Opozycja wykorzystuje kiepskie konstytucyjne przepisy do zagarniecia stanowisk państwowych jak wojennych łupów. Tak było po smoleńskiej katastrofie; wybory na np. RPO, czy prezesa NBP, czy też prezesa IPN, były przesuniete w fazie w stosunku do parlamentarnych (to zapobiegało w jakimś stopniu monopolizacji władzy). PO zagarneła wszystko. Teraz dwie pod rząd kadencje praktycznie zlikwidowały pluralizm w TK, ale PO musi to wykorzystać, a nawet chciała więcej. Ale gęby pełne frazesów w obronie demokracji. Po prostu wstyd.
Nieznośny ton wypowiedzi G. Verhofstadta i niemieckiego komisarza Ouetingera w stosunku do Polski i Polaków – oni śmieli uczyć nas zasad demokracji i poszanowania obywatelskich swobód – jak światli nowocześni prorocy – przedstawicieli barbarzyńskiego ludu. W rzeczywistości – w stosunnku do Polaków są wielce zapóźnieni, to oni dojrzeli do tego cywilizacyjnego poziomu dopiero w drugiej połowie XX wieku. Niemcy (przymusowo) po 45 r., a Belgowie dopiero w latach sześćdziesiatych. Polska stosowała międzynarodowe prawo (powszechnie teraz uznawane) i poszanowanie odmienności rasowych i religijnych – przynajmniej od XIV wieku (jako jedyny europejski kraj). To u nas byli Arianie, Tatarzy, Żydzi, u nich szalała inkwizycja rzezie Katarów Hugenotów, Żydów itd. To Polak Paweł Włodkowic na Soborze w Konstancji sformułował fundamentalne prawa dotyczace miedzynarodowych stosunków i swobód obywatelskich – nic do tej pory nie straciły na aktualności.
O zbrodniach przeciwko ludzkości w niemieckim wydaniu wiedzą wszyscy, ale o tych belgijskich, to już nie. Król-oprawca Leopold II przy pomocy swoich podanych (Belgów) dokonał w Kongu pierwszego w historii ludobójstwa na skalę porównywalną ze zbrodniami Hitlera i Stalina.
Przedstawiciele takich dwóch nacji chcą nas uczyć demokracji. Nikt nie zabiera im prawa do wytykania błędów, tylko ten ton, ton nieuprawnionej wyższości, który wynika zapewne tylko z przeświadczenia o swojej materialnej przewadze uzyskanej w wyniku eksploatacji kolonii a fakt, iż polskie ubóstwo wzieło się m.in. z wielokrotnego w dziejach oszustwa Zachodu względem Polski – to oczywiście wzgląd moralny, którego zachodni eurokraci nie są w stanie uwzględnić. To specyficzne właśnie ubóstwo, ale etyczne.
Przegrana polityczna opcja znalazła sobie silnych sprzymierzeńców w postaci międzynarodowej finansjery – czujacej się zagrożoną wprowadzeniem podatku bankowego, a także różnego rodzaju lobbys gospodarczych eksploatujacych dotychczas Polskę bez żadnych ograniczeń. Do niezadowolonych z nowej władzy w Polsce zaliczyć można jeszcze różnego rodzaju rodzimych beneficjentów III RP – propagandystów zatrudnionych jako dziennikarzy, nominatów w sferze administacji rządowej i samorządowej, nominatów w spółkach SP itd. Ci dotychczas dobrze usytuowani i bardzo dobrze zarabiajacy zostali już w pewnym stopniu (daleko jeszcze za małym) – odcięci od kurka z państwowymi pieniędzmi. Skutkuje to zmasowanymi akcjami na forum krajowym i międzynarodowym.
Demonstracje KOD, skupiają właśnie ludzie wymienionych wyżej i ich rodziny. Fakt, że mogą do woli demonstrować i wyrażać swój wrogi stosunek do władzy – świadczy tylko o braku zagrożenia demokracji w Polsce. Próby napiętnowania Polski przez KE (nieuprawniona) i przez PE – praktycznie się nie powiodły. Bangsterzy siegneli po jeszcze jedną niegodną broń przeciwko Polsce – obniżania ratingu Polski. Oczywiście nie ma ku temu podstaw ekonomicznych, więc siegnięto do wyimaginowanych zagrożeń dla polskiej gospodarki z przyczyn politycznych; wpływ zagrożonych międzynarodowych i krajowych podmiotów widoczny jest jak na dłoni. Ostatnio odsłonił się może najsłynniejszy w świecie finasowy hochsztapler – Soros – wyraził nadzieję na upadek rządu PIS.
Przy okazji politycznej walki ujawnili się „poltycy” i „dziennikarze”, których smiało można określić mianem wspólczesnej Targowicy. Poczatkowo, to Schetyna, Petru, Sikorski i Lis; dołaczyli wkrótce do nich – Halicki, Pomaska, oczywiście Tusk, Komorowski, Cimoszewicz i spora ilość drobniejszego płazu…
Pojawiło się największe dla Europy zagrożenie – chyba od czasów Dżyngis-Chana. Oczywiście na własne życzenie. Zamiast przyjmować ze wzgledów humanitarnych uchodźców – czyli kobiet z małymi dziećmi i ludzi pokrzywdzonych tam w swoich krajach, ale niezdolnych do pracy, to nieodpowiedzialna A. Merkel nazwała wszelką swołocz z Azji i Afryki pragnącą polepszyc swój byt – uchodźcami. I mamy nowy najazd Hunów na Europę. Przeciez w UE pracuje ok. 30 milionów tych przybyszów i nie było dotąd specjalnych problemów. Polska (o czym wielu nie wie) – przyjęła w latach 2008-2014 – ponad 1.300 000 obcokrajowców gł. Ukraińców (to wg Eurostatu). Polacy emigrują też – ponad 2 miliony. Problem zaczyna się wówczas, kiedy status uchodźcy przyznaje się wszystkim – wtedy fala wzbiera, wtedy są karnmieni, dostają mieszkania i kiesonkowe w wysokości większej niż niejedne pobory i emerytura w Polsce. Oczywiście nastepuje gwałtowna degeneracja, dobrze odżywiajacy się młodzi meżczyźni, przy deficycie kobiet stają sie zagrożeniem dla Europejek.
Panaceum jest dziecinnie proste – odebrać wszelkie przywileje – okres asymilacji – „ZERO” m-cy, zero dni, zero godzin i minut, żadnej pomocy w pozyskaniu mieszkania, czy pracy, żadnego kieszonkowego – dokładnie tak, jak mają Polacy w państwach UE. To zadziała, gdyby tak postępowano od poczatku nie byłoby żadnego problemu z tymi przybyszami.