Wyrok do wyroku i mamy taki o to raport „The Economist” o stanie demokracji, w którym Polska jest na 48 miejscu, pośród krajów z tzw.: wadliwą demokracją.
Potwierdzają się niestety przewidywania, że państwo pod rządami Donalda Tuska zamiast przybliżać się do standardów demokratycznych, raczej od nich się oddala. Pofatygowałem się by sprawdzić jak wyglądało to wcześniej [1] i niestety potwierdziło się – w 2007 roku (u progu rządów PO) Polska byłą na 46 miejscu. Niby tylko spadek o dwa miejsca, ale przecież wmawiano nam w mediach, że zwycięstwo tej partii będzie jak świeży powiew demokracji. Cóż każdy widocznie ma taki powiew na jaki zasłużył. Tym nie mniej abstrahując od samego premiera Tuska, trzeba uczciwie przyznać, że cała III RP od swojego powstania w 1989 r. państwem w pełni demokratycznym nigdy nie była. Nigdy nie zerwano więzi z PRL, nie przeprowadzono pełnej lustracji ani dekomunizacji. W konsekwencji nie było warunków do zapoczątkowania kształtowania się nowych, niepodległościowych i propaństwowych elit, w szerokim tego słowa znaczeniu. Nie było również warunków do tego by wykształciła się silna klasa średnia, stanowiąca fundament społeczny w krajach ustabilizowanych i rozwiniętych, a wraz nią wolny rynek z uczciwą konkurencją i sprawnym państwem wypełniającym swoje publiczne funkcje na adekwatnym poziomie. Media mające kontrolować i informować, są niestabilne, niepluralistyczne jak te publiczne bądź nierzetelne jak te główne prywatne. I tak w tym miernym, postkolonialnym postkomunizmie (oczywiście raz „lepszym” a raz „gorszym”) brniemy po dzień dzisiejszy, zważywszy na sytuację finansów właściwszym słowem jest chyba toniemy.
Swój spory wkład w taki stan rzeczy wniósł niestety system sądowniczy, czyli system, który poprzez swoją uczciwość, rzetelność i niezawisłość miał nasze państwo przed patologiami prawno-ustrojowymi chronić. Sądownictwo nie przeszło praktycznie żadnej weryfikacji po 1989. Środowisko to od razu zostało otoczone parasolem ochronnym, immunitetem, wysokim uposażeniem oraz dożywotnimi przywilejami zawodowymi. Świętą zasadą stał się całkowity zakaz polemiki i komentowania wyroków sądów. Nie twierdzę, że należy od razu podważać każdy wyrok, ale ostatni rok niestety nie pozwala przejść obojętnie wokół tego tematu.
W swoim subiektywnie wybranym zbiorze kontrowersyjnych procesów i związanym z nimi wyroków, które mogły doprowadzić do takiego stanu wadliwej demokracji chciałbym przedstawić następującą listę (postaram się chronologicznie):
Ostatni punkt jest chyba najjaskrawszym przykładem tego, że wszystko zmierza w złym kierunku. Oczywiście wszystkie 4 punkty to z całą pewnością nie jedyne nieprawidłowości i kontrowersje, ale akurat te mi są znane, te mi utkwiły w pamięci. Tworzenie PRECEDENSU(za karnistą prof. Kruszyńskim – nigdy jeszcze mimo teoretycznych możliwości w żadnej sprawie z oskarżenia prywatnego o zniesławienie tak nie postępowano), w którym na 3 miesiące przed wyborami lider opozycji z szansą na odebranie władzy obecnie rządzącym będzie czołgany po szpitalach psychiatrycznych, a być może i nawet zamknięty (gdy np.: biegli w pierwszym podejściu nie będą „w stanie” wydać jednoznacznej opinii), ubezwłasnowolniony na bliżej nieokreślony czas jest nieprawdopodobnym skandalem, urągającym wszelkim standardom państwa demokratycznego. Psychuszki rodem z ZSRR i schizofrenią bezobjawową w pełnej krasie.
Słyszę opinię, że tak to skandal, ale nie można tego łączyć z obecną władzą. Cóż to nie byłbym takim optymistą. Wiktor Daniłkin, sędzia wydający ponowny wyrok na Michaiła Chodorkowskiego również z całą pewnością nie dostał żadnej materialnej dyspozycji, ale wystarczyło, że obejrzał w telewizji Władimira Putina, który stwierdził, „że złodziej powinien siedzieć za kratkami, a opozycja jeśli wychodzi na ulicę powinna być bita pałką w łeb” (niedokładny cytat, ale wymowa zachowana). Donald Tusk na razie ogranicza się tylko do wymachiwania pięściami na partyjnych zjazdach i gromkich wezwań by zrobić WSZYSTKO(skierowanych chyba tylko (?) do sympatyków PO) by wygrać kolejne wybory. Można tylko mieć nadzieje, że sędziowie zostawiają swoje sympatie polityczne (jeśli je mają) przed drzwiami sali rozpraw.
Niestety sytuacja nie nastraja optymistycznie, a możliwości przeciwdziałania są mocno ograniczone. Może kiedyś przyjdzie czas na to by zreformować system sądowniczy, zweryfikować kadry. Z mediów prorządowych już powoli słychać, że jeśli ktoś uważa, że sytuacja Polski nie zmierza w dobrym kierunku nie jest do końca normalny (według nawet oficjalnych sondaży jest to ponad połowa respondentów) , więc dom bez klamek będzie pewnie domykany. A ślusarza, którego jakiś czas temu przegoniono, pakują do izolatki. Autorzy raportu „The Economist” również powinni udać się do specjalisty.
Póki co internauci niezgadzający się na taki obrót spraw powinni rozważyć możliwość zagoszczenia na różnych zagranicznych forach by w przede dniu prezydencji UE, na czele której stanie Donald Tusk, spróbować „urealnić” opinię o polskim rządzie wśród tak zwanego masowego odbiorcy w Europie.
[1] http://www.economist.com/media/pdf/DEMOCRACY_INDEX_2007_v3.pdf
"Ktos mnie okreslil jako MWzWM tylko "po drugiej stronie barykady", to nie jest prawda, jestem jak: przeciwienstwo, odwrócenie ideowo-mentalne MWzWM"