Nie jestem odosobniony w takim stwierdzeniu, najwyraźniej widać to po wyborczej frekwencji. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku oddano 140, 5 tys. głosów nieważnych przy frekwencji wynoszącej 24, 5 proc. W tegorocznych wyborach oddano aż 228, 0 tys. głosów nieważnych przy niższej frekwencji niż 5 lat temu wynoszącej 23, 8 proc. To oznacza, że liczba głosów nieważnych wzrosła aż o 62, 4 proc! Jeżeli jeszcze dodamy do tego, że do urn wyborczych nie poszło prawie 77 procent uprawnionych do głosowania, to mamy zjawisko, które świadczy o tym, że społeczeństwo w swojej masie nie chce takich „elit politycznych” To po pierwsze.
Drugie spostrzeżenie jest bardziej upiorne. Wychodzi ze wszelkich statystyk na to, że obecni okrągłostołowi, samozwańczy politycy wybierają się sami.
W jednej z minionych kadencji, z procentu poparcia wyborczego poszczególnych posłów można było wyliczyć, że 2/3 Sejmu to ludzie, których poparło mniej niż 1 na 100 wyborców! Zaledwie 6 (słownie sześciu) przekroczyło tzw. normę przedstawicielską, wynoszącą w naszym kraju ok. 65 tysięcy wyborców na jednego posła. A tylko 23 dostało poparcie większe niż to wynika z podzielenia liczby wszystkich głosujących przez 460. To nie wyjątek, dotyczy to wszystkich wyborów w III RP.
Czyli przy tak pokrętnej ordynacji wyborczej, wystarczy utworzyć rzesze urzędników państwowych, którzy w różnym stopniu są beneficjentami tego systemu i którzy żywo będą zainteresowani triumfem wyborczym swojego, jakby niebyło, pracodawcy i do tego jeszcze dodać swoje szeregi partyjne.
Urzędników w Polsce przybywa w zastraszającym tempie, według ostatnich wyliczeń jest ich już ponad 600 tys. Dodajmy rodziny tych urzędników i już mamy kilka milionów „swoich” urobionych wyborców. Społeczeństwo w swojej masie jest tutaj zbędne.
Takiego układu politycznego nie zmienimy kartką wyborczą. Zawsze to będzie PSL z kimś tam. Raz z tymi raz z innymi. Jeżeli nie zmienimy ordynacji wyborczej( na JOW) to możemy ich przegonić tylko kijem.
Trudne problemy pozostawione same sobie, staną się jeszcze trudniejsze.
Jeden komentarz