Autorytety są oburzone i poważnie zaniepokojone tym, że pluje się na zmarłych. Ludzie, których przedstawia się jako Bardzo Mądrych, ustalili że plucie na „swoich” złoczyńców jest podłe, odrażające i brzydkie, a już plucie na sadystów z innej, konkurencyjnej watahy jest dobre, szlachetne; jest świadectwem rozwinięcia wyższej świadomości moralnej. Czyli pluć na niedawno zmarłego Pana Jaruzelskiego nie można, ale na Hitlerowskich siepaczy nie tylko można, ale jest to w dobrym tonie.
A przecież oni już nie żyją – co wcale „autorytetom” w niczym nie przeszkadza, jest nawet okolicznością stymulującą, dopingującą. Jeśli mamy nakaz nie plucia na zmarłych, trzymajmy się go w pełni, a nie czyńmy wyjątków szarpiących zasadę – bo jeśli tak robimy, nie jesteśmy autorytetami, tylko hipokrytami. Kalemu ukraść krowę źle, kali ukraść dobrze – to świadomość klanowa, egoistyczna – nie godzi się, by przejawiali ją ludzie uznawani za przewodników moralnych społeczności. Nie są więc przewodnikami i moralno etycznymi liderami stojącymi ponad ludzkimi konfliktami i niesnaskami, a funkcjonariuszami pracującymi na rzecz swojej ideologii, struktury światopoglądowej – jednej z tysiąca innych, oczywiście jedynie słusznej w swych oczach.
Wątłe barki autora
Pisząc ten felieton, jestem w niekomfortowej sytuacji. Są dwa powody tej świadomości ciężaru, jaki przyszło nieść mi na swych wątłych barkach. Pierwszy jest taki, że ludzi którzy jak ja, spędzili całe życie na czytaniu książek o historii, jest stosunkowo niewielu. Od lat zgłębiałem działanie państwowych organizacji, obozów koncentracyjnych, ośrodków badawczych eksperymentujących w najbardziej bestialskie sposoby na ludziach, czytałem życiorysy despotów i wykonawców ich zbrodniczych planów, dzięki czemu zrozumiałem kilka ważnych dla mnie rzeczy. Podkreślam że z tych wszystkich informacji, interesują mnie tylko motywy działań, sfera psychologiczna, rzekłbym nawet iż duchowa, ezoteryczna – zapytany o najprostsze daty, nie pamiętam prawie nic. Nie mam w ogóle pamięci do dat i telefonów, co wielokrotnie przypłaciłem przeróżnymi problemami. Krótko mówiąc, po kilkunastu latach być może niezdrowego zainteresowania tymi właśnie kwestiami, mam absolutną świadomość że tych spraw nie zrozumie przeciętny człowiek, kierujący się sprytnie wytwarzanymi emocjami.
Bo jak nienawidzieć miłego, inteligentnego starca? Jak go osądzać, skoro jest takim dżentelmenem, jest zabawny i kocha Polskę (jak mówił)? Ale czy ktoś mówi o tych wszystkich ludziach, których jego rozkaz wysłał do kostnicy albo na wózek inwalidzki? O rozpaczy rodzin, matek, żon, wrzasku dzieci chowanych bez ojca? O nędzy na dziadowskich emeryturach ludzi, którzy nie chcieli zgodzić się na życie w okupowanym przez ZSSR kraju – i bardzo wysokich emeryturach byłych katów, którzy wyrywali paznokcie i rozrywali pośladki młodym ludziom? Nie, o tym sie nie mówi. A o czym nie mówią media, dla przeciętnego człowieka nie istnieje, nie ma tego. Dla przeciętniaka jest tylko bezbronny, miły staruszek, i banda nienawidzących go bydlaków, którzy o coś tam się wykłócają. Tak to wygląda – taki obraz został stworzony.
Oszołom, węszy spiski!
Przeciętniak nie zrozumie też dlatego, że motywy działania niektórych ludzi i organizacji są tak obłędnie, nielogicznie mordercze i nienawistne, że wymyka się to jakiemukolwiek zrozumieniu. Ja także tego nie rozumiem, ale wiem że te zjawisko istnieje, jest realne i wielokrotnie wpłynęło na historię ludzkości. Dużą zasługę w budowaniu w ludziach tego niezrozumienia, mają media. Wyśmiewają one teorie spiskowe, mieszając elementy prawdziwej historii, z oszołomami czekającymi na ufo. W ten sposób każdy kto próbuje dogrzebać się prawdy, natychmiast wystawiony jest na szyderstwa i kpiny, ma przyklejaną łatkę psychicznie chorego, „frustrata”, „oszołoma”. Właśnie po to się to robi, bo prawda mogłaby wiele zmienić – a są struktury, które żadnych zmian nie chcą. Im jest dobrze tak jak jest. Tak więc przeciętny człowiek, który swą wiedzę i przekonania buduje na mediach, bo czytać i samemu szukać wiedzy nie chce – nie uwierzy. Drugi powód mego smutku, to przyczyna czysto psychologiczna. Ludzie uwielbiają myśleć, że znają się na wszystkim. Przyznanie się do niewiedzy, uważają jako coś uwłaczającego. Dlatego gdy ja przedstawiam im wyniki swych dociekań, konfrontując fakty z teoriami które oni mają z mediów, powstaje konlikt. Z automatu wszystko co mówię jest odrzucane, gdyż słuchacz nie chce wyjść na głupszego – a to nie znaczy że ktoś jest głupszy, tylko akurat tego może nie wiedzieć, podobnie jak ja wykazuję się w wielu sprawach wręcz rażącą niewiedzą. Czytelnik forsuje więc swoje (czyli tak naprawdę nie swoje, bo z mediów) teorie, wyszydzając, wyśmiewając, obrażając wszystko to, co nie zgadza się z tym, co mu zainstalowano w głowie. Ja się nie znam na wielu rzeczach – dlatego proszę ludzi którzy się na tym znają, i oni robią to, czego ja nie umiem. Ja natomiast robię to, co umiem, czyli piszę książki, prowadzę terapię itd. Nie muszę być we wszystkim dobry i nigdy nie będę – i nawet nie chcę. Ale mniejsza z tym.
To nie miejsce dla prawych ludzi
System komunistyczny, czyli utopia stworzona w umysłach genialnych Żydów, nie wpuszczał w swoje szeregi ludzi uczciwych i prawych, którzy „nie wiedzieli”, „chcieli dobrze” itd. To są wierutne łgarstwa serwowane nam zwłaszcza w Polsce, gdzie byli aparatczycy twierdzą, że weszli do partii by ją obalać od środka, a nie dla lepszego życia (talony na auta, mieszkania) i władzy. Tak tłumaczą to, co zrobili – nawet przed sobą, by nie poczuć że zawiedli, sprzedali się, przyczynili do nieszczęść wielu ludzi – bo byli tacy, którzy nawet dla wizji pieniędzy nie chcieli należeć do partii. Rozróżnijmy to – jedni ulegli, drudzy nie – nie są więc społecznie i moralnie równi, są w tym przypadku dobrzy i mniej dobrzy ludzie. Wróćmy do tematu – otoż by znaleźć zaufanie szefów ze struktur komunistycznych, trzeba było mocno umoczyć ręce we krwi – w niektórych przypadkach nie dłonie, a swą decyzją, aktem woli czy podpisem na dokumencie wydającym wyrok śmierci, wpisać się w towarzystwo złoczyńców. Natomiast w systemie nazistowskim, były pojedyńcze przypadki ludzi uczciwych – bo to dla „swoich”, był system znacznie bardziej tolerancyjny – takich słabości jednak system komunistyczny nie miał. Równo mordował obcych, jak i swoich, wiernych i niewiernych, wystarczył donos bądź niewielka uraza. Straszliwe czasy czystek, tortur, zagłodzenia na śmierć prawie dziesięciu milionów Ukraińców… to był taki system. Kto w nim był, musiał to akceptować. Powtórzmy to raz jeszcze – człowiek prawy nie miał czego szukać w tej grupie. Byłby niegodny zaufania, a więzami łączącymi tych ludzi, były popełnione zbrodnie. Jeśli zrobiłeś straszne rzeczy, dopiero wtedy mogli Ci ufać – bo byłeś kanalią jak i oni, uczestniczyłeś razem z nimi w wielkim dziele czynienia zła.
Pan Jaruzelski, jako głowa najważniejszego państwa satelickiego, musiał być człowiekiem niezwykle zaufanym dla wierchuszki ZSSR. Ludzie ze służb bezpieczeństwa, a więc wybitni psychiatrzy, spece od indoktrynacji i łamania ludzi, ocenili że Pan Wojciech Jaruzelski będzie idealnie służył swym mocodawcom w Moskwie. Tu nie mogło być błędów, ponieważ Polska w planach ZSSR była niezwykle cenna i ważna – stąd miał przetoczyć się pancerny walec prasujący zachodnią Europę, i tu ewentualnie w razie wojny totalnej, miały paść demokratyczno – kapitalistyczne bomby jądrowe – by zatrzymać światowy pochód komunizmu.
Z tego co wiemy, ojca Pana Jaruzelskiego zamordowali komuniści na zesłaniu. Jeśli zdecydował się im służyć, to musiał w nim nastąpić silny mechanizm psychologiczny – wytłumaczenia tego co zrobili. Człowiek który tłumaczy wywózkę rodziców i śmierć ojca, i służy katom, musiał mieć złamaną psychikę, po czym znowu ją odbudowano, by pełna uwielbienia dla ideologii komunistycznej służyła ludziom, którzy nie tylko Polaków namiętnie torturowali i mordowali. To są podstawy psychologii – a system radziecki miał doskonałych psychiatrów, psychologów i speców od ludzkiej psychiki. Podkreślam że cała ta historia może być wymyślona, oficerowie informacji wojskowej słynęli ze zmienionych życiorysów na przyszłe potrzeby.
Honor? Na pewno nie.
Darujmy więc sobie argument o tym, że był człowiekiem honoru. Nie był – bo człowiek honoru nie służy tym, którzy wywieźli mu rodziców na tułaczkę. Dalsze argumenty, że dzięki wprowadzeniu stanu wojennego uratował nas przed agresją ZSSR, wydają mi się absolutnie nieprawdziwe. Kto czytał cokolwiek o sytuacji ZSSR w tamtym czasie, wie że byli już na skraju upadku, nie tylko przez Afganistan. Poza tym Polska, zawsze miała opinię najbardziej odważnej w walce – to nie Węgry czy Czechosłowacja, tylko szalenie odważni (często bezsensownie) ludzie którzy się nie poddawali, a walczyli do końca. Przegrywali, ale walczyli – a każdy agresor liczy ewentualne straty. Jeśli są za duże, wycofuje się z planu podboju. ZSSR obciążone wojną w Afganistanie, toczące wojnę w warunkach miejskich i wyrzynające ludność cywilną w Polsce? Niemożliwe. Nawet jakby jakiś szaleniec wydał taki rozkaz, zostałby otruty czy zastrzelony przez innych ludzi u władzy. To nie szaleńcy, a często myślący logicznie ludzie – w takiej sytuacji mogliby stracić wszystko co mają. A mieli bardzo dużo. W ogóle pomijam coraz liczniejsze świadectwa, że to Pan Jaruzelski prosił o pomoc wojskową – której i tak nie chciano mu udzielić, właśnie z tych względów. Miał radzić sobie sam – i wydając rozkaz mordowania obywateli swego kraju, tak uczynił by utrzymać Polskę, jako satelitę okupanta.
Pójdźmy dalej. Ustąpił, oddał władzę – i co dalej? Komu ją oddał? Co z lustracją, zadbaniem by ludzie służący obcemu mocarstwu, moralnie wielokrotnie skalani, elastyczni w kwestii korupcji, morderstw, nadużywania władzy nie piastowali państwowych stanowisk? Był taki jeden co chciał tego dokonać, ale prezydent Wałęsa w panice go obalił. Co mamy teraz? Biedę, nędzę, zresztą nie ma co dalej pisać, każdy wie jak jest.
Zdrajca
Reasumując, by ocenić Pana Jaruzelskiego, trzeba spojrzeć z odpowiednich kątów. Z punktu widzenia Polaka, należy nim gardzić, uznać za zdrajcę naszych interesów. Z punktu widzenia byłych aparatczyków, ludzi przysięgających wierność katom z ZSSR, był bohaterem, bo kosztem nędzy, tortur i zbrodni, zrobił im w Polsce Eldorado. Ponieważ ja, ani nikt z moich bliskich w partii komunistycznej nie był, bo się brzydził przysięgania okupantowi, jest dla mnie zdrajcą, a jego zwłoki powinny być zakopane w anonimowym grobie, bez żadnych honorów. Tak to widzę.
———————-
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpageKLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl”
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.