w pierwszej godzinie otrzymałem, czy w drugiej godzinie po tym wydarzeniu telefony od mojej rodziny z, z Warszawy, która się bardzo, i z poza zresztą, niepokoiła czy ja czasami nie jestem w tym..w tym samolocie..
W audycji Rozmowy Niedokończone Radia Maryja chyba z czerwca 2010, w cześci II, 27 minucie (niestety nie mogłem znaleźc audycji -linku. Cytat spisałem ze ściągniętej nas komputer) Antoni Macierewicz mówi rzecz która nam wszystkim jakoś umknęła i cokolwiek zaskakującą:
„ No w pierwszej godzinie otrzymałem, czy w drugiej godzinie po tym wydarzeniu telefony od mojej rodziny z, z Warszawy, która się bardzo, i z poza zresztą, niepokoiła czy ja czasami nie jestem w tym.. ( głośne nabranie powietrza) w tym samolocie, bo taka była pierwotna wersja i oni wszyscy mówili idziemy pod Pałac Prezydencki, potem jesteśmy pod Pałacem Prezydenckim”.
Jak widzimy wypowiedź o tym iż rodzina obawiała się że Macierewicz mógł lecieć samolotemjest dygresją. Wypowiedziana została w tym długim zdaniu przy okazji nakreślania przez A. Macierewicza nastroju społecznego w tych pierwszych dniach a nawet godzinach i pierwszych doniesieniach o „katastrofie” a i poprzednie i następne zdania o tym traktują.
To tyle dla porządku. Dodam jeszcze że i wtedy ta wypowiedź Macierewicza którą słuchałem, na żywo umknęła mi, a może raczej przełknąłem ją z dobrodziejstwem inwentarza. Ani u mnie ani u ogółu słuchających nie skupiły swojej uwagi te słowa, które zaznaczyłem wytłuszczonym drukiem.
Zatem nadróbmy zaległość i zaliczmy Macierewicza go specyficznego grona lecących nielecących w taki dziwny sposób iż nie są tego pewne rodziny.
1. Kwestia pierwsza. Jak bardzo to „była pierwotna wersja”? Kiedy uległa zmianie i w jakich okolicznościach?
2. Kwestia druga. Można zrozumieć że rodzina spoza Warszawy nie wiedziała w jaki sposób podróżować będzie do Katynia Macierewicz Trudniej jednak zrozumieć ten niepokój z rodziny określonej jako rodzina z Warszawy, czyli jak rozumiem najbliższej rodziny? Nie prościej byłoby na przykład powiedzieć – żona. Choć z drugiej strony to iż żona nie wiedziałaby czy Macierewicz pojechał już pociągiem, czy dopiero poleci samolotem jest dosyć zaskakujące. Ale jak wiemy podobna niewiedza zdarzać się miała i u innych rodzin.
No więc rodzina z Warszawy. Macierewicz ma żonę i dzieci. Rozumiem że dzieci mieszkają osobno. Biorąc pod uwagę wiek A. Macierewicza można zakładać że są już dawno dorosłe. Zakładać można jednak także że mieszka z żoną. Nie mam powodu sądzić że żonę wyłączył z rodziny. Zatem „rodzina z Warszawy” to także żona.
Więc jak to sobie można wyobrazić? Antoni Macierewicz rozmawia zapewne z żoną o wyjeździe do Katynia, potem wychodzi z domu do pociągu. (Wypada też żeby ‘rodzina’, ktoś z rodziny odprowadził do pociągu, zwłaszcza że pora wyjazdu nie taka bladym świtem – choć właściwie to jaka bo nie wiem. O czymś takim banalnym jak czas odjazdu pociągów nie wspomina się, czy prawie nie wspomina. Nie, nie szukam dziury w całym. Chciałem tylko przy okazji podać porę odjazdu pociągów i okazuje się że nie znam jej nawet w przybliżeniu).
Wychodzi więc Macierewicz z domu do pociągu, ale żona – rodzina nie jest pewna czy nie poleciał następnego dnia samolotem i bardzo się niepokoi czy nie jest czasem w tym samolocie??..
……………………….
Jeśli chodzi o rodzinę spoza Warszawy. Jak daleką rodzinę spoza Warszawy? Może poza Warszawą mieszka któreś z dzieci. ( W ogóle to dość enigmatyczne nie uważacie? Rodzina z Warszawy, rodzina spoza Warszawy).
Jeśli chodzi więc o te rodzinę spoza Warszawy to też nie wyjaśnia to sprawy pod innym kątem. Czy rodzina spoza Warszawy (jeśli dalsza) wie o każdym służbowym wyjeździe Macierewicza? Jeśli zaś bliska dlaczego nie powiedział iż jedzie pociągiem? Nie wysłał esemesa z pociągu, nie pogadał przez telefon.
……………………..
No i jeszcze te „telefony” w liczbie mnogiej „od mojej rodziny z Warszawy”. Czy nie prościej byłoby telefon od żony, od córki na przykład. „Telefony” to ile ich było, brzmi to jakby Macierewicz miał liczną rodzinę w Warszawie i dzwonili kuzyni, kuzynki, wujkowie, szwagrowie itd.
Gdyby to były telefony od innych osób związanych zawodowo z Macierewiczem, czy od „znajomych”, to ta liczba mnoga nie wadziłaby, ale w przypadku rodziny?
Ciekawe zresztą że o innych telefonach zaniepokojonych osób nie mówi tylko od „rodziny z Warszawy i spoza Warszawy”.
Czy tak mówimy? Najbliżsi obawiają się o nasze życie. Łapią za telefon. My potem opowiadamy. (Załóżmy że mieszkamy w Gdańsku) „Dzwoniła do mnie rodzina z Gdańska, ale i rodzina spoza Gdańska”..
To może taki tekst zapodam pod koniec: „Mam rodzinę w Warszawie” „A kogo tam masz?” „Żonę”. Dobre, prawda?
Rece wyciagniete po polski majatek narodowy musza zostac odciete!