20:33 / 22.07.2011
Wśród uratowanych na Elbrusie w piątek rankiem turystów był doradca prezydenta Roman Kuźniar. On poruszył reguły wspinaczki i otrzymał odmrożenie.
58-roczny Kuźniar z druhami znajdowały się w rejonie zachodniego szczytu Elbrusa. Ostatni raz ich widziały blisko siedmiu ranka czwartku w rejonie skał Lenza, kiedy oni szli razem. Wieczorem, kiedy przewodnik prowadził apel, doradcę i jeszcze jednego turystę nie okazało się w miejscu.
Wyjaśniło się, że jeden z alpinistów zrezygnował przedłużać wspinaczkę i schodził na dół z drugą grupą alpinistów, a Kuźniar i jego druh, zignorowawszy uprzedzenie o pogorszy się pogodzie, przedłużyły wspinaczkę.
Miejscowi alpiniści stworzyli poszukiwawczą grupę i zaczęli samodzielne poszukiwanie. Cudzoziemców znalazły nie od razu. Poszukiwanie komplikowała zła pogoda. Tylko bliżej przed ranek 22 lipca ich ujawniły po dwóch ognikach w rejonie zapadnięcia na grzbiecie.
Jak opowiedział współpracownik Ministerstwa ds. Sytuacji Wyjątkowy Rosji po Północno-kaukaskim federalnym okręgu, po ewakuacji ich obejrzeli lekarze. U alpinistów był nieobecny ciepły ekwipunek i produkty. Kuźniar był hospitalizowany z odmrożeniami do pyatigorskiego szpitala miejskiego.
"Roman Kuźniar, doradca prezydenta Polski, i jego druh utrafiły do silnego wiatru, do burzy, ich nie miało ani zapasu ciepłych rzeczy, ani żywienia, zrezygnowały z pomocy, którą im proponowały drugie grupy przy wspinaczce, zrezygnowały postrzegać uprzedzenia przewodników, nie rejestrowały się nigdzie, pełny pakiet naruszeń", – uściślił rozmówca RIA Nowosti.
www.dni.ru/incidents/2011/7/22/215994.html
p.s. Dlaczego to na rozsądek przyszło wspomnienie o filmie "Final Destination".