Czyli co lepsze? Chińska podróbka wolnego rynku, czy brak wolnego rynku?
Nie wiem czy szanowny Anonim Humpty Dumpty, który zamieścił na ”3Obiegu” artykuł pod tytułem: „Chiny – największa podróbka wolnego rynku?” parał się w Polsce działalnością gospodarczą. Ja w każdym razie tak! Można powiedzieć, że nawet zakosztowałem trochę kapitalizmu w Polsce w latach 1988-1993r. czyli w okresie powtórki polskiego NEP-u (pierwszy był po II W.Ṡw.). Był to kapitalizm kulawy, podobny do tego, który jak mi się wydaje jest teraz w Chinach, ale był i niestety się szybko skończył, jak tylko społeczeństwo trochę odbudowało gospodarkę, po kolejnych „usprawnieniach” socjalistycznego systemu, które doprowadziły ten system do całkowitej zapaści. Więcej można o tym przeczytać w moim artykule zamieszczonym jakiś czas temu na „3Obiegu”: https://3obieg.pl/25-lat-mojej-wolnosci-cz-i-czyli-jak-to-z-pieriestrojka-bylo
.
Ale wróćmy do tematu. Podstawowym pytaniem, na które trzeba by odpowiedzieć sobie jest to co nam bardziej odpowiada. Czy bycie biednym i czystym, czy bogatym (choć może trochę “ubrudzonym”). Chińczycy wybrali to drugie, za nas zaś wybrano pierwsze rozwiązanie wciskając nam dodatkowo do głów kit o budowie w Polsce kapitalizmu (w postaci dziewiętnastowiecznej!). Dla równowagi Chińczykom wciskają podobno, że nadal budują oni socjalizm. Niestety od jakiegoś czasu Europa, a my wraz z nią, ustawiła się tyłem do kapitalizmu, równocześnie usiłując iść do przodu i stąd właśnie tytuł tego artykułu zapożyczony zresztą od Sławomira Mrożka. Może szanowny Humpty Dumpty (H-D) wykonać taki eksperyment. Spróbować dogonić tyłem osobę która idzie lub biegnie do przodu jak Bóg przykazał. Poza wywołaniem śmiechu u postronnych obserwatorów tego spektaklu większych efektów takiego doganiania nie przewiduję. A właśnie ten sposób na doganianie zalecany jest Polakom. No cóż, najlepiej od razu zadekretować dobrobyt dla wszystkich, a tych co się nie podporządkują wyeliminować, albo wygnać za granicę. I po problemie! Nie wiem tylko, czy Państwo Polskie będzie jeszcze wówczas istniało.
.
Ale wróćmy ponownie do spraw chińskich. Podobno w Polsce cieszymy się jakoby wyższą wolnością gospodarczą (42 miejsce) niż Chińczycy (139 miejsce). To w takim razie proste pytanie: Dlaczego oni w gorszych warunkach potrafią mieć lepsze wyniki? Jeśli ktoś zresztą chce popróbować tej wolności gospodarczej w Polsce, to niech założy sobie firmę i sprawdzi. A najlepiej niech sobie jeszcze zatrudni do tego kilku pracowników. Ponieważ swoją działalność gospodarczą prowadzę od 1982 roku to mam porównanie. Z roku na rok jest w Polsce coraz trudniej pod tym względem, dlatego współczuję młodym osobom, które teraz próbują zacząć w Polsce jakiś biznes. Dla mnie osobiście większą wolnością jest brak konieczności płacenia ZUS-u niż inne „naukowe”wskaźniki „wolności” gospodarczej. Kiedyś w radiu słuchałem wywiadu z aktorem Michałem Żebrowskim, który dzielił się wrażeniami z kręcenia filmu w Chinach. Zadziwiało go to, że nawet na prowincji, na której przebywał w pustawym hotelu o standardzie europejskim, widać było „ruch w interesie”, jakiego nie obserwuje się w Polsce. Różne przedsiębiorstwa, jakieś duże i mikro budowy.
”- Codziennie rano budziła mnie betoniarka na jakimś małym placu budowy nieopodal hotelu.”.
.
Kolejny cytat z artykułu H-D:
„W przypadku Chin Ludowych cały kapitał był w posiadaniu państwa. Dlatego wszelka własność prywatna, jaka tam istnieje, pochodzi z nadania partyjnego.”
Przepraszam, a u nas to z jakiego nadania pochodzi?
A z czyjegoż to nadania są największe „prywatne” przedsiębiorstwa w Polsce?
Jak Roman Kluska z „Optimusa” się trochę dorobił i nie chciał podzielić, to jakiś „ośrodek władzy” błyskawicznie go zapuszkował, kazał wojsku w tym samym momencie zająć samochody, bankom zablokować jego konta i błyskawicznie kazał oskarżyć podczas gdy „normalne” sprawy toczą się latami przed sądami. Dobrze, że Kluska przezornie wcześniej sprzedał „Optimusa”, bo już właściciele największej ówczesnej firmy komputerowej w Polsce, wrocławskiego „JTT” nie mieli tyle szczęścia co on. Zajęto im konta, firma zbankrutowała, a proces o odszkodowanie wlókł się latami.
.
I jeszcze:
„Gdyby te same kryteria zastosować do lat czterdziestych ubiegłego wieku okazałoby się, że największa „wolność gospodarcza” panowała w… stalinowskim Związku Sowieckim (wzrost PKB był nawet ciut wyższy niż ten w dzisiejszych Chinach), natomiast w Europie zachodniej kwitł zamordyzm i gospodarka centralnie sterowana, gdyż PKB wzrastał ponad trzykrotnie wolniej.”
Przykład to niezbyt trafiony.
Jak Związek Sowiecki startował od porewolucyjnego zera, to takie wzrosty były możliwe, w dodatku jak się jeszcze ograbiło z pieniędzy i kosztowności całe społeczeństwo i wyprzedało zgromadzone dobra muzealne i narodowe, żeby produkować broń i opłacić aparat policyjno wojskowy.
.
H-D boli też to, że za „malwersacje finansowe i korupcję, przemyt narkotyków, zmuszanie do prostytucji, kradzież ropy naftowej z rurociągu, za nielegalną produkcję lub kradzież broni, rabunek (rozbój), fałszowanie leków, organizowanie buntu w więzieniu, kradzież zabytku, sabotaż, dostarczanie niesprawnego sprzętu dla wojska, dezercję, przejście na stronę wroga, szpiegostwo, cały szereg przestępstw politycznych (w celu obalenia ustroju socjalistycznego) i kilka innych w Chinach może być wymierzona kara śmierci”. Co kraj, to obyczaj chciałoby się rzec. Gdyby u nas zrobiono referendum, to przypuszczam, że mimo wieloletniego prania mózgów Polakom, wielu z nich opowiedziałoby się także, za karą śmierci w wielu z wymienionych wyżej przypadków, a na pewno powiedzieliby, że wymiar prawa w wielu wypadkach jest w Polsce zbyt łagodny dla przestępców (zwłaszcza mafijnych), ot żeby wspomnieć choćby ostatnie przestępstwa komorników.
.
Następna sprawa: Chiny – truciciel. Nie da się mieć od razu czystych technologii. Na to są potrzebne pieniądze i to duże. Podczas, gdy my tych pieniędzy nie zarobimy ograniczając i likwidując kopalnie i przemysł, to Chiny z czasem zgromadzą na to fundusze, albo opracują własne rozwiązania. Już od kilku lat publikują więcej wyników badań podstawowych w pismach specjalistycznych niż Amerykanie. A my pozostaniemy nie całkiem czyści, ale za to niewątpliwie biedniejsi.
.
Jeśli chodzi o cenzurę, a zwłaszcza internetu, to faktycznie chyba chińscy przywódcy przesadzają. W Polsce to nawet nie trzeba specjalnej cenzury, żeby większość piszących i komentujących ukrywała się ze strachu pod pseudonimami (o zamieszczeniu swojej fotki nie wspominając) jak choćby Szanowny Anonim Humpty Dumpty.
.
To może jeszcze napiszę trochę o demokracji na własnym przykładzie. O demokracji, której w Chinach brakuje, a w Polsce podobno jest.
Otóż jestem jednym z członków założycieli Kongresu Nowej Prawicy (KNP), czyli inaczej członkiem tzw. Konwentyklu („Leśnym dziadkiem”, „betonem” itp. – jak teraz jestem nazywany). Dopóki partia nie przekraczała w sondażach progu wyborczego wszystko było OK! Gdy sondaże przed wyborami do Europarlamentu zaczęły pokazywać możliwość „załapania się”, w partii nagle obudziły się „śpiochy”. Dwa zostały od razu mianowane przez prezesa Janusza Korwin Mikkego (JKM) na sekretarza i skarbnika (statut KNP rezerwuje wyłączność ich mianowania i odwoływania prezesowi partii). Wkrótce okazało się, że to nie prezes wydaje polecenia sekretarzowi, lecz sekretarz prezesowi, który z jakiegoś powodu słucha go jak pies trąby. Do tego wszystkiego zjawił się w partii Przemysław Wipler, który nie będąc jeszcze członkiem partii został namaszczony przez JKM na jego zastępcę (i następcę) mimo tego,że znany był z wcześniejszych krytycznych i ośmieszających prezesa JKM wypowiedzi. Zaraz też zaczął być pokazywany w telewizji i wypowiadać się w imieniu KNP przez nikogo z zarządu partii nieupoważniony. Wewnątrz KNP „nowi” dotychczas uśpieni „przywódcy” zaczęli formować z młodych działaczy nową wewnętrzną partię nie zaprzątając sobie głowy statutem, czy innymi instytucjami jak Konwentykl, Rada Główna partii, prezesami oddziałów, czy w końcu starszymi stażem członkami. Liczyło się tylko to co „nowe”, sprzedajne i łase na obiecywane w przyszłości, niczym gruszki na wierzbie, poselskie stołki.
.
W końcu nadszedł moment kiedy Korwin Mikke postawił Konwentyklowi ultimatum. Albo Konwentykl i pozostali członkowie partii przyłączą się do odnowieńczego ruchu pod przewodnictwem sekretarza i jego młodych popleczników godząc się na rolę ozdobników legitymizujących ciągłość i oficjalny profil partii, albo on będzie zmuszony (przez kogo?) do założenia nowej Partii składającej się głównie ze „zbuntowanej” młodzieży partyjnej i tych co masowo zapisali się po sukcesie w wyborach do Europarlamentu (ciekawe ilu z nich to ci lekko „zaspani”). I tak się też stało.
.
Ponieważ na politycznej arenie brakuje „Samoobrony”, a i „Trzódka Palikota” się wykruszyła, to będziemy mieli wkrótce prawdopodobnie młodzieżową „od nowę” wielbicieli JKM opartą na gimbazie. „Hej siup! I od…nowa. Polska Ludowa, Polska Ludowa!” Teraz nie mam wątpliwości, że podobnymi „śpiochami” i mniej lub bardziej „obudzonymi” nadziane są wszystkie partie w Polsce niczym dobry sernik rodzynkami i to oni partiami kierują, a nie te widoczne na górze marionetki. A te głupie ludzie chodzą na wybory i myślą, że coś od nich zależy. G…o, zależy! A poza tym jak to młodzież śpiewała „za komuny” w czasie Juwenaliów? „Pan prokurator ma rację mamy w Polsce demokrację, Pan prokurator ma rację, demokracja jest i już!” I mamy poza tym „wolną” „polską” prasę, i „wolne” merdia i „wolny” internet, którego nawet nie trzeba cenzurować.
Czyż nie Szanowny Anonimie Humpty Dumpty?
.
Na koniec napiszę coś obrazoburczego. Wolałbym aby Polska rozwijała się dynamicznie jak Chiny Ludowe niechby i pod „dyktaturą proletariatu” (najlepiej rdzennie polskiego, a nie niewiadomego pochodzenia), który wprowadziłby w Polsce „podróbkę kapitalizmu”, dbał o prestiż państwa, jego niepodległość i znaczenie wśród sąsiadów, niż obecną „demokrację”, którą nie wiadomo kto rządzi (a że „ktoś” jednak rządzi to pewne). Chciałbym, aby przywódcy Polski byli szanowani, a nie byli pośmiewiskiem (i nie skakali po siedzeniach w japońskim parlamencie, żeby sobie wybrać lepsze miejsce na fotkę). A najbardziej, to mi pasuje monarchia!
Chciałbym być dumny z Polski i jej osiągnięć. Na razie póki co nie jestem.
Żurek Janusz
Z urodzenia (1949) optymista, z wykształcenia inżynier elektryk (AGH), z zawodu elektronik, z poglądów liberalny (wolnościowy) konserwatysta.