Na żadne z moich pism nigdy nie odpowiedziała. Przypomnę.
Otóż w sierpniu ubiegłego roku UNICEF, czyli ONZ-owska organizacja ds. pomocy dzieciom, a więc organ administracyjny, przeprowadził wielomiesięczne śledzenie tzw. ruchów antyszczepionkowych w krajach Europy Środkowej tj. głównie Polski, Rumunii, i Rosji. Wiadomo, są to największe rynki zbytu dla przemysłu szczepionkowego. Pozostawiam bez odpowiedzi pytanie jak finansowano tą inwigilację, jako pomoc dla Afryki?
Oficjalny tytuł tego „programu” mówił o „śledzeniu wzrostu nastrojów antyszczepionkowych w Europie Środkowej i Wschodniej”. Śledzenie miało się odbywać za pomocą on-line, europejskich sieci społecznościowych, takich jak: Google, Twitter, Facebook, Youtube, itp. Cały ujawniony raport jest dostępny w internecie. Niestety, ta ujawniona część sprowadza się do ogólników i przedstawienia sytuacji istniejącej w tych krajach w przedmiocie szczepienia.
Zadanie jakie sobie postawili urzędnicy UNICEF-u, lub zostało im nakazane, brzmiało: udzielić odpowiedzi na poniższe pytania.
1. Dlaczego rodzice odmawiają szczepień?
2. Jakie są obawy co do szczepień?
3. Jakie są wnioski rodziców i dlaczego?
4. Kto ma wpływ na dyskusję?
5. Gdzie się znajduje ta osoba?
6. Jak odpowiadać na zarzuty?
Innymi słowy, cały program polega na opracowaniu sposobu wychwycenia tzw. liderów uświadamiających społeczeństwo i na ich skutecznym blokowaniu, w taki lub inny sposób. Wykonawcy tego zlecenia się starali i przeanalizowali ponad 22 300 uczestników rozmaitych blogów. Stanowisko urzędników UNICEF jest tym bardziej uwłaczające, że śledzono wpisy dyskutantów na oficjalnych stronach internetowych organizacji pozarządowych. Wniosek z raportu: „Agencje międzynarodowe i inni partnerzy będą musieli połączyć siły i rządowe wsparcie, aby odwrócić te tendencje i wprowadzić wspólne programy i strategię promocji szczepień”.
W celu odpowiedzi na czyje tak naprawdę zlecenie działają urzędnicy UNICEF, jak zawsze należy sprawdzić źródło finansowania. Okazuje się, że tylko w jednym roku otrzymali na przykład 500 000 000 dolarów od firmy Merck, jednego z głównych producentów szczepionek, uwikłanego w głośne skandale m.in. ze szczepionkami i zmuszonego przez sądy do wypłat wielomiliardowych odszkodowań. Tylko w roku 2011 Departament Stanu zmusił Merck do wypłaty 950 000 000 dolarów z powodu oskarżeń, związanych z nieuczciwym obrotem leku o nazwie Vioxx, który spowodował ponad 60 000 ofiar śmiertelnych [inne źródła podają, że ponad 100 000 ofiar śmiertelnych zanotowano po tym preparacie]. Dziwny zbieg okoliczności: data podania do publicznej wiadomości ww. Raportu o śledzeniu społecznych opozycjonistów szczepień, zbiega się z aktem oskarżenia przeciwko mnie, wystosowanym przez p. lek med. Jolantę Orłowską-Heitzman. Ale oczywiście jest to zupełny przypadek i urzędnik Izby Lekarskiej nie podlega żadnym naciskom. W związku z moim wypadkiem i unieruchomieniem postawiłem wniosek o przełożenie terminu rozprawy przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Gdańsku. Sąd nie uwzględnił wniosku i 15 października odbyło się posiedzenie pod przewodnictwem p. prof. E. Częstochowskiej, na którym Sąd postanowił nie uznać winnym zarzucanego dr J. Jaśkowskiemu czynu i uniewinnił lekarza od stawianym mu zarzutów.
W uzasadnieniu Sąd Okręgowy stwierdził: „Trzeba ponownie stwierdzić, że Obwiniony Jerzy Jaśkowski w czasie dyskusji telewizyjnej – do której został zaproszony w celu dyskusji na temat szczepień – nie apelował do słuchaczy i rodziców, by siebie i dzieci nie szczepili przeciwko chorobom zakaźnym. W ocenie Sądu nie można zatem twierdzić, aby propagował postawy antyzdrowotne, a jedynie wyraził swoją opinię, do czego miał w dyskusji telewizyjnej prawo. Warto zwrócić uwagę na fakt, że i wśród lekarzy również polskich, są przeciwnicy obowiązkowych szczepień dzieci przeciwko chorobom zakaźnym. Zresztą w niektórych krajach szczepienia te nie są obowiązkowe, a decyzje o szczepieniu podejmują rodzice. Pediatrzy i neurolodzy dziecięcy ostrożnie oceniają cytowane oficjalnie dane na temat bezpieczeństwa, skuteczności i powikłań po stosowanych szczepionkach i kontroli nad nimi. Cytują działania niepożądane, które m.in. występują u szczepionych przeciwko krztuścowi. Zdaniem Okręgowego Sądu lekarskiego nie jest możliwa negatywna ani pozytywna ocena wypowiedzi obwinionego na temat zysków firm farmaceutycznych z tytułu sprzedaży szczepionek. Zauważyć jednak trzeba, że tak jak każde przedsiębiorstwo produkcyjne, tak i firmy farmaceutyczne są – co wydaje się oczywiste w warunkach gospodarki wolnorynkowej – również zainteresowane zyskiem i stwierdzenie, że osoby tym zyskom sprzyjające, są przez firmy „mile widziane”, nie jest pozbawione racji. W świetle powyższego Sąd uniewinnił obwinionego, lekarza Jerzego Jaśkowskiego od stawiania mu zarzutu przewinienia zawodowego”.
Podkreślę, że sprawa dotyczyła „słynnej” szczepionki przeciwko rzekomej świńskiej grypie – A1H1N1, znanej lekarzom od 1976 roku. Jak widzimy, Okręgowy Sąd Lekarski nawet nie zająknął się na temat merytoryczny, tj. czy szczepionka w ogóle była przebadana, czy miała jakąkolwiek skuteczność i dlaczego liczne kraje wycofały ją z obrotu,
Sąd nie wiedział także, że jak oceniła to grupa międzynarodowych ekspertów Cochrane Library, wartość tej szczepionki była taka sama, jak mycia rąk.
Po prostu specjaliści od marketingu w 2009 roku zmienili nazwę wirusa na bardziej „zrozumiałą” dla ludków. Szczepionka ta w samej małej Skandynawii spowodowała około 1000 przypadków ciężkiego uszkodzenia mózgu, pod nazwą narkolepsja. Jak widzimy, Sąd w 5 lat później nawet nie zająknął się o tym uszkodzeniu.
Przypomnę także, że owa dyskusja odbywała się z p. prof.mgr L.Brydak. Pani Brydak, zgodnie z ustawą jest osobą zupełnie niekompetentną w sprawie leczenia chorych. Ma takie samo prawo do wypowiadania się na temat metod leczenia, jak każdy znachor. A znachorów wymiar sprawiedliwości ściga z urzędu. Musisz sam pomyśleć PT Czytelniku, dlaczego znachora w tym przypadku przedstawia się jako eksperta.
Jako ciekawostkę można podać, że na posiedzenie specjalnie do Gdańska przyjechał z-ca Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej dr n. med. Mieczysław Orzeł. Jest to generalnie niespotykana sprawa. Normalnie na rozprawy, nigdy nie przyjeżdża kontrola z Warszawy. Oczywiście, była to delegacja służbowa, opłacana ze składek lekarzy. Stąd, między innymi, konieczność podwyżki składek na utrzymanie Izby.
Sąd także nie ujawnił w protokole z posiedzenia faktu nieobecności obwinionego na posiedzeniu. Czyli rozprawa toczyła się bez obwinionego. Czy coś to Państwu nie przypomina? Sąd w protokole nie tylko nie uwzględnił żadnego z moich wniosków, ale nawet nie wspomniał o nich, tak jak gdyby one w ogóle nie wpłynęły do Sądu, a dysponuję potwierdzeniem Sądu o otrzymaniu mojego pisma.
Czyli ciąg dalszy się szykuje?
Autorstwo: dr Jerzy Jaśkowski
Źródło: PrisonPlanet.pl