Działający w obecnie system emerytalny bazujący na dwóch obowiązkowych filarach (trzeci – generalnie nie zaistniał) i na zdefiniowanej składce emerytalnej wynoszącej 19,52 % wynagrodzenia brutto jest niewątpliwie sukcesem budżetowym. Gorzej traktuje przyszłych emerytów – zachęca ich do większej ilości lat pracy, gdyż emerytura obliczana jest na podstawie ilorazu sumy zwaloryzowanych składek (oraz – dla osób, które rozpoczęły pracę przed 1999 r. – kapitału początkowego) i średniego dalszego trwania życia w momencie przejścia na emeryturę podawanego corocznie w tablicach trwania życia. Tyle definicja; oczywiście pamiętamy jak min. Rostowski, kiedy był jeszcze w rządzie , bardzo sobie chwalił zasadę zdefiniowanej składki, jako takiej, która zapewnia secularną wypłacalność ZUS – niezależnie od perturbacji wynikających ze stopniowo zanikającego starego systemu emerytalnego.
Wg wykoncypowanego na użytek wyborczy projektu reformy systemu, nie tylko emerytalnego, ale i podatkowego – autorstwa Lewandowskiego zanika całkowicie pojęcie składki ZUS (w tym oczywiście – składki zdefiniowanej), zanika też składka zdrowotna; wszystko to ma zastąpić „jednolity” podatek dochodowy PIT w wysokości 10 % (wg premier Kopacz). Później oczywiście trzech ministrów (w tym dwóch byłych) wyjaśniało pracowicie, co pani premier miała na myśli mówiąc o tych 10 procentach. Wyszło na to, że dotyczyłoby to tylko najuboższych i stawka PIT byłaby podnoszona w miarę wzrostu dochodów podatnika (tyle tylko, ze w odniesieniu do tego dochodu na głowę w rodzinie podatnika). Nasuwają się tutaj zasadnicze wątpliwości: Po pierwsze – struktura członków rodziny nieustannie się zmienia – dzieci dorastają, zaczynają pracować na swój rachunek, żona traci pracę, lub zatrudnia się okresowo – kto ma to wszystko uwzględniać – czy pracodawca, czy sam podatnik, kto jest w stanie to kontrolować; powstaje pole do łatwych nadużyć. Po drugie – wraz z likwidacją idei składki zdefiniowanej i uzależnionej od jej wysokości przyszłej emerytury zanika motywacja do większej ilości lat pracy. Przecież ci mający np. liczna rodzinę będzie płacił niski PIT i pomimo np. wysokich dochodów nie będzie żadnej relacji między jego przyszłą emeryturą a odprowadzonym podatkiem.
Wprawdzie jeszcze nie znamy wszystkich szczegółów projektu, ale ma być wypracowany algorytm stopniowego podnoszenia wysokości podatku w zależności od uzyskiwanego dochodu od 10 do 39,5 procenta, ale nie słyszałem o żadnej planowanej formule określania wysokości przyszłej emerytury. Czyżby PO planowała komunistyczna urawniłowkę w emeryturach. Gdyby pryncypialnie został wyodrębniony jakiś udział na ZUS w owym podatku, to oczywiście można byłoby jeszcze mówić o zdefiniowanej składce emerytalnej, tyle tylko, że wg proponowanego systemu emerytura skonstruowana na podstawie takiej składki byłaby dla uboższych całkowicie głodowa, a dla tych płacących większy podatek wzrosłaby niepomiernie. Być może były minister, były komisarz UE i eurodeputowany – Lewandowski nie miał na celu ograbienie tych najuboższych, tylko samo jakoś tak wyszło, albo miał na myśli rzeczoną urawniłowkę, która ma te właściwość, że w przyspieszonym tempie rozkłada gospodarkę państwową.
Tak na marginesie – autor projektu nowego systemu podatkowego i emerytalnego, to człowiek doświadczony w budowaniu projektów, które uszczuplają majątek państwa, a pozwalają na bogacenie się tych już bogatych – to historia tzw. „powszechnych świadectw udziałowych”. Drugi fakt z życiorysu Lewandowskiego, to sprzedaż Krakchemii i Techmy Gocmanowi i Kuśnierzowi pomimo lepszych ofert innego podmiotu gospodarczego. Ta prywatyzacja była zaskarżona przez prokuraturę – było podejrzenie o przestępstwo proces sadowy ciągnął się kilkanaście lat – zarówno prokuratura, jak i Lewandowski wyczerpali wszystkie możliwości odwoławcze – ostatecznie minister został uniewinniony, ale sady wszystkich instancji wskazywały na szereg nieprawidłowości wynikających z braku doświadczenia w prywatyzacji i innej specyfiki naszych warunków gospodarczych niż w państwach rozwiniętego kapitalizmu – krótko mówiąc – kompetencje i wiedzę min. Lewandowskiego sądy oceniły jako bardzo niską i nie pozwalajacą na piastowanie tak istotnego dla gospodarki stanowiska.
Reasumując – J. Lewandowski wydaje się być osobą nieodpowiednią na pozycji głównego ekonomicznego doradcy rządu, niewiarygodną i wrogo nastawioną w stosunku do Polski i Polaków i jego projekty zawsze potwierdzały taki właśnie osąd…