W 1945 roku Niemcy przegrały wojnę. Odpowiedzialne były za zniszczenie całej niemal Europy, eksterminację Słowian i Chrześcijan, oraz o wiele innych, potwornych zbrodni dokonanych na całym świecie. Czy jednak zwycięzcy skazali na karę śmierci, czy nawet więzienia cały niemiecki naród? Czy w ogóle podjęto się jakiejś próby osądzenia niemieckiego narodu i ukarania go zbiorczo winą za popełnione zbrodnie? Nie! Wręcz przeciwnie! Niemiecki naród uznano za jedną z ofiar polityków, którzy nim rządzili, to ich uznano za zbrodniarzy i osądzono wydając wiele wyroków śmierci i więzienia.
Teraz proszę, wyobraźcie sobie, że oto w 1945 roku Niemcy przegrywają wojnę, Hitler odchodzi na emeryturę, a Himmler zostaje szefem ONZ, Goering zaś otrzymuję intratną posadę w tworzącym się NATO, skazuję się zaś naród niemiecki na spłacenie wojennych kontrybucji w wyniku, czego Niemcy masowo uciekają z kraju pozbawionego przemysłu i umierają z głodu, są pogardzani przez inne narody w przeciwieństwie do swoich polityków, którzy przyznają, że Niemcy muszą płacić za to, co wynikło wskutek ich decyzji, ale oni Niemcami już nie są, są euro entuzjastami… Zupełna odwrotność tego, co miało miejsce, wyobrażacie sobie, że to niemożliwe? Gdyby sprawa odbyła się dzisiaj, byłoby to jak najbardziej realne.
Popatrzcie. W Grecji rządzący zaciągnęli potężne długi, zniszczyli grecką gospodarkę i na koniec sami zwiali do UE w obawie przed gniewem społecznym. Podobnie Polskę zadłużał Donald Tusk, dzisiaj jest „prezydentem UE”. Kto ma spłacać dług polityków polskich i tych greckich? Grecy i Polacy? Dlaczego? Przecież to Grecy i Polacy są ofiarami tych nieodpowiedzialnych przekrętasów. A dlaczego nie zrobić greckiej Norymbergii, nie przywieźdź tych greckich polityków z unijnych posadek do Grecji i sprawy dogłębnie nie zbadać? Wyszłoby, dlaczego rujnowali latami ten biedny kraj, zadłużali go ponad możliwości. Pozbawić ich wszelkich praw, zabrać ich mienie na poczet długu, w pierwszym rzędzie wobec Greków, skazać na kary odpowiednie za te zbrodnie, czyli uwzględniając w to najwyższy wymiar kary. Następnym razem taka sytuacja nie miałaby już miejsca. Nie dałoby się tak łatwo spekulować, politycy nie wydawaliby więcej pieniędzy niż są w stanie wydobyć od społeczeństwa, a pożyczający też unikaliby pożyczania politykom więcej, niż ci są w stanie spłacić podczas trwania swojej kadencji. Wszystkie wydatki ponad to, zaciągane długi i tak dalej powinny mieć społeczne przyzwolenie, tak jest w każdej znanej mi spółdzielni mieszkaniowej, a nie może być w państwie?
Jakim prawem stosuję się obecnie odpowiedzialność zbiorową wobec całych narodów za przewiny nielicznych polityków? Kto zdecyduje, że narodzone dzisiaj, lub za rok w Atenach dziecko ma płacić dług jakiegoś grubasa, który od lat mieszka sobie w Brukseli? Ludzie popatrzcie na tą farsę. Jutro, po Grecji, przyjdzie czas na drugą „zieloną wyspę”, na Polskę. Jacyś ludzie żyjący setki kilometrów stąd wpadną na pomysł, że winni jesteśmy im miliardy euro, chociaż żaden z nas nie pożyczył od nikogo nawet centa, ja w każdym razie nic nie otrzymałem od tego rządu. Nie ma tego w konstytucji, nie ma tego w żadnym prawie świata i jest to abstrakcją, by jeden człowiek brał kredyt, który spłacać mają inni. Niezależnie od tego, czy problem dotyczy Polski, czy Grecji, rozwiązaniem jest skazać winnych tego stanu rzeczy, a ci naiwni, którzy im zaufali, muszą pogodzić się ze stratą.
2 komentarz