spotykany pod tytułem: pokłócenie się z kuratorem, lub funkcjonariuszem MOPR-u, co się zawsze interpretuje jako jego znieważenie, zagrożone karą do 3 lat więzienia.
Więc panie europośle Januszu Wojciechowski dlaczego? Dlaczego ogranicza się pan tylko do eliminacji pretekstu pod tytułem: „bieda”. Zresztą nie da się wyeliminować wszystkich możliwych pretekstów służących pozbawionym skrupułów funkcjonariuszom do usprawiedliwiania zbrodni przeciw tym najmniejszym, tym najbardziej bezbronnym.
Nie tędy droga. Trzeba po prostu pokonać plagę demoralizacji w państwowych instytucjach, trzeba skończyć z selekcją negatywną funkcjonariuszy. Jak tego dokonać? Na szczęście żyją jeszcze mądrzy, starzy ludzie, którzy pamiętają normalność, których można o nią zapytać.
Jestem ojcem. Bronię rodziny przed pedofilią instytucjonalną
4 komentarz