Starość dla wielu gwiazd bywa o wiele gorsza, niż odejście w tak młodym wieku.
Keith Richards, gitarzysta The Rolling Stones, powiedział kiedyś, że jeśli się przebrnie przez ten nieszczęsny 27 rok życia, to dalej będzie już z górki.
Ci co go znają nie mają wątpliwości, że wie co mówi.
Jednym z bardziej znanych członków tego nieoficjalnego klubu jest współzałożyciel zespołu Rolling Stones Brian Jones, który dołączył tam w 1969 roku, a i historia samego Richardsa, wypisana zresztą na jego twarzy, uwiarygadnia autora tego stwierdzenia.
Z innych bardziej znanych postaci, które odeszły u szczytu sławy w myśl zasady "żyj szybko, umieraj młodo, abyś po śmierci ładnie wyglądał" nie ukończywszy 28 roku życia wymienić należy Jimiego Hendrixa, Janis Joplin, Jima Morrisona, Kurta Cobaina i ostatnio Amy Winehouse.
Lista Klubu 27 jest jednak o wiele dłuższa i zawiera jeszcze mnóstwo innych, choć może nie aż tak powszechnie znanych nazwisk.
Można je znaleźć choćby tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Klub_27
Magia związana z przynależnością do klubu powoduje, że niektórzy z artystów wręcz marzą, aby tam wstąpić, jak Cobain, czy Winehouse.
Większość członków, przynajmniej tych bardziej znanych łączy jedna wspólna cecha.
Można ją określić, jako niemożność udźwignięcia ciężaru związanego ze sławą, jaką zesłał im los.
Dlaczego organizm ludzki najgorzej radzi sobie właśnie w tym wieku, to już zagadka dla psychologów.
W każdym z tych przypadków mieliśmy do czynienia ze swoistym samounicestwieniem za pomocą narkotyków i alkoholu, którymi artyści próbowali zagłuszyć niepokój duszy, a być może tylko strach przed przyszłością.
Starość dla wielu gwiazd bywa o wiele gorsza, niż odejście w tak młodym wieku, więc niejeden uczestnik "młodych talentów", "Idoli" itp. powinien zastanowić się wcześniej, jak chciałby swoje życie przeżyć.
Prywatny przedsiebiorca z filozoficznym nastawieniem do zycia.