Nie znasz, człeku, w którym roku
Stracisz wszystkich u swym boku.
Nie znasz, człeku, w którym roku
Stracisz wszystkich u swym boku.
Choć po tobie będą płakać,
Ty z innymi będziesz bratać.
Nie znasz, człeku, który kwartał
Ci przyniesie wina antał,
Które w głowie tak zaszumi…
Ziemskie wino tak nie umi!
Nie znasz, człeku, ni miesiąca.
Będziesz łudził się do końca,
Że to jeszcze nie twa pora
By odwiedzić Rewizora.
Nie znasz, człeku, ni tygodnia.
Będziesz wstawał tak jak co dnia,
Aż nadejdzie taki tydzień
Nie rozpoznasz: noc czy to dzień?
Nie znasz, człeku, dnia sądnego,
Gdy nie znajdziesz domu swego.
Na tułaczkę, hen, w zaświaty
Fundną bilet – niebogatyś.
Nie znasz, człeku, swej godziny
Przejścia na te połoniny,
Gdzie owieczki pasie Baca,
Co po wodzie z Piotrem chadza.
Nie znasz, człeku, kwadrans jaki
Zdejmie z oczu twych majaki
A doczesnych spraw frasunek
Ci uśmierzy wieczny trunek.
Nie znasz, człeku, ni minuty,
Gdy odziejesz płaszcz i buty
Na wędrówkę z twym pradziadkiem.
Może w tym wyprzedzisz matkę?
Nie znasz, człeku, z sekund która
Weźmie cię na koniec sznura
I zaciągnie cię w mundury,
Byś anielskie wzmocnił chóry.
Nie znasz, człeku, ważkiej chwili,
Która nigdy się nie myli,
I zabiera swoich gości
Na spacerek po wieczności.