Szczególne haniebną rolę w wysyłaniu żydowskich rodaków na śmierć odegrał Chaim Rumkowski, prezes Rady Żydowskiej w Łodzi, „król” getta łódzkiego na usługach Niemców. (…) Rumkowski urządził sobie harem w jednej willi i wciąż sprowadzał nowe piękne kobiety. W zamian za przyzwolenie Niemców na jego tyranię nad mieszkańscami getta gorliwie wykonywał wszystkie niemieckie rozkazy i wyekspediował olbrzymią większość swych żydowskich umęczonych poddanych do obozów zagłady.
ŻYDOWSKA NAGONKA NA PRAWDĘ HSTORYCZNĄ
Jak podała PAP, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN prof. Eugeniusz Cezary Król poinformował, że z dniem 1 czerwca 2013 roku prof. Krzysztof Jasiewicz został odwołany z funkcji kierownika Zakładu Analiz Problemów Wschodnich w Instytucie Studiów Politycznych PAN.
Rzekomą przyczyną odwołania był wywiad z prof. Krzysztofem Jasiewiczem, który na początku kwietnia opublikował magazyn „Focus Historia Ekstra” w dodatku poświęconym 70. rocznicy Powstania w Warszawskim Getcie.
Za jakie słowa zwolniono prof. Jasiewicza?
W wywiadzie pada pytanie: „Jak wyjaśnić fakt, że Polskie Państwo Podziemne… praktycznie wyłączyło się ze sprawowania swojej funkcji wobec części obywateli polskich Żydów?”…
Prof. Krzysztof Jasiewicz: „Nie zgadzam się z twierdzeniem, że ten problem umknął z pola widzenia władz konspiracyjnych. Wystarczy przypomnieć Żegotę, jedyną taką organizację w okupowanej Europie, która była agendą Polskiego Państwa Podziemnego i różne inne starania. Od misji Karskiego po wystąpienie prezydenta Raczkiewicza do Piusa XII (3 stycznia 1943 roku). Także Kościół w Polsce w osobie arcybiskupa Sapiehy upominał się o Żydów, zwracając się do hr. Ronikiera, prezesa legalnie działającej Rady Głównej Opiekuńczej ze słowami: „Konieczna jest interwencja w sprawie Żydów, którzy przyjęli katolicyzm i według nauki Kościoła św. do jednej z nami wspólnoty wiernych”… A już ku przypomnieniu – nie słyszałem, by za Polakami w sowieckiej strefie okupacyjnej (1939-1941) na Kresach Wschodnich wstawił się choć jeden rabin. A działy się tam straszne rzeczy. Niestety przy licznym udziale Żydów, co miało w okresie późniejszym wpływ na akcję ratowania tego narodu, bo wieść o postawach naszych Żydów i ich niegodziwościach rozlała się szeroko po całym kraju, gdy Niemcy w 1941 roku odbili Sowietom zagrabione polskie ziemie”.
„Ludzi, którzy używają słów »antysemita«, »antysemicki«, należy traktować jak ludzi niegodnych debaty, którzy usiłują niszczyć innych, gdy brakuje argumentów merytorycznych” – konkluduje prof. Krzysztof Jasiewicz.
„Warto jeszcze dopowiedzieć, że na poprawę stosunków polsko-żydowskich wymagane jest prowadzenie równolegle dwóch wątków, także stosunku Żydów do Polaków i Państwa Polskiego. To nie jest proces jednostronny polegający na epatowaniu polskimi zbrodniami, przy jednoczesnym blokowaniu przedostawaniu się wiedzy o zbrodniach Żydów na Polakach. Jeszcze przed II wojną w okresie Wielkiej Czystki w ZSRR zamordowano 111 tysięcy Polaków głównie na Białorusi i Ukrainie. Na tej pierwszej Żydzi stanowili ponad połowę wszystkich funkcjonariuszy NKWD, na tej drugiej – aż dwie trzecie (według danych oficjalnych)…
Sięgnąłem do Talmudu i uważna lektura przekonała mnie, że istnieje wiele interpretacji sformułowanych tam „prawd”. Na przykład słynne zdanie: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat” nie precyzuje, o czyje życie chodzi, i tak może to być interpretowane nie tylko w dyskusjach rabinackich, lecz w głowach przeciętnych Żydów. Może to być życie własne albo członka rodziny, życie Żyda. Naród żydowski został ponoć „wybrany”, a to niesie wiele konsekwencji. To talmudyczny sposób myślenia Żydów, niekoniecznie religijnych. W środowisku żydowskim nabywa się jakiejś specyficznej świadomości grupowej.
Znane są fakty entuzjastycznego witania podczas I wojny światowej Niemców w Kongresówce czy Rosjan w Galicji.
Takie powitania odbywały się po klęsce Napoleona i Księstwa Warszawskiego, podczas wkraczania wojsk zaborczych po upadku Polski…
Lecz wszyscy badacze żydowscy albo temu przeczą, albo przydają nieprawdopodobne interpretacje…
Brzmi to fatalnie, bo co powiedzieć o Żydach, którzy witali Niemców (albo jak się – „narodowo” mówi „nazistów”) w roku 1939 w Polsce? …
Żydów zaślepia nienawiść i chęć odwetu. To jest podstawowy powód dla którego zasilili oni aparat Bolszewii, potem sowiecki na Kresach i wreszcie UB po wojnie. Jeżeli jakiś badacz nie podziela tego poglądu na to, wcale nie musi być antysemitą pozbawionym empatii…
„I jeszcze jedno w kontekście »rozliczeniowych« książek Grossa. Owe żydowskie bzdury i dane wzięte z sufitu o Żydach zamordowanych głównie przez polskich chłopów to właśnie projekcja zmierzająca do ukrycia największej żydowskiej tajemnicy”. W tym wywiadzie prof. Jasiewicz odniósł się bezpośrednio do fałszowania historii:
„Skala niemieckiej zbrodni była możliwa nie dzięki temu, „co się działo na obrzeżach Zagłady”, lecz tylko dzięki aktywnemu udziałowi Żydów w procesie mordowania swojego narodu. Tu kłania się bierność powszechna samych Żydów i postawy Judenratów (rad żydowskich w gettach założonych w Polsce przez Niemców – dopisek autora), okrutne żydowskie policje w gettach”.
Wywiad ów, którego fragmenty zacytowałem powyżej, zatytułowany „ŻYDZI BYLI SAMI SOBIE WINNI?” spowodował falę nagonki na polskiego historyka, łącznie z odwołaniem go z funkcji kierowniczych w Polskiej Akademii Nauk i skierowaniem do prokuratury jego „antysemickiego” wywiadu celem wszczęcia postępowania przygotowawczego.
Cytuję: „Wypowiedzi prof. Krzysztofa Jasiewicza dotyczące Żydów „bez wątpienia nawoływały do nienawiści” – uznało Stowarzyszenie „Towarzystwo Dziennikarskie” (Stowarzyszenie „Towarzystwo Dziennikarskie” to Seweryn Blumsztajn, Maziarski, Warakomska i Żakowski) i złożyło zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów:
„Zawiadamiamy o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia w Warszawie przez Krzysztofa Jasiewicza i inne osoby przestępstw z art. 256 &1 i 257 Kodeksu karnego. Wnosimy o wszczęcie postępowania przygotowawczego w tej sprawie” – napisano w zawiadomieniu podpisanym przez prezesa Towarzystwa Dziennikarskiego Seweryna Blumsztajna, a także Jacka Ordyńskiego.
Prof. Krzysztof Jasiewicz zapowiedział odwołanie się do sądu od decyzji dyrektora Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.
W którym miejscu prof. Jasiewicz nawołuje do nienawiści?
Art. 256 &1 Kk. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Art. 257 Kk. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
W tej sytuacji zachodzi pytanie, czy owo zawiadomienie złożone w Prokuraturze uzasadnia i wykazuje – a jeżeli tak, to w jaki sposób – które to fragmenty wypowiedzi prof. Krzysztofa Jasiewicza zamieszczone w owym wywiadzie uznać można za nawołujące do nienawiści rasowej lub znieważające grupę narodowościową.
Zawiadomienie Seweryna Blumsztajna do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów o popełnieniu przestępstwa przez prof. Krzysztofa Jasiewicza nie precyzuje na jakim akcie nienawiści polegają, cytuję: „Wypowiedzi prof. Krzysztofa Jasiewicza dotyczące Żydów „bez wątpienia nawoływały do nienawiści”.
– W jaki sposób prof. Krzysztof Jasiewicz publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość?
– W jaki sposób prof. Krzysztof Jasiewicz publicznie znieważył grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby?
Należy odświeżyć pamięć niektórym historykom
Jest rzeczą powszechnie znaną, iż w gettach żydowskich w Polsce założonych przez Niemców w czasie okupacji Polski w latach 1939-1945 istniała ŻYDOWSKA POLICJA W SŁUŻBIE GESTAPO.
Ta kolaboracja części Żydów z Niemcami była tym bardziej szokująca i wstydliwa ze względu na społeczny charakter jej uczestników. W przeciwieństwie bowiem do Polaków, wśród których z Niemcami godzili się na ogół kolaborować głównie ludzie z marginesu społecznego, męty, wśród Żydów na kolaborację poszła duża część elit z tzw. Judenratów (rad żydowskich).
Z ostrym potępieniem tej kolaboracji wystąpiła najsłynniejsza żydowska myślicielka XX wieku Hannah Arendt w książce „Eichmann w Jerozolimie” (Kraków 1987).
Napisała tam m.in. (s. 151): „Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii. Uległość Judenratów wobec nazistów oznaczała skrajną kompromitację żydowskich elit w państwach okupowanych przez III Rzeszę”.
Arendt stwierdziła wprost: „O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano” (tamże, s. 151).
Arendt pisała, że bez pomocy Judenratów w zarejestrowaniu Żydów, zebraniu ich w gettach, a potem pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby bowiem dużo więcej kłopotów ze spisaniem i wyszukaniem Żydów”.
W różnych krajach okupowanej Europy powtarzał się ten sam perfidny schemat:
Funkcjonariusze żydowscy sporządzali wykazy imienne wraz z informacjami o majątku Żydów, zapewniali Niemcom pomoc w chwytaniu Żydów i ładowaniu ich do pociągów, które wiozły ich do obozów zagłady.
Także w Polsce doszło do potwornego skompromitowania dużej części żydowskich elit poprzez ich uczestnictwo w Judenratach i posłuszne wykonywanie niemieckich rozkazów godzących w ich współrodaków.
O tym wszystkim Jan Tomasz Gross milczy w swoich książkach pełnych tak wielu oszczerczych tyrad oskarżycielskich przeciw Polakom.
Milczy o tej zbrodniczej kolaboracji również Żydowski Instytut Historyczny, przecież państwowa placówka „naukowa” ze swoim dyrektorem Pawłem Śpiewakiem i innymi pracownikami „naukowymi” tej placówki, oskarżającymi Polaków o dokonanie mordów na 3 milionach Żydów.
Należy więc odświeżyć pamięć o sprawach kolaboracji z Gestapo przez Judenraty i żydowską policję, od lat tak gorliwie przemilczanych – wbrew prawdzie historycznej – przez różne wpływowe dziś w Polsce media i wydawnictwa.
Żydowski autor Baruch Milch tak pisał w przejmującej relacji o losach Żydów na byłych wschodnich kresach Rzeczypospolitej (woj. lwowskie i tarnopolskie):
„W każdym razie Judenrat stał się narzędziem w rękach Gestapo do niszczenia Żydów, a jak sami członkowie później się wyrażali, są „Gestapo na żydowskiej ulicy”.
Powołano Ordnungsdienst (służbę porządkową) jako organ wykonawczy składający się z najgorszych elementów (…).
W gruncie rzeczy Judenrat zaczął prowadzić politykę rabunkową w celu napełnienia własnych kieszeni, by tymi pieniędzmi przekupić władze i Gestapo, ale tylko w celu zabezpieczenia losu swoich i najbliższej rodziny.
Nie znam ani jednego wypadku, żeby Judenrat bezinteresownie pomógł któremuś Żydowi (…).
Do wykonania swoich niecnych czynów, jak ściąganie ogromnych podatków i nałożonych kontrybucji, łapania do łagrów i napadów na domy żydowskie, Judenraty używały swojej Ordnungsdienst, której dawali procent z łupu, a ci ludzie w liczbie dziesięciu-piętnastu napadali na ludzi, bijąc w okrutny sposób, niszcząc i rabując, cokolwiek się dało, i to ze straszną bezwzględnością”. (Por. B. Milch: „Testament”, Warszawa 2001, s. 106-107).
Pytanie, czemu Gross nawet jednym zdaniem nie wspomniał w swej przeznaczonej dla Amerykanów ponad 300-stronicowej książce o rabunkach na Żydach dokonywanych przez żydowską policję na zlecenie Judenratu?
Czyż to kolejne przemilczenie nie jest jaskrawym dowodem braku u Grossa nawet cienia elementarnej uczciwości intelektualnej? Nie piszę o żydowskiej policji, która nawet jednym zdaniem nie została wspomniana w „naukowych dziełach” Grossa.
We wspomnianej wyżej książce Milcha czytamy na s. 126-127:
„(…) Judenrat załatwił z tymi mordercami, że do trzech godzin dostarczy im żądane trzysta osób. Sami Żydzi musieli łapać i wydawać braci i siostry w ręce katów, którzy stali na placu folwarku, obok naszego mieszkania i przyprowadzonych przyjęli pałkami albo nahajkami, a później wywieźli na rzeź do Bełżca (…). Judenratowcy i Ordnungsdienst, przy pomocy ukraińskiej policji i kilku Niemców, którym jeszcze zapłacono, by prędko pracowali, gonili po ulicach, jak wściekłe psy czy opętańcy, a pot się z nich lał strumieniami (…). Straszny to był widok, jak Żyd Żyda prowadził na śmierć (…)”.
Szczególnie haniebną rolę w wysyłaniu żydowskich rodaków na śmierć odegrał Chaim Rumkowski, prezes Rady Żydowskiej w Łodzi, „król” getta łódzkiego na usługach Niemców. Był on absolutnym władcą getta, w którym kursowały specjalne pieniądze „chaimki” i „rumki” oraz znaczki pocztowe z jego podobizną.
Rumkowski urządził sobie harem w jednej willi i wciąż sprowadzał nowe piękne kobiety. W zamian za przyzwolenie Niemców na jego tyranię nad mieszkańcami getta gorliwie wykonywał wszystkie niemieckie rozkazy i wyekspediował olbrzymią większość swych żydowskich umęczonych poddanych do obozów zagłady.
W końcu jednak i jego Niemcy wysłali do Oświęcimia.
Podobno natychmiast padł ofiarą swych żydowskich współwięźniów, którzy nie zwlekając ani chwili, natychmiast po przywiezieniu go do obozu spalili go żywcem w obozowym piecu (Por. E. Reicher: „W ostrym świetle dnia. Dziennik żydowskiego lekarza 1939-1945”, oprac. R. Jabłońska, Londyn 1989, s. 29).
Żydowscy policjanci byli okrutniejsi od Niemców.
Najsłynniejszy kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum dzisiejszy patron Żydowskiego Instytutu Historycznego tak pisał o żydowskiej roli Judenratów w gettach:
Dzieci wydawały na śmierć rodziców, rodzice dzieci.
Nader bezwzględne świadectwo na temat poczynań żydowskiej policji w Warszawie dostarczył Baruch Goldstein, przed wojną współorganizator bojówek Bundu. Wspominając lata wojny, Goldstein pisał bez ogródek:
„Z poczuciem bólu i wstrętu wspominam żydowską policję, tę hańbę dla pół miliona nieszczęśliwych Żydów w warszawskim getcie” (…). Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów, spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, by je poświęcić na ołtarzu eksterminacji. Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać – przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą” (Por. B. Goldstein: „The Star Bear Witness”, New York 1949, s. 66, 106, 129).
Klara Mirska, Żydówka, która opuściła Polskę w 1968 roku, nie miała w swych wspomnieniach dość złych słów dla odmalowania niegodziwości niektórych przedstawicieli środowisk żydowskich w czasie wojny. Opisała następującą historię:
„Syn przewodniczącego Judenratu jednego z gett został skazany przez Niemców na śmierć. Przyprowadził go na egzekucję jego ojciec. On miał go powiesić w ciągu kilku minut. Gdyby tego nie uczynił, miał sam zostać powieszony. Taki niesamowity żart wymyślili Niemcy. Ojciec, któremu chęć pozostania przy życiu przysłoniła wszelkie uczucia miłości rodzicielskiej, zaczął poganiać syna. Czynił to na oczach rozbawionych Niemców i stojących w milczeniu przy tej scenie Żydów: »No, prędko rozbieraj buty! No, pośpiesz się, i tak ci nic nie pomoże« (Wg K. Mirska: „W cieniu wielkiego strachu”, Paryż 1980, s. 447).
W sierpniu 1942 r. żydowski policjant Calel Perechodnik w getcie w Otwocku wyciągnął z bezpiecznej kryjówki swoją żonę i córeczkę i odprowadził je do transportu śmierci. Calek Perechodnik, „Spowiedź”, wyd. Karta Warszawa 2004.
Pierwsze wydanie książki „Calek Perechodnik” zostało sfałszowane przez Żydowski Instytut Historyczny. Fałszerstwo odkrył prof. David Engel, mieszkający w USA badacz stosunków polsko-żydowskich, (czasopismo „Polin” nr 12, 1999 r.).
Czemu o takich przypadkach zezwierzęcenia niektórych Żydów i fałszerstwach publicystycznych nie informuje Amerykanów Jan Tomasz Gross, tak gorliwie rozpisujący się na temat sadyzmu Polaków?
Warto przytoczyć, co ten sam Calek Perechodnik, skądinąd nienawidzący bez reszty Polaków, wypisywał na temat swych własnych kolegów z żydowskiej policji:
„Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla policjantów żydowskich w Warszawie (…). Skamieniały im serca, obce stały się wszelkie ludzkie uczucia. Łapali ludzi, na rękach znosili z mieszkań niemowlęta, przy okazji rabowali”.
Nic też dziwnego, że Żydzi nienawidzili swojej policji bardziej niż Niemców, bardziej niż Ukraińców” (Calek Perechodnik, „Czy ja jestem mordercą?”, Warszawa 1993, s. 112-113).
Nader bezwzględny jest osąd Judenratu i żydowskiej policji, zawarty w dzienniku byłego dyrektora szkoły hebrajskiej w Warszawie Chaima A. Kaplana. W swym dzienniku Kaplan nazwał wprost Judenraty „hańbą społeczności warszawskiej”, wielokrotnie piętnując zbrodniczą działalność policji żydowskiej, pisząc:
„Żydowska policja, której okrucieństwo jest niemniejsze od Niemców, dostarczała do punktu przenosin na ulicy Stawki więcej niż było w normie, do której zobowiązała się Rada Żydowska (…) Niemcy są zadowoleni, że eksterminacja Żydów jest realizowana z całą niezbędną efektywnością. Czyn ten jest dokonywany przez żydowskich siepaczy (Jewish slaughterers)” (…). To żydowska policja jest najokrutniejszą wobec skazanych (…). Niemcy są usatysfakcjonowani robotą żydowskiej policji, tej plagi żydowskiego organizmu (…). Wczoraj, trzeciego sierpnia, oni wyrżnęli ulice Zamenhofa i Pawią (…). SS-owscy mordercy stali na straży, podczas gdy żydowska policja pracowała na dziedzińcach.
To była rzeź w odpowiednim stylu – oni nie mieli litości nawet dla dzieci i niemowląt. Wszystkich z nich, bez wyjątku, zabrano do wrót śmierci” (Por. „Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan”, New York 1973, s. 384, 386, 389, 399).
Na s. 231 swej książki Kaplan cytuje jakże gorzki ówczesny dowcip żydowski. Miał on formę krótkiej modlitwy: „Pozwól nam wpaść w ręce agentów gojów, tylko nie pozwól nam wpaść w ręce żydowskiego agenta”.
Żydowski Instytut Historyczny obrał za patrona Emanuela Ringelbluma polskiego historyka, pedagoga i działacza społecznego pochodzenia żydowskiego, twórcy podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego. Tak oto ich patron pisze:
„Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia.
Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci żydowskich na rzeź. Żydowska policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Jak to się wydarzyło, iż przeważnie inteligenci, żydowscy adwokaci, lekarze, inżynierowie (większość oficerów była przed wojną adwokatami) – sami przykładali rękę do zagłady swych braci.
Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź (…)?
Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, czy Łotyszy.
Niejedna kryjówka została »nakryta« przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (…). Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy (…). Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej” (E. Ringelblum: „Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 – styczeń 1943”, Warszawa 1988, s. 426, 427, 428).
Tyle patron Żydowskiego Instytutu Historycznego. Natomiast współcześnie powołany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego na stanowisko dyrektora ŻIH Paweł Śpiewak oraz współpracujący z nim „naukowcy” Alina Cała, czy Barbara Engelking-Boni, żona Michała Boniego obarczają bez dowodów naukowych Polaków winą zamordowania 3 milionów Żydów nie wspominając o działaniach żydowskiej policji w gettach niemieckich w Polsce i znęcaniu się i mordach na Polakach pochodzenia żydowskiego.
Prof. Barbara Teresa Engelking jest profesorem i kierownikiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Specjalizuje się wzorem „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego w opisywaniu różnych „mordów” rzekomo dokonywanych na Żydach przez polskich chłopów („Jest taki piękny wiosenny dzień. Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942-1945” wyd. Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów 2011). Posługując się kłamstwem historycznym w PAN, Barbara Engelking nie została zwolniona z pracy, w przeciwieństwie do prof. Krzysztofa Jasiewicza, który w wywiadzie dla „Focus Historia Ekstra” powiedział prawdę, której w III RP nie wolno ujawniać.
Dokumenty, źródła, cytaty http://jozefbizon.files.wordpress.com/2011/06/spotwarzona-przeszlosc-rom… „Judenraty i żydowska policja w gettach”.
Na podstawie prac i wspomnień: Hannah Arendt, Baruch Milch, Emanuel Ringelblum, Baruch Goldstein, Klara Mirska, Chaim A. Kaplan „Niewiniątka z Judenratów” J.R. Nowak
Aleksander Szumański http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zydowska-nagonka-na-prawde-historyczna-2013-07
http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=9167&Itemid=56
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: ŻYDOWSKA NAGONKA NA PRAWDĘ HISTORYCZNĄ | 3obieg.pl – Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego. | komp13