Dziś (21. maja) pięciu byłych ministrów spraw zagranicznych napisało list, w którym czytamy m.in.: „Awanturnictwo, kompleksy i konflikty powodują alienację i stawiają nas na przegranej pozycji, czego Polska doświadczyła w latach 2005-2007.”. No to przypomnijmy.
W październiku 2005 roku Rosja wprowadziła embargo na import polskiego mięsa. Powodem było przechwycenie na jej terytorium kilku transportów mięsa, które trafiło do Rosji na podstawie sfałszowanych dokumentów. Według ustaleń naszej prokuratury transporty te nawet nie przechodziły przez terytorium Polski. Prokuratura twierdziła również, że świadectwa weterynaryjne zostały podrobione poza terytorium Polski. Władze Rosji nie odniosły się do tych ustaleń.
Rozmowy dwustronne, prowadzone przez odpowiednich ministrów Polski i Rosji, przy udziale ówczesnego komisarza UE ds. zdrowia, nie przyniosły skutku. Wiele kontroli przeprowadzonych w polskich zakładach, również z udziałem przedstawicieli Unii i Rosji, nie wykazało żadnych uchybień jakościowych. Mimo tego Rosja embarga nie zniosła.
Polska wielokrotnie zwracała uwagę na te fakty, jak również jasno i wyraźnie mówiła politycznym charakterze embarga, o rosyjskiej dyskryminacji i o potrzebie większego zaangażowania się Unii Europejskiej w rozmowy z Rosją. Takie stanowisko było wielokrotnie krytykowane przez polityków ówczesnej opozycji – z Platformą Obywatelską na czele. Grzmiano o „wymachiwaniu szabelką”, „dążeniu do konfrontacji”, „eskalowaniu konfliktu”.
Jarosław Kaczyński zagroził vetem w sprawie rozpoczęcia negocjacji między Unią Europejską a Rosją w sprawie nowej umowy o partnerstwie i współpracy, co oczywiście spowodowało kolejną falę posądzeń o dążenie do niemal wojny z Rosją. I nagle stał się cud! Sam Donald Tusk, w listopadzie 2006, veto Kaczyńskiego poparł! W liście, który skierował do Kaczyńskiego czytamy m.in.: „Uważam, że Unia Europejska powinna wykazywać się elementarną solidarnością również w stosunkach zewnętrznych. Twierdzenie, że rosyjsko-polski spór handlowy jest sprawą bilateralną to nieprawda. To organy Unii, na mocy traktatu, reprezentują interesy handlowe krajów członkowskich”. I dalej:” „Jeżeli organy UE nie podejmują wystarczających działań w celu obrony żywotnych i uzasadnionych interesów jednego z państw członkowskich, istnieje uzasadnienie dla odwołania się do środka ostatecznego, jakim jest weto, dlatego Platforma Obywatelska popiera polskie weto w sprawie eksportu polskiej żywności do Rosji”.
Skąd ta nagła zmiana narracji PO, z agresywnej na popierającą? Otóż moim zdaniem, Donald Tusk już wiedział, że Parlament Europejski uchwali rezolucję, w której wezwie Komisję Europejską i rząd rosyjski „do rozwiązania w trybie pilnym owych nierozstrzygniętych sporów handlowych; domaga się wykazania przez UE niezbędnej solidarności ze wszystkimi państwami członkowskimi, zwłaszcza z Polską, dyskryminowaną przez politykę handlową Rosji”. To treść pkt. 11 Rezolucji PE z grudnia 2006, którą znajdziecie tutaj -> http://tnij.org/m7ey3sv
Dziś b. ministrowie zarzucają rządowi PiS-SO-LPR awanturnictwo, kompleksy i konflikty. To powrót do retoryki, która, jak widać, się skompromitowała. Rzekoma alienacja doprowadziła do uchwalenia Rezolucji, do mocniejszego zaangażowania się zarówno Niemiec, wówczas przewodniczących Unii, jak i ówczesnego szefa Komisji Europejskiej w rozwiązanie sporu o tzw. polskie mięso. O tym jednak Panowie Ministrowie pamiętać nie chcą. W zamian mamy powrót do równie skompromitowanego straszenia PiS-em. Wniosek jest jeden – w obliczu strachu przed prawdopodobną porażką Bronisława Komorowskiego w II turze wyborów prezydenckich, zostaną użyte wszelkie środki by do porażki nie dopuścić. Z kłamstwem, manipulacją i fałszowaniem historii włącznie.
Zasadnym jest pytanie czy list Panów Ministrów bardziej kompromituje ich samych czy kandydata, którego w swoim liście popierają? I czy przypadkiem nie dołączyli Donalda Tuska do grona konfliktowych, zakompleksionych awanturników?
2 komentarz