W Internecie można znaleźć całą masę artykułów na temat tzw. Nowego Porządku Świata (ang. New World Order). Dla jednych to tylko teoria spiskowa, dla innych luźna, nie do końca sprecyzowana idea elit władzy, a dla jeszcze innych – konkretny plan zniewolenia ludzkości. Kto ma rację? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać przede wszystkim w historii oraz w literaturze fachowej.
Hasło „Nowy Porządek Świata” elektryzuje nie tylko opinię publiczną, lecz także wiele prominentnych osób z kręgów polityki, nauki, kultury i rozrywki. Hasło to w tej czy innej formie było powtarzane jak mantra przez cały XX wiek. Nie jest to zatem tylko wymysł internetowych oszołomów. Na potrzeby dalszych części niniejszego wpisu przyjmijmy, nieco asekuracyjnie, że jest to idea.
„Nowy Porządek Świata” to stosunkowo nowa nazwa idei, która od dawien dawna przyświecała wielu wybitnym jednostkom i reprezentowanym przez nie mocarstwom. Od strony czysto leksykalnej zmaterializowała się między innymi w stwierdzeniach typu „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”, „the sun never sets on the British Empire”, „Mitteleuropa”, czy „Lebensraum”. Tą ideą jest panowanie nad światem.
Tak jak intelektualiści i filozofowie od zawsze śnili o równości i sprawiedliwości społecznej, tak ambitnym przywódcom politycznym od zawsze marzyła się globalna hegemonia. Wielu próbowało, niektórym się prawie udało. Wymieńmy choćby starożytnych Rzymian, Mongołów w XIII-XV w., Europejczyków w okresie kolonializmu, Napoleona, Hitlera, czy komunistów (m.in. poprzez eksport czerwonej rewolucji). A więc, czego potrzeba, żeby zapanować nad światem? Przede wszystkim dany kraj lub nacja musi stać się mocarstwem.
Zarys historyczny i cechy mocarstwa
W swojej książce pt. „Wielka szachownica” Zbigniew Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Jimmy’ego Cartera w latach 1977-81, wyróżnia cztery główne cechy mocarstwa:
Brzeziński podkreśla zwłaszcza znaczenie tej ostatniej, często niedocenianej cechy. Otóż dominacja kulturowa zmniejsza potrzebę utrzymywania dużych sił wojskowych na zależnych terenach. Taką dominacją mogli się cieszyć na przykład Rzymianie i Brytyjczycy, nie mogli natomiast Mongołowie.
Współcześnie wszystkie powyższe cechy ma tylko jedno państwo – Stany Zjednoczone. Jednak historycznie do osiągnięcia hegemonii na dużym obszarze świata wystarczyło mieć tylko niektóre z nich. Jak pisze Brzeziński:
„Rzym utrzymywał swoją władzę głównie dzięki znakomitej organizacji militarnej i atrakcyjności kulturowej. Chiny posługiwały się sprawną biurokracją i stworzyły cesarstwo oparte na wspólnej tożsamości etnicznej, umacniane przez silne poczucie wyższości kulturowej. Imperium mongolskie dokonywało podbojów dzięki błyskotliwej taktyce militarnej, po czym zwycięzcy łatwo asymilowali się z ludami podbitymi. Brytyjczykom (podobnie jak Hiszpanom, Holendrom i Francuzom) drogę do dominacji torował handel; ich władzę skutecznie wzmacniała znakomita organizacja wojskowa i narzucanie własnej kultury. Ale żadne z tych mocarstw nie miało charakteru prawdziwie ogólnoświatowego. Nawet Wielka Brytania […] nie sprawowała kontroli nad Europą, lecz jedynie utrzymywała w niej równowagę sił”.
Każde mocarstwo, zwłaszcza o zasięgu ogólnoświatowym, ma podobne cele. Posługując się językiem starożytnych imperiów, Brzeziński przedstawia je następująco:
„Trzy wielkie cele imperialnej geostrategii powinny być następujące: przeciwdziałać spiskom wasali i utrzymywać ich zależność militarną, dbać o bezpieczeństwo lenników i czynić ich uległymi, a także nie dopuszczać, by barbarzyńcy się jednoczyli”.
Trudno nie zauważyć tu analogii do działań prowadzonych przez obóz USA/NATO/UE, którym przyjrzymy się w drugiej części niniejszego wpisu.
Upadki mocarstw
Wspomniane we wstępie mocarstwa albo w ogóle się nie ziściły (Napoleon, Hitler), albo uległy powolnemu rozkładowi (cała reszta). Według Sir Johna Bagota Glubba, wielokrotnie odznaczanego brytyjskiego generała i eseisty, autora „The Fate of Empires” (pełny tekst: http://people.uncw.edu/kozloffm/glubb.pdf), każde mocarstwo istnieje średnio 250 lat i przechodzi podobne fazy:
Niestety tzw. świat zachodni wszedł właśnie w ostatnią z tych faz. Wg Sir Johna Bagota Glubba cechy charakterystyczne dekadentyzmu to przerośnięta administracja, rozległa obecność militarna, ogromne dysproporcje pomiędzy biedną a bogatą częścią społeczeństwa, znaczący spadek wartości pieniądza, obsesja na punkcie seksualności, pesymizm, napływ imigrantów, laicyzacja. Brzmi znajomo?
O ile fazy, przez które przechodzi mocarstwo, są zasadniczo podobne (współcześnie oczywiście pomijamy fazę odkrywania, bo już praktycznie nie ma co odkrywać), tak przyczyny upadku bywają zróżnicowane.
Rzym upadł, bo cesarstwo stało się zwyczajnie zbyt duże, by dało się nim rządzić z jednego ośrodka władzy. Poza tym wielowiekowy dobrobyt doprowadził do hedonizmu, a w efekcie dekadentyzmu. Swoje zrobiła też długotrwała inflacja, która podkopała możliwości systemu gospodarczego.
Dzięki niekonwencjonalnej taktyce bojowej, brutalności i niebywałemu zahartowaniu (życie w ciężkich warunkach stepowych) Mongołowie z łatwością podbijali kolejne tereny, ale od podbitych ludów byli często niżsi kulturowo (w większości niepiśmienni), przez co „rozpływali się” w nich, przejmując ich zwyczaje i zachowania. Plany Napoleona i Hitlera przekreśliły nieudane kampanie na Wschodzie, a prymatowi Wielkiej Brytanii ostateczny kres położyła I Wojna Światowa. Z kolei II Wojna Światowa sprawiła, że Europa w późniejszym okresie stała się przedmiotem, a nie podmiotem polityki światowej.
Czytaj dalej: Nowy Porządek Świata – teoria spiskowa, idea, czy plan? (2)
Polub bloga na Facebooku:
http://www.facebook.com/thespinningtopblog.
2 komentarz