Skończyły się z pewnym wydźwiękiem uprzykrzone upały. Teraz pewnie zaczniemy narzekać na groźbę deszczu też przeszkadzającą turystyce. Od lat wypracowałem żelazną zasadę – idę w góry zgodnie z planem – najwyżej jakiś dodatkowy element ocieplający, czy przeciwdeszczowy – sprawdza się (oczywiście – nie mam na myśli zaawansowanych wypraw alpejskich, czy himalajskich). W polityce sezon ogórkowy – mimo zapowiedzi, że jakoby go nie było; oczywiście jest sprawa grecka, z którą politycy unijni nie umieją sobie poradzić. Nie będę się powtarzał, ale nie wiem dlaczego ktoś nie potrafi tym zdemoralizowanym Grekom powiedzieć, że nikt nie zamierza już ciężko pracować na ich dolce vitae. Występuje np. Greczynka przed kamerami TV i zrozpaczonym głosem biadoli – jak ja mam żyć za 60 Euro dziennie […]
Skończyły się z pewnym wydźwiękiem uprzykrzone upały. Teraz pewnie zaczniemy narzekać na groźbę deszczu też przeszkadzającą turystyce. Od lat wypracowałem żelazną zasadę – idę w góry zgodnie z planem – najwyżej jakiś dodatkowy element ocieplający, czy przeciwdeszczowy – sprawdza się (oczywiście – nie mam na myśli zaawansowanych wypraw alpejskich, czy himalajskich).
W polityce sezon ogórkowy – mimo zapowiedzi, że jakoby go nie było; oczywiście jest sprawa grecka, z którą politycy unijni nie umieją sobie poradzić. Nie będę się powtarzał, ale nie wiem dlaczego ktoś nie potrafi tym zdemoralizowanym Grekom powiedzieć, że nikt nie zamierza już ciężko pracować na ich dolce vitae. Występuje np. Greczynka przed kamerami TV i zrozpaczonym głosem biadoli – jak ja mam żyć za 60 Euro dziennie na czteroosobową rodzinę – mój Boże – większość Polaków byłaby wdzięczna losowi mając takie dochody. Pamiętajmy, że żywność jest w Europie w tej samej cenie, a aura, klimat, owoce morza i ziemi są na korzyść Greków, nie muszą także utrzymywać ciepło szczelnych domostw. Mój dobry znajomy, który kilkadziesiąt lat przebywał w Indiach skomentował to w ten sposób – bywają Hindusi i ich rodziny, którzy potrafią i (muszą) przeżyć miesiąc za 5 dolarów. Słowna perswazja na pewno nie będzie zrozumiana, a już na pewno przyjęta – tylko bezwzględna szokowa terapia. Powtórzę – przez większy okres w dziejach ludzkości – dłużnik nie zwracający długu stawał się automatycznie niewolnikiem wierzyciela – to działało…
Większe zawirowanie światowych rynków finansowych może spowodować załamanie się giełdy chińskiej, gdyby nie ciągle jeszcze potężniejsze europejskie i amerykańskie centra finansowe – przypominałoby to początek wielkiego kryzysu z lat 1928 – 32… Z braku dostępu do internetu na moich wakacjach – nie dysponuję wystarczającymi do jakiejś analizy informacjami – sądzę jednak, iż jest to zjawisko pewnego „przegrzania” wynikającego z nadmiaru finansowych instrumentów, które zaczęły się nie domykać – lewarowanie poprzez nadmierne emisje papierów wartościowych ma swoje ograniczenia. Podobny kryzys finansowy przeżywała Japonia ok 20 – 25 lat temu. Myślę, że pragmatyczni Chińczycy znajdą sensowne rozwiązanie.
W kraju – nadzwyczajna aktywność przejawia PEK – jeździ po kraju – obiecuje, a nade wszystko krytykuje propozycje PIS. Ciekawe są jej prasowe konferencje – właściwie nie odpowiada konkretnie na żadne pytania, oczywiście, to ostrożność i asekuracja – boi się coś chlapnąć – zbiera informacje, jej ciała doradcze analizują, a program przedstawi we wrześniu (na kilka tygodni przed jej zejściem z politycznej sceny); PO mając władzę – na przedstawienie programu czeka 8 lat. PEK boi się nawet zająć stanowisko w sprawie nagrań „nie znam, nie słuchałam” – to jej odpowiedź. Dla osoby,która przekopała dokładnie miejsce katastrofy smoleńskiej na ponad metr w głąb – jeszcze jedno kłamstwo więcej – nie odgrywa już żadnej roli…
Swoją drogą koalicja rządząca przejawia ogromną aktywność legislacyjną – lęk przed utratą władzy każe jej pospiesznie uchwalać ustawy na temat np. pomocy frankowiczom, podniesienia kwoty wolnej od podatku itp. Rzecz jasna propozycje PIS w tej mierze były nie do przyjęcia z braku pieniędzy – teraz jakoś te pieniądze cudownie się odnajdują… Oczywiście – wielkość zadłużenia kredytobiorców uzależniona od kursu franka jest swojego rodzaju grą w rosyjską ruletkę – przy czym tym bardziej ryzykującym jest biorący pożyczkę. Skokowy wzrost kursu Franka dał jednak niesprawiedliwie duży zarobek bankom. Banki go biorą, bo mogą – jak powiedział szczerze jeden z ich dyrektorów – jest tu pole do odpowiedniej regulacji. Inną sprawą jest kombinacja wielkością LIBORU – podejrzewam, ze żadna polska instytucja finansowa nie przygląda się temu i nie wyciąga prawnych konsekwencji, a w nie tak dawnej historii – kilka banków amerykańskich wywalczyło wielomiliardowe odszkodowania od banków szwajcarskich przyłapanych na owych kombinacjach (były ugody)…