Doprawdy, matołectwo jest chorobą nieuleczalną. I powszechną.
Chwilę temu zobaczyłem w telewizyjnych "Wiadomościach" wesołego rudego matoł(k)a, gdy z nadęciem godnym lepszej sprawy przekonywał, iż nasza pomoc dla bankrutującej Grecji jest oczywistym obowiązkiem. Niby tylko 1 miliard złotych – przypomnę, w sytuacji gdy kasy brakować zaczyna dosłownie na wszystko – jednak z pominięciem oczywistej prawdy, że to jest nasz (mój i twój) miliard złotych. Nie matoł(k)a i jego przekręciarskiej kamaryli. Wtórował mu dzielnie jego czterolistny kolega, tym razem już matoł doskonały – matolisko wręcz – bredzący o obowiązującej ponoć zasadzie "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
Myślałem, że mnie szlag trafi.
Tą przywoływaną Dumasem przez obu delikwentów mityczną "solidarność europejską" widać najszczególniej w ostatnim szwabskim blitzkriegu wobec hiszpańskich producentów warzyw (polecam ostatnie "Uważam Rze" i artykuł o germańskiej "finezji" w tej sprawie), albo równie szwabskiej drugiej operacji Barbarossa, pozbawiającej Polskę – również dzięki czynnej współpracy póki co nieogolonych przez nowe AK pożytecznych idiotów z PO w rodzaju Zdradka Sikorskiego – wpływu na tranzyt ruskiego gazu do zachodniej Europy i de facto całkowicie zostawiającej nas na lodzie zarówno w temacie bezpieczeństwa energetycznego, jak i rozwoju polskiego, konkurencyjnego dla rostockiego, portu w Świnoujściu. A to tylko dwa najbardziej rażące przykłady z ostatniego roku…
Ile takich akcji dzieje się na mniejszą skalę? Lepiej nie wiedzieć.
Tylko dlaczego tych s………w w sondażach popiera kilkadziesiąt procent potencjalnych wyborców? I dlaczego ciągle mają czelność pluć te bzdury w telewizji?
Bracia Polacy, matołów ci u nas najwyraźniej wielomilionowy dostatek. Starczyło spojrzeć na ściśnięte kolana i rozochocone gęby tragicznie głupich przekupek z odwiedzonego przez Donka targowiska…