Dobiega miesiąc od zaprzysiężenia nowego rządu i premier Beaty Szydło, a od tego czasu możemy odnieść wrażenie, że nastąpiła głęboka rewolucja w myśleniu i nastawieniu wielu dziennikarzy i polityków, którzy przeszli do „opozycji”. Zamiast, „dajmy nowemu rządowi czas, nie oceniajmy zbyt pochopnie, wybierzmy rozsądek”, możemy usłyszeć tezy o kresie demokracji, a co najmniej jej głębokim zagrożeniu, w postaci „faszyzujących” rządów PiS, prowadzących do „katastrofy”. Znamy to od dawna, spodziewać się spodziewało wielu, nawet zważywszy, na tych wypadków, niesamowitą szybkość, zasięg i intensyfikację. Zaangażowany został, nawet Trybunał Konstytucyjny, ze swą „mafią w togach”, która śmiała się odważyć, wyrokować wbrew obowiązującym procedurom prawnym, z naruszeniem wszelkich standardów bezstronniczości politycznej, wymiaru sprawiedliwości.
Oczywiście, ośrodki rządowo-prezydenckie, nie mogły wyjść biernie, naprzeciw tak bezczelnie rzuconej rękawicy. Jeśli, dorzucimy do tego „szopki” i inne „pseudowydarzenia” sejmowe czy zarodki zbiorowej psychozy, przy udziale mediów głównego nurtu, to mamy okazję dojść do pewnych znaczących konkluzji. Atak „mafii”, reprezentowanej przez neokolnialne elity, podporządkowane i ściśle służące obcemu kapitałowi, jego interesom i wpływom, stał się faktem. Mamy do czynienia ze skomasowaną próbą wywołania społecznego buntu, przy udziale tych dostępnych środków, które są jeszcze w posiadaniu, zawłaszczającej przez ostatnie kilkadziesiąt lat struktury państwowe, aktualnej „opozycji”. Jak, przeciwstawić się takiej sile, która jest, proporcjonalnie, w posiadaniu wciąż znacząco większego kapitału, niż obóz zwany „narodowym”?
W całej swej skomplikowaności, na szczęście sytuacja jest o tyle lepsza, że przez kilka ostatnich lat, rozwój mediów internetowo-społecznościowych, doprowadził do znacznej poprawy koniunktury, w segmencie informacyjnym. Dzisiaj, rząd, właśnie poprzez te obywatelskie środki masowego przekazu, jest w stanie uzyskać zrozumienie, dla kierunków prowadzonej przez siebie polityki i podejmowanych decyzji. Na tym właśnie bazowało, ostatnie zwycięstwo PiS i wszystkich partii, popierających fundamentalne zmiany systemowe. Polacy chcą nowej jakości od dawna, ale konsolidacja tych postulatów, wbrew intecjom płatnej i stosunkowo świetniej zorganizowanej, sprzedajnej obcemu kapitałowi i innym czynnikom międzynarodowym, elity kolonialnej, napotykała znaczne trudności. Do czasu. Tym razem, zwycięstwo jest pełne, a „obóz narodowy”, jest w stanie przystąpić do realizacji swych zamierzeń, których celem naczelnym jest przywrócenie zaufania do państwa, jako strażnika prawa i wolności obywatelskich, ekonomicznego rozwoju wraz z przywróceniem swobód handlowych dla zwykłych zjadaczy chleba, jak również przywrócenia bezpieczeństwa realizacji tych i szeregu kolejnych doniosłych postulatów. Jednak, aby tak sprawy się potoczyły i sprawiedliwości dziejowej, stało się zadość, potrzeba wygrać kilka istotnych bitew. Pierwsza z nich, nadchodzi 13 grudnia 2015 roku. „Opozycja” stara się zorganizować „spęd”, w obronie rzekomo zagrożonej demokracji… i przerzucić po raz kolejny odpowiedzialność za własne zbrodnie, zniewolenie kraju i służalczość względem obcych czynników, na karb pełniącego nieformalnie rolę lidera „obozu narodowego”, Jarosława Kaczyńskiego. Tylko silny odpór, tej pozorowanej bufonadzie, połączonej z warcholstwem, spowoduje czasowe oddalenie tego niebezpiecznego uderzenia, dla właściwych prac rządu. Dlatego, bez względu na wszelkie prywatne i obiektywne wątpliwości wobec rządzących, powinniśmy wspiąć się na wyżyny zbiorowego myślenia i nadrzędnego intersu narodowego, a co za tym idzie, stawić się jak najliczniej na kontrmanifestacji, a także wyrazić odważnie, z wszelaką sytuacyjną gotowością, swój sprzeciw, wobec tak niefortunnych i lekkomyślnych dla polskiego państwa i zgody narodowej, kroków.