Panie rzucały mnie często i chętnie; śmiało można uznać, że rzucanie Marka gdy właśnie się zakochał, stało się swego czasu warszawską modą, stylem życia.
Dekapitacja po Bożemu
Większość Pań dokonywała egzekucji po Bożemu, tradycyjnie, czyli słowa kryjące nudę i zniechęcenie facetem, który nie może spełnić jej pragnień, okrywały peleryną złudzeń: „to nie ma sensu”, „nie wiem co czuję”, „dajmy sobie trochę czasu na przemyślenie naszej przyszłości”. Zamiast gwałtownie mordować, morzyły mnie głodem; amortyzowały uderzenie. Kilka Pań dało upust swym emocjom w dosadniejszy, bardziej dobitny sposób. I jak to mówią, „nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka” – także i ja kończyłem niejedną relację. Nic przyjemnego, przynajmniej dla mnie, niemniej większość koszy pełnych kwaśnych jabłek odrzucenia, które niezręcznie wyplatałem swymi słowami (i nerwowym zaciskaniem spoconych paluchów w butach), były nieudane – albo je odwoływałem pod wpływem płaczu Pań, albo czułem się po nich tak, jakby przejechał mnie szaleńczo rechoczący do kamerki Robert N. Nienawidzę rzucać kobiet, na szczęście jestem biedny i brzydki, więc zostały mi te przeżycia mocno ograniczone. Rzucać Panie lubię jedynie na moje trzeszczące łóżko; by je szaleńczo gryźć i całować tam, gdzie nie czuć sushi. Jądro ciemności na mej mapie skarbów, pozostanie na zawsze ciemne i nieodkryte.
Poklepywanie po pleckach
W życiu nie wystarczy wiedzieć, czego chcesz – to oczywiście bardzo ważne, ale musisz wiedzieć jak ominąć przeszkody, które chcą Cię odciągnąć od Twego celu. Przeszkody to najczęściej ludzie, którzy przemocą (rzadkość), wzbudzaniem litości (często), poczucia winy (bardzo często), będą chcieli Cię wykorzystać. Świat zna wielu speców od szybkiego osiągania sukcesu, którzy równie szybko tracą dobre imię, szacunek, pieniądze i zdrowie. Zdobyć sukces to jedno, a utrzymać go, to drugie – znacznie ważniejsze, co w mig zrozumiesz, jeśli zadasz sobie trud poczytania o tych, którzy wygrali miliony w loterii, by szybko spaść na samo dno.
Co zniszczyło loteryjnych milionerów? Zasadniczo dwie sprawy. Pierwsza to brak wizji. Nie ma wizji celu, więc pieniądze szły na bieżącą, niepohamowaną rozsądkiem konsumpcję. Jachty, wille, szybkie auta i jeszcze szybsze dziewczyny… Druga to brak asertywności, więc nie umieli odmawiać naciągaczom, głównie w najbliższej rodzinie. Brak asertywności (czyli mówienia nie), wynika z niskiej samooceny. Lotto – milioner który ma niskie poczucie własnej wartości, otaczany jest komplementami, uwagą i podziwem ludzi – klepią go po plecach, mówią że jest wariat, niesamowity (komplementy są dostosowywane do poziomu umysłowego ofiary), fantastyczny, a wszystko w sosie pełnych uznania spojrzeń, głuchego, gruźliczego dudnienia gdy kolejne dłonie klepią zgarbione ciężarem kompleksów plecy frajera – tworzą one w ofierze przyjemność, płynącą z bycia kimś ważnym, szanowanym.
Rechot z Kotońskiego
Gdy ta przyjemność jest już mocno ustabilizowana w ofierze, następują prośby o pożyczkę, czy wejścia w świetny biznes, na którym oczywiście „nie można stracić”. Ofiara doskonale wie, że odmawiając, osoba dająca komplementy (czyli przyjemność) będzie smutna, wkurzona… może nawet zacznie bluzgać, zabierze przyjemność wyklutą z jajka komplementów i zostawi ropiejącą ranę. Nie chce tego, nie chce znowu cierpieć (jak całe życie) więc zgadza się. W ten sposób traci majątek – dokładnie jak Panowie, którym piekne Panie podnoszą poczucie wartości swoim długonogim towarzystwem, a później proszą o przepisanie mieszkania, ziemi czy domu. Odmówią – będzie płacz „nie kochasz mnie”, „nie ufasz mi” i brak seksu, bo przecież Pani nie może się kochać, gdy facet jej bezgranicznie nie ufa, bo to nie jest miłość. Gdy jądra spuchną, podpisujesz dokument przekazania domu czy działki, a seks wraca. Figlując między udami swej ukochanej, wachlujesz wasze spocone miłością ciała aktem przekazania majątku, i śmiejesz się w duchu z tego głupka Kotońskiego, który ciągle kracze i straszy. Do czasu…
Spójrzmy na dwa, mające określone znaczenia słowa. Słowo „zdecydowanie” brzmi przyjemnie, atrakcyjnie, Panie bardzo lubią te słowo, zwłaszcza gdy tyczy się sytuacji, w której mężczyzna „zdecydowany” jest spełniać ich cele, zapewnić im życiową satysfakcję i „bezpieczeństwo” (a jak nie jest „zdecydowany”, to migrena, płacz, wrzaski i „nie wiem co czuję”, „nie czuję się bezpiecznie”). Słowo „bezwzględność” smakuje mrocznie, okrutnie, kojarzy się z diabelstwem, bardzo złymi ludźmi, hitlerowcami, PO-wcami. Ale te dwa słowa opisują pewien stan ducha, który jest człowiekowi chcącemu rozwijać się w życiu, koniecznie potrzebny. Bardzo mało się o tym mówi, kładąc nacisk jedynie na samoocenę, pozytywne nastawienie i jasną wizję swych celów w życiu – to nie wystarczy, dlatego tyle tragedii i smutku w życiu tych, którzy tę wiedzę mają; mają jej za mało, albo ją przeinaczyli, zmienili jej znaczenie. Bezwzględność jest w zasadzie cechą neutralną; dopiero nasze intencje i czyny nadają jej znaczenie. Można bezwzględnie radzić sobie ze złem, albo bezwzględnie je czynić. Bezwzględność i zdecydowanie, to siła którą może wykorzystać ciemna, bądź też jasna strona mocy; jest najemnikiem, a każdy kto jej pragnie, może wziąć ją w jasyr. Powinien nawet – do czego gorąco zachęcam.
Oszołom, bo żyje po swojemu
Załóżmy że jesteś „oszołomem”, „nienormalnym”, bo szukasz w życiu czegoś innego, niż stado w którym wyrosłeś (grupa ludzi, robiąca to „co trzeba”, co im dyktują reguły właśnie tegoż stada, religijnego, politycznego czy światopoglądowego) – zauważyłeś że bezustanna gonitwa za pieniędzmi, gadżetami, religijnymi mirażami, stanowiskami i władzą prowadzi jedynie do coraz większego cierpienia, nie dając ani satysfakcji, ani spokoju. Widząc ten bezsens (nazywany wyścigiem szczurów) rozwijasz się zgodnie z tym, co Ci proponuję, przykładając dużą wagę do kwestii samooceny. Rozumiesz już, że gdy nie masz do siebie szacunku, sympatii i życzliwości, całe życie będziesz się szarpał jak ryba na haczyku, próbując znaleźć te przyjemne odczucia w przedmiotach, jedzeniu, alkoholu, papierosach, narkotykach, bądź innych ludziach – a jak już zapewne wiesz, za poklepywanie po pleckach i poczucie przynależności do ich grupy, każą sobie słono płacić.
Każda przyjemność pochodząca z zewnątrz, to kredyt który trzeba spłacić (kac, rozstanie, rozstrój organizmu, choroby, pieniądze, obniżony nastrój, czasem więzienie). Praca nad swoją samooceną zastępuje rozpaczliwe szukanie przyjaciół (by nie czuć się samym, by nie zostać sam na sam ze swymi lękami), obsesyjne zarabianie pieniędzy (także przestępstwami, by mieć podziw i szacunek otoczenia) oraz wchodzenia w seksualne relacje – zamiast dostawać przyjemność z zewnątrz, sam ją sobie dostarczasz, ponieważ masz takie możliwości (układ hormonalny może dawać Ci haj całe życie, od rana do wieczora). Te sprawy bardzo dokładnie opisuję w mojej książce, „Stosunkowo dobry”.
Jesteś ważny! Ale dla kogo?
Po około dwóch tygodniach pracy z samooceną (ten czas jest bardzo różny, zależy od podatności na zmianę wzorców podświadomych), przychodzi dół, depresja – to znak że stary wzorzec „jestem do bani, brzydki, gruby, grzeszny itd.” się broni. Później idziesz szybko do góry – za jakiś czas spadniesz, ale to za jakiś czas. Zanim on nadejdzie, czujesz to co tu od zawsze piszę; nie rozumiesz mentalnie, głową, intelektem – ale czujesz w ciele, jako przyjemność i znacznie wyższy poziom energii. Świat wtedy wydaje się być wspaniałym miejscem, pełnym ekscytacji i radości. Niestety, pewne struktury ciągną nas cały czas w dół, do „normalności” czyli cierpienia, poczucia winy, niegodności, braku szacunku do siebie (reklamy, media, przede wszystkim religie bazujące na cierpieniu ludzi). Bo gdy cierpisz, kupujesz masę rzeczy, których w zasadzie nie potrzebujesz; idziesz na wojnę (walczyć o interesy bankierów), przepisujesz mieszkania klerowi i głosujesz w wyborach jak on Ci sugeruje (to mu daje profity od władzy), chorujesz (wycieczki na Hawaje dla „lekarzy”, za zapisywanie Ci niepotrzebnych leków, wpędzanie w kolejne choroby), itd. Twoje cierpienie napędza konsumpcję, wyzwala wojny i konflikty. Jesteś ważny! Jesteś potrzebny! Maszynce do mielenia mięsa…
I tu dochodzimy do sedna, być może chaotycznego felietonu. Gdy Twoim celem jest satysfakcja, spełnienie, radość z życia – musisz wykształcić w sobie bezwzględność. Na Twej ścieżce życia, spotkasz wiele pozornie dobrych przeszkód, które nie bacząc na krzyk sumienia (programowalny kulturowo mechanizm), musisz od siebie odepchnąć, ominąć i iść dalej, nie reagując na wrzaski odtrąconych, jadowitych węży. „Marek, wróć do nas, daj się pokąsać, jesteśmy tacy głodni! Masz dobre serce, czy nie? Przecież cierpimy, chcemy ssać Twą krew!”. „Weźcie moich czytelników” odwrzaskuję śmiejąc się głupkowato; po czym podążam ku światłu, ku górze.
Bądź bezwzględny
Bezwzględnie i zdecydowanie musisz ucinać relacje z ludźmi, którzy chcą Cię ściągnąć w dół, w swoje lęki, troski i choroby. Jeśli cierpiącym dorównasz w cierpieniu, sobie zaszkodzisz a im nie pomożesz – niby jak, skoro nie masz w sobie niczego, czego nie mogliby wziąć dla siebie? Co im dasz, cierpienie? Przecież oni już je mają… w nadmiarze. Czy głodny może pomóc głodnemu? Niby jak? Oboje nie mają jedzenia, oboje umrą w mękach. Żeby pomóc, musisz mieć coś, czego nie mają cierpiący; musisz mieć szczęście i bogactwo. A świat krzyczy – Ty egoisto, bądź z nami, cierp z nami, cierp w duchu! Jeśli posłuchasz tego syreniego śpiewu, nikomu nie pomożesz. Tylko zaszkodzisz, bo im więcej cierpienia wokół cierpiącego, tym większa beznadzieja i rozpacz.
——
Bezwzględnie musisz zrywać z kobietami/mężczyznami, którzy zmieniają Twoje życie w gnój, którzy sprawiają, że musisz stoczyć się dla rzekomego dobra drugiej osoby. Jeśli się stoczysz, jak wyciągniesz potępioną duszę ku światłu? Może tego dokonać tylko ten, który jest szczęśliwy. Gdy więc partner Cię niszczy, zostaw go sam na sam ze swym cierpieniem. Ty się raduj, a on niech doświadcza tego, co go niszczy. Gdy będzie miał dość, chwyci się Twego szczęścia, a Ty wyciągniesz go z wiru. Cierpiąc oboje, razem utoniecie.
——
Bezwzględnie i bez mrugnięcia okiem, masz odmawiać prośbom o pożyczkę – do tego są banki i instytucje finansowe. No tak, one nie dadzą się zrobić w hu.. jak Ty…
——
Bezwzględnie ucinasz rozmowy, spotkania i dyskusje, w których zamiast zajmować się czymś wspaniałym, skupiasz swą uwagę na gwałtach, problemach, cierpieniu i nędzy. To że nędza istnieje, nie oznacza że masz ją wpuszczać w swoje myśli, przeżywać ją, wyobrażać sobie. Po co masz się źle czuć, kiedy to nie dotyczy Ciebie? Gdy wpuszczasz ją w swe myśli, zapraszasz ją do swego życia. W końcu do Ciebie zapuka…
——
Bezwzględnie wyśmiewasz wszystkie manipulacje („jesteś egoistą, dlaczego nie chcesz cierpieć razem z nami!”) które próbują Cię osłabić, rzucić na kolana i sprawić byś upadł – a wtedy będąc na poziomie adwersarzy, spokojnie Cię wykończą. Gdy jesteś wyżej, pozostaje tylko bezsilnie szczekać i ujadać.
——
Bezwzględnie rezygnujesz z drogi na skróty. Biografia braci Kliczko jest pełna kłamstw, to oczywiste. Ale w jedno wierzę – gdy ćwiczyli i nie byli tak mocno znani, mieli wspaniałe oferty „pracy” w mafii. Odrzucili je – bo wiedzieli że na swojej drodze zarobią znacznie więcej, wyżyją się w aurze legalności. Woleli poczekać na swój czas – cnota cierpliwości została obficie nagrodzona. Zamiast bandytami w więzieniu, są znanymi na całym świecie sportowcami, a już teraz jeden jest ważnym politykiem.
——
Miej wizję, zdrową wiarę w swoje możliwości – a przy tym bądź absolutnie bezwzględny. To dobra, wspaniała, cudowna cecha. Bądź bezwzględny i zdecydowany, bo doskonałość i cnota jest ich dziećmi, a piękno i szczęście wnukami.
————————–
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.