HYDE PARK
Like

Smoleńsk – kartka z dziennika pielgrzyma, 6 sierpnia 2014

29/08/2014
710 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Smoleńsk – kartka z dziennika pielgrzyma, 6 sierpnia 2014

Rano w Witebsku oglądamy pomnik Marka Chagalla i zwiedzamy jego dom. Trochę zdjęć, trochę sprzętów domowych, żadnych obrazów, nic cennego. Chodząc często do Metropolitan Opery w Nowym Jorku oglądałam ogromne witraże Chagalla. Nawet mi się podobały, szczególnie anioły.
Potem długa podróż do Katynia. Po drodze czekał nas dość nieprzyjemny przejazd przez granicę.

0





Katyń. Niezwykle bolesne i poruszające przeżycia. Msza św. przy głównym ołtarzu wśród mogił (nagrałam całą Mszę, łącznie z kazaniem ks. prof. Waldemara Chrostowskiego). Po Mszy św., z Barbarą i
Aleksandrem, przechodzimy wzdłuż długiego muru z tabliczkami pomordowanych przez sowietów w 1940 roku żołnierzy polskich. Barbara, stawia znicze i umieszcza chorągiewki przy czterech tabliczkach z
nazwiskami zamordowanych członków jej rodziny, Aleksander – przy tabliczce upamiętniającej męża swojej ukochanej nauczycielki, a ja przy tabliczce Leopolda Łojka, ordynatora 1 Szpitala Okręgowego w
Warszawie, ojca Jerzego Łojka, naszego przyjaciela, który pod pseudonimem Leopold Jerzewski, jako pierwszy pisał o Mordzie Katyńskim. Po śmierci Jerzego utworzyliśmy z moim mężem Andrzejem
Fundację im. Jerzego Łojka i przez wiele lat nagradzaliśmy polskich historyków i organizacje podejmujące tematykę wysiłku narodu polskiego w obronie swej tożsamości. Przy grobie ojca Jerzego Łojka postanawiam pomodlić się również za Bożenę Łojek przy jej tabliczce w Smoleńsku,
oczywiście także przy podobnych tabliczkach upamiętniających Annę Walentynowicz, Andrzeja Przewoźnika, Ryszarda Kaczorowskiego i Pary Prezydenckiej.

Jedziemy do Smoleńska. Parkujemy na jakiejś stacji benzynowej i idziemy wybetonowaną, okropną drogą w kierunku lasu. Widzę jakieś pokrzywione drewniane pomosty pomalowane na szaro, a w środku dwa pnie brzozy. W niewielkim dołku między pomostami widać sztuczny wieniec i dwie polskie flagi oraz kilka wypalonych zniczy. Ktoś pyta: „Co to?” Ks. prof. Waldemar Chrostowski odpowiada: „To jest
właśnie miejsce dramatu”.
SZOK!!! Aż mi ciarki po plecach chodzą, jak o tym myślę.
To tu zginęła elita naszego Kraju. To w ten sposób, po ponad czterech latach, upamiętniliśmy tę wielką tragedię narodową. Nie ma tabliczek, przy których można by umieścić flagi.  W końcu wkładam je wszystkie w ten sztuczny wieniec i zapalam znicz, z myślą o tych, którzy tu zginęli w drodze na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Dlaczego wydawało mi się, zanim  dotarłam na miejsce
Katastrofy/Zamachu, że  jest  ono należycie uhonorowane… Ba! Byłam pewna, iż zastanę tam pomnik, godny pamięci tych ofiar. Dlaczego musiałam aż osobiście się przekonać, jak źle jest nawet z symbolicznym
uczczeniem tych, którzy tu zginęli, kiedy chcieli uczcić pamięć zamordowanych w Katyniu…
Nie ma tu nic!!! W odległości około pięćdziesięciu metrów stoi kamień ze śladami zdjętej z niego tablicy, kilka zarośniętych krzyży postawionych przez motocyklistów i uczniów szkół, maleńka kapliczka
wisząca  na drzewie z obrazkiem Matki Boskiej Katyńskiej (identyczna jest w Katyniu – znak, że to podobna tragedia) i to wszystko.
Natychmiast po naszym przyjeździe zjawia się uśmiechnięty pan w garniturze i ofiarowuje nam pomoc. W czym chce nam pomóc? Po co? Ks.Profesor pozbył się go dyplomatycznie, wyjaśniając nam potem, że ów osobnik zjawia się tu nie po raz pierwszy (miał już takie spotkanie z nim przed kilku laty).
Czy jutro już nie będzie śladu po naszych zniczach?

Danuta Cisek
0

Marek Sz.

1 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758