Rząd stawia krzyżyk na kolei. Kolejarzom chce odebrać około 4,8 mld zł dlatego, że zaoszczędzili na przetargach. Może następnym razem nie warto oszczędzać?
Nie tak dawno, bo przy okazji odwołania wiceministra ds. kolei, premier Donald Tusk ogłosił początek „porządków na kolei”. Czy może ma to być „porządkowanie kraju z kolei”?
W lutym ministrowie zaczną przekonywać Komisję Europejską, że unijne dotacje na modernizację torów warto przesunąć na drogi. A chodzi o niemałą kwotę – kolej może stracić nawet 4,8 mld zł.
Według rządu PKP Polskie Linie Kolejowe, zarządca infrastruktury kolejowej, nie radzą sobie z inwestycjami, co może doprowadzić do utraty unijnych pieniędzy. W Ministerstwie Infrastruktury trwa gorączkowa analiza harmonogramów inwestycji na kolei zaplanowanych do 2015 roku. Wiceminister infrastruktury Andrzej Massel przyznaje, że z całą pewnością realne wykorzystanie środków będzie niższe od zakładanego.
Pewniakami do wycięcia są te modernizacje, których realizacja może się przeciągnąć na rok 2014. Problem dotyczy modernizacji linii kolejowej z Warszawy do Radomia, przebudowy fragmentu trasy z Warszawy do Poznania, remontów stacji kolejowych wzdłuż trasy z Siedlec do Terespola oraz pierwszego etapu modernizacji linii z Warszawy do Białegostoku.
Rezygnacja z tych projektów oznacza, że rząd zaoszczędzi w sumie blisko 4,8 mld zł unijnych środków. Ale to nie wszystko – już w grudniu z listy projektów wyleciała modernizacja torów z Poznania do Szczecina. UE dawała na nią aż 3,5 mld zł.
Żeby te pieniądze nie przepadły – łącznie chodzi o sumę ponad 7 mld zł – rząd chce zmiany inwestycyjnych priorytetów Unii i przesunięcia dotacji z kolei na drogi. Dyplomatyczna ofensywa ma zostać przeprowadzona podczas wyjazdowej sesji Komisji Europejskiej w Warszawie, która jest zaplanowana pod koniec lutego. Eksperci wskazują jednak, że odebranie środków na inwestycje kolejowe to przykład braku konsekwencji rządu. Według nich grudniowy bałagan na torach był spowodowany jej chronicznym niedofinansowaniem. – Kolej najpierw pozostawia się samą sobie, a potem wiesza na niej psy. Dopuszczenie do wycięcia inwestycji za kilka miliardów to porażka obecnego rządu – twierdzi Jakub Majewski, ekspert branży kolejowej, były prezes Kolei Mazowieckich.
Premier Donald Tusk powiedział, że pieniądze z funduszy unijnych przeznaczone na kolej zostaną wykorzystane na budowę dróg krajowych S3 i S17. Decyzja ta była konsultowana z minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską i ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem.
Kolej cierpi z powodu złego zarządzania, nieefektywnych wydatków i wykorzystania majątku oraz przerostu kadr. Barierą są również niekompetencje urzędników i problemy ze sporządzaniem wniosków o dotacje unijne. Opóźnienia występują również w obecnie realizowanych inwestycjach kolejowych. Kolej staje się największym przegranym wejścia Polski do Unii Europejskiej, bo nie jest w stanie sprawnie wykorzystać unijnej pomocy finansowej.
Przy obecnym zapóźnieniu inwestycyjnym i obecnych środkach, naprawa polskiej kolei jest po prostu niemożliwa. Na większości linii kolejowych prędkość szlakowa spada z roku na rok, wydłuża się czas jazdy i spada bezpieczeństwo. Stan prawie 30% eksploatowanych linii kolejowych określa się mianem „niezadowalającego”. Czyli są to linie przeznaczone do kompleksowej wymiany nawierzchni, charakteryzujące się niskimi prędkościami rozkładowymi, znacznymi ograniczeniami prędkości i obniżonymi dopuszczalnymi naciskami. Brak pieniędzy z budżetu państwa na niezbędne remonty, modernizacje, czy nawet utrzymanie linii kolejowych, doprowadzi do permanentnego pogarszania się stanu technicznego, a w ostateczności do kolejnych zamknięć: torów, stacji, mijanek, a nawet całych linii.
Polityka Unii Europejskiej jasno zmierza do zwiększenia udziału kolei w transporcie, ale nasze Ministerstwo Infrastruktury zachowuje się tak, jakby Polska do tej Unii nie należała. W normalnych, cywilizowanych krajach jest zrozumiałe, że kolej się po prostu opłaca. Jak nasz rząd „dba” o kolej pasażerską, pokazał niedawno. Jego reformy doprowadziły do odejścia 30% pasażerów w segmencie przewozów dalekobieżnych. No bo jak w tym kraju jeździć koleją, skoro wycięto prawie 50% połączeń dalekobieżnych, nie ma informacji dla pasażera oraz nie można w normalny i cywilizowany sposób wprowadzić nowego rozkładu jazdy?
Wszystkim twierdzącym, że środków tych na kolei nie można wykorzystać, stawiamy pytanie. Dlaczego tak fatalnie przygotowano inwestycje kolejowe? Kto ponosi za to odpowiedzialność? Dlaczego nie ma dobrze opracowanej listy rezerwowych modernizacji kolejowych? Przecież po to są projekty rezerwowe, aby w razie nadmiaru funduszy móc je zrealizować. Związek Zawodowy Dyżurnych Ruchu PKP słusznie nadał premierowi Donaldowi Tuskowi tytuł „Pierwszego hamulcowego RP w rozwoju kolei polskich”.
Dalszemu ograniczaniu środków na inwestycje w tory może sprzeciwić się Komisja Europejska. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zgodzi się ona na przesunięcie środków unijnych na drogi, jeżeli nasz rząd zwróci się z taką propozycją.
Nie boimy się kontrowersyjnych tematów! Piszemy jak jest. Niezależne forum kolejowe - www.infokolej.pl