Listonosz Bieruta Jedynką w Stolicy!
"14. Spowodować, aby wszystkie zarządzenia i akty prawne, gospodarcze, organizacyjne (z wyjątkiem wojskowych) nie były precyzyjne."
www.videofact.com/mark/kgb/kgb_warszawa.htm
Co prawda, w przypadku Ryszarda Kalisza, niewątpliwie największe zasługi położył on na niwie prawa – a dosłownie: położył prawo! – to nie odbierałbym mu zasług także w realizacji niektórych innych punktów instrukcji KGB. Dzięki takim jak on Filarom naszego prawa, nikt, żaden autorytet, podający się za twórcę prawa lub za konstytucjonalistę, nie jest w stanie zaprzeczyć stwierdzeniu, że nasze polskie prawo stało na głowie w czasach PRL-u i nadal stoi na głowie w czasach III RP. A jest to zbiorowy, wieloletni wysiłek wielu znanych postaci, wypełniających swoją "misję" życiową i wtedy i teraz a mimo to podających się za prawników. Do nich należy m.in. Ryszard Kalisz. Wszak to on – jeśli nawet pozostawimy na boku resztę jego życiorysu – w 2001 po raz pierwszy uzyskał mandat poselski z okręgu warszawskiego i objął funkcję przewodniczącego Komisji Ustawodawczej
pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_Kalisz
do której zakresu działań "należą sprawy problematyki legislacyjnej i spójności prawa, współdziałania w organizowaniu procesu ustawodawczego i zapewnienia jego prawidłowości, rozpatrywania projektów ustaw i uchwał o szczególnym znaczeniu prawnym lub o znacznym stopniu złożoności legislacyjnej, sprawy związane z postępowaniem przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz wynikające z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, a także współudział w przeprowadzaniu kontroli wprowadzania w życie i wykonywania ustaw i uchwał Sejmu oraz koordynacja tych działań."
pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Ustawodawcza_%28Sejm%29
Efekty działań pana Kalisza mieliśmy okazję zobaczyć, obserwując choćby spory kompetencyjne premiera Tuska i jego urzędników z prezydentem Lechem Kaczyński a także widzimy teraz, gdy nie dość, że obecnie zajmująca fotel prezydenta osoba, czyli Bronisław Komorowski, mógła łamać prawo podczas przejmowania obowiązków prezydenta w dniu tragedii narodowej, to jeszcze dodatkowo może teraz sobie udawać, że nie rozumie polskiego języka i dzięki temu usiłuje zarządzić dwudniowe wybory!
Ale najbardziej przekonywujący dowód braku kompetencji Ryszarda Kalisza, pozującego na wzorzec obrońcy praworządności, dostarczył on sam, płodząc raport, wraz z wnioskami stanowiącymi prywatne, kłamliwe oskarżenie wobec m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro, Bogdana Święczkowskiego, etc.
Wczoraj, w swoich medialnych, pożałowania godnych, występach, Ryszard Kalisz przechwalal się, że nikt (z pisowców), jak dotąd, nie potrafił sformułować żadnego merytorycznego zarzutu do jego raportu. Właściwie, można by mu odpowiedzieć, że skoro po bliższym przyjrzeniu się widać wyraźnie, że jego wnioski nie są merytoryczne, to i tym samym nie może on oczekiwać żadnej merytorycznej krytyki – posługiwanie się tylko numerkami rozporządzeń, paragrafów …, nie ma nic wspólnego z argumentacją merytoryczną! Skoro Komisja po trzech latach "ciężkiej" pracy nadal się "zastanawia", nadal ma "krytyczny stosunek" a "pewne kwestie budzą wątpliwości" …,
to można powiedzieć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, na jaką polemikę zasługują wysunięte wnioski i gdzie może sobie ten raport pan poseł Kalisz wsadzić …
W swym zadufaniu, Przewodniczący Kalisz nawet nie zauważył, że sugeruje postawienie przed Trybunał Stanu premiera Donalda Tuska, obecnego prezydenta a ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego oraz co najmniej połowę rządu Platformy Obywatelskiej – za m.in. ZANIECHANIA!!!
A oto stosowny jeden z fragmentów raportu, po niewielkich przeróbkach(!):
"Dodatkowymi elementami mogącymi wskazywać na nieprawidłowość działań funkcjonariuszy FSB, BOR i pozostałych przeprowadzających później na miejscu katastrofy smoleńskiej czynności organów są, obok wymienionych już wcześniej braku odpowiedniej kontroli pomieszczenia wieży kontroli lotów i nieodpowiedniej reakcji kontrolerów zaraz po zdarzeniu, następujące błędy:
– umycie (…) rąk przed przeprowadzeniem badania na styczność (…) z cząsteczkami GSR;
– niepoddanie badaniom włosa znalezionego na (…)
– odstąpiono od badań traseologicznych dywanika z (…)
– odstąpiono od badań cząstek GSR zabezpieczonych na staniku
– na broni, z której padł strzał znaleziono ślady linii papilarnych, przeprowadzający
badanie stwierdzili jednak, że nie nadają się one do analizy;
– na broni, z której padł strzał znaleziono ślady biologiczne umożliwiające ekstrakcję
męskiego DNA, przeprowadzający badanie stwierdzili jednak, że nie nadają się one do
analizy;
– niepobranie od wszystkich pracowników i żołnierzy rosyjskich znajdujących się na terenie lotniska w Smoleńsku w momencie katastrofy DNA, ani niesprawdzenie, czy na ich rękach znajdują
się cząstki GSR. Wyniki tych badań mogłyby ułatwić wyjaśnienie przebiegu zdarzenia …
W związku z powyższym Komisja ustaliła, że zdarzenie miało najprawdopodobniej następujący przebieg.
Piloci nie planowali popełnienia samobójstwa. Wniosek taki wyciągnąć między innymi z takich ich zachowań …"
Pośle Kaliszu: Dlaczego rok temu nie grzmiałeś, że łamane jest prawo i zdradzana jest Ojczyzna???
Zostawiając teraz na boku te PARAPSYCHOLOGICZNE dywagacje "prawnika" Ryszarda Kalisza na temat myśli kłębiących się w głowie Barbary Blidy o 6 rano pamiętnego 25 kwietnia 2007 roku skupmy się na chorych wizjach posła Ryszarda Kalisza, który te swoje wizje, na zasadzie projekcji, usiłuje przypisać Jarosławowi Kaczyńskiemu, Zbigniewowi Ziobro i pozostałym zainteresownym.
Jedną z nich jest zarzut, że:
"… realizując koncepcję wykluczenia dużych grup obywateli stworzył system eliminowania przy zastosowania przepisów prawa karnego w stosunku do poszczególnych osób zaliczonych do tych grup …"
Inne to:
"… doprowadził do ustanowienia wyższej pozycji prawnej Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro w stosunku do innych ministrów konstytucyjnych …"
i "… jako Prezes Rady Ministrów zorganizował nieformalne narady, w których brał udział Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro i inne osoby, w tym kierujące organami władzy rządowej, podczas których podejmowane były decyzje zastrzeżone dla konkretnych prokuratorów i szefów jednostek organizacyjnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz przekazywane były niejawne informacje w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa …"
I tu przewodniczący Kalisz popełnil dwa kardynalne błędy.
Jeden to taki, że nie chciało mu się zapoznać z rzeczywistymi działaniami rzadu PiS i Prezesa a późniejszego premiera Jarosława Kaczyńskiego i reszty ekipy naprawiającej kraj po rządach postkomunistów:
A drugi błąd – nie wiadomo czy spowodowany lenistwem, czy też zwykłą ignorancją – to taki, że poseł Kalisz nie sprawdził przez trzy lata nawet tego, co "wyrabiali" w przedmiocie zainteresowania jego partyjni koledzy! A przez to, marzenia o postawieniu przed Trybunałem Stanu osób zagrażających postkomunistyczno/esbeckim interesom – na rzecz których, przez prawie całe swe zawodowe życie, działał Ryszard Kalisz – spełzły na niczym, JUŻ NA STARCIE! W przeciwnym przypadku musiałby zaciągnąć przed Trybunał Stanu nie tylko Leszka Millera, który mimowolnie (już w 2007 roku) ośmieszył tezy Ryszarda Kalisza, czyli zanim jeszcze zalęgły się w jego móżdżku:
1. Zespół Międzyresortowego Centrum do Spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu został powołany zarządzeniem Nr 54 Prezesa Rady Ministrów Leszka Millera z dnia 30 kwietnia 2002 r. (zmienionym zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 18 listopada 2002 r.).
kiedy to premier Jarosław Kaczyński zarządzeniem Nr 138 powołał Międzyresortowy Zespół do Spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. Główną zmianą było przesunięcie lokalizacji Zespołu ze struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i podporządkowanie go Ministrowi Sprawiedliwości oraz rezygnacja z monitorowania problematyki międzynarodowego terroryzmu.
2. Dorota Kania mija się z prawdą, kiedy pisze we „Wprost”, że Zespół istniał tylko za rządów Leszka Millera. Zespół działał w okresie, kiedy szefami rządu byli: Leszek Miller, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński.
Pracami Zespołu działającego w strukturach MSWiA kierowali za czasów SLD ministrowie: Krzysztof Janik, Józef Oleksy, Ryszard Kalisz. Podobne rozwiązanie istniało w okresie rządu PiS.
3. Dorota Kania mija się z prawdą, kiedy pisze, że powstanie Zespołu było niezgodne z prawem. Premier Miller powołał Zespół na wniosek ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Krzysztofa Janika zgodnie ze swoimi uprawnieniami wynikającymi z ustawy o Radzie
Ministrów z dnia 8 sierpnia 1996 roku. Identycznie postąpił premier Jarosław Kaczyński. Wbrew temu co pisze pani Kania Zespół nie zajmował się ściganiem przestępców, nie ma zatem mowy o przekroczeniu kompetencji przez premiera. Jednostka, którą powołano po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 r. miała charakter analityczny i prognostyczny, nie prowadziła i nie wpływała na jakiekolwiek postępowania. Podobnie jak i obecnie zajmowała się koordynowaniem działań właściwych organów administracji rządowej, monitorowaniem i analizowaniem przestępczości zorganizowanej i międzynarodowego terroryzmu, inicjowaniem prac legislacyjnych służących usprawnieniu metod i form zwalczania przestępczości, organizowaniem współpracy międzynarodowej oraz szkoleń i konferencji służących zwalczania aktów terroru i przestępczości. Zespół nie mógł ani zastępować, ani też wyręczać organów i instytucji powołanych z mocy ustawy do zwalczania przestępstw i terroryzmu.
4. Dorota Kania mija się z prawdą, kiedy pisze, że z niewyjaśnionych przyczyn zarządzenie o powołaniu Zespołu nie opublikowano, co stanowi rażące pogwałcenie przepisów. Nie istnieje wymóg publikacji zarządzeń dotyczących komórek administracji rządowej. Brak publikacji jest regułą stosowaną we wszystkich rządach, a odmienne postępowanie stosowane jest w wyjątkowych przypadkach. Zarządzenie Jarosława Kaczyńskiego z 11 września 2006 r. o powołaniu Międzyresortowego Zespołu do Spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej także nie zawierało obowiązku publikacji.
5. Dorota Kania pisze o możliwym wycieku informacji odnosząc się do materiałów takich jak szczegóły śledztw czy dane agentury, które nigdy nie znajdowały się w dyspozycji Zespołu, co potwierdzają jego przewodniczący. Kategorycznie wykluczają także udział Zespołu w śledztwie w sprawie zabójstwa …"
Jestem ciekaw, czy dzisiaj poseł Kalisz będzie równie chętny wyjść przed kamery i ogłosić, że żąda postawienia przed Trybunałem Stanu Leszka Millera za to, że:
"… jako Prezes Rady Ministrów RP realizując koncepcję wykluczenia dużych grup obywateli stworzył system eliminowania przy zastosowania przepisów prawa karnego …"
Co prawda, już przytoczone argumenty w wystarczającym stopniu wykazują, że były urzędnik państwowy, były minister, obecny poseł i przewodniczący sejmowej komisji śledczej, Ryszard Kalisz, działając w złej wierze, w celu osiągnięcia m.in. prywatnych korzyści, świadomie popełnił delikt konstytucyjny, ustawowy i karny, działając na szkodę państwa polskiego i jego obywateli i w związku z tym powinien ponieść odpowiedzialność Konstytucyjną przed Trybunałem Stanu i odpowiedzialność karną, to w kolejnym poscie zostanie wykazane jeszcze jedno kłamstwo, często wygłaszane przez w/w Ryszarda Kalisza a dotyczące tzw. "aresztów wydobywczych"
Na koniec zwrócę się bezpośrednio do posła Ryszarda Kalisza:
Drogi Iwanie Dymitrewiczu Pokrowski – drogi lub bardzo drogi oczywiście dla Platformy Obywatelskiej i dla SLD! – nie idźcie tą drogą … dłużej!
"… fałszywką zapisaną na trwałe w annałach służb wywiadowczych jest List Zinowiewa. Rzekome pismo przewodniczącego Kominternu do Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii wzywało wszystkich sympatyków komunizmu do mobilizacji wokół Partii Pracy oraz do nasilenia „działań agitacyjno-propagandowych wewnątrz sił zbrojnych”. Drogą kontrolowanego przecieku, tekst listu trafił do redakcji konserwatywnego dziennika Daily Mail, który opublikował go na krótko przed wyborami parlamentarnymi w październiku 1924 roku. Publikacja wywołała burzę. Partia Pracy wybory przegrała …
W autentyczność Listu Zinowiewa powątpiewano od dawna, zwłaszcza w kręgach brytyjskiej lewicy, ale dopiero niedawne uchylenie drzwi sowieckich archiwów pozwoliło odtworzyć mechanizm dezinformacji. W drodze wewnętrznego dochodzenia NKWD, przeprowadzonego w listopadzie 1924 roku, na Łubiance ustalono, że autorem fałszywki był Iwan Dymitrewicz Pokrowski z komórki wywiadowczej „białej” emigracji rosyjskiej w Rydze. Pokrowski „dysponował papierem listowym Kominternu, a tekst listu sporządził w oparciu o fragmenty przemówień Zinowiewa, uzupełnione małymi dodatkami” – zapisano w podsumowaniu dochodzenia.
Jeden z zeznających w dochodzeniu, współpracownik NKWD, Aleksander Gumański, który spenetrował środowisko „białych” Rosjan i znał Pokrowskiego, opisał go jako „utalentowanego” kreatora fałszywek „pracującego dla Brytyjczyków od 1920 roku”. Od zleceniodawcy z kręgów „białej” emigracji osiadłej w Anglii, Pokrowski miał otrzymać przed wyborami zamówienie na przygotowanie materiału kompromitującego Partię Pracy. Kontakt Pokrowskiego w Secret Intelligence Service, zasugerował instrukcję dla komunistów. Za jej przygotowanie Pokrowski miał otrzymać 1360 funtów szterlingów, co w latach dwudziestych było sporą kwotą.
Gotową fałszywkę Pokrowskiego wysłano do bolszewickiego działacza w sowieckim przedstawicielstwie handlowym w Londynie. Jednocześnie powiadomiono policję brytyjską o spodziewanym nadejściu ważnego pisma. List Zinowiewa został przejęty, sfotografowany i zastąpiony kartką czystego papieru, po czym listonosz w towarzystwie dwóch policjantów jako świadków, doręczył przesyłkę za pokwitowaniem odbioru do sowieckiego biura. Oryginał listu przekazano do ministerstwa spraw zagranicznych. Niestety oryginał ten nie zachował się"
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.