Lubimy pluralizm poglądów i nie mamy nic przeciw obecności lewicy na politycznym rynku, ale… nie tej postpezetpeerowskiej, spadkobierczyni hańby PRL-u, która od czasu wyprowadzenia sztandaru uprawia jakiś rodzaj kłamliwej mimikry i kreuje się na postępową i demokratyczną siłę. Jakby zapomniała skąd tę siłę czerpała do niedawna (minęło zaledwie dwie i pół dekady). Z barbarzyńskiego wschodu, który ustalał barbarzyńskie reguły gry! Życiodajna odżywka płynęła przez półwiecze ideologiczno-militarnym „Rurociągiem Przyjaźń”.
Dlatego mamy szczerą nadzieję, że to, co właśnie obserwujemy jest powolnym przejściem tejże lewicy w stan… wegetatywny, że staje się na naszych oczach truchłem i, jak to się mówi- warzywem. Dlaczego? Bo tylko kapuściane łby mogą krzyczeć „Ogórek na Prezydenta!
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
Jeden komentarz