Idea „banderowska” na Ukrainie jest wciąż żywa a rok 2014 stał się przełomowym dla ukraińskich nacjonalistów, którzy hasło „Sława Ukrainie” przekuli na oficjalne pozdrowienie tamtejszych patriotów (i zwykłych obywateli Zachodniej Ukrainy). Skrajna prawica nie rządzi Ukrainą, wciąż rządzą nią mrzonki, ogarniające jej marionetkowych polityków, mrzonki o wielkich korzyściach, jakie sami odniosą z wpędzania swego kraju w ręce międzynarodowej finansjery i lichwiarzy wszelkiej maści, czekających tylko na sygnał. Dzięki pożyczkom z MFW Ukrainę wpędzono w kłopoty, samych zaś Ukraińców w biedę i egzystencję w świecie łapówek czy szarej strefy. Bratobójcza wojna pochłania ofiary i wiele kosztuje – wpędzając kraj w ruinę gospodarczą. Już teraz widać to po przerywanych dostawach ogrzewania, prądu i gazu. Rosną inflacja i bezrobocie, po szczegóły zaś aktualnej sytuacji na Ukrainie proponuję sięgnąć po najnowszy numer niepoprawnego politycznie pisma „Inny Świat ”, gdzie pojawiła się dogłębna (pióra wielu autorów) analiza sytuacji na wschód od Bugu.
Kilka tysięcy osób przeszło w czwartek, 1. stycznia 2015 roku, ulicami Kijowa w marszu, poświęconym pamięci Stepana Bandery. Nacjonaliści uczcili w ten sposób 106. rocznicę urodzin przywódcy OUN, formacji politycznej, jak i oddziałów, odpowiedzialnych za hekatombę nienawiści. W pochodzie wzięli udział przedstawiciele partii Swoboda oraz bojówkarze Prawego Sektora.
W Polsce opinii publicznej przedstawia się wygodny dla władz (PO, PSL ale – co ciekawe w tej kwestii – z rządem zgadza sie prezes Kaczyński i jego PiS) obraz „ukrainskiej rewolucji”.
Media, sprzyjające władzy, z propagandową tubą w postaci Adama Michnika i „Gazety Wyborczej”, trzymają rękę na pulsie, będąc przy „naszych braciach” Ukraińcach od samego Majdanu. Zresztą ów zryw przedstawiany był w tych środkach przekazu jako nastawiony… niesamowicie pro-polsko. Z okazji skorzystała też opozycja i Jarosław Kaczyński swoją osobą wsparł dążenia Ukrainy do wejścia do Unii Europejskiej oraz NATO. Przyklasnął też demokratyzacji kraju, podobno zniewolonego wtedy przez legalnie wybranego prezydenta!!! Nie przeszkadzał mu powiewający w tle na kijowskim Majdanie sztandar UPA. To wersja dla Polaków, będących twardym elektoratem prawicowym, jest to więc uświadamianie uświadomionych. Dziś media pro-PiS-owskie ganią każdego, kto przeciwstawi się jedynie słusznej drodze, wytyczonej przez Prezesa. Nie od dziś portal niezależna.pl atakuje księdza Isakowicza-Zaleskiego, nazywając go ruskim czy niemieckim agentem( pisze na Onet.pl) za jego niezłomną postawę zachowania pamięci o wołyńskiej rzezi, dokonanej przez oprawców z UPA. „Ksiądz Isakowicz-Zaleski nie od dziś znany jest ze swoich poglądów na temat Ukrainy. Ale tym razem już przesadził. W związku z wizytą Petra Poroszenki w Polsce duchowny zamieścił na swoim blogu wpis, nawołujący do tego, by… nie pomagać rannym. Takie słowa z ust księdza?”. Albo: „Udzielanie kijowskiej juncie jakiejkolwiek pomocy, wtrącanie się w jej wewnętrzne sprawy i udostępnianie np. szpitalnych łóżek w polskich placówkach służby zdrowia dla rannych z banderdywizji czyni z Polski militarne zaplecze logistyczne, a to oznacza wkręcenie Polski w konflikt z Rosją”. Są to potworne insynuacje PiS-owskich propagandystów, mające na celu zdyskredytowanie osoby księdza, jako niewygodnego wichrzyciela i homofoba. A przecież przekaz księdza Isakowicza-Zaleskiego jest czytelny i prosty – „Nie chcemy w Polsce żadnej wojny, dlatego protestujemy przeciwko wizycie w Polsce szefa kijowskiej junty, który w taką wojnę nas wciąga!!!”. Jeśli chodzi o pomoc dla ukraińskich rannych, których miałyby leczyć polskie szpitale – to nie zapominajmy, że armia z poboru właściwie na froncie nie istnieje, zaś 2/3 dobrze wyszkolonych oddziałów znajduje się w rękach skrajnej prawicy (Ajdar, Azow), które to bataliony są oskarżane przez obrońców praw człowieka (m.in. przez Amnesty International) o czystki etniczne na wschodzie Ukrainy, gwałty, tortury i morderstwa. Do tej chwili nie wiadomo, kto sponsoruje to pospolite ruszenie miedzynarodówki neonazistwoskiej z całej Europy i paramilitarne oddziały ukraińskich, banderowskich sotni. Nie dziwie się, że ksiądz Isakowicz-Zaleski w ostry sposób wyraża swoją opinię na temat pomagania „takim” bliźnim. Kolejnym, krytykowanym dziś przez polskich konserwatystów za swe poglądy, jest kontrowersyjny muzyk rockowy (zasłynął ze swoich narodowych i antykomunistycznych pogladów) -Paweł Kukiz. Na łamach „Frondy” przedstawia on swoje poglądy. „Precz z rządem i politykami, którzy nie reagują na próby uczynienia z bandyty wzorca dla ukraińskiej młodzieży. Hańba i dno” – Paweł Kukiz komentuje reaktywację banderowskich nastrojów na Ukrainie.
Paweł Kukiz jest oburzony brakiem reakcji rządu oraz „Gazety Wyborczej” na reaktywację banderowskich nastrojów na Ukrainie. „Bliźniemu swemu należy pomagać. Zło zwyciężać Dobrem. Wybaczać ale nie zapominać… Wolna Ukraina to nasz interes, bo im dalej Rosja – tym lepiej… Ale…”. Ta miłość prezesa Kaczyńskiego do banderowców dziwi, bo mimo ugodowej polityki wobec Juszczenki – miłośnika Bandery, ktory zapoczątkował na Ukrainie stawianie mu pomników, 4. lutego 2010 r. swój sprzeciw wobec gloryfikacji Stepana Bandery i członków OUN-UPA wyraził prezydent RP, Lech Kaczyński. Dzień później przed ambasadą ukraińską w Warszawie i konsulatami Ukrainy w Polsce odbyła się akcja protestacyjna środowisk kresowych, domagająca się potępienia przez władze Ukrainy ideologii nacjonalistycznej. Brał w niej udział m.in. obecny red. naczelny siemysli…, red. Edward L. Soroka. Zaś w następstwie wysiłków ówczesnej polskiej dyplomacji, 25. lutego 2010 r. Parlament Europejski uchwalił rezolucję w sprawie Ukrainy, w której szczegółowo odniósł się do sytuacji w tym państwie i potwierdził jego europejskie aspiracje. W punkcie 20. rezolucji skrytykował nadanie Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. W zalążku próbowano ograniczyć już „rozlane” mleko. Cóż, lepiej późno niż wcale.
Co ciekawe, dziś „PiS-owcy historycy” sprawę nastrojów nacjonalistycznych widzą inaczej – i wcale nie jako zagrożenie dla Polski. „Stepan Bandera. W Polsce to nazwisko budzi grozę, jednak – jak tłumaczy w rozmowie z portalem niezalezna.pl dr Jerzy Targalski – obecnie Bandera jest traktowany na Ukrainie jako symbol walki z Rosją, a same marsze nie mają wymowy antypolskiej. Obraz Bandery jest wykorzystywany na Ukrainie ze względu na potrzeby psychologiczne, ze względu na potrzeby, związane z konfliktem z Rosją. Tak naprawdę nikt nie wchodzi ani w zagadnienie nacjonalizmu ukraińskiego, ani w to, na czym polegała ideologia OUN-B (banderowcy – przyp. red). A już tym bardziej nikt nie wchodzi w to, co OUN-B robiło na Wołyniu i w Galicji. On jest tam jednoznacznie pojmowany jako symbol walki z Rosją i tak to należy traktować. Taką też rolę odgrywają te marsze”.
To nic, że są one kipiącym nienawiścią i morderczymi zapędami spędami różnej maści dewiantów, piłkarskich chuliganów i bojówkarzy, którzy na froncie już powąchali krwi. Będą jej chcieli więcej i nie poprzestaną na skandowaniu „Sława Ukrainie, Sława Herojam, Smiert’ Lacham, Żydam i Moskowskoj Komuni!!!” , czy śpiewaniu piosenek, wzywających do zabijania Rosjan nożami. Neonazistowski Prawy Sektor – dobrze wyposażona w broń organizacja terrorystyczna, posuwa sie dalej! Marusia Zwirobij, bojowniczka Prawego Sektora proponuje, by porywać rosyjskich korespondentów na Ukrainie i przekazywać ich jej organizacji. „Dziennikarze Kacapii wiedzą, że nie będą bici, dlatego nawet ich kobiety tu przyjeżdżają. Propozycja jest taka – trzeba z nimi obchodzić się nie po dobroci, z kobietami także, żeby bali się tu przyjeżdżać i otrzymywali to, o czym tak czy inaczej będą pisać!”. PiS i prezes Kaczyński proponują politykę agresji wobec Rosji oraz bezwarunkowej pomocy gospodarczej (i być może militarnej) dla obecnej kijowskiej junty i takim organizacjom jak Swoboda czy Prawy Sektor. Historia niczego prezesa nie nauczyła, bo niegdyś Stepan Bandera również zaczynał swą antypolską krucjatę od aktów bandytyzmu i zwyczajnego terroryzmu. Pamiętajmy jednak, że ten rzezimieszek swoją działalność terrorystyczną kierował nie przeciw Moskwie, lecz przeciw Polsce.
Za jego sprawą na początku lat 30. OUN wzmogło działalność terrorystyczną, a zwłaszcza terror indywidualny. Ów terrorysta i kryminalista mordował nie tylko Polaków. Oprócz zamachu na ministra spraw wewnętrznych Pierackiego, za którego został 13. stycznia 1936 skazany na karę śmierci, na podstawie amnestii zamienioną na dożywotnie więzienie i bandyckiego napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim, ma on na rękach krew swoich pobratymców. W tym – Wasyla Baja, profesora ukraińskiego liceum we Lwowie, który wychowywał młodzież ukraińską na uczciwych obywateli Rzeczypospolitej i wzywał do pojednania z Polakami. Również wybitny działacz polsko-ukraiński, m.in. PPS-owiec, publicysta i działacz ruchu prometejskiego został przez nacjonalistów ukraińskich zamordowany z rozkazu m.in. Bandery podczas wakacji w pensjonacie siostr bazylianek w Truskawcu. Śmierć Tadeusza Hołówki wywołała szok społeczny, została potępiona przez społeczności polską i ukraińską oraz odbiła się echem za granicą.
Bandera miał wiele szczęścia, pobłażanie wobec jego zbrodniczej idei zastało go nie na szafocie, a w przededniu wojny w ogarniętym chaosem więzieniu w Brześciu, skąd został przez władze wypuszczony. I dzięki temu faktowi zamysł Ukrainy dla Ukraińców – w latach pożogi II wojny światowej upowscy bandyci wprowadzili w czyn.
Dziś ukraińska młodzież, poszukująca narodowego bohatera, wyciągneła z szafy upiora.
Nie można zgodzić się z tezą, że musimy uszanować fakt gorliwej miłości Stepana Bandery do swojej ojczyzny. Bandera to patriota, ktory zastosował wszelkie możliwe kroki do zrealizowania założonego celu. Mord wołyński był walcem śmierci, zadawanej w tak bestialski sposób, iż w obrzydzenie wprawiał nawet hitlerowców ze specjalnych oddziałów SS i sowiecką partyzantkę, do aniołów nie należącą. Zadawanie śmierci na setki wynaturzonych i perwersyjnych sposobów stało się podwaliną pod nowy wspaniały świat bez polskich sąsiadów, polskich dobrze prosperujących majątków i małych fabryk oraz miejsc wiary. Polacy nie szczędzili sił, by ratować Żydów z Holocaustu, ginąc za to tysiącami z rąk Niemców. Ukraińcy nie byli już tacy miłościwi. Sprawiedliwych, którzy ostrzegali polskie rodziny, było wśrod Ukraińców bardzo niewielu.
I z tym muszą zmierzyć się współcześni Ukraińcy, nie zaś manifestować butę i tolerować głosy skrajne, nawołujące do przesuwania granic i dążenia do wielkiej, totalitarnej Ukrainy. Podobne głosy z Litwy jedynie śmieszą (choć – czy powinny?). Głosy z Kijowa są doprawdy groźne i lekceważenie ich, ba, przyjmowanie w RP z honorami prezydenta Poroszenki, zakrawa na nieporozumienie…
Pamiętajmy, bo ofiary krzyczą, by o nich nie zapominać.
Pamiętajmy, że ukrainskie sotnie napadały tylko na bezbronną ludność cywilną.
Rosję, jako wygodną dla miłośników USA i jej militarystycznej polityki przedstawia się dziś w RP jako agresora i jedynego winnego ukraińskich zdarzeń. Nikt nie przytacza faktu, że na Ukrainie trwa wojna domowa i dziś wojska ekspedycyjne z Kijowa ścierają się ze wschodnimi Ukraińcami, a nie z regularnym wojskiem Federacji Rosyjskiej. Owszem, Kreml wspiera tzw. separatystów, często mających rosyjskie obywatelstwo, ale też tak USA jak UE przekazują środki i wyposażenie wojskowe Zachodniej Ukrainie. O instruktorach wojskowych z Izraela i krajów NATO nawet nie wspomnę. Wielka polityka rozgrywa straszliwą wojnę rękami samych Ukrainców. Unia Europejska tymczasowo weszła w koalicję z USA, nakładając sankcje na Rosję, co przełożyło się na spadek wartości rubla i notowań rosyjskich przedsiebiorstw na giełdzie. Polska również została wplątana w tę polityczną grę. Dziś RP ponosi konsekwencje szalonych politycznych decyzji rządu Tuska/Sikorskiego o przyłączeniu się do embarga. Tym samym gospodarczo staje się pariasem w handlu z Rosją. Po usunięciu z rosyjskiego rynku polskiego mięsa, teraz zamknięto tamtejszy rynek na nasze produkty rolne i owoce. Wkrótce konflikt się skończy, a nasz kluczowy gospodarczy gracz wykluczy Polskę (jako amerykańską agendę w Europie) z grona swoich partnerów. Jeśli to jest polska racja stanu, jak uważa wielu polityków i publicystów polskojęzycznych gazet i portali – to chyba najedli się szaleju, są opłacanymi agentami wpływu lub po prostu polityczne nauki pobierali w… piaskownicy.
Polskę i Polaków Unia Europejska i „przyjaciele zza oceanu” chcą wpędzić w kamasze i ustawić na pierwszej linii frontu – jako mięso armatnie, ginące za bogatą „Starą Unię”. Zza naszych pleców rozogniają (już i tak przypominające Zimną Wojnę) stosunki militarne NATO z przyczajonym „wschodnim niedźwiedziem”. Polska nie ma, jak np. Węgry Orbana swojej racji stanu – jest jedynie pacynką w obcych rękach.
Wojna na Ukrainie nie jest naszą wojną i należy współczuć cywilom, ginącym w bratobójczych walkach. Polska powinna pamiętać, że sprawy bolesnej, historycznej zadry między RP a Ukrainą, które TERAZ!!! (bo potem będzie za późno, jak w wypadku Litwy w latach 90. i dzisiaj) trzeba załatwić realnie/traktatowo: jako ochronę polskiej spuścizny historycznej na terenie ob. Ukrainy i ochronę praw tamtejszych Polaków. To jest minimum do unormowania wzajemnych stosunków – przyszłej dobrosąsiedzkiej, pokojowej egzystencji.
Jak widzimy – tak się nie dzieje – więc…
Politycy, walczcie w waszej wojnie SAMI I ZA SWOJE PIENIĄDZE!
Roman Boryczko,
styczeń 2015
za: http://www.siemysli.info.ke/
Jeden komentarz