Kolejny przedstawiciel TREP-a (Twój Ruch Europa Plus) odleciał na oparach palonej w sejmie gandzi. Niejaki Wincenty Elsner, poseł na Sejm Rzeczypospolitej, powiedział na antenie Superstacji, że dochody Polaków powinny być jawne a ideałem byłoby, gdyby zarobki sąsiada można było sobie sprawdzić w internecie. Ciekawe czy poglądy pana posła przypadną do gustu Januszowi Palikotowi, który zapomniał – jako że jest filozofem i nie przykłada wagi do drobiazgów – wpisać do swojego oświadczenia majątkowego samolotu i, co wygrzebali ostatnio dziennikarze Superekspresiaka, zegarka za czternaście tysięcy złotych polskich, że o rozliczeniu kasy za kampanię wyborczą nie wspomnę.
No ale właściwie to czemu ja się dziwię? Lewica od zawsze miała w głębokim poważaniu wszelkiego rodzaju tajemnice – od tajemnicy spowiedzi począwszy, poprzez tajemnicę korespondencji aż do tajemnicy bankowej a na zwyczajnej, ludzkiej prywatności skończywszy. Czego się spodziewać po ludziach, dla których najbardziej intymna sfera człowieczeństwa, jego seksualność, jest sprawą publiczną, manifestowaną w obrzydliwy sposób podczas parad, które w założeniu zastąpić miały pierwszomajowe pochody i chrześcijańskie procesje. No cóż, kiedy dupa zaczyna być wyznacznikiem tożsamości to rozum śpi głęboko ukryty ze wstydu przed pokazaniem się ludziom na oczy.
Zastanawiam się tylko czemu i komu pomysł posła Elsnera ma służyć? Złodziejom sprawdzającym przed włamem w sieci czy w ogóle opłaca im się wysilać? Urzędnikom skarbowym zastanawiającym się kto może mieć odłożone w skarpecie pieniądze potrzebne państwu? Pijaczkom kombinującym do kogo by tu uderzyć z prośbą o zasponsorowanie flaszki? Przyjaciołom układającym listę gości na ślub córki? Jedna korzyść z takiego rozwiązania byłaby niewątpliwa – szybko dowiedzielibyśmy się kto jest nam prawdziwym przyjacielem a dla kogo liczy się tylko zasobność naszego portfela. Zresztą, sam poseł Elsner tłumaczy sens swojej propozycji takimi o to słowy:
„Jeżeli byśmy znali wzajemnie własne płace, to wówczas zarówno w stosunkach wewnątrz zakładu pracy, jak i w stosunkach towarzyskich czy koleżeńskich zdecydowanie łatwiej by nam się żyło” – cóż, zrobiło mi się go zwyczajnie żal. Jakże smutnym musi być życie człowieka, którego wartość liczona jest wyłącznie w pieniądzu a międzyludzkie stosunki uzależnione od zarobków…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.