W Polsce normą życia publicznego stał się chaos. Nie ma on jednak nic wspólnego z mitologicznym chaosem, opisanym przez starożytnych Greków, z którego wyłonił się jednak uporządkowany kosmos. Ten współczesny polski chaos to raczej systemowy wyróżnik ustroju, który doprowadził do upadku państwo i, zamieszkujące pomiędzy Bugiem i Odrą, społeczeństwo. Stykamy się z chaosem tutaj wszędzie. W NFZ-towskiej służbie zdrowia, w Sejmie, w szkołach kształcących funkcjonalnych analfabetów, na dworcach kolejowych po zmianie rozkładu jazdy i w ZUS-ie, gdy próbujemy dodzwonić się do tzw. infolinii. Chaos był sprzymierzeńcem smoleńskich zamachowców, a teraz wyznacza działania Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Wysyp kolejnych afer w świecie polskiej polityki, czy gospodarki, w ostatnich 25 latach, ujawnia z tygodnia na tydzień kompletną degrengoladę państwa i jego instytucji. Jednak w tym szaleństwie jest metoda!
Katastrofa goni katastrofę; jak nie krwawe porachunki Pruszkowa z Wołominem, to czołowe zderzenie pociągów, eksplozja gazu w kamienicy albo załamany dach pod ciężarem śniegu i dziesiątki ofiar. Cyklicznie wybucha także metan w śląskich kopalniach! Ludzie zarządzani chaosem skupiają się wtedy na bohaterskich ratownikach, którzy z nadludzką determinacją walczą o każdą iskierkę życia a widzom, a właściwie telewidzom, dają ułudę dumy. Nie liczy się już nieludzki chaos. Co się stało, to się nie odstanie, ale człowiek, to jednak brzmi dumnie. Ja też bym tak ratował. Państwo „zdało egzamin”. Bohaterscy chłopcy, bezwiednie, żyrują kolejne oszustwo!
Nadchodzą wybory, no i proszę, jak na zawołanie mamy awarię całego systemu informatycznego Państwowej Komisji Wyborczej. Co tam awaria! Czy ktoś jeszcze wierzy, że na naszych oczach nie dochodzi do fałszerstwa? W Polsce nie ma pół dnia spokoju, żeby media nie donosiły o kolejnych ludzkich udrękach, aferach, tysiącach wypadków na drogach. Rok w rok ginie w nich blisko 5000 osób. A naród przygląda się temu ze stoickim spokojem i charakterystyczną rezygnacją niewolników. Ludzie już wiedzą, że teraz być może kolej na nich w tym szczególnym biegu przez przeszkody do zagłady. To już nie jest chocholi somnabuliczny taniec z „Wesela” Wyspiańskiego a raczej naturalistyczny horror zdegenerowanego moralnie „ludu z miast i wsi” z „Wesela” Smarzowskiego.
Jeśli ktoś jeszcze uważa, że mamy do czynienia z przypadkiem, ze zbiegiem nieszczęśliwych okoliczności, niechaj jak najszybciej zrewiduje swój pogląd.
Bo (niestety) prawda jest zupełnie inna. III RP została właśnie tak zaprojektowana. Cały czas trzeba utrzymywać ten stan napięcia, dezorientacji i dezinformacji, żeby podsycać w ludziach zniechęcenie i zaszczepiać w nich apatię, a rzutkie jednostki wyganiać z kraju albo spychać do „trzeciego i czwartego obiegu”. Od czasu do czasu używa się w tym celu brutalniejszych argumentów i ginie komendant policji albo jakiś prominentny polityk. Nie mówcie mi, że to nie ma żadnego znaczenia dla zwykłego zjadacza chleba. Chaos wkrada się bowiem wszędzie, prześlizguje się przez wszystkie zakamarki tkanki społecznej. Zarządza myśleniem! I – de facto – alienuje sąsiada od sąsiada!
Chaos, jako szkielet organizacyjny ustroju, jest skuteczniejszy od czerwonej dyktatury, bo jest o niebo mniej fizycznie represyjny wobec jednostki. Przynajmniej takie sprawia wrażenie! Jakby to powiedzieć symbolicznie, ludzie tutaj rzadziej giną bez wieści i na mniejsza skalę tropi ich „seryjny samobójca”. Chociaż ofiary wcale nie są takie małe, zważywszy na skalę katastrof i skalę wypadków drogowych. Jednak śmierć po zwałami gruzu albo na przodku w kopalni ma jednak zupełnie inny wymiar propagandowy, niż wyrywanie paznokci a potem strzał w potylicę „na Mokotowie”!
W realnym socjalizmie ciągle dochodziło do społecznych kryzysów, do rewolty społecznej. W państwie zarządzanym przy pomocy chaosu na rewolucję nie ma miejsca. Likwiduje ją w zarodku, wspierający chaos, przymus ekonomiczny, wyniesiony do statusu „pogańskiego bożka”. Ramię w ramię, z dyktaturą dóbr materialnych, stoją instytucje, które tylko od frontu przypominają reprezentację państwa prawa i wolności obywatelskich. Posłowie udają, w tej maskaradzie, posłów, sędziowie, sędziów, a rzecznicy praw, rzeczników praw. I wszyscy razem pilnują swojego partykularnego interesu, bo republikańskie dobro wspólne nie ma żadnej wartości. Liczy się uniwersalny i wszechobecny oportunizm. I tylko taka postawa we „wspólnocie” jawi się jako opłacalna. Chaos ma się bardzo dobrze i trzyma nas wszystkich za gardło!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
4 komentarz