Zaczarowaną dorożkę uwiecznił Gałczyński. Za mojego dzieciństwa była ona jedynym środkiem ekskluzywnego transportu. Dzisiaj chcą doróżki odesłać do lamusa. Ponoć koń w wielkim mieście powoduje więcej problemów niż śmierdzące auto.
Podobno już się nie rodzą sentymentalni ludzie. Teraz mamy już tylko humanoidy napędzane bluetootem przyklejonym woskowiną do ucha, wychodowane w kamiennych miastach bez zieleni. Czy takie coś zrozumie potrzebę kontaktu człowieka z naturą skoro nawet nie wie jak wygląda żywa kura a krowę widział tylko na filmie? Dla nich to właśnie dorozka staje się zawaliskiem na ich kamiennej pustyni – zwanej miastem.
Dla porządku wspomnę że mamy rok 2014. Wspominam w razie przypadku, gdy ktoś czytający notkę w której będzie o naciskach aby konie sieczkopędne zastąpić końmi mechanicznymi miał wrażenie że trafił na materiał archiwalny. Minęło zaledwie nieco ponad 100 lat, kiedy to pierwsze dorożki zaczęły krążyć po Manhattanie, a niewielkie pozostałości transportu z końskim napędem czeka niechybna przegrana ze zwolennikami pojazdu elektrycznego.
Na otwartej właśnie wystawie samochodowej w Nowym Jorku dokonano prezentacji bezkonnej eDorożki zaprojektowanej i zbudowanej przez Jasona Weniga z Nowojorskiej Koalicji do spraw Czystych ,Wygodnych, Bezpiecznych Ulic.
Jak widzimy globalna władza stosuje globalne chwyty. Gdy chce coś po swojemu przeforsować powołuje sobie jakieś samozwańcze ciało a w najgorszym przypadku bierze służalczą grupę np. naukowców i dyktuje im list który oni jak barany podpisują i następnie to dzieło w mediach głosi.
Koalicja, chce by miasto pozostałym j 68 licencjonowanym bryczkom, obecnie obwożących turystów po Central Parku zakazało kontynuowania działalności. Wśród tej grupy znajduje się, a jakże, nowo wybrany burmistrz Bill de Blasio. Czyżby samochodowemu lobby należał się od niego rewanż?
Wenig mówi, że jego celem było odtworzenie pojazdów z samochodowej „epoki brązu”. Jego auto zapożycza elementy kilku różnych modeli ,niektóre z Rolls-Royce (w osłonie chłodnicy), kilka jest z Locomobile i Pierce-Arrow (błotniki).
Bezkonny eCarriage spełnia podstawowe wymagania nowoczesnych pojazdów, takie jak pasy dla ośmiu pasażerów, wiele elementów wykonanych jest z mosiądzu i drewna. Opcjonalnie istnieje model z zakrytym dachem. Napędzany jest z 47-kWh litowo jonowego akumulator, który obraca silnikiem elektrycznym, posiada napęd na tylne koła.
Naładowany może przejechać 150 km na z prędkością 50 km/h. Posiada oprogramowanie które pozwala mu jechać ze stałą prędkością do 10 km/h spełniając wymagania dla pojazdów które poruszają się po drogach publicznych z małą prędkością. Z tego wynika że konie mechaniczne mogą, w odróżnieniu od napędzanych sieczką i owsem, być zawalidrogami.
Anty końska krucjata Koalicji i nowego burmistrz spotyka się w Nowym Jorku z dużą opozycją. Dorożkarze powiadają że miasto pod pozorem troski o dobro koni wprowadziło ograniczenia ale czują że wkrótce zostaną bezrobotni. Konserwatorium, który reguluje życie w Central Parku mówi, że sprzeciwia się dopuszczenia na jego terenie więcej pojazdów jakiegokolwiek rodzaju.Twierdzi że walka o wyeliminowanie z parku pojazdów trwa niemal od czasu wynalezienia samochodu.
Elektryczna dorożka ma kosztować od 150.000 dolarów do 175.000 dolarów każda. Podobno jest to koszt niższy od utrzymania konia w ciągu kilku lat. Jest jednak nadzieja że nawet w tak nowoczesnym, o zwariowanym tempie życia mieście jak Nowy Jork, powolny koń może wygrać ten wyścig. No bo czy zapach nowego samochodu może zastąpić zapach konia? Może trzeba władzom miasta zacytować te słowa mistrza Onoszko:
– Póki dorożka dorożką,
a koń koniem, dyszel dyszlem,
póki woda płynie w Wiśle,
jak tutaj wszyscy jesteście,
zawsze będzie w każdym mieście,
zawsze będzie choćby jedna,
choćby nie wiem jaka biedna:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.
Ja jestem za tym.