Nie tak dawna katastrofa w Fukushimie wystraszyła mieszkańców Australii, Azji i obu Ameryk – wiatry wiejące znad Japonii zanosiły skażone promieniotwórczo cząstki nawet do Kanady. Tymczasem od kilku dekad Ziemia zatruwana jest z o wiele większą mocą…
1.
Arsen, ołów, nitrobenzen, amoniak, fluorek sodu, trifluralina, amon, chlorek metylenu, tetrachloroeten, rteć, dioksyny, dwutlenek węgla…
Ponad 1.000.000.000 ton rocznie odpadów zatruwających środowisko wytwarza chiński przemysł.
2.
Liczby są przerażające.
Zacznijmy od tych najbardziej wymownych – wskutek zatrucia środowiska co czwarty Chińczyk umiera wskutek choroby nowotworowej.
W samym 2010 roku ocenia się, że wskutek tylko zanieczyszczenia powietrza zmarło blisko 1.200.000 osób (prócz chorób nowotworowych to choroby krążenia itp.), co stanowi blisko 40% zgonów ogółem!
Oficjalnie rząd Chin przyznaje, ze degradacja środowiska to koszt ok. 230 mld dolarów w samym tylko 2010 roku.
Do tego brak dostępu do czystej wody, brak jakiejkolwiek opieki nad bezrobotnymi (wskutek stresu związanego z obawą utraty pracy umiera przedwcześnie ok. 500.000 osób – dane te dotyczą jedynie kadry zarządzającej!)
3.
Głównym powodem, dla którego Chiny stały się największym trucicielem świata, jest nieokiełzana pogoń za zyskiem wielkich korporacji.
Energooszczędne żarówki, spodnie, obuwie, sprzęt elektroniczny, ba, nawet dostępne w sklepach z pamiątkami w Zakopanem kapelusze góralskie i ciupagi coraz częściej są made in China.
Aparaty fotograficzne, i to nawet z wyższej półki (Nikon, Sony, Pentax) również. Baterie, i te do zegarków, i te do pilotów tak samo.
Szkoda zresztą czasu na wymienianie. Wiemy, jak jest.
A jak nie wiemy, wystarczy wejść do sklepu i obejrzeć metki.
Bo przecież najważniejsza jest cena.
Zakupu.
Cena sprzedaży często potrafi być wyższa od niej nawet o kilka tysięcy procent!
4.
Chiny zatem pracują pełną parą.
Ze względu na prymitywną infrastrukturę oraz pogoń za obniżaniem kosztów brakuje elementarnych zabezpieczeń środowiska.
Smog, jaki jeszcze niedawno trapił europejskie miasta (np. położone w kotlinach górskich w okresie zimowym), w Chinach przybiera monstrualne rozmiary.
Oto w założonym przez…. polskiego inżyniera Adama Szydłowskiego (1898) Harbinie (zespół miejski około 10 mln mieszkańców, samo miasto prawie cztery!) smog ogranicza widoczność do około 10 metrów. Mniej więcej tak samo, jak woda w mazurskich jeziorach!
W Szanghaju, blisko 26 milionów mieszkańców, ostry alarm przeciwsmogowy trwa jedną trzecią roku!
Co nie dziwi, skoro roczne dla celów grzewczych i przemysłowych zużywa się tam nieco mniej, niż połowa rocznego wydobycia węgla w Polsce – 33.000.000 ton! Bez filtrów, często w paleniskach o niewielkiej skuteczności, wypuszczających spaliny w niebo przez niewiele wyższe od okolicznej zabudowy kominy.
Zanieczyszczenie powietrza powoduje, że w położonym o około 9000 km Oregonie (USA) 50% rtęci znajdującej się w glebie pochodzi z Państwa Środka.
Ile rtęci z Chin jest u nas, skoro odległość dzieląca Polskę od Pekinu jest o jedną trzecią mniejsza?
Na szczęście w Polsce przeważają wiatry wiejące z zachodu.
http://www.poland.gov.pl/Klimat,35.html
5.
Czy jednak chińskie trucizny omijają Europę?
Okazuje się, że sprowadzamy je świadomie.
Coraz mocniej obecna w naszych sklepach chińska żywność (przysłowiowy czosnek) pochodzi z upraw znajdujących się na terenach oficjalnie uznawanych za skażone (70% powierzchni pól). Ba, chińskie przepisy prawne (a raczej ich brak) zezwalają na stosowanie środków wycofanych już dawno w Europie ze względu na stwierdzoną szkodliwość – jedną z bardziej znanych takich substancji o działaniu rakotwórczym jest trifluralina, stosowana do zwalczania chwastów.
Mimo tego rocznie świat kupuje aż 84 miliony ton zboża. Część z tej masy trafia do chleba dostępnego również w naszych hipermarketach.
Poza tym świat je chińskie owoce, warzywa oraz mięso i ryby.
Zajadamy się więc różnego rodzaju herbicydami i pestycydami.
6.
A to przecież nie wszystko. Polskę (i nie tylko) ubierają Chiny. Tymczasem z badań przeprowadzonych przez Greenpeace wynika, że ich tkaniny zawierają w sobie rakotwórcze barwniki i zmiękczacze, wpływające z kolei na gospodarkę hormonalną człowieka.
7.
Żółta Rzeka, Huang He, nad którą narodziła się cywilizacja chińska, przy ujściu przypomina ogromny ściek.
Toksyczny.
Ocenia się, że do rzeki na całej jej długości odprowadza ścieki około 10 tysięcy zakładów chemicznych!
Do tego dochodzą fabryki tekstylne, huty, papiernie, cementownie…
Bez jakiegokolwiek oczyszczenia wędrują do Morza Żółtego, skąd prądy morskie roznoszą je po całym świecie.
Chiński nitrobenzen zawarty w wodzie trafia nawet na plaże Wysp Kanaryjskich.
Zatrucie nitrobenzenem w fazie ostrej prowadzi do śmierci z uwagi na blokowanie możliwości przenoszenia tlenu przez czerwone krwinki. Człowiek dusi się po kilku godzinach po kąpieli w Żółtej Rzece.
Mniejsze dawki atakują układ nerwowy i mogą wywoływać choroby nowotworowe.
8.
Szacunkowo mówi się, że w Chinach funkcjonuje blisko pół miliona różnych fabryk. Prawdopodobnie ani jedna z nich nie jest wyposażona nawet w takie systemy oczyszczania, jakie posiadały polskie zakłady w latach 1960-tych!
Tymczasem reszta świata ogranicza swój przemysł, bądź też czyni go niekonkurencyjnym, poprzez limitowanie emisji gazów cieplarnianych, szczególnie dwutlenku węgla. Chiny, jako kraj rozwijający się, jest zwolniony z przestrzegania tych regulacji pomimo ratyfikowania stosownych aktów międzynarodowych (protokół z Kioto). Ba, z tych samych względów poza ustaleniami pozostaje blisko 80% ludności Ziemi.
Jaki zatem jest sens likwidowanie przemysłu tam, gdzie musi on przestrzegać pewnych norm i lokowanie go w miejscach, gdzie nikt nie pyta, na ile jest szkodliwy?
Przecież taki światowy podział pracy prowadzi jedynie do wzmożenia emisji gazów cieplarnianych i jeszcze większego zatrucia środowiska w skali globalnej!
Odwrotnie zatem do deklarowanego celu.
A zatem jest to jedna z największych manipulacji, jaka jest naszym mimowolnym udziałem?
9.
Światem rządzą korporacje.
Z ich punktu widzenia zatruwanie środowiska i coraz większa degeneracja substancji ludzkiej jest pożądana – oto prócz rozwijania przemysłu farmaceutycznego powstaje zapotrzebowanie na całą masę około szpitalnych sanatoriów, oddziałów rehabilitacyjnych itp.
A więc instytucji osiągających zysk, kosztem podatników.
To, co z punktu państwa jest niewątpliwie szkodliwe, bo obciąża budżet – dla korporacji stanowi kolejne źródło zysku.
Czy zatem winą za chiński syndrom, powoli już zagrażający całemu światu katastrofą ekologiczną na skalę niespotykaną jeszcze nie dawno nawet w najbardziej uprzemysłowionych okręgach Europy, ponosi system, w którym zysk stanowi jedyne kryterium racjonalności działania ?
Czasy, w których przemysłowcy dbali o pracowników, budując im całe osiedla, fundując szpitale itp. odeszły w niepamięć.
Dzisiaj wmówiono nam, że to jest obowiązek państwa.
Winę za status quo ponosi system organizacyjny korporacji, który nazbyt łatwo promuje osoby o cechach mniej lub więcej psychopatycznych. Tylko bezwzględność i osiąganie zysku za wszelka cenę daje bowiem uznanie i awans w oczach akcjonariuszy.
Organizacje, znalazłszy się w kręgu oddziaływań psychopatycznych jednostek, same zaczynają działać jak psychopatyczne twory korporacyjne. Ich struktury władzy, „zasady partnerstwa” czy bezlitosny egoizm przenikają każdy szczebel organizacji. Tak więc problemem są nie tyle duże korporacje i podobne im struktury, co oddziaływania wywierające wpływ za ich pośrednictwem.
Bez pełnego zrozumienia, jak działa umysł tych, którzy stworzyli obecny światowy kryzys, każda próba obalenia systemu skończy się jego ponownym odrodzeniem. Jak głosi przysłowie, ci, którzy nie wyciągają wniosków z historii, skazani są na jej powtarzanie.
http://pracownia4.wordpress.com/2012/06/12/skolonizowani-przez-korporacje/
Jesteśmy skolonizowani przez korporacje.
Inaczej – żyjemy w świecie rządzonym według rojeń psychopaty, który jedynie dba o to, by w społeczeństwie istniało dynamiczne napięcie, pozwalające mu na pozostawanie w cieniu.
Naszym wrogiem jest korporacyjna dominacja nad polityką.
Partie polityczne to tylko kamuflaż…
30.04 2014