Dzisiaj, dwa tygodnie przed wyborami, po raz kolejny usiłuje się wskrzesić mit „św. Barbary z Siemianowic”, jednocześnie próbuje się ośmieszyć tych, którzy mówią o mafii węglowej jako realnie istniejącej, a nie tylko tworze propagandowym PiS.
Przypomnijmy:
Aleksander Boroń, były członek zarządu kopalni „Juliusz Kazimierz”, który sprzeciwił się manipulacji parametrami energetycznymi węgla i maksymalizacji kosztów, w wieku 50 lat został bezrobotnym. Wyrzucono go z pracy po tym, jak zaczął „węszyć”, dlaczego jego kopalnia wydobywa węgiel po najwyższych w kraju kosztach i uzyskuje za niego najwyższe na świecie ceny za tonę. Jego wątpliwości potwierdził NIK, a on sam sprawę przekazał do sosnowieckiej prokuratury. Stracił pracę po złożeniu zeznań. Jeszcze przez trzy lata prowadził samotną walkę z układem. Śledztwa nie przyniosły żadnych rezultatów. Pisma do prasy zostały zignorowane. Jeden z dziennikarzy w swej gorliwości przekazał list zdesperowanego Boronia o górniczych nieprawidłowościach prezesowi kopalni. Elity związkowe zakazały redaktorom swoich organów drukowania jego artykułów. Przychylny redaktor największego dziennika śląskiego, w którym Boroń często pisał, powiedział mu wprost, że jego naczelnego odwiedzili panowie z K.H.W. S.A. oraz holdingowych związków zawodowych z „propozycją nie do odrzucenia”: jeżeli ujrzą artykuł Boronia, to zaprzestaną prenumerowania dziennika. Największa firma audytorska, która fałszowała dokumenty w kilku kopalniach i została podana na tacy śledczym, nie poniosła żadnych konsekwencji za firmowanie nieprawidłowości. Boroń dziś nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Oprócz zdrowia i pracy stracił też żonę. Czuje się przegrany. (…)
Pytam publicznie. Czy Kazimierz Kutz, który ronił łzy na pogrzebie Blidy, zatroskał się przez moment nad losem Aleksandra Boronia, który po programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” zasypał go wręcz stosem informacji na temat choroby polskiego górnictwa? Gdzie byli inni politycy, którzy po tragedii w „Halembie” odgrażali się, że z układami węglowymi sobie poradzą? Zamiast badać rzekome naciski polityków na służby, może warto zbadać, dlaczego w sprawach nieprawidłowości wykrytych w kopalniach nikt nie nacisnął prokuratury, by dogrzebała się do spraw zasypanych czarnym jak sumienia mafijnych bossów węglem. (…)
Miłosz Horodyski
Gazeta Polska
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9932,title,Skazani-na-smierc-lub-samotna-walke,wid,11542845,wiadomosc.html?ticaid=115bcf
,
Chcecie coś więcej wiedzieć o kopalniach, niż podają wam merdia głównego ścieku?
Posłuchajcie:
https://www.youtube.com/watch?t=420&v=2LrrqasMSDY
,
Mafia węglowa istnieje.
To jest przyczyna upadku Śląska.
Rząd PO przez 8 lat nie zrobił nic, aby to zmienić.
Bieńkowska finezyjnie to podsumowała:
Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło.
11.10 2015
3 komentarz