A jednocześnie patrzymy, jak tzw. prywatni przedsiębiorcy i rzemieślnicy wołają o zwykłe poczucie bezpieczeństwa prawnego…
„A jednocześnie patrzymy, jak tzw. prywatni przedsiębiorcy i rzemieślnicy wołają o zwykłe poczucie bezpieczeństwa prawnego, o zwykłą gospodarczą wolność, nieograniczaną niekoniecznymi koncesjami i zezwoleniami. To w nich coraz większa nadzieja na jakąś normalność gospodarczą, o ile im się na to pozwoli, o ile to oni staną się ważni w państwie” – powiedział m.in. Jego Ekscelencja abp Andrzej Dzięga w kazaniu wygłoszonym podczas mszy świętej dla uczestników pielgrzymki na Jasną Górę 15 sierpnia. Warto przytoczyć te słowa nie tylko dlatego, że takie stwierdzenia nieczęsto dotychczas padały z ust hierarchów kościelnych, a prawdę mówiąc – nie przypominam sobie by padły kiedykolwiek, bo zagadnienia wolności gospodarczej raczej nie znajdowały się w centrum refleksji hierarchów Kościoła – ale również, a właściwie przede wszystkim – ze względu na reakcję, jakie wywołały zarówno ze strony uczestników koalicji rządowej, reprezentowanych przez panią minister Julię Piterę, jak i „Gazety Wyborczej”, w imieniu której kazanie ks. abpa Andrzej Dzięgi zrecenzowała rzucona przez ścisłe kierownictwo „GW” na religijny odcinek frontu ideologicznego przodująca w pracy operacyjnego oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym pani red. Katarzyna Wiśniewska. Pani minister Pitera scharakteryzowała kazanie jako „wypowiedź bełkotliwą”, co wskazuje, że albo nie miała pojęcia, co właściwie arcybiskup powiedział, ale kierując się reakcją Moniki Olejnik uznała, że to musiał być „bełkot”, albo nawet – w co nie chce mi się wierzyć – kazanie przeczytała, ale go nie zrozumiała. Prawdopodobnie jednak „nie wiedziała, a powiedziała”, wyczytując prawidłową odpowiedź z bazyliszkowego wzroku pani redaktor Moniki Olejnik, nie bez kozery uznawanej przez lepiej poinformowanych rozmówców za porte-parole razwiedki. Przypominam sobie rozmowę pani redaktor z Januszem Korwin-Mikke, który na zakończenie powiedział swojej rozmówczyni, że pani też słucha rozkazów swoich przełożonych – a nie jest to kierownictwo tej telewizji – co przyjęła ona w pełnym zrozumienia milczeniu. Mniejsza zresztą, skąd pani minister Pitera czerpała inspirację do swojej recenzji – ale potraktowanie jako „bełkotu” arcysłusznych uwag arcybiskupa na temat wolności gospodarczej i pozycji przedsiębiorców w państwie dowodzi, że Platforma Obywatelska nie jest żadną partią ideologiczną, a tylko zatęchłym ściekiem dla karierowiczów. Piszę to z pewnością tym większą, że pani minister Pitera, zanim zbisurmaniła się w tym towarzystwie, godząc się na odgrywanie roli utrzymanki Rzeczypospolitej, była w Unii Polityki Realnej, gdzie sprawy prywatnej przedsiębiorczości i wolności gospodarczej zawsze znajdowały się w centrum uwagi. Oto fragment dokumentu mego autorstwa „Tożsamość Prawicy”, przyjętego jako oficjalne stanowisko UPR w roku 1996”: „Władze, a w szczególności władza ustawodawcza, winny powtrzymywać się przez ingerencją w obszar wolności człowieka wyznaczony przez prawa naturalne, chyba, że jest to niezbędna dla ochrony życia, wolności lub własności innych osób; dotyczy to w szczególności praw rodzicielskich, wolności sumienia i wyznania, swobody podejmowania działalności gospodarczej, wolności umów, wolności nauki, wolności słowa i swobody poruszania się (…) Z tego względu Unia Polityki Realnej uznaje za niezbędne (…) ustanowienie konstytucyjnej zasady, że nikomu nie wolno, wbrew stronom, podważyć umowy, ani zmienić jej treści, chyba, że stanowi ona przestępstwo, wynika zeń, albo ma je na celu”. Platforma Obywatelska twierdzi, że jest partią konserwatywno-liberalną, ale to oczywiście nieprawda i jestem pewien, że zdecydowana większość jej działaczy albo w ogóle nie wie, na czym polega konserwatywny liberalizm, albo na wszelki wypadek skwapliwie to zapomniała. Jak to mówił Towarzysz Szmaciak? „Zgoda, ja mogę być leberał, tylko wy o tem mnie powiedzcie”!
W tej sytuacji trudno się dziwić, że komisja „przyjazne państwo”, z którą wielu przedsiębiorców lekkomyślnie wiązało nadzieje, a na czele której w celu autopromocji stanął Janusz Palikot, zakończyła swoją działalność kompletnym blamażem, kiedy to sam poseł Palikot, być może w stanie pomroczności jasnej, poparł ustawę nakazującą nawet jednoosobowym podmiotom działalności gospodarczej zatrudnienie strażaka i tajniaka. A przecież wystarczyłoby powrócić do ustawy autorstwa Mieczysława Wilczka o swobodzie działalności gospdoarczej, która wchodząc w życie 1 stycznia 1989 roku, a więc jeszcze przed rozpoczęciem telewizyjnego serialu „Obrady Okrągłego Stołu”, zmieniła ustrój państwa, uchylając prawne fundamenty socjalizmu realnego, wprowadzone przez Hilarego Minca. Co się stało później, pod rządami zarówno Unii Demokratycznej, KL-D, koalicji SLD-PSL i koalicji AWS-UW, z któtrej wypączkowało zarówno Prawo i Sptrawiedliwość, jak i Platforma Obywatelska? O ile ustawa o swobodzie działalności gopodarczej z października 1988 roku przewidywała koncesjonowanie tylko w kilku przypadkach, których wspólnym mianownikiem było ryzyko sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego (obrót bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi, hurtowy obrót lekarstwami, prowadzenie agencji celnych i detektywistycznych itp.), to w roku 1999, a więc po dziesięciu latach propagandy, że oto „budujemy wolnorynkowy kapitalizm”, koncesje, licencje, zezwolenia i pozwolenia zostały przywócone W 202 OBSZARACH działalności gospodarczej! Pod osłoną wolnorynkowej propagandy przywrócono tyle socjalizmu realnego, ile tylko było możliwe! O skuteczności tej propagandy świadczy fakt, że wielu przeciwników aktualnego stanu rzeczy, zwłaszcza z tak zwanego obozu patriotycznego, jest do dnia dzisiejszego święcie przekonanych, iż to wszystkie patologie są następstwem „liberalizmu”. Dlatego wspomniana deklaracja Jego Ekscelencji może mieć przełomowe znaczenie i zapoczątkować powrót do realistycznej oceny rzeczywistości przez miliony ludzi słusznie niezadowolnych z istniejącego stanu rzeczy, tylko na skutek zaczadzenia skuteczną propagandą upatrujących przyczynę patologii nie tam, gdzie ona jest, tylko tam, gdzie wskazują im ją beneficjenci kapitalizmu kompradorskiego. Obecnie głównym wykonawcą tej propagandy jest właśnie Platforma Obywatelska, która, będąc narzędziem bezpieki – z żadnym liberalizmem NIGDY nie miała nic wspólnego – wspomagana przez tzw. media głównego nurtu, naszpikowane agentami, niczym sztufada słoniną.
Z kolei recenzja pani red. Katarzyny Wiśniewskiej zasługuje na uwagę z innego powodu. Pani Wiśniewska od pewnego czasu próbuje sztorcować biskupów, jakby była jakąś panią biskupową – i – zgodnie z rosyjskim porzekadłem, że „każdyj durak po swojemu s uma schodit”, można by to potraktować jako swego rodzaju aberrację, gdyby nie nowy ton, jaki pojawił się w związku z kazaniem arcybiskupa Andrzeja Dzięgi. Pani red. Wiśniewska przekazała to już w tytule „Stronnicza troska hierarchy”. Najwyraźniej mądrość aktualnego etapu już nie nakazuje postępactwu krytykować politycznego zaangażowania hierarchów kościelnych – no bo jakże tu krytykować, skoro przynajmniej część z nich angażuje się prawidłowo, zgodnie z oczekiwaniami Sił Wyższych, a być może nawet zadaniami stawianymi w ramach współpracy „bez swojej wiedzy i zgody”? Mądrość etapu nakazuje tedy pryncypialnie chłostać zaangażowanie niesłuszne, zaangażowanie „stronnicze”. Gdyby Jego Ekcelencja przemówił na Jasnej Górze optymistycznie, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej – zaś występujące jeszcze tu i ówdzie niedociągnięcia wynikają z tego, że „Polska jest w budowie” – to jestem pewien, że nie tylko pani red. Wiśniewska, ale „sam główny Srul”, czyli pan redaktor naczelny, znalazłby dla takiego kaznodziei mnóstwo ciepłych słów. Ponieważ jednak ksiądz arcybiskup zrecenzował sytuację w państwie w sposób odbiegający od schematów zatwierdzonych przez Sily Wyższe na użytek kampanii wyborczej – ruszono cyngle. Paradoksalnie taka reakcja „Gazety Wyborczej” wystawiao Jego Ekscelencji znakomite świadectwo – bo martwić się należy, kiedy wróg nas chwali, podczas gdy krytykuje – to powód do radości i dodatkowa wskazówka, że tak właśnie należy trzymać, że wbrew farbowanym lisom, tego właśnie Polska oczekuje.
Blog przeznaczony do publikacji materialów dziennikarzy obywatelskich przygotowanych na zlecenie Nowego Ekranu lub artykulów i listów nadeslanych do Redakcji