Tekst Pana Jacka Matysika, historyka z wyksztalcenia, p.t. „Imperator Obama 2014, sytuacja po wyborach…”, doskonale sie wpisuje w tekst propagandowy przeciwko wszytkiemu, co dotyczylo okresu jego prezydentury, jako czegos najgorszego w historii USA. Chcialabym na wstepie przypomnec Pamu Matysikowi, jako historykowi, ze Obama w polityce zagranicznej realizuje polityke zapoczatkowana przez republikanina Ronalda Reagana, w ktorej to interesy Izraela sa nadrzedne wobec racji stanu USA i ich obywateli. Do tego watku jeszcze powroce, ale poniewaz moj tekst jest polemiczny, to po kolei.
Cytuje drugie zdanie. „Co prawda Obama obiecywał odmianę oblicza Ameryki, którego rezultaty już można zaobserwować, jeśli chodzi o zadłużenie kraju, zepsucie stosunków z tradycyjnymi sojusznikami czy obniżenie siły militarnej i prestiżu USA…
Szanowny Panie Jacku. Prezydentem, ktory najbardziej zadluzyl Ameryke, byl zapewne podziwiany przez Pana, niejaki Ronald Reagan, z ktorego to Ameryka dlugu nie moze wyjsc po dzien dzisiejszy. Wszystko dlatego, ze po pierwsze „walczyl z komunizmem” i po drugie kiedy wydawal pieniadze na „walke” z komunizmem, oddal calkowita wladze prywatnej grupie pieciu bankom z Wall Street znanej pod nazwa Federal Reserve, gdzie za pierwszy kryzys finansowy w 1984 roku wywolany przez ta grupe bankow, musieli zaplacic podatnicy, pokrywajac straty kartelu Federal Reserve. Wtedy jeszcze nie bylo mnie w USA, ale Amerykanie opowiadali mi, ze cena benzyny w ciagu kilku dni, poszybowaly z 60 centow do ponad dolara za galon. Jako historyk powinien tez Pan wiedziec, ze za straty zlych investycji, grupy pieciu bankow z Wall Street znanej jako Federal Reserve, zawsze od momentu jej powstania placili podatnicy w glownie w formie ukrytego podatku zwanego inflacja.
Co do walki z komunizmem, to wielokrotnie pisalam. Najlepiej o tej zazartej i smiertelnej walce z komunizmem, widac po skutkach. Proponuje Panu przyjazd do Polski i porozmawiac z ludzmi ktorzy opowiedza Panu, gdzie jest Polska i w jakiej znajduje sie kondycji po 25 latach transformacji, a jakiej byla po 25 latach panowania komunizmu. Ta transormacje dla Polski przygotowywala wlasnie ekipa Reagana. Jego nastepcy na prezydenckim stolku, byli tylko wykonawcami glownych zalozen polityki ekipy Reagana wobec Polski.
Co do obnizenia sily militarnej i prestizu USA, to najlepiej przyczynil sie sie jego republikanski poprzednik, moim zdaniem najgorszy prezydent w historii USA G.W. Bush. Jego awantura wojenna w Iraku, zakonczyla sie kompletna katastrofa. Katastrofa ta mogla byc jeszcze wieksza, gdyby uderzyl jak planowal na Iran, ale na szczescie caly sztab generalny US Army zagrozil podaniem sie do dymisji, gdyby mu przyszla ochota do wydania rozkazu zaatakowania Iranu. Iracka i afganska katastrofa, aby ukryc jej wymiar finansowy, zostala zastapiona kryzysem finansowym, gdzie glowne banki z Wall Street zgodzily sie wziac na siebie ciezar odpowiedzialnosci, zadajac jednak dwa razy po 700 miliardow dolarow. Ameryka jak sam Pan widzi, do dzisiaj nie moze sie z tego kryzysu wygrzebac. Jesli Pan coskolwiek rozumie z funkcjonowania Federal Reserve, to powinien Pan wiedziec, ze pieniadz kreowany przez ta monopolistyczna prywatna instytucje, oparty jest tylko na dlugu, ktory generuje kredyt. Im wiecej udzielanych kredytow, tym wiecej pieniedzy trafia do gospodarki. O tym, kto ma dostac pieniadze, decyduje wlasnie FR. Dzisiaj kazdy bank musi pozyczac pieniadze w tej instytucji. Niech Pan idzie wziac kredyt na jakikolwiek biznes, ktory zamierza Pan otworzyc, to przekona sie Pan, jak sa ulatwienia dla klasy sredniej. A wladze nad podatnikami oddal Federal Reserve Ronald Reagan. To nie Obama wywolal kryzys, tylko katastrofa wojenna Busha. To wlasnie Bush a nie Obama jest winny spadku prestizu US Army jako niepokonanej.
Dalej Pan Matysik pisze: „Innym polem krytycznie ocenianym przez wyborców jest niewydarzona, kosztowna i przereklamowana reforma służby zdrowia, czyli obszar jednej szóstej amerykańskiej ekonomii”. Poniewaz pracuje w amerykanskiej sluzbie zdrowia, wiec wiem wiecej od Pana Matysika na temat jej funkcjonowania. Na wstepie dyskusji z tym punktem, jestem zdumiona, ze jak pisze Pan Matysik, jedna szosta gospodarki USA, generuje sluzba zdrowia. Chcialabym poznac zrodlo, z ktorego madrosci skorzystal Pan Matysik. Informuje Pana Matysika, ze jakosc uslug jaka bya swiadczona przed reforma, jest na takim samym poziomie jak i po reformie. Prawnicy czekaja jak sepy, by rzucic sie na jakiegokolwiek lekarza, ktory zdaniem pacjenta zrobil blad w sztuce. Ale identycznie bylo tez przed reforma Obamy. Kolejki do specjalistow wcale sie nie wydluzyly, jak sie czekalo najwyzej do miesiaca, tak i teraz obecnie jest tak samo. Zreszta specjalistow mozemy sobie zmieniac i reforma Obamy nikogo nie przypisuje do konkretnego szpitala czy tez specjalisty. Zreszta im wiecej pacjentow ma lekarz, tym wiecej pieniedzy. Przypominam Panu Matysikowi i nie tylko, ze w praktyce najwieksza zmiana w Obamacare, jest wymuszenie na firmach ubezpieczeniowych, by dokladnie okreslaly co obejmuje ich plan leczenia, ktory wykupuje pacjent. Teraz nie ma sytuacji, w ktorej Pacjent myslac ze wykupujac plan leczenia szpitalnego, placi za calosc leczenia, a okazywalo sie ze ubezpieczenie pokrywalo tylko koszty wynajecia lozka. Teraz takiej sytaucji nie ma. Dzisiaj w zaleznosci od planu jaki Pan wykupuje, do pewnego momentu w systemie Obamacare, placi pacjent ze swojego ubezpieczenia, zas reszte placi Obamacare. Pisalam o tym szczegolowo nie tak dawno. Ze ten program zalatuje socjalizmem, to wole by pieniadze podatnika byly wydawane na leczenie w kraju, niz na wszelkie programy zagraniczne, np na wojne z Rosja na terenie Dombasu.
Ide z Panem o zaklad, ze dzisiaj gdyby prezydentem byl republikanin, skonczyloby sie tylko na obietnicach reformy imigracyjnej. W tej materii Obama jak najbardziej zasluguje na krytyke. Nie bede sie na ten temat rozpisywala, bo sie z Panem zgadzam.
Dalej pisze Pan w zwiazku tematyka imigracyjna: „Komentatorzy podkreślają, że oficjalny poziom bezrobocia (5,8%) nie uwzględnia ludzi, którzy po daremnym poszukiwaniu pracy dali za wygraną i przeszli na rządowy zasiłek, wypadając w ten sposób ze statystyki osób szukających pracy. Tu pojawia się liczba ok. 90 mln Amerykanów w wieku produkcyjnym, którzy obecnie nie pracują”.
Ciekawa jestem ile osob ilosciowo stanowi te 5,8% osob bezrobotnych, skoro jak Pan podaje, liczba osob nie objetych rejestracja jako bezrobotni, wynosi okolo 90 mln. To jest jakby nie bylo okolo 30% calosci obecnej populacji amerykanskiej. Jaka liczbe stanowia wobec tego panskim zdaniem emeryci, oraz dzieci i uczaca sie mlodziez, nie wspominajac o niepracujacych kobietach, ktorych jest tez sporo. Nie mam pojecia skad wzial Pan te dyrdymaly, przed pisaniem polecilabym sprawdzic.
Dalej Pan pisze: „Niedawno będący pod kontrolą Partii Demokratycznej Senat przegłosował ustawę obejmującą amnestią i dającą obywatelstwo ok. 11 milionom nielegalnym imigrantom”.
Tutaj Pan chlapnal kolejna bzdure, mowiaca ze senat pod kontrola Partii Demokratycznej dal obywatelstwo ok. 11 milionom nielegalnycm imigrantom. Nie jest to prawda. Na razie dal im mozliwosc zdobycia zielonej karty, o ile nie maja tzw. kryminalnego recordu. Jesli ten test przejda pozytywnie, to moga sie wtedy ubiegac o zielona karte. Wedlug terminow przedstawianych przez urzad imigracyjny, na zielona karte czeka sie teraz okolo trzech lat. Po uzyskaniu zielonej karty, na obywatelstwo czeka sie zawsze liczac od momentu otrzymania zielonej karty piec lat i nie ma tutaj zadnych wyjatkow. Trzeba jeszcze zdac egzamin na obywatelstwo, ktory jest juz nieco trudniejszy niz bylo do tej pory. Przede wszystkim trzeba zdac egzamin z jezyka angielskiego. W miedzyczasie nie wolno im wejsc w zaden konflikt z prawem, gdyz wtedy sa automatycznie wydalani z USA. Czyli dopiero po ok. osmiu latach uzyskaja obywatelstwo. Jednak latynosi naplywajacy do USA nie maja zamiaru uczyc sie jezyka, tylko pracuja w firmach hiszpanskojezycznych, liczac ze hiszpanski stanie sie wkrotce drugim jezykiem urzedowym.
Dalej piszac o nielegalnej imigracji powoluje sie na pewna fundacje. Cytuje: „Słynna Heritage Fundation obliczyła, że przeciętny nielegalny imigrant rocznie kosztuje USA $24,000, przy czym przeciętnie płaci w podatkach $10,000. Tak, więc przeciętny imigrant dodaje do zadłużenia USA $14,000 rocznie. Kiedy pomnożymy $14,000 przez 5 milionów nielegalnych otrzymamy $70 mld. Z dalszych analiz wynika, że przeciętny pracownik w USA zarabia rocznie ok. $50,000 i płaci statystycznie ok. 25% ($12,500) w podatkach. Jeśli zatem podzielimy powyższe $70 mld (sumę, jaką państwo traci rocznie na imigrantów) przez przeciętny dochód z ewentualnych podatków, czyli $12,500, to otrzymamy ilość miejsc pracy (na pełnym etacie) koniecznych do stworzenia w USA, aby zrekompensować wyżej wskazane wydatki.
Jest to moim zdaniem kompletny belkot. Przde wszystkim latynoski nielegalny imigrant wogole nie placi zadnych podatkow. Niby dlaczego mialby placic, skoro i tak jest nielegalnie. Zreszta jak IRS mialby ich scigac, skoro sa zatrudnieni nielegalnie, a jezeli sluzby imigracyjne ich zlapia na pracy, to ich wydalaja z kraju za przebywanie nielegalne. Skoro oficjalnie nie wolno im pracowac, to jak maja placic podatki. Nie bardzo tez rozumiem w jaki sposob kazdy nielegalny imigrant kosztuje rocznie Ameryke ok. 24 000 USD rocznie. Prosze podac konkretne przyklady w jaki sposob rzad doplaca do kazdego nielegalnego imigranta 24000 USD rocznie. Niektorzy Polacy liczac na zalegalizowaie swojego pobytu, postaralo sie o numery IRS i zaczeli placic podatki, nie majac pozwolenia na prace, czyli SSN.
Za uslugi medyczne nielegalni musza placic, przy czym nie wiem jak to jest u nich zorganizowane. W przypadku leczenia szpitalnego, beda mieli ratowane zycie, natomiast juz za nastepna usluge musza placic i nie ma zmiluj sie. Przy kazdej rejestracji pacjent musi pokazac swoja karte ubezpieczenia, jesli jej nie posiada, to musi zaplacic przed wizyta. Nie zaplaci, nie bedzie przyjety.
Jedynie na co moze liczyc nielegalny imigrant, to w przypadku jego dzieci, moga one chodzic do publicznej szkoly podstawowej bezplatnie. Natomiast do High School juz nie. Pamietam jakie perypetie przechodzila Polka, ktorej dziecko nie moglo byc przyjete do High School, dlatego ze ona byla nielegalnie.
Jedyne miejsce gdzie rzad federalny moze calkowicie doplacac do imigranta nielegalnego to w momencie gdy zostanie aresztowany za konflikt z prawem do momentu jego wydalenia z granic USA. Wiec skoro Pan wierzy w dane Heritage Fundation, to niech Pan je udowodni w konkretach.
W calym zamieszaniu z dekretem Obamy, chodzi o to, by juz zalegalizowani emigranci zaczeli placic podatki, bo to bedzie podstawa do starania sie o zielona karte. Natomiast zeby dostac pomoc socjalna od stanu czy od rzadu, to nie jest wcale takie latwe. Nie wiem czy Pan Matysik zna taka rodzine, ktora otrzymuje pomoc od rzadu, to niech poda jak konkretnie ta pomoc wyglada. Ja osobiscie znam duzo takich przypadkow przyznawania pomocy stanowej czy federalnej z funduszy stanowych czy federalnych i nie jest tak znowu latwo, bedac obywatelem. Zreszta w Ameryce nikt specjalnie nie czeka na pomoc od rzadu, czy od wladz stanowych, tylko we wlasnym zakresie szuka kazdej pracy legalnej czy nielegalnej.
Ponadto nielegalni imigranci musza gdzies mieszkac, placic czynsz za wynajem, musza kupowac jezdenie musza kupowac ubrania i wszelkie inne dobra, ktorych jest pod dostatkiem, o ile ma sie pieniadze. Kto do kogo doplaca Panie Jacku? Na pewno Ameryka nie doplaca do nielegalnych, tylko na nich zarabia. Gdyby w Kaliforni przy zbieraniu truskawek zatrudniono Amerykanow pudelko truskawek nie kosztowalo by w sezonie ok. 2 USD a okolo 6 USD, a nawet drozej. To wlasnie dzieki pracy nielegalnym placi Pan za truskawki nie 6 dol, a tylko dwa.
Amerykanie nie sa nastawieni wrogo do nielegalnych, gdyz zdaja sobie sprawe, ze np. Owoce i warzywa sa tanie wlasnie dlatego, ze przedsiebiorca zatrudniajacy w Kalifornii nielegalnych imigrantow, nie placi od nich podatkow, oraz przede wszystkim placi im bardzo niskie pensje. Urzad imigracyjny wkracza do akcji tylko wtedy gdy ma donos, ze gdzies sa zatrudnieni nbielegalni imigranci. Na zakonczenie chcialabym podac Panu Jacusiowi pewna informacje, ze aby urzad imigracyjny ruszyl swoj tylek na moj donos, ja najpierw musze wplacic ok. 2000 USD, by w razie jakiegos nieporozumienia czy falszywej informacji, ktos poniosl symboliczne koszty. Jesli informacja jest prawdziwa, to cala kwota jest mi zwracana.
Czasami udajac slepa, mozna dokladniej obserwowac otoczenie.