Paroksyzm, jaki na naszych oczach trzeci już dzień przychodzi na PKW to tylko kolejny przejaw POlnische wirtschaft*.
1.
Listopad 2013 r. PKW ogłasza przetarg na Platformę Wyborczą 2.0.
Ze względu na złamanie 11 artykułów ustawy o zamówieniach publicznych zostaje on jednak unieważniony.
Gdyby PKW ogłosiła nowy przetarg wówczas nie byłoby szansy na to, by system mógł zacząć działać przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Postanowiono więc obejść temat, jak to w urzędniczej Polsce dzieje się od lat.
W lutym 2014 roku zostały ogłoszone dwa przetargi cząstkowe:
1. „zaprojektowanie i wykonanie witryn internetowych wyników głosowania i wyników wyborów wraz z prowadzeniem i administrowaniem” ;
2. „zaprojektowanie, wykonanie i rozbudowę modułów wyborów do Parlamentu Europejskiego, wraz z administrowaniem i utrzymaniem”.
Pierwszy za 209 tys wygrała łódzka spółka Nabino, drugi za 493 tysiące także łódzkie Pixel Technology, które odpowiadało za informatyczna obsługę wyborów przez ostatnie 10 lat.
W tym czasie, jak dowiedział się dziennik.pl, PKW wciąż próbowała zamówić duży informatyczny system i sondowało potencjalnych wykonawców. Nikt jednak nie chciał podjąć się tego zadania, szczególnie, że Platforma Wyborcza 2.0 miałaby działać już w obecnych wyborach samorządowych, co było nierealne.
W związku z tym PKW ogłaszała kolejne cząstkowe przetargi. Ten na „zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów uzupełniających do Senatu RP wraz z administrowaniem i utrzymaniem” – wygrała firma Nabino za 120 tys. zł, a miesiąc później na „zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów samorządowych 2014 r. wraz z administrowaniem i utrzymaniem”, z powodu braku innych chętnych, również Nabino za 429 tysięcy złotych. Przetargi rozstrzygnięto w lipcu i w sierpniu tego roku, czyli na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi 2014.
(za: niezależna.pl)
2.
Firma Nabino to przedsiębiorstwo utworzone przez dwoje 30-latków.
Spółka Nabino powstała w lutym 2009 roku, przy współpracy dwojga ludzi zajmujących sie wszelkiego rodzaju usługami internetowymi. Nasz ponad 6-cio letnie doświadczenie w branży informatycznej pozwoliło zdobyć wiedzę, jaka stała się fundamentem spółki.
Naszym celem jest tworzenie nowoczesnych systemów spełniających wymogi, jakie stawia dzisiejszy rynek informatyczny. Na pierwszym miejscu stawiamy prostotę użytkowania, możliwość szybkiej rozbudowy oraz nowoczesność. Pragniemy tworzyć systemy w pełni zmodularyzowane, przyjazne użytkownikowi nie tylko zaznajomionemu z dzisiejszą techniką, ale także tym – którym spotkanie z technologią informatyczną sprawia problemy.
Korzystając z unijnych dotacji otrzymujemy szansę na stworzenie bardziej kosztownych a zarazem bardziej funkcjonalnych systemów informatycznych.
Zamierzamy wdrażać oprogramowanie usprawniające pracę firm, placówek publicznych, urzędów, ministerstw. W naszej ofercie znajdziecie Państwo system CMS, platformę obiegu dokumentów czy elektroniczny Biuletyn Informacji Publicznej.
http://www.nabino.pl/o-nas/7,o-nas.html
3.
Pomińmy dalsze roztrząsania. Jak ktoś ciekawy, znajdzie więcej w Internecie.
Bo przecież najważniejsze nie są nazwiska osób wchodzących w zarząd czy też wspólników, i ich ewentualne powiązania z ludźmi decydującymi o przepływie państwowej (czyli naszej) gotówki. Jeśli oczywiście takie występują.
Istotne jest bowiem co innego.
Otóż program, zrobiony doprawdy za psie pieniądze, może być zhakowany w zasadzie przez pierwszego lepszego ciut bardziej rozgarniętego informatyka.
Komentarze tutaj w zasadzie mówią wszystko:
http://www.wykop.pl/link/2248080/kod-zrodlowy-kalkulatora-wyborczego/
4.
Kolokwialnie mówiąc program, jakim dysponuje PKW, jest po prostu… do dupy.
System informatyczny PKW był dziurawy jak sito. Na dzień przed wyborami kod źródłowy programu został upubliczniony w internecie. „Każdy błąd jaki można popełnić w kodzie, został popełniony” – mówi informatyk, który przeanalizował działanie programu.
Najbardziej szokuje fakt, że do systemu zalogować mógł się praktycznie każdy.
– Poświęciłem dwie godziny na analizę kodu programu do obsługi komisji wyborczych i kilka testów. Program do logowania wymaga klucza cyfrowego (pliku PEM) o odpowiednio przygotowanych parametrach. Programu nie interesuje przez kogo jest ten klucz podpisany. Więc używając OpenSSL można klucz taki samodzielnie wygenerować. Przejrzałem instrukcję obsługi programu, gdzie podano przykład logowania. Używając danych pokazanych na obrazkach w instrukcji, można wygenerować sobie klucz logowania do programu jako członek komisji w Bałtowie (gdziekolwiek to jest). Zalogowanie się jako dowolny członek dowolnej innej komisji nie wymaga wyjątkowej wiedzy – napisał na Facebooku informatyk.
źródło: niezależna.pl
– Kłopoty PKW przestały być śmieszne, to sytuacja zagrażająca bezpieczeństwu państwa – twierdzi dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, specjalizujący się w zagadnieniach bezpieczeństwa.
– Jedynym wyjściem, poza unieważnieniem wyborów, jest ręczne przeliczenie papierowych protokołów – powiedział w programie Gość Dnia w TVP Kielce.
– Każdy średnio rozgarnięty student informatyki jest w stanie wejść do systemu wyborczego i dokonać zmian w protokołach wyborczych. Serwer PKW przyjmuje to do systemu. Różni ludzie, w tym pracujący dla bezpieczeństwa państwa, zrobili dziś testy. Np. dodali jakiemuś kandydatowi na radnego 10 głosów, potem je odjęli. System to przyjmował. Jeden z moich znajomych dopisał swojego szefa jako kandydata na burmistrza i wstawił go do drugiej tury – opowiadał Sokała.
– Mamy do czynienia z całkowitą aberracją i państwem, które nie potrafi zarządzać swoimi obowiązkami. Tam, gdzie państwo powinno brać odpowiedzialność, posługuje się tanim kosztem i amatorską firemką. Za relatywnie niewielkie pieniądze zlecono robotę amatorom – konstatuje kielecki politolog.
http://newsroom.salon24.pl/616362,dane-w-systemie-pkw-sa-niewiarygodne-gowin-wielka-mistyfikacja
5.
Bo jakiekolwiek dane, jakie w tej chwili upubliczni, mogą być zhakowane w zasadzie przez dowolną liczbę osób. A więc są mniej warte od obietnic przedwyborczych jakiegokolwiek polityka.
Patrząc na frekwencję myślę, że już dawno podaliby prawidłowy wynik. I to za mniej więcej podobne pieniądze do tych, jakie kosztował ten „wadliwy” system.
To na dziś.
A na przyszły rok trzeba rozważyć powierzenie organizacji wyborów w Polsce Komisji Europejskiej.
Albo jakim innym Niemcom.
Bo znowu wyszło, że póki co POtrafimy być jedynie unijnym błaznem.
Chociaż obawiam się, że może już nie tylko Unii…
19.11 2014